zmija.pdf

(330 KB) Pobierz
930916500.001.png
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
JULIUSZ SŁOWACKI
Żmija
   ń ń  ś ś¹
For thee, who thus in too protracted song/ Hast soothed thine idlesse with inglorious
lays,/ Soon shall thy voice be lost amid the throng/ Of louder minstrels in thèse later
days:/ To such resign the strife for fading bays —/ III may such contest now the spirit
move/ Which heeds nor keen reproach nor partial praise;/ Since cold each kinder heart
that might approve,/ And none are le to please when none are le to love.²
(Motto do I tomu , Paryż )
śń 
Sumak³
Piękny to widok Czertomeliku!
Sto wysp przerżnęły Dniepru strumienie,
Rzeka
Brzoza się kąpie w każdym strumyku,
Słychać szum trzciny, słowika pienie.
A kiedy wiosną wezbrane wody
¹ ma a a — Romans tu umieszczony jest prawie zupełnie utworem ima-
ginacji. — Na Ukrainie lud dotąd pokazuje wał ogromny, wałem Żmii nazwany; niektórzy sądzą, że Żmija
był jednym z pierwszych i najdawniejszych wodzów Zaporoża; inne podanie niesie, że szatan pod postacią żmii
niósł wielki kamień, chcąc nim kościół przywalić, i przerażony kura za pianiem, głaz na stepy upuścił. Idąc za
pierwszą z tych powieści utworzyłem osobę bajeczną, będącą bohatyrem mojego romansu, i z nią powiązałem
różne przez historią wspominane wypadki. I tak: prawdziwą jest rzeczą, że Kozacy z czajkami wybiegali na
Czarne Morze, spalili wiele miast Natolii i Cylicji, a zapędziwszy się aż pod Carogród, ogień w przedmieście
Pera zanieśli. — Sułtan przerażony, widząc płonące wieże Bosforu, złotem okupić się musiał. — W papierach
znalezionych w kuli na kościele St. Jana w Warszawie, a które Niemcewicz w pamiętnikach o dawnej Polszcze
umieścił, znajduje się wzmianka o Kozakach. Stamtąd powziąłem wiadomość, iż któryś z baszów w niewolę
przez Kozaków ujęty, na pośmiewisko w klatce jak drugi Bajazet był uwięziony. Opisy miejsc po części z Grądc-
kiego, po części z Beauplana wyjęte; za czasów tego ostatniego widziano na najwyższej z wysp Czertomeliku
ruiny zamku tak postawione, aby je woda, wiosną inne wyspy zatapiająca, dosięgnąć nie mogła. — W tymże
autorze wyczytałem, jak galery tureckie zapędziwszy się za czajkami zginęły, w labiryncie wysp czertomelickich
obłąkane; tenże pisarz opisuje sposób, jakim Kozacy i Tatarowie na sumaki polowali, a obraz tej obławy starałem
się wiernie w pieśni pierwszej romansu wystawić, równie jak sposób zdobywania czajkami okrętów tureckich,
w czwartej pieśni opisany. Niekiedy, idąc za duchem poezji ludu ukraińskiego, chcąc obraz żywiej wystawić,
porzucam sposób opisowy i opowiadanie wkładam w usta sternika kozackiego, nie sądzę zaś, aby taka wolność
imaginacją czytelnika obrażać miała. Wiersz dziesięciozgłoskowy w niniejszej powieści użyty, a może nadto
wyraźną miarą nieprzyjemnie mordujący ucho czytelnika, w moim jednak przekonaniu najwłaściwiej do takie-
go rodzaju utworu zastosować się daje. Z użycia takowego wiersza wynikała potrzeba, nie inne jak dwunasto-
lub ośmiozgłoskowe łączyć z nim rytmy; tak, ażeby średniówka zawsze w połowie wiersza przypadać mogła.
[przypis autorski]
² — A ty, coś schlebiał pieśnią swojej dumie,/ Wysnutą z lutni, co tak mało waży,/
Pomnij, że głos twój rychło przebrzmi w tłumie/ Wrzaskliwych doby ostatniej pieśniarzy:/ O zwiędły wawrzyn
ich rój się nie swarzy —/ To nic dla ducha, który przestał miewać/ Czucie dla chwalby i nagany wrażéj,/ Gdy
zgasły serca, co mogły ogrzewać…/ Dziś kochać nie ma kogo, a więc komu śpiewać? (G. G.Byron,
aa , Pieśń II, XCIV, tłum. J. Kasprowicz).
³ ma — gatunek dzikiej kozy, żyjącej na stepach.
930916500.002.png 930916500.003.png
 
Zaleją wszystkie wyspy dokoła,
Jeszcze nad wodą widać drzew czoła—
Jakby rusałek cudne ogrody,
Gałązką mącą wodne błękity.
I jeszcze słowik w gałązkach śpiewa,
I szumią brzozy, lecz nad ich szczyty
Wznosi się fala i nikną drzewa.
Dziko Dniepr szumi, gdy w jego łonie
Sto wysp zielonych wiosną zatonie.
Piękny to widok stu wysep pana —
Woda mu ziemię spod stóp wykradła:
Zamek się patrzy w fali zwierciadła,
Zamek
Co mu przy stopach szumi wezbrana.
A gdy nań patrzysz, dziwnym pozorem
Rzekłbyś że zamek wstecz rzeki płynie
Cegła koralów świeci kolorem,
Lekkie filary podobne trzcinie.
Kilka ogromnych paszcz samostrzału⁴,
Patrzy strzelnicą na czarne morze:
A górą zamku okna z kryształu,
Świecą się, palą, jak ranne zorze;
I tysiąc barwy w każdym promyku,
Co się z tych okien nazad odkradnie.
W zamku pan mieszka Czertomeliku,
Dumny ataman⁵ co Siczą⁶ władnie;
Lecz czy sam mieszka? — Któż to odgadnie?
Nikt nie był w zamku: mówią że czary
Mieszkają w gmachu, że dłoń zaklęta
Nadludzką sztuką wzniosła filary —
Lecz kiedy wzniosła? Nikt nie pamięta.
Niejeden rybak wieczorną dobą,
W Czertomeliku płynąc ostrowy⁷;
Słyszał przed sobą, słyszał za sobą
Śpiew
Śpiew słodszy, milszy niż szum dnieprowy.
A rybak milczał, płynął pomału —
Kiedy wieczorne zorza zapadły,
Widział jak w zamku okna z kryształu,
To się paliły, to znowu bladły;
A z okien blaskiem konały pieśni.
Znów cicho — głucho — a rybak stary
Żegnał się drżący — to czary — czary!
Wszak rybak czuwa? wszak rybak nie śni⁈
Już to noc trzecia gdy gasną zorze,
Błyska na zamku ogień jaskrawy…
Ho! to kaganiec, to znak wyprawy,
Popłyną czajki⁸ na czarne morze!
Kozaków obóz zalega brzegi,
Pośród czaharów⁹ spisa¹⁰ połyska;
ama — rodzaj kuszy.
aama (z tur. tatar.) — kozacki przywódca.
(z ukr.) — obóz kozacki.
(daw.) — wyspa.
aa — łódź kozacka.
aa — zarośla bagienne.
¹⁰ a — rodzaj broni kozackiej, pika.
  Żmija
A ponad Dnieprem w długie szeregi,
Gęsto strażnicze płoną ogniska.
Tam na mogiłę wstąpił wysoką
Gęślarz i śpiewa pieśni z mogiły…
Jeśli w tych grobach nie śpią głęboko,
Może ich dzikie pieśni zbudziły?
O śpijcie! śpijcie! przeszła wam pora,
I wyście żyli — tu, w Ukrainie,
I wyście żyli — to było wczora¹¹!
My dziś żyjemy, czas szybko płynie.
Po cóż tu wracać z licem upiora,
Gdzie nikt nie chodzi po nas w żałobie?
Jutro na naszym powiedzą grobie:
I wyście żyli! — To było wczora.
Płyńmy więc! płyńmy w Natolskie grody,
Burzyć pałace, rąbać fontanny —
Żelazem niszczyć Turków narody
I porwać obraz Najświętszej Panny:
Obraz, co płacze rzewnymi łzami,
A gdy go człowiek w fali zanurzy,
Morze gniewliwe bije falami.
Pieni się, huczy, pryska i burzy,
I poty gniewne podnosi tonie,
Aż wrogów statki w falach pochłonie…
Lecz gdzież jest Hetman? W rannej godzinie
Wyszedł i w stepach błądzi od rana.
Oto przy brzegu czajka hetmana,
Powiewnym żaglem bieli się w trzcinie.
I wkoło gwarzy zgraja zebrana:
Wszak nam na drogę brak na zwierzynie —
Idźmy na łowy! idźmy na łowy!
Lecz gdzież nasz Żmija, Hetman niżowy?
*
Ty śpisz sumaku! ty śpisz sumaku!
Między błyszczące rosą czahary;
A tutaj strzelce w stepach Budziaku,
Otoczą wkrótce knieje i jary.
Sumak nie słyszy! sumak nie słyszy!
Bo milcząc strzelce idą na łowy,
I coraz ciszej,
Między parowy,
Pomiędzy trawy,
Toną i toną;
A zorza płoną
I świt jaskrawy
Pozłaca niebo na wschodzie.
O! jakże miło przy rannym chłodzie
Tak się zapuszczać w stepowe knieje.
Jak tajemnicza ta chwila nocy,
Kiedy noc kona, księżyc blednieje —
¹¹ a (daw.) — dziś: wczoraj.
  Żmija
Już dzień na wschodzie, a na północy
Jeszcze lśnią gwiazdy, jeszcze lśnią jasno
I wschód się złoci, blednie, czerwieni,
Niebo się mieni;
Gwiazdy w lazurze,
Już gasną, gasną;
I polne róże,
Powstają z rosy perłami. —
I cicho łowce szli manowcami.
Trzymaj myśliwcze ptaka na dłoni,
Polowanie
Zakryj mu oczy złotym kapturem;
Niech nastrzępionym nie szumi piórem,
Niech się nie trzepie, w dzwonki nie dzwoni;
Zdejmiesz mu kaptur, gdy w nasze sidła
Zwierz się dostanie — wtenczas posłuży.
Sokół się chmurzy,
I ociemniony
Nastrzępił skrzydła,
Wyciągnął szpony.
Ponury, piersi napuszył.
Tam szelest jakiś! Czy to zwierz ruszył?
To nadto wcześnie! to nadto skoro!
O! nie, to lekki chart tam na smyczy,
Niechętny więzom piszczy, skowyczy —
Skarć łowcze charta ręką i sforą.
Pierwej wyśledzić sumaka tropy;
Potem go gończe podniosą głosem,
A potem charty. — I chart karcony
Przypadł do stopy;
Okryty wrzosem,
Kwiatem zroszony,
Ciągnie się smutny na sforze.
Wysłać strzelców na rozdroże,
Gdzie się kończy ta dolina;
Tam Kozacy wielkim kołem
Stójcie cicho — a drużyna
Niech tam idzie drogą, dołem,
Niechaj tonie w trawy, zioła — —
W tej dolinie sumak leży.
Gdy starszy strzelec zawoła,
Niech służba w trąby uderzy.
Dane rozkazy, i dzikie jary
Otoczył Kozak, tonie w czahary.
W krzakach się kryją ponure czoła,
I cicho, jakby ludzi nie było!
Jakby się tylko o łowach śniło!
Wiatr wieje w kniei i szumią zioła,
Zniknęły zbroje, łuki, oszczepy
Świt płonie ogniem umalowany,
I słońce wstaje nad martwe stepy.
Oblane złotem świtu burzany,
Ognistej barwy kwiatem się palą,
  Żmija
Zgłoś jeśli naruszono regulamin