Bal karnawałowy.pdf

(68 KB) Pobierz
Bal karnawałowy
Tuż po Walentynkach zadzwoniła Marta, informując, że 25 lutego jest ostatnia sobota
Karnawału, Klub urządza Bal i jestem zaproszona. Bardzo mnie ta informacja ucieszyła, ale
zaczęłam wypytywać, na ile to jest „Bal” a na ile jest to impreza z określonymi
konsekwencjami. Dostałam informację, że przede wszystkim jest to Bal na dużej Sali, łącznie
24 osoby, ale są też przewidziane inne atrakcje. Znamienne było jej zdanie „Przecież musisz
sobie odbić za Sylwestra”. No to ją jeszcze zapytałam, jakie należy się na taki Bal ubrać.
Otrzymałam informację, że Panie powinny mieć zmysłowo zakrytą nagość, Panów
obowiązują stroje „Adama”.
Po tym telefonie zaczęłam się przez moment zastanawiać, właściwie, w co ja się mam ubrać.
Będąc kilka razy za granicą kupiłam sobie trochę różnych ubranek, czasami nie wiedząc
nawet, kiedy i gdzie ich użyję. Teraz okazało się, że mogę coś wybrać bez problemów. Po
kilku próbach wybrałam czarne, mocno ażurowe pończochy. To, przy szpilkach 8, wydłuża
mnie trochę, do tego białe majteczki, mocno kontrastujące z pończochami i cielisty płytki
półgorset, który właściwie podpiera mi Piersi i nie sięga do Pępka. Taki układ ubioru
powodował, że w przyciemnionym świetle wyglądałam, jakbym do bioder nie miała na sobie
nic. Do tego białą, tiulową, mocno przeźroczystą, tunikę, wiązaną z przodu. Spakowałam ten
strój do torby, trochę innych jeszcze „babskich” drobiazgów i czekałam na sobotę.
Przyszła sobota, godzina 17 - ta z minutami, podjechał pod dom mikrobus, a w nim już sporo
osób. Ze znanych mi osób byli tylko Marta z Wojtkiem i Karolcia. Po określonym czasie
przyjechaliśmy na miejsce. Okazało się, że jest to jeden z nowoczesnych, niewielkich,
współcześnie budowanych pensjonatów. Otrzymałam swój pokój i zostałam poinformowana
przez Martę, że teraz jest czas na przebranie się i toaletę, a jak rozlegnie się dzwonek na
korytarzu, wszyscy schodzą do Sali Balowej. W pokoju był czajnik, kawa i herbata, więc
naszykowałam sobie filiżankę kawy, wyjęłam swoje ubranie i zaczęłam wolniutko ubierać się.
Ubrana, poprawiłam makijaż i siedząc w fotelu oczekiwałam rozpoczęcia zabawy.
W pewnym momencie weszła Karolcia, ubrana w strój Bikini i luźnym szalu na ramionach,
widząc mnie, aż jęknęła. Spytałam ją, jak ma wyglądać ten Bal, zdążyła mi tylko wyjaśnić, że
na początku jest zabawa, po jakimś czasie będzie przerwa na krótki wypoczynek i już nie
dokończyła, bo usłyszałyśmy rozlegający się na korytarzu dzwonek. Wyszłyśmy, po korytarzu
chodził młody chłopak, mający na sobie białe slipki z wymalowanym serduszkiem i
dzwonkiem, takim, jak kiedyś miał woźny w szkole i zapraszał wszystkich do Sali Balowej.
Rzeczywiście, dwoma wejściami wchodziło nasze towarzystwo. Na pierwszy rzut oka były to
osoby młode, w przedziale wiekowym 25 – 35 lat, poza nielicznymi wyjątkami, takimi jak ja.
Panie były poubierane prawie standardowo, czyli różne wersje kostiumów kąpielowych z
różnymi nakryciami, Panowie z reguły czarne buty i skarpetki, różne rodzaje spodenek i
slipek oraz krótkie krawaty lub muszki. W końcu był to przecież Bal Karnawałowy.
Ponownie rozległ się dzwonek i mężczyzna, pełniący rolę gospodarza domu powitał
wszystkich na tym spotkaniu, poinformował, że w pokoju obok jest bufet, który w czasie Balu
będzie systematycznie zaopatrywany, obok jest bufet z napojami, alkoholowymi również,
obowiązuje samoobsługa. Poinformował, że na sali są dwie kelnerki, ale ich zadaniem jest
zmiana zaopatrzenia stołu, ale właściwie to są one takimi samymi uczestniczkami naszego
balu. Spojrzałam, dwie młode dziewczyny, na szyi muszka, gołe piersi i mały fartuszek na
biodrach.
Przedstawił również młodego mężczyznę, który na nasze spotkanie przygotował odpowiedni
zestaw nagrań, abyśmy mieli przy czym się bawić. W czasie tych przemówień szybko
postarałam się policzyć i wyszło mi 20 osób, z pewną przewagą Pań. Wodząc wzrokiem po
sali rozpoznałam kilka osób w naszego spotkania „Spóźnione Mikołajki”. Widząc mój wzrok,
odwzajemniły się uśmiechem. Podeszłam i nastąpiło bardzo miłe powitanie.
Kiedy gospodarz skończył swoje wystąpienie na salę weszło 4 panów, wyjaśniła się kwestia
wcześniejszej nadwyżki Pań, niosących na tacach kieliszki szampana, prowadzący odczekał
jeszcze chwilę i wznosząc swój kieliszek do góry wzniósł toast – za miłe spotkanie i miłą
zabawę – do dna. Praktycznie wszyscy wypili, Panowie ponownie pojawili się z tacami,
zebrali kieliszki, a kiedy wrócili już do sali prowadzący zaintonował, no to w tany.
W tym momencie zdumienie zaparło mi dech, z głośników popłynęła melodia walca
wiedeńskiego „Nad Pięknym Modrym Dunajem” a przy mnie wyrósł, nie bardzo wiem skąd,
jak się przedstawił Grzegorz, prosząc mnie do tańca. Był to krępy chłopak „tylko” o głowę
wyższy ode mnie, podął mi rękę i ruszyliśmy do tańca. Rzeczywiście, dobrze tańczył, więc
sprawiało mi to przyjemność. Po walcu – znowu zdziwienie, tango Budki Suflera. Nie
podejrzewałam tych młodych ludzi o taki sentyment do tego typu melodii. Tym sposobem
towarzystwo rozruszało się i dalej już zabawa trwała swoim trybem. Bardzo różne melodie i
piosenki płynęły non stop z głośników, a każdy samemu regulował stopień forsowania się w
tańcu. Widać było, że część już odpoczywała, zajmując się konsumpcją, część tańczy, przy
zmieniających się partnerach. Wiedziałam, że Marta jest z Wojtkiem, ale na parkiecie nie było
tego widać, Marta osobno i Wojtek osobno. To samo dotyczyło Karolci, wirowała na
parkiecie, co rusz zmieniając partnera. Ja również starałam się być więcej na parkiecie niż w
Barze, ale i tam też trzeba było od czasu do czasu zajrzeć.
Miło upływał czas zabawy i przyszła pierwsza w nocy pierwsza w nocy. Okazało się, że jest
to ta przerwa, o której mówiła mi Karolcia. Ruszyłam w kierunku pokoju, podszedł do mnie
Grzegorz, a którym sporo przetańczyłam, pytając, czy może mi towarzyszyć. Spojrzałam na
niego, uśmiechnęłam i chwyciłam go za rękę. Bardzo dobrze nam się tańczyło, więc miałam
nadzieję, że dalej też będzie dobrze. I nie pomyliłam się. Po wejściu do pokoju Grzegorz
otworzył lodówkę z której wyjął butelkę wódki, sok i wodę i patrząc na mnie, powiedział –
idź się umyj, a ja naszykuje po drinku.
Przyjęłam jego propozycję i po chwili byłam pod natryskiem. Szybko opłukałam się i
owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki. Grzegorz podał mi szklankę, i obejmując mnie
ramieniem, wzniósł toast - za miłe spotkanie. Sporo wypiliśmy, po czym odstawiliśmy
szklaneczki na bufet i jakby spontanicznie spotkały się nasze usta w bardzo namiętnym
pocałunku. Całując mnie, Grzegorz zdjął buty, w których był i dając mi znać, kierował na
łóżko. Czując je za sobą, zaczęłam siadać, kiedy już siedziałam, lekko popchnął mnie, tak, że
leżałam tułowiem, mając jeszcze nóżki za krawędzią łóżka.
Wówczas Grzegorz przesuwając się w dół, znalazł się na wysokości Piersi, Brodawki stały
już na baczność, więc je mocno wycałował, po czym ponownie zaczął zsuwać się niżej.
Wyczuwając jego zamiar, ja lekko podciągnęłam się na łóżku, mocno rozchylając nogi. Moje
wyczucie było właściwe, bo po chwili jego głowa minęła Wzgórek Łonowy, osuwając się w
kierunku Cipki. Ja uniosłam do góry nogi, mocniej rozsuwając je na boki i po chwili
poczułam, jak jego język już zaczyna buszować w Cipce.
Cipka, będąc już podnieconą, puściła soki namiętności, uwypuklił się guziczek Łechtaczki,
więc miał duże możliwości buszowania. To czułam, jak języczek jego próbują zagłębić się w
dziurkę, to po chwili dotykał sterczącej Łechtaczki. Te pieszczoty powodowały, że narastało
we mnie coraz większe podniecenie, potwierdzane głośnym pojękiwaniem. Ale on na to nie
zważał, tylko coraz intensywniej buszował w Cipce. Przyszedł moment tak dużego mojego
podniecenia, że jak dotknął językiem Łechtaczki zaczęłam prawie krzyczeć, czując, jak
zaczyna drżeć moje podbrzusze.
Grzegorz jeszcze przez moment buszował w Dziurce, po czym chwycił zębami sterczącą
Łechtaczkę, mocno ją przygryzając. Tego już nie wytrzymałam, krzyknęłam, wysoko
wyrzucając biodra do góry. Ale on na to czekał. Uniósł się, pokazał mi, abym się jeszcze
bardziej podciągnęła do góry i stojąc przy łóżku spuścił swoje slipki. Oczom moim ukazała
się tak samo krępa jak on, jego pałka. Jeszcze mocniej rozsuwając nogi pozwoliłam mu się do
siebie zbliżyć. Pomagając sobie trochę ręką, po chwili już przystawił mi ją do Cipki, a za
chwilę poczułam, jak mnie wypełnia. Po tak dużym podnieceniu jego językiem, teraz czułam
go niesamowicie mocno. Wypełnił mnie do końca, oparł się na rękach nade mną i zaczął
systematycznie wbijać się we mnie.
I tak to należy nazwać, systematycznie, do tyłu i do przodu. Ja czując go mocno w sobie już
jęczałam, już byłam bardzo mocno podniecona, a on dalej, w tył i we mnie. Ja już zaczynam
odlatywać, a on jeszcze nie. Ja już zaczynam cała drżeć, a on jeszcze nie doszedł do końca.
Aż i na niego przyszedł czas spełnienia, poczułam, jak tężeje, uniósł wysoko głowę do góry i
wydobywając z siebie okrzyk zdobywcy, strzelił we mnie tym swoim strumieniem
namiętności. Ja w tym momencie już darłam się w pełnym orgaźmie. Spełniony, opadł na
mnie, objęłam go rękoma i przez chwilę przeżywaliśmy to wspaniałe zbliżenie, mocno
całując się.
Grzegorz wstał pierwszy, po chwili i ja zrobiłam niezbędna toaletę i dopiliśmy naszego
drinka. Całując mnie powiedział, że na drugiej przerwie też czekają mnie duże przeżycia, po
czym wyszedł z pokoju. Ja jeszcze przez dłuższą chwilę odpoczywałam, ale też po pewnym
czasie ubrałam się i poszłam się bawić. O dziwo, nie czułam zmęczenia i od razu zaczęłam
tańczyć. Kiedy tylko weszłam na salę podszedł do mnie Paweł. Młody chłopak, trochę
wyższy od Grzegorza, nie gruby, ale takiej krępej budowy. Po nim pojawił się Adam. Dosyć
wysoki, ale „gibki”, pięknie prowadzący w tańcu. I właściwie prawie tylko z tymi chłopakami
tańczyłam aż do trzeciej nad ranem. Wówczas prowadzący zabawę zarządził drugą przerwę
na odpoczynek.
Nie bardzo wiem kiedy pojawił się obok mnie właśnie Grzegorz, mówiąc, za chwilę do
Ciebie przyjdę. Nawet nie zastanawiając się nad tym, co powiedział, poszłam do pokoju,
rozebrałam się ze stroju „balowego”, wskoczyłam pod prysznic, opłukałam się i wskoczyłam
naga do łóżka, czekając na Grzegorza. Minęła dłuższa chwila, za nim do pokoju wszedł
Grzegorz, ale za nim weszli Paweł i Adam. Pomyślałam – obiecał niespodziankę, to ją mam,
ale co dalej.
Na wyjaśnienie sytuacji nie musiałam zbyt długo czekać. Podchodząc do łóżka Grzegorz
wyjaśnił mi – poprzednim razem ja pieściłem Ciebie, to teraz kolej na Ciebie. A oni,
wskazując głową Pawła i Adama, zajmą się Twoimi Biodrami. Powiedziawszy te słowa
wszedł na łóżko i opierając się o tylne oparcie ułożył się w pozycji półleżącej, szeroko
rozsuwając nogi.
Spojrzałam, a Paweł z Adamem, spuściwszy trochę swoje slipy, trzymali w rękach słusznych
rozmiarów pałki. Weszłam na czworakach na łóżko, oparłam się rękoma o jego biodra i biorąc
w dłonie jego już nieźle podnieconą pałkę zaczęłam ją pieścić ustami.
Jednocześnie wypięłam Pupę, aby Paweł i Adam mogli nią się we właściwy sposób zająć. I
też nie czekałam na to zbyt długo. Najpierw Paweł rozsunął mi mocno nogi i przystawił swoją
pałkę do Cipki. Cipka była już trochę podniecona, tym nie mniej, mając świadomość jej
wielkości, wiedziałam, że tak łatwo we mnie nie wejdzie. Poczułam, jak przystawił się do
Dziurki, po czym bardzo mocnym pchnięciem wypełnił jej wnętrze. Wypełnił mnie do końca,
chwycił rękoma za Biodra i rozpoczął dalsze wbijanie się we mnie. Po chwili poczułam, jak
mocno napiera na Szyjkę.
Obaj panowie spojrzeli na siebie i rozpoczęli ping – pong. Co Paweł pchnął do przodu, to
Grzegorz mu odpowiadał, wypinając swoje biodra do góry, przez co ja pochłaniałam głębiej
jego pałkę. I to określenie jest właściwe, bo z racji różnicy budowy ciał, latałam miedzy nimi
jak piłka. Panowie weszli w odpowiedni rytm, a ja pojękiwałam na skutek narastającego we
mnie podniecenia. Można powiedzieć, że sytuacja się powtórzyła. Ja już jęczałam bardzo
mocno podniecona, a Adam coraz mocniej wbijał się we mnie. Poczułam moment, kiedy już
zaczyna osiągnąć swój szczytowy moment i jakby szczególnie zapierając się przyjęłam w
siebie ten wspaniały strzał jego soków namiętności.
Mocno jęknęłam, Paweł się wysunął, chciałam się podnieść, ale Grzegorz przytrzymał mnie
za ramiona, bo okazało się, że za mną jest już Adam. Ale jego interesowała Brązowa Dziurka.
Kiedy ja odbywałam zbliżenie z Pawłem, on poszedł do łazienki, nakrzemował się i teraz już
był gotowy do wejścia. Pamiętałam, że obaj mieli niezłe pałki, ale Adam miał chyba większą.
Nie miało to teraz żadnego znaczenia, bo już po chwili poczułam, jak zaczął przepychać się
przez wejście do niej, a nastepnie jak ją wypełnia. Poczułam, jak jego biodra dotknęły moich i
jak głęboko jest we mnie.
Chwycił mnie mocno za biodra i ponownie zaczęła się jazda. On do przodu, Grzegorz do
góry. Pałka Grzegorza w moich ustach urosła do znacznych rozmiarów, więc kiedy Adam
naparł na moje biodra, ona wsuwała się już bardzo głęboko w moje usta. No i znowu okazało
się, że Adam jest długodystansowcem, bo przez dłuższą chwilę słychać było
charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder. Aż przyszedł moment, kiedy Adam
osiągnął pełny stopień podniecenia, a po chwili charakterystyczne wypełnianie się Pupy jego
strumieniem namiętności.
Skończył, wysunął się, ale przez ten czas ja nie zdołałam „rozładować” Grzegorza. Wysunął
się z pode mnie i pokazał, że mam usiąść na krawędzi łóżka, opierając się rękoma do tyłu.
Paweł i Adam przytrzymali mi w tej pozycji ręce, Grzegorz przystawił pałkę do ust,
jednocześnie chwytając mnie z tyłu głowy za włosy. Odruchowo otworzyłam usta, on wsuną
już mocno naprężoną pałkę i zaczął jeździć nią po podniebieniu, wypełniając całkowicie
przestrzeń ust. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, poczułam, jak dochodzi do siebie, aż
przyszedł moment, kiedy pomagając sobie ręką wysunął się, strzelając mi prosto na twarz tym
strumieniem namiętności.
Koledzy podali mu ręcznik, otarł się i wszyscy wyszli. Ja jeszcze przez moment siedziałam,
czując, jak spływają po twarzy krople tych soków, po czym wstałam, umyłam się i dłuższą
chwile odpoczywałam. Popatrzyłam na zegarek, nie było jeszcze czwartej, więc zrobiłam
sobie orzeźwiającą kąpiel, drinka i poszłam na sale dalej się bawić. Pojawił się przy mnie
Wojtek, mąż Marty, udało nam się przez dłuższą chwile tańczyć, ale w pewnej chwili
stwierdził, że idzie się czegoś napić. Poszliśmy oboje, ja nalałam sobie kawę i usiadłam
chwile odpocząć.
Zbliżała się piąta rano. O dziwo na sali w dalszym ciągu było sporo tańczących par,
aczkolwiek co poniektóre panie tańczyły już w stroju „Ewy”. Tańczyłam któryś raz z rzędu z
Grzegorzem, kiedy podeszła do nas Marta, mówiąc – chodźcie ze mną. Idąc z Martą
zorientowałam się, że idą za nami Karolcia i jej koleżanka Ewa oraz Panowie, których już
wcześniej poznałam, Paweł, Adam i mąż Marty Wojtek. Zeszliśmy do pokoju mającego
charakter gabinetu. Kiedy już wszyscy znaleźliśmy się w tym pokoju Ewa nakryła solidnie
wyglądające biurko prześcieradłem, a Marta zwracając się do mnie stwierdziła – czas na
Ciebie, ciąg dalszy wkupnego.
Spojrzałam znacząco, ale widząc jej dosyć stanowczy wzrok, podeszłam do stojącego obok
fotela i zdjęłam wszystko, co miałam. Praktycznie w tym samym momencie otworzyły się
drzwi i do pokoju wszedł wysoki, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna, mający nie wiele
ponad 30 lat, ubrany w biały, frotowy szlafrok. Kiedy on zbliżał się do biurka, Marta
odwróciła mnie w przeciwnym kierunku. Po pewnym czasie ponownie odwróciła mnie w
kierunku biurka i ujrzałam tego mężczyznę półleżącego wzdłuż, z nogami opuszczonymi na
krótkim boku, mającego zakryte ręcznikiem biodra.
Marta podprowadziła mnie do niego informując, że mam usiąść na nim w pozycji „na
jeźdźca”, ale odwrotnie, twarzą do „publiczności”. Mój partner wyciągnął do mnie ręce,
panowie pomogli mi i po chwili siedziałam okrakiem na jego brzuchu. W tym momencie
usłyszałam Martę – a teraz siadaj na nim – jednocześnie zdejmując z bioder mojego partnera
ręcznik. Wówczas okazało się, że czeka na mnie niesamowity „dyszel”.
Spojrzałam na Karolcię, a ona tylko znacząco uśmiechnęła się. Co oznaczał ten uśmiech, już
wiedziałam. Po powrocie z Hamburga rozmawiałam z Karolcią, że miałam propozycję
spotkania z „Maczugą Herkulesa”, ale zdrefiłam. Kilka dni później otrzymałam od znajomej
drogą elektroniczną film, przedstawiający kobietę „pochłaniającą” wyjątkowo dużą pałkę.
Natychmiast przesłałam go Karolci, pisząc, że to jest to, co mnie kręci. Ona jest
zaprzyjaźniona z Martą, więc sprawa jest już jasna, skąd się wziął ten „drąg”.
Wzięłam tego „dyszla” w rękę i zaczęłam się przesuwać w dół jego bioder. Kiedy już mój
Wzgórek Łonowy zbliżył się do tego niego, przyłożyłam go siebie, sięgał około 2cm powyżej
pęka. Już w tym momencie wiedziałam, że nie będzie mi łatwo usiąść na tym „dyszlu”.
Asystujący mi Panowie podeszli bliżej, ja oparłam się na ich ramionach, oni wsunęli swoje
dłonie pod moje uda, lekko unieśli mnie a Karolcia ustawiła mi go w Dziurce. Wówczas
Panowie zaczęli opuszczać mnie.
No i dopiero teraz zaczęło się. Zaczęłam głośno jęczeć, kiedy jego żołądź przepychała się
przez wejście do Dziurki. To jęczenie narastało, kiedy zaczęłam pochłaniać go, czując, jak
mnie wypełnia. Przyszedł moment, kiedy wypełnił mnie całkowicie, jego czubek napierał na
Szyjkę, ale on wcale nie wszedł we mnie całkowicie. Podtrzymujący moje biodra Panowie
puścili je i siłą ciężkości swojego ciała wbiłam go sobie jeszcze głębiej. Skwitowałam to
zdecydowanie głośnym krzykiem.
Ale to nie koniec. Mój partner chwycił mnie za biodra i kilka razy uniósł swoje biodra do
góry i opuścił. Tym sposobem wbił się we mnie do końca. Ja, robiąc głębokie oddechy
jęczałam, ale nie wiem dlaczego, czy z bólu, czy z narastającej namiętności.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin