Harry Potter i czarna magia - całość.rtf

(5239 KB) Pobierz

Autorka: Bezimienna

 

Do oryginału: http://harry-potter-i-czarna-magia.blogspot.com/

 

HP/LV

 

slash

 

 

 

 

 

Opowiadanie zaczyna się po piątym roku Harry'ego który zrozpaczony po śmierci Syriusza poddaje się i pisze do Toma. Wkrótce potem spotykają się i jednoczą w obliczu wspólnego wroga, a między nimi powstaje dziwna więź. Z czasem Tom staje się coraz bardziej zaborczy w stosunku to Harry'ego, a jemu zbytnio to nie przeszkadza.

 

 

Harry Potter i czarna magia

 

 

Prolog

Szansa

 

Wysoki , czarnowłosy chłopak siedział na trawie i wpatrywał się nieprzytomnie w otaczające go postacie.

- A więc w końcu spotykamy się Harry Potterze. - Odezwała się postać stojąca po środku. - Choć nie jest to nasze wymarzone spotkanie. - Gdy bliznowaty nie odezwał się, ten ciągnął dalej. - Powinniśmy spotkać się kilkanaście lat temu, ale tak się nie stało, a gdy kilka lat temu nadarzyła się ku temu okazja znów nie przyszedłeś. Ile to już razy odwlekałeś ten czas? Ja sam już straciłem rachubę, a teraz gdy nie powinno Cię tu być, ty przychodzisz tu, dlaczego? - Mówił cicho i spokojnie.

- Tyle razy moje życie traciło sens, a jednak zawsze znajdowałem je znowu. - Odezwał się Harry słabym głosem. - Teraz jest inaczej. Osoba, którą wybrało moje serce odeszła. Kochałem Go.- Z wielkich zielonych oczu popłynęły łzy. - Ja nie potrafię bez niego żyć.Wolę żeby śmierć zabrała mnie zamiast niego. - Zacisnął mocno pięści. - Proszę pomóżcie mi.

- Czego od nas oczekujesz. - Przemówił ten sam mężczyzna obojętnym tonem.

- Cofnijcie czas, niech zginę ja zamiast niego. - Powiedział z mocą.

- Dlaczego myślisz,że Ci pomożemy?

- Tyle razy umykałem śmierci, a osoba, której nigdy nie chcieliście przyszła zamiast mnie.Proponuję wymianę, ja ten którego zawsze chcieliście w zamian za tego, którego ratowaliście z każdej opresji by żył jak najdłużej. - Mówił spokojnie, jakby nie chodziło o własną śmierć.

- Zgoda Harry Potterze. Otrzymasz swoją szansę skorzystaj z niej...

 

 

Rozdział I część l

Listy

 

Cichy letni wieczór, można by rzec, że jest on tak zwyczajny jak nigdy dotąd. O tej porze mieszkańcy Privet Drive siadali w swych salonach i oglądali telewizję. Rodzina Dursleyów nie była wyjątkiem. No może, nie licząc ich siostrzeńca Harry'ego Pottera. Był to wysoki i chudy szesnastolatek. Zawsze chodził w zbyt dużych ubraniach swojego kuzyna i przez10 miesięcy nie było go w domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jest czarodziejem.

Po wydarzeniach z czerwca kiedy zginął jego ojciec chrzestny Syriusz Black,Harry przestał być Złotym Chłopcem.Jego ślepa miłość do dyrektora przerodziła się teraz w nienawiść. Przestał ufać swoim swoim przyjaciołom wiedział, a raczej się domyślał, że Ci od pierwszej klasy szpiegują go i wszystkie informacje przekazują Dumbledore' owi.Tak Harry Potter nie miał łatwego życia. Co noc dręczyły go koszmary,a zaś za dnia Dursleyowie. Po raz pierwszy od pięciu lat stał się na powrót workiem treningowym Dudleya i jego wuja Verona. Nie miał sił bronić się czy grozić. Odechciało mu się żyć.

Było już grubo po trzeciej w nocy. Cisza jaka zapadła była balsamem dla uszu chłopca.Nikt nie wrzeszczał, że źle wygląda ewentualnie musi po raz czwarty tego samego dnia posprzątać kuchni.Nie musiał znosić natarczywych spojrzeń wścibskich sąsiadów. Teraz była tylko cisza.To dzięki niej właśnie noc stała się jego ulubioną porą.

Harry przeciągnął się. Już od tygodnia nie zmrużył oka. Przez ostatnie dwa dni był chodzącą mumią. Jego organizm był na skraju wyczerpania, więc chcąc nie chcąc przebrał się i położył.Zasnął prawie natychmiast. Dziś wyjątkowo nic mu się nie śniło,ale to chyba ze zmęczenia. Przespałby tak jeszcze kilka jak nie kilkanaście godzin, lecz Dursleyowie uznali, że i tak za długo spał, więc brutalnie zepchnęli go z łóżka oblewając zimną wodą. Czarnowłosy jednak nie przejął się tym.To i tak było miłe w porównaniu z tym co zazwyczaj robią. Chłopak westchnął i poszedł się przebrać w suche ubrania. Na dole wszyscy już jedli śniadanie. Harry bez słowa podszedł do ciotki Petuni, a ta podała mu listę i kazała mu się wynosić.Nie jest aż tak źle - Pomyślał- Skosić trawnik i posprzątać w garażu.Chyba im się pomysły kończą.Harry wyrobił się ze wszystkim do trzeciej,a chwilę potem poszedł się przejść, znikając ciotce z oczu. Podczas tego lata poznał okolicę tak, że mógłby wędrować tutaj z zamkniętymi oczyma. Zwykle spędzał tu całe wieczory, a do domu wracał po północy, gdy już wszyscy spali.Dziś nie było inaczej. Cicho wszedł do swojego pokoju i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to czarno-srebrna sowa siedząca na jego łóżku. Podszedł do niej, odczepił zwitek pergaminu i zaczął czytać.

 

Harry Potterze

Zapewne zdziwisz się, że do Ciebie napisałem. No cóż,nie co dzień dostaje się listy od swoich największych wrogów. Jednak przejdziemy do rzeczy.Mam do Ciebie sprawę mianowicie zacznij w końcu spać. Nasze połączenie sprawia, że jeżeli Tynie śpisz to nie śpię i ja. Niestety nie działa to w dwie strony,a ja wbrew pozorom też muszę spać. Wiem, że obwiniasz się o śmierć tego kundla Blacka, ale daj już spokój.Zwal to na mnie. Ja go do jasnej cholery zabiłem, a teraz idź spać.Chciałbym także zaproponować Ci miejsce w mojej armii i pomoc w wydostaniu się ze złotej klatki Dumbledore. Na chyba, że chcesz być dalej okłamywany i wykorzystywany. Na przemyślenie mojej propozycji masz dwa tygodnie. 3-go sierpnia przyjdź do parku,a z stamtąd zabiorą Cię moi śmierciożercy,wtedy też

porozmawiamy. I nie to nie jest kolejny zamach na twoje życie Potter. Przemyśl to.

Lord Voldemort

 

Harry ze zdziwieniem wpatrywał się w list, nie wiedział co ma o tym myśleć. Jednak teraz nie obchodziło go to czy Voldemort chce go zabić czy nie, wyciągnął pergamin i naskrobał odpowiedź.

 

,,Drogi"Tomie

Wisi mi to czy chcesz mnie zabić czy nie. Przestało mi zależeć na utrzymaniu się przy życiu. Straciłem przyjaciół, jakaś wariatka przepowiedziała mi, że mam zabić najpotężniejszego czarodzieja na świecie. Nie, to wszystko mnie przerasta.Mam dość. Jak chcesz mnie zabić to sam musisz do mnie przyjść.Jasię nie będę fatygować. Mieszkam przy Privet Drive 4 w Surry.Imienia i nazwiska chyba nie muszę Ci podawać. Aha i możesz zabić Dursleyów przy okazji, nie pogniewam się.

Harry Potter

 

List był przesiąknięty ironią. Tak,Złoty Chłopiec się zmienił i to wcale nie na lepsze. Sam zainteresowany nie przejmował się tym. Teraz jego życie pozbawione sensu i osób,które mógłby obdarzyć jakimś cieplejszym uczuciem. Wszystko się zmieniło. Harry westchnął przeciągle i położył się spać.Dzisiaj Ci odpuszczę Voldemort, ale jutro na to nie licz.- Pomyślał i zasnął.

 

 

 

Rozdział I część II

Listy

 

Zbliżała się północ, Harry siedział na łóżku i odliczał sekundy.

-5...4...3...2...1...Wszystkiego najlepszego Harry Potterze - Chłopak jak co roku złożył sobie życzenia. Dziś jak co roku nie cieszył się ze swoich urodzin.Nigdy nie lubił tego dnia. Wtedy właśnie był traktowany przez Dursleyów jeszcze gorzej niż zwykle, już nie wspominając o prezentach.Jednak Harry przyzwyczaił się już do takiego traktowania. Podszedł do okna. Na niebie migotała wesoło gwiazda Syriusza. W oczach Wybrańca zalśniły łzy.

-Jak ja bym chciał żebyś żył. - Powiedział cicho, otwierając okno. Nagle księżyc przysłonił dziwny kształt. Harry z westchnieniem otworzył szerzej drzwiczki i wpuścił do środka sowy. Pierwszym list jaki Harry otworzył okazał się być wynikami sumów.

WYNIKI EGZAMINU

Poziom standardowych umiejętności magicznych

 

OCENY POZYTYWNE OCENY NEGATYWNE

Wybitny( W )                   Nędzny ( N )

Powyżej oczekiwań( P )    Okropny ( O )

Zadowalający( Z )            Troll ( T )

HARRY JAMES POTTER OTRZYMAŁ:

PRZEDMIOT OCENA

Astronomia         Z

Transmutacja      W

Zaklęcia              W

OPCM                 W+

ONMZ                 P

Wróżbiarstwo      Z

Zielarstwo           P

Historia Magii      O

Eliksiry W

 

Zdał pan 8/9 przedmiotów. Gratulujemy. Proszę odesłać sowę z przedmiotami,których chce się pan uczyć do 21 sierpnia. Informujemy także, że w tym roku w szkole będzie wykładana czarna i biała magia.

Z wyrazami szacunku

Komisja Egzaminacyjna

 

Harry przez chwilę wpatrywał się w pergamin nie mogąc uwierzyć, że SUM-y poszły mu tak dobrze. Następna sowa była od Rona i Hermiony. Na twarzy Pottera pojawił się grymas. Obydwa listy przejrzał i wyrzucił do kosza z mściwą satysfakcją. Zostawił tylko prezenty ( 4 książki ).Była jeszcze paczka od państwa Weasley,lecz nawet nie zwrócił na nią uwagi. Kolejny pergamin był listem od Voldemorta.

Harry Potterze

Życzę Ci szybkiej i bezbolesnej śmierci, żebyś nie miał za dużo wspólnego z durnotą puchonów, wiedzą krukonów(chociaż ta by Ci się przydała ) i cnoty gryfonów ( której masz aż za dużo ).Co do Twojego listu to zdziwiłem się czytając go. Nie sądziłem, że Drops zrobił z Ciebie to czym teraz jesteś. Oczywiście mam dla Ciebie prezent, ale otrzymasz go dopiero 3 sierpnia, jak się spotkamy.

Do rychłego zobaczenia,

Lord Voldemort

 

Harry uśmiechnął się mimo woli.. Humor Czarnego Pana bardzo przypadł mu do gustu. Tak z nim można było się dogadać. Chyba będę musiał jeszcze raz przemyśleć jego propozycję. Pomyślał, biorąc do ręki ostatni już list, a w środku znajdowało się tylko pióro feniksa.

 

Drogi Harry

Wiem,że możesz być na mnie zły,za to całe ukrywanie prawdy i traktowanie Cię jak dziecko. Drugi raz nie popełnię tego błędu. Mam nadzieję, że wybaczysz mi. Syriusz na pewno by tego pragnął. Jako prezent przesyłam Ci pióro feniksa,gdy przyjdzie czas poznasz jego właściwości. Jeszcze raz przepraszam.

Albus Dumbledore

 

 

Harry prychnął. Stary...Głupi...Pojebany...Szmaciarz....Mówił do siebie gniotąc list w kulkę.Nigdy więcej Ci nie zaufam, choćbym miał przypłacić to życiem. Nie będziesz mną manipulować już nigdy więcej. Z takimi myślami pogrążył się we śnie.

 

 

 

Rozdział II

Decyzja

 

 

Harry wrzucał wszystkie swoje rzeczy do kufra. Dzisiaj miał pojechać do Kwatery. Znów będzie udawać Złotego Chłopca Gryffindoru. Kiedyś bawiła go naiwność Rona i Hermiony teraz zaś tylko go irytowała. Chłopak westchnął i przeciągnął się. Przez te kilka godzin jego pokój zmienił się nie do poznania. Pomieszczenie nie przypominało już graciarni,teraz były tu po prostu gołe ściany. Potter spakował wszystkie swoje rzeczy.Nie zamierzał już nigdy więcej powrócić na Privet Drive.

Wybraniec zerknął na zegarek 16:45. Harry'emu mocniej zabiło serce, a więc za 15 minut rozstrzygnie się wszystko. Teraz już nie było odwrotu.Śmieszne jak życie może się zmienić-Myślał idąc ulicami. - Kiedy już myślisz, że nic Cię już nie zaskoczy i wiesz już wszystko,los obróci to do góry nogami.Nagle przypomniały mu się słowa Voldemorta ,,Nie ma dobra i zła.Jest tylko władza i potęga i ludzie słabi.Zbyt słabi by osiągnąć władze i potęgę." - Nigdy nie myślałem, że przyznam Ci rację Tom.

Nawet nie zauważył kiedy znalazł się pod żelazną bramą parku. Przez tę krótką podróż Harry wyzbył się wszystkich wątpliwości, teraz wiedział,że postępuje słusznie. Nagle znikąd pojawiły się ubrane w czerń postacie.

-Och,kogo my tu mamy ? Czyżby Złoty Chłopiec się zgubił ? - Zakpił jeden z nich.

-Daruj sobie te kpiny, Lucjuszu zwłaszcza, że dziś jestem oficjalnym gościem Czarnego Pana. - Rzekł głosem wypranym z emocji.

-Ciekawe jak długo.Ja mu daję godzinę, a potem jesteś już martwy Potter. - Malfoy wyraźnie nie zamierzał odpuścić.

-Wątpię, żeby tak długo wytrzymał.Straci cierpliwość po dwudziestu minutach. - Harry uśmiechnął się łobuzersko, co jeszcze bardziej zdziwiło śmierciożerców.

-A czym to sobie nasz Pan zasłużył na taką opinię w Twoich oczach. - Zapytał ktoś kogo chłopak nie rozpoznał.

-Zazwyczaj gdy się spotykamy to rozmawiamy niedłużnej niż 10 minut, a potem Voldemort mnie atakuje. - Wyjaśnił spokojnie z błyskiem w oku Harry.

-Tak,Ty wygrywasz i uciekasz, a Czarny Pan przez najbliższy miesiąc wyżywa się na nas. - W głosie Lucjusza zabrzmiało rozżalenie.- Nawet nie wiesz jak to wpływa na cerę, włosy i paznokcie. - Chłopak zaśmiał się na to stwierdzenie.

-Powinienem się domyślić, że Malfoyowie ponad połowę swojego życia poświęcają na poprawienie swojego wyglądu. - Powiedział tonem Craba,który zawzięcie o czymś myślał,co wywołało salwę śmiechu wśród śmierciożerców.

-I Ty niby jesteś w Gryffindorze? - Zapytał się,któryś z nich.

-Tak, ale tiara chciała przydzielić mnie do Slytherinu, ja jednak nie pozwoliłem jej na to, mimo że się upierała. - Sam nie wiedział dlaczego to powiedział.

-Czyli gdyby nie to byłbyś ślizgonem tak ? - Upewnił się Lucjusz.

-Tak - Odpowiedział spokojnie.

-Świat się wali. - Westchnął ten starszy.

-Dlaczego? -Dopytywał się Wybraniec.

-Bo to oznacza, że jesteś ślizgonem mimo, że nie jesteś w domu Salazara.

-Fajnie wiedzieć. - Wyszczerzył zęby Potter. - Czyli między nami zgoda. - Podszedł do Malfoya - Teraz kiedy jesteśmy spowinowaceni.- Wyciągną do niego rękę z miną głodnego szczeniaka, co wywołało chichot wśród kręgu. Lucjusz z teatralnym westchnieniem uścisnął mu dłoń, choć na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Potem do Pottera rzuciła się reszta smierciożerców,by go uścisnąć i powitać jak swojego. Gdy późnej teleportowali się do zamku nikt nie mógł się nadziwić temu,jak dużo emocji wzbudził w nich chłopak, ale wszyscy wiedzieli, że nie mogliby mu teraz zrobić krzywdy.

Harry siedział w jasno oświetlonym pokoju. Na przeciwko niego stał wysoki młodzieniec o jasnej wręcz białej cerze i oczach jadowicie zielonych, prawie takich samych jakie miał Potter. Jego włosy były dość długie ( do ramion ) w kolorze czarnym. Chłopak miał na sobie cienkie rurki w których wyglądał naprawdę sexy. Wybraniec wręcz połykał go wzrokiem na co ten prawie nie zwracał uwagi.

-Zmieniłeś się - Odezwał się Złoty Chłopiec otrząsając się z szoku. - Czego użyłeś? Eliksiru? - Tom uśmiechnął się słysząc jego ironiczny ton.

-Nie, to nie eliksir. Przez prawie rok tworzyłem czarno-magiczne zaklęcia by wyglądać tak jak teraz. - Z jego twarzy nie schodził uśmiech.

-A ja się dziwiłem kto wymyśla te wszystkie złe zaklęcia. - Sarknął chłopak co jeszcze bardziej zadowoliło Czarnego Pana.

-Oj Harry, Harry co zrobiłeś z tym grzecznym chłopcem? - Zacmokał

-Utopiłem w jeziorze nim przyjechałem na wakacje. - Pottera coraz bardziej bawiła ta rozmowa.

-To bardzo źle. - Czarny Pan zmarszczył brwi. - Już teraz zabierasz mi najwiernijszych śmierciożerców, a co będzie później? -Wybraniec ledwo powstrzymywał się od wybuchu śmiechu.

-Myślałem, że wiesz już wszystko. - Szepnął by nie zacząć się śmiać.

-Bo wiem, ale nie jestem jasnowidzem. - Wytłumaczył.

-No tak to jest rola Trelawney.- Teraz Harry już nie wytrzymał i zaczął się opętańczo śmiać, a chwilę potem przyłączył się Voldemort.

-Już.... nie ..... mogę. - Powiedział trzymając się za brzuch. -Kiedy jednak w końcu się powstrzymał spojrzał dziwnie na Marvola.

-Mów co zrobiłeś z prawdziwym Voldemortem. - Zapytał groźnie.

-Utopiłem. - Jedno słowo i znów leżeli na podłodze tarzając się ze śmiechu. Jednak po pewnym czasie uspokoili się obaj i przeszli do ważniejszych rzeczy.

-No więc Harry przyłączysz się do mnie? - Zadał to najważniejsze dzisiaj pytanie.

-Nie. - Powiedział a twarz Voldemorta stężała.

-Myślałem, ze jesteś mądrzejszy.

-Dasz mi dokończyć. - I nie czekając na jego odpowiedz mówił dalej. - Nie chcę i nie będę zwykłym śmierciożercą. Moje warunki są jasne. Na razie żadnego zabijania, w ogóle zero płaszczenia się i znaku. No i oczywiście chcę umieć wszystko to co Ty.- Przedstawił swoje warunki, a Tom się zamyślił.

-Zgoda. Myślę, że będzie to nawet uczciwe ze względu na to, że jesteś Wybrańcem.No, a teraz możesz już iść.

-Zaraz, zaraz, a mój prezent urodzinowy ? - Zapytał tonem rozkapryszonego dziecko, na co Voldemort uśmiechnął się.

-Ach,no tak zapomniałbym - Nagle w jego dłoni zmaterializowała się ciężka paczka zawinięta w czarny papier. - Znajdziesz tu kilka bardzo przydatnych rzeczy i kartki,które wyjaśniają do czego służą, a teraz radzę Ci się stąd zmywać,bo za jakieś 10 minut przybędzie po Ciebie Zakoni jak myślisz jak zareaguje na wieść, że Ciebie nie ma?- Wręczył mu kawałek pergaminu. - To świstoklik zaraz przeniesie Cię do Twojego pokoju. - Chwilę później Harry znikł.

Niedługo po jego powrocie przybył Lupin z Moodymi Tonks, Harry niby ucieszył się na ich widok,i wdał się w wesołą pogawędkę z członkami ZF. Potem bardzo kulturalnie pożegnał się ze swoim wujostwem po cichu uświadamiając ich, że już nigdy nie wróci. Nadszedł czas powrotu do KGZF. Gdy w czasie podróży myślał o spotkaniu z Tomem wydało mu się, że śmiech tamtego był trochę sztuczny....

 

 

 

Rozdział III część I

W Kwaterze

 

Kiedy Harry przybył do Kwatery trwało właśnie spotkanie Zakonu Feniksa, zmuszono go więc by poszedł przywitać się z Ronem i Hermioną. Siedzieli we trójkę w pokoju Rona i bliźniaków ( Harry miał mieć swój ) i rozmawiali o wszystkim o czym się dało.

- Harry, wciąż nie rozumiem dlaczego myślisz, że Syriusz zginął przez Ciebie. -Zapytał rudzielec, po pewnym czasie.

- Już nie obwiniam siebie,tylko tą pseudo gadzinę. - Powiedział, ale prawie natychmiast tego pożałował. Nagle zapiekła go blizna a potem usłyszał głos Voldemorta ,, Słyszałem" Chłopaka na to wybuchnął szaleńczym chichotem, co nie uszło uwadze jego przyjaciołom.Potter był pewny, że Dumbledore już niedługo się o tym dowie.

-A właśnie,nigdy nie zgadniesz kto przyjeżdża do nas i zostaje w kwaterze do końca wakacji. - Zagadnęła Hermiona cały czas bacznie przyglądając się Wybrańcowi.

- No nie wiem. Wiktor? - dziewczyna zaprzeczyła. - Fleur? Nevill?  Thomas? - Oboje zaprzeczali. - Dobra poddaje się, kto przyjeżdża?

- Draco Malfoy. - Powiedział Ron z goryczą w głosie.

- CO ?! Jak to możliwe, że ta fretka będzie tutaj i to przez prawie miesiąc. - Harry siedział zszokowany.

- Wierz mi Potter,też nie jestem tym zachwycony. - Odezwał się ktoś za nimi. Cała trójka odwróciła się jak na komendę.

- Co ty tu robisz Malfoy? Miałeś przyjechać dopiero jutro wieczorem. - Rudzielec,aż kipiał ze wściekłości.

- Stoję Weasley,a co przeszkadza Ci to? Wiesz zawsze mogę usiąść. - Nagle w drzwiach pojawiła się matka Rona.

- Nie, ja jestem po prostu zdziwiony. - Odparł czując na sobie wzrok matki.

- Draco przyszłam Ci powiedzieć, że śpisz sam na górze. Pokój przy samym wejściu na strych. Harry Cię zaprowadzi. - I wyszła szybkim krokiem.Malfoy zrobił przestraszoną minę i podążył za nią,a Harry nie widząc innego wyjścia podążył za nim. Ślizgon zatrzymał się dopiero na środku kuchni gdzie trwało właśnie spotkanie Zakonu.Wszyscy wpatrywali się dwójkę dzieci.

- Proszę pani. -Blondyn zwrócił się do pani Weasley.- Myślę, że to nie najlepszy pomysł bym spał sam tak blisko strychu. Mam bardzo złe wspomnienia z takimi miejscami,i przez to w nocy lunatykuję. Czy Harry nie mógłby spać ze mną? - Wszystkim obecnym szczęki opadły na dół.

- Ależ to niestanowi żadnego problemu, a teraz idźcie. -Odparła, a Potter zwiesił głowę już miał wychodzić gdy...

-Harry czy mógłbyś na chwilkę zostać?- Zapytał się Dumbledore.- Chciałbym z Tobą porozmawiać,o tym co wydarzyło się w czerwcu. - Wybraniec zamknął oczy.

-O tym jak zginął Syriusz? - Zaczął słodkim tonem. - O tym jak pan wspaniałomyślnie ujawnił mi pan przepowiednie po pięciu latach, a może o tym, że nie opanowałem oklumencji?!- Chłopak starał się być spokojny.

- Harry, czyżbyś mi już nie ufał ? - Zapytał zmartwiony dyrektor.

- To nie tak, że panu nie ufam, po prostu nienawidzę być okłamywanym. - Powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami, zostawiając zszokowanych członków ZF.

Za drzwiami czekał na niego Draco.

-Potter, mamy coś do obgadania. - Stwierdził gdy zobaczył chłopaka. -Ciekawe co, bo jakoś sobie nie przypominam,żebyśmy kiedykolwiek mieli coś wspólnego. - Brunet był już tym wszystkim zmęczony.

- Do tej pory nie, ale teraz Czarny Pan chce wiedzieć o wszystkim co robisz, wiec juz nie zrobisz nic bez mojej lub jego wiedzy. - Wybraniec spojrzał na niego dziwnie.

- A niby co ta gadzina chciałaby ode mnie - Zakpił - Jakbyś nie wiedział to on przez całe życie próbuje mnie zabić.

- Potter nie wysilaj się. Wiem o wszystkim od ojca. - Powiedział z uśmiechem.

- Świetnie jeszcze tego mi było trzeba. - Mruknął.

- I jeszcze taka mała rada na przyszłość. Nie zachowuj się tak jak dzisiaj w stosunku do Dumbledore'a,bo on w przeciwieństwie do Ciebie jest inteligentny i może zwęszyć pismo nosem.

- Taa, nie ma to jak dobre rady od ślizgona. -Sarknął i nie czekając na Draco poszedł po swoje rzeczy do pokoju. Niestety na jego łóżku siedzieli Ron i Hermiona.

- O Harry właśnie miałem sprawdzić czy Malf... Co ty tutaj robisz. -Wrzasnął rudzielec.

-Jak już mówiłem wcześniej: stoję.Jeżeli Ci to przeszkadza,to możesz wsiąść z stąd swój rudy łeb i wyjść. - Odwarknął.

-To i tak jest pokój Harry'ego, więc nie Ty będziesz decydować kto tu będzie. - Powiedział czerwony Ron.

-Tak się składa Weasley,że pokój Pottera jest dokładnie tam gdzie mój, więc i ja mam chyba prawo głosu. - Wyprowadził rudzielca z błędu.

- Czy to prawda Harry? - Zapytała cicho Hermiona.

- Niestety tak. A teraz wybaczcie muszę iść się rozpakować. - Mruknął walcząc z rozbawieniem. Pokój,w którym mieli spać był bardzo duży. Mieściły się w nim dwa łóżka, biurka, komody, szafy, łazienka i garderoba oraz mała biblioteczka. Chłopcom ów pokój bardzo przypadł do gustu, więc nie czekając na nic zaczęli się rozpakowywać. Gdy Harry już prawie skończył na dnie kufra zobaczył paczkę od Toma. Szybko rozerwał papier i zaciekawiony zerknął do pudełka. Na samym dnie leżał dziennik oprawiony w czarną skórę i złoty napis Harry James Potter, była też jeszcze mapa,która ukazywała okolicę posiadającego i osoby które znajdowały się w pobliżu. Chłopak był bardzo zdziwiony tym prezentem. Nie widział co myśleć o zaistniałej sytuacji. Gdzie wrogowie stają się przyjaciółmi, przyjaciele wrogami.

 

 

 

 

Rozdział III część II

W kwaterze

 

Minął tydzień od przyjazdu Harry'ego i Draco do Kwatery. W tym czasie zdążyło się już wiele zmienić Harry, Ron i Hermiona przestali się do siebie odzywać. Bo jak to sie wyraził rudzielec ,,nie będę rozmawiać ze ślizgonem", który tak a'propo nie opuszczał Wybrańca ani na krok. Przez to chłopcy chcąc nie chcąc zaczęli się do siebie zbliżać. Ich ulubioną rozrywką, stało się uprzykrzanie sobie nawzajem życia.

- Potter, nie mogę na Ciebie patrzeć. Zobacz jak Ty się ubierasz. Masz gorszy styl niż moja stuletnia babka. - Powiedział patrząc krytycznie na ubrania Wybrańca.

- No i co w związku z tym? Wsadzisz mnie do więzienia za kiepski styl? - Zakpił Harry odrywając się na chwilę od podręcznika z tamtego roku.

- Gdybym mógł, to bym to zrobił, ale mam lepszy pomysł.- Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech.

- Czyli ?

- Idziemy na zakupy i nawet nie próbuj protestować.

- Drops bardzo się wścieknie. - Stwierdził, bo jakoś nie miał przekonania do jego pomysłu.

- Bardzo. A teraz rusz tyłek. - Malfoy powoli tracił cierpliwość.

- Skoro tak, ale jeden warunek, nikt nie może widzieć jak wychodzimy. - Teraz to na jego twarzy pojawił się szatański uśmiech.

- Niby jak chcesz, to zrobić? - Zakpił, a Harry pochylił się nad kufrem i wyciągnął pelerynę niewidkę.

- Czy to jest, to co ja myślę?- Zapytał Malfoy, patrząc na Wybrańca morderczym spojrzeniem, a on wyszczerzył tylko zęby.

- Tak, ale jak mamy iść to rusz tyłek, nie mamy całego dnia.

 

Siedzieli zmęczeni w kawiarni. Od ponad pięciu godzin chodzili po sklepach. Malfoy okazał się ekspertem, jeżeli chodzi o sprawy mody i ciuchów. Wybierał rzeczy unikatowe i ... drogie. Dla niego wszystko co tanie było niewarte uwagi. Przez te kilka godzin, nakupował sobie tyle nowych rzeczy, że stwierdził iż nowych nie będzie już kupował do końca życia. Co Draco skwitował słowami ,, Potter zawsze sądziłem, że jesteś kretynem, ale żeby aż tak. Takie zakupy robi się raz w roku. Ponieważ są uniwersalne i pasują do wszystkiego. Zaś w ciągu roku dokupuje się dodatki oraz rzeczy modne. " W ciągu tych zakupów bliznowaty stwierdził, że Malfoy wcale nie jest taki zły. Może i wyżywał sie na młodszych i niższych społecznie, ale poza tym był całkiem znośny.

Obaj chłopcy spokojnie popijali kawę. Harry spoglądał na kolegę niewidzącym spojrzeniem. W końcu ten nie wytrzymał.

- Może powiesz mi, dlaczego wpatrujesz się we mnie od 10 minut. - Zapytał tonem, którego nie można było uznać za uprzejmy.

- Zastanawiam się. - Odparł krótko.

- Ciekawe nad czym. - Złoty Chłopciec posłał mu dziwne spojrzenie. Powoli jakby dokładnie wszystko rozważając uniósł dłoń w kierunku Malfoya, ten spojrzał na niego jak na idiotę.

- Jestem Harry, Harry Potter. - Dla kogoś z boku mogloby wydawać sie to dziwne, ale on zrozumiał.

- Draco, Draco Malfoy. - Rzekł i przyjął rękę.

 

Wrócili do domu grubo po północy. Obaj byli w wyśmienitych humorach. Okazało się, że bez uprzedzeń, świetnie się dogadywali. Lecz, gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły na korytarz wyleciała chyba połowa Zakonu w tym sam Dumbledore.

- Gdzie wy byliście ? - Zapytała pani Weasley.

- Draco i ja poszliśmy na zakupy. To chyba nie problem. - Powiedział Harry ze słodyczą w głosie.

- Harry, Draco musimy porozmawiać. TERAZ. - Powiedział profesor Dumbledore. Chłopcy wzruszyli ramionami i poszli za dyrektorem do kuchni.

Siedzieli na twardych krzesłach od ponad godziny, a dyrektor nie dawał za wygraną, oni zaś świetnie sie bawili.

- Pytam się po raz ostatni gdzie byliście? - Zapytał po raz enty.

- No przecież mówię, że na zakupach. Nie wierzy mi pan? - Odparł Harry już znudzony.

- Nie, nie wierzę. - Uciął starzec, a Wybraniec uśmiechnął się wrednie.

- To niby z skąd mamy te ciuchy? - Zakpił i wyciągnął zmniejszone ciuchy z plecaka.

- Nie wiem. - Odparł szczerze Drops. - Możecie iść.

 

Gdy tylko Harry znalazł się na górze wziął dziennik i poszedł się myć.

- Jesteś wredną, nadętą szumowiną. Nie cierpię Cię, doprowadzasz mnie do bankructwa. - Pisał Potter.

- ??? Co ci sie stało Potter. Czyżbyś miał dziś zły dzień?

- A żebyś wiedział. Znaczy nie do końca, ale jednak. Przez Malfoya wydałem worek galeonów, straciłem swoich przyjaciół i pokłóciłem się z Dropsem. A wszystko to wina tego arystokraty, a że to ty go przysłałeś możesz czuć się winny.

- Ach, jak mógłbym zapom...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin