Rozdział I
Noc Imbolc
Anaid spała beztrosko , z rozłożonymi ramionami i błogim wyrazem twarzy , obojętna na światło sączące się przez okiennice do wnętrza pokoju . Wysoki sufit i bielone po tysiąckroć i jeden raz ściany potęgowały atmosferę , jaka zwykle towarzyszy wielkim zmianą . Ubrania ułożone w stosy , porozrzucane książki , ustawione w rzędach buty – wszystko wyglądało tak , jakby czekało na spotkanie w wielkiej walizce , która stała w nogach łóżka .
Selene , z rozczochraną czupryną i filiżanką parującej kawy w ręce , zjawiła się w pokoju niepostrzeżenie . Pochyliła się nad Anaid i dmuchając jej delikatnie w ucho .
- Dzieńdoberek .
Zaspana dziewczyna ruchem dłoni odpędziła niechciane słowa i zakryła twarz . Selene uśmiechnęła się . Zawsze w ten sama sposób budziła córkę. Jeszcze raz dmuchnęła lekko , tym razem tuż przy jej nosie , na co Anaid przekręciła się na bok . Selene popatrzyła się na córkę z melancholią i dumą jednocześnie . Jej mała córeczka dorosła . Może nawet zbyt szybko . Gdy tak teraz spała , muskając palcami uchylone usta , sprawiła wrażenie całkowicie bezbronnej . Jednak przyglądając się jej długim nogą , zaokrąglonym biodrom , klatce piersiowej i gładkiej , elastycznej skórze , Selene wiedziała że ma przed sobą młodą kobietę .
- Pobudka , śpiąca królewno – wyszeptała jej do ucha .
- Zostaw – usłyszała w odpowiedzi – Nie mam mnie w domu .
I żeby nie pozostawić wątpliwości , Anaid nakryła głowę kołdrą w nordyckie wzory . Ale matka nie dawała za wygraną .
- Przybył książę , żeby obudzić cię ze snu .
- Niech spada na drzewo .
Teraz nadszedł czas na bezlitosne łaskotki . Jednak zamiast tego Selene wymierzyła palcem w kierunku drzwi . Do pokoju wsunęła się milcząca postać opatulona futrem .
- Szykuj się – powiedziała Selene do córki – Zaraz otrzymasz miłosny pocałunek .
Po chwili do twarzy dziewczynki przylgnęły figlarne usta . Anaid otworzyła oczy i raptownie usiadła na łóżku .
- Clodia !!
Rzeczywiście , nieszczędzącym czułości „księciem” okazała się sycylijska przyjaciółka . Piętnastoletnia rówieśnica Anaid . Tak jak ona – czarownica Omar . Należąca do klanu Delfinicy . Razem przeżyły chwile niewysłowionej grozy w Taorminie , u stóp kipiącej lawą Etny , kiedy to obie stały się więźniarkami czarownicy Odish , Salmy . Selene wycofała się dyskretnie . Anaid wciąż wydawała się oszołomiona niespodzianką .
--Selene mówiła , że nie będziesz mogła przyjechać .
- Miałabym sobie odpuścić twoją pierwszą imprezę urodzinową ? Jeszcze czego !
- Mówiła , że masz dużo zajęć . – Wyszeptała Anaid .
- Owszem . Dzięki tobie wymigałam się od wtorkowego sprawdzianu . Moja kochana Anaid…
Clodia nie kryła zachwytu na widok nowych ciuchów przyjaciółki Szczególnie jedna krótka spódniczka przypadła jej do gustu .
- Ale mi się podoba ! Zaraz ją przymierzę . – w mgnieniu oka zsunęła z siebie spodnie .
- To znaczy , że przyjechałaś do mnie by nie pisać sprawdzianu i zwinąć mi ciuchy .
- Dokładnie tak . Chyba nie sądziłaś , że zjawiam się tu specjalnie na twoje przyjęcie z czystej przyjaźni ?
- Kto w takim razie poderżnie gardło królikowi i odczyta , co pokazują jego wnętrzności ?
- No , ja, któż by inny… Ale to potem .
- To znaczy kiedy ?
- Kiedy już przymierzę wszystkie twoje super fashion ciuchy i zrobię ci makijaż . Z taki wyglądem , chcesz odnieść sukces ?
- Przecież ledwie się obudziłam…
- Właśnie . Jeśli po przebudzeniu wyglądasz , jakbyś się jeszcze nie obudziła , to co będzie o północy ?!
- Jesteś nieznośna .
- Chodź no tutaj , zaraz cię zrobię na bóstwo .
- Ty pierwsza podejdź , coś ci pokażę .
Anaid na oścież otworzyła okno i chłodne powietrze z Pirenejów wtargnęło do pokoju przynosząc ze sobą deszcz liści i pyłów . Clodia zaczęła kichać .
- Ty terrorystko . Jak można otwierać tę górską lodówkę w obecności Sycylijki , w której żyłach płynie śródziemnomorska krew .
- Milcz i patrz .
Anaid wskazała na okazałą pirenejską kordylierę , zdobioną białymi płaszczami . Przyjaciółki zastygły w bezruchu , przyglądając się krajobrazowi . Clodia nie była jednak w stanie milczeć dłużej niż przez chwilę .
- Obrazek jak z widokówki . Zamrożonej . To białe tam… to śnieg ?
- A myślisz , że co ?
- Zgroza ! Śnieg , i do tego tak blisko . – Clodia trzęsąc się z zimna , zamknęła okno i przysunęła twarz do Anaid .
- Teraz rozumiem , dlaczego twoja matka tak świetnie się trzyma . W takiej temperaturze… każda… - Obie padły na łóżko .
Rozczochrana i zaspana Selene wróciła do przytulnej kuchni domu Urt , zaparzyła kolejną kawę i postawiła jeszcze jedno nakrycie na stole , przy którym raczyły się śniadaniem Valeria, Karen i Elena . Ni stąd ni z owąd zjawiły się wszystkie trzy . Lecz to ponowne spotkanie miało być także pożegnaniem . Karen , miejscowa lekarka , która znała pirenejskie drogi jak własną kieszeń , odebrała z dworca Jaca Valerię , biologa morskiego i zwierzchniczkę klanu Delfinicy , oraz jej córkę Clodię .
- No śmiało , spróbuj ciasta z orzechami pinii , dopiero co wyjęłam z piekarnika – kusiła rozanielona Elena , bibliotekarka , która wraz ze swoją ósemką potomstwa i wieloma kilogramami nadwagi należała do ulubionych klientek miejscowego piekarza . Valeria wygłodniała po długiej podróży , oblizywała koniuszki palców umaczane w cukrze .
- Gdybyś mi powiedziała wcześniej , że przyrządzacie tu takie przysmaki , odwiedziłybyśmy was wcześniej . – Selene uśmiechnęła się , skubnęła bez większej ochoty kawałek ciasta i usiadła obok Karen , najlepszej przyjaciółki , która jak przystało na panią doktor od razu postawiła diagnozę .
- Boisz się . –
Selene potwierdziła . Valeria , rozpierana przez nadmiar energii , chwyciła i uścisnęła jej rękę .
- Możesz na nas liczyć . –
Selene westchnęła .
- Nikt nie może się dowiedzieć , dokąd się udajemy . Nawet wy .
- Kiedy wyjeżdżacie ?
- Jutro rano .
- Anaid już o tym wie ? –
Selene przygryzła wargi .
- Staram się nie obarczać jej zbyt wieloma informacjami . Jest jeszcze bardzo młoda , może nie zrozumieć , w jak beznadziejnym znalazłyśmy się położeniu , i rozpaplać wszystko przyjaciółkom . Skutki byłyby opłakane .
Żadna z obecnych nie odważyła poddać w wątpliwość dramatyzmu sytuacji , jednak Elena zdecydowała się zabrać głos .
- Anaid jest bardzo dojrzała jak na swój wiek . – orzekła .
- „Jak na swój wiek” sama widzisz . Zatem w każdym momencie może się zachować jak piętnastolatka – odpowiedziała Selene .
- Chcesz powiedzieć , że nie jest jeszcze gotowa , by posługiwać się berłem władzy ? -
Selene zdziwiła naiwność Eleny .
- To przecież oczywiste . Minęło tak mało czasu , odkąd została wtajemniczona . Dowiedziała się że jest czarownicą , zaledwie przed kilkoma miesiącami .
To prawda . Zbyt wiele wydarzyło się w zbyt krótkim czasie . Rok wcześniej Demeter wielka matriarchini i matka Selene , poniosła śmierć z rąk czarownic . Kilka tygodni później zniknęła sama Selene . Poszukiwania , przemiana Anaid w czarownicę i wtajemniczenie poprzedziły niezwykłe odkrycie , że to Anaid , a nie , jak mówiło proroctwo , jej matka Selene , jest wybranką – to ona ma ogniste włosy i wielką moc , to ona jest tą , której czarownice Odish i Omar wyczekiwały od tysiącleci , żeby ostatecznie rozstrzygnąć odwieczną walkę , jaką między sobą toczyły .
Zaledwie przed kilkoma tygodniami doszło do wielkiej koniunkcji gwiazd , która zapowiada początek panowania wybranki . Anaid wraz z berłem władzy , które wyłoniło się spod ziemi , powinna uciekać . Musi znaleźć schronienie i zebrać siły do czasu , aż będzie gotowa posłużyć się nim we właściwy sposób i przedsięwziąć trudne zadanie , o jakim wspomniały starodawne księgi : odnowić raz na zawsze pokój , pokonując nieśmiertelne , żądne krwi czarownice Odish , odwieczne rywalki Omar . Karen rozpierała duma , gdy myślała o Anaid .
- W ciągu tak krótkiego czasu posiadła wiedzę , której przyswojenie niejednej czarownicy zajmuje całe życie . Która z nas potrafi wypowiedzieć zaklęcie latania bez uprzednich przygotowań ? Która potrafi przybrać postać delfina i pruć morskie fale , zanurzyć się w mroźnym jeziorze jako karp , przelecieć nad Apeninami i Alpami , przemieniwszy ramiona w orle skrzydła ? – trzy kobiety pokiwały w zadumie głowami . A Valeria dodała :
- I dosiadła słonecznego promienia , i powróciła z Mrocznego Świata wraz z Tobą , kiedy już pokonała Salmę . Anaid ma ogromną moc .
- To wszystko prawda , jej umiejętności są większe niż nasze . Nie bez powodu to właśnie ona , a nie któraś z nas , okazała się wybranką .
- Może jest już gotowa ? – zapytała nieśmiało Karen .
Selene z absolutnym przekonaniem pokręciła głową .
- To nie wystarczy .
- Co jeszcze musi umieć ? –
Selene przygryzła wargę .
- Nie chodzi o to co musi umieć . Problem nie w wiedzy czy technice . Powinna odnaleźć równowagę pomiędzy umysłem , ciałem i mocą , jaką dysponuje . Anaid wciąż dorasta , a jej uczucia względem samej siebie są wątłe , nie ceni się w dostatecznym stopniu .
- Jest śliczna .
- Inteligentna .
- Mądra . –
Selene nieustępowana
- Dojrzała zbyt szybko . Kiedy ją zostawiłam , byłam brzydkim kaczątkiem , a tera jest już łabędziem i do tego potrafi latać . Ale jeszcze nie nauczyła się radzić sobie z kłopotami i… - westchnęła – nie zna ścieżki Om . – wystarczyło że wypowiedziała te dwa słowa , by każdą z obecnych przeszył dreszcz .
- A ty Selene , ją znasz ? – zapytała zadziornie Karen – Żadna czarownica Omar nie przeszła nigdy drogi do świata umarłych . Wszystko co wiemy , to tylko plotki , legendy .
Selene prezentowała się doprawdy doskonale . Z jej pięknej twarzy emanowało dostojeństwo . Gdy wdychała głęboko powietrze , wydawała się uosobieniem życia w najczystszej postaci . Kiedy jednak wracała pamięcią do swoich przeżyć , jej zielone , na pozór szalone i rozbiegane oczy łagodniały jak wody jeziora i nabierały innego wyrazu – biła z nich mądrość i doświadczenie .
- To nie żadna legenda . Przeszłam tę ścieżkę i Anaid tez powinna ją przejść . To najtrudniejsze zadanie , jakie przed nami stoi . – pozostałe kobiety zamilkły , gdy usłyszały wyznanie Selene .
- Wiele lat temu odbyłam wędrówkę po Ścieżce Om. Byłam wtedy niewiele starsza od Anaid i niemiałam przy sobie nikogo , kto by mnie poprowadził .
Żadnej z nich nie przyszłoby na myśl , że ta rudowłosa wariatka o donośnym śmiechu , prowokująca swoim zachowaniem na każdym kroku , w młodości zapędziła się do Świata Umarłych .
Przed laty Selene postanowiła wyrwać się spod kontroli Omar . Jako młoda dziewczyna , buntownicza i niesforna , zniknęła na długi czas . Nikt , z wyjątkiem jej samej i nieżyjącej już Demeter , nie wiedział , co się wówczas wydarzyło . Wiele krążyło plotek i ponurych domysłów . Mówiono , że Selene zawarła zdradziecki pakt z Odish , że posiadła tajemne moce , że ambicje w końcu ją przerosły . Teraz wyjawiła jeden ze swoich sekretów . Wędrówka po ścieżce Om , która prowadzi prosto ku śmierci .
- Jak mogłaś przejść Ścieżkę Om i przetrwać ? – wykrzyknęła Valeria , równocześnie egzorcyzując dopiero co wypowiedziana nazwę .
- Miałam wtedy swoje powody , by tego dokonać . I może było mi to dane dlatego , bym teraz musiała poprowadzić własną córkę i by wypełniło się proroctwo , a ona mogła uchwycić berło silną dłonią .
- Czy przebycie ścieżki Om jest konieczne ? –
Selene zamrugała powiekami .
Za dużo powiedziała . Zawsze zdawała sobie sprawę , że dyskrecja nie jest jej mocną stroną . Musiała wymyślić naprędce wyjaśnienie , które brzmiałoby wiarygodnie .
- Dotąd śmierć była obszarem zarezerwowanym dla Odish . My , Omar , starałyśmy się trzymać od niej z daleka . Lecz wybranka nie będzie w stanie pokonać Odish , jeśli uprzednio nie przejdzie drogi , jaką przebyła Om , gdy zniknęła w jaskini wraz ze swą córką Omą , żeby chronić je przed Od . Poza tym…
- Poza tym , co ?
- Jest jeszcze jeden ważny powód , ale nie wolno mi go zdradzić . – zapadła głucha cisza . Przebywające w kuchni kobiety w milczeniu poruszały ustami , przeżuwając jedzenie .
- Dolz i Glabutz napisali sporo na temat podróży – wtrąciła Elena , będąca nie zastąpionym źródłem informacji .
- Wiem . Razem z matką dużo tym czytałyśmy i wspólnie przygotowywałyśmy się na tę trudną chwilę , choć nigdy nie pomyślałam , że Demeter może przy nas zabraknąć . Będę musiała sama towarzyszyć Anaid .
- Kiedy ?
- Jak najszybciej . Czas goni , depczą nam po piętach . –
Elena sięgnęła po następnego Tosta , posmarowała pieczywo masłem i udekorowała pokaźną ilością dżemu .
- Anaid wydaje się spokojna i ufna . Rozdała zaproszenia na przyjęcie w całym Urt . Sama wynajęła salę , kupiła napoje i razem z Rockiem wybrała muzykę . Poprosiła mnie , żebym jej pomogła robić kanapki .
- Mnie też – dodała Selene – jest bardzo podekscytowana przyjęciem . Nie daje po sobie poznać , że się denerwuje , ale już jesteśmy spóźnione . Dzisiaj kończy piętnaście lat . Powinnyśmy były wyruszyć w drogę wcześniej .
- Obawiasz się czegoś ? –
Selene pokiwała głową .
- Każdej nocy wypowiadałam zaklęcia ochronne Dido w najpełniejszej wersji , i wzmacniałam je malachitowym pentagramem , a mimo to czuję jakąś obcą obecność .
Valeria zaniepokojona rozłożyła ręce i zmrużyła oczy . Przez chwilę było widać , jak drżą jej ramiona . Zaraz jednak się rozluźniła i zakończyła krótki trans . Nie odzywając się słowem , zamieszała łyżeczką w filiżance z kawą , wypiła łyk i przyjrzała się fusom na dnie naczynia .
- Faktycznie , Selene ma rację .
Nie była to dobra wróżba . Etruska wyrocznia potwierdzała aktywność Odish . Atmosfera się zagęściła . Poczciwa Elena połknęła w mgnieniu oka Tosta z masłem i dżemem i klasnęła w dłonie .
- Uknułyście spisek , żeby popsuć mi humor podczas śniadania ? To wam się nie uda . Skoro nie daje mi rady moich ośmioro dzieciaków ani mąż , to i samiuśka hrabina ani ożywiona z umarłych Ciemna Dama nie zdołają tego zrobić . Choć nie wiem jak wroga obecność była wyczuwalna . Selene roześmiała się .
- Sama hrabina nie odebrałaby ci apetytu . Nawet w jej obecności nie odmówiłabyś sobie jedzenia .
- Jeszcze tego by brakowało… Ciekawe , czym wykarmiłabym mojego małego Rosaria ? – na dźwięk imienia jej najmłodszego dziecka , wszystkie wybuchnęły śmiechem .
- Jesteś kompletnie stuknięta . Rosario to imię dla dziewczynki
Elana miała ośmioro chłopców i ogromnie pragnęła mieć córkę .
- Dlatego tak go nazwałam .
- Obiecałaś , że dasz mu na imię Ros .
- Rosario brzmi pełniej . Jak dorośnie , podziękuje mi , że go tak nazwałam .
Elanie udało się osiągnąć zamierzony cel – wszystkim wrócił dobry humor i optymizm . Wytarła delikatnie usta i oświadczyła zalotnie :
- Mam bardzo dobre wieści . Odnalazłam zaklęcie kameleona , to samo, o którym powiedziano nam że zaginęło bezpowrotnie podczas pożaru Biblioteki Aleksandryjskiej .
- Naprawdę ?
- Sprawdziłam , działa bez zarzutu .
Odstawiła swój talerz z tostami i wyjęła z torby oprawiony w skórę gruby wolumin , nadgryziony przez mole i pożółkły . Z zadziwiającą zwinnością jej pulchne palce zaczęły przewracać strony , aż natrafiły na tę , której szukały . W triumfalnym geście Elena zademonstrowała swoje znalezisko publiczności .
- Można sformułować zaklęcie na odległość . Nie ma znaczenia , gdzie przebywa czarownica , której grozi niebezpieczeństwo . –
Na twarzy Selene pojawił się uśmiech poprzedzający dalsze wyjaśnienia .
- Chcesz powiedzieć , że możecie sprawić , iż zniknę , bez względu na miejsce , w którym będę się znajdować ? –
Elene roześmiała się .
- W istocie . Jedno twoje wezwanie , a zareagujemy natychmiast .
Selene rzuciła się w stronę Elene chcąc zawisnąć na jej szyi i mocno ją ucałować , lecz potknęła się o walizkę , potrącając przy tym filiżankę z kawą . Kawa rozlała się na żółtej ceracie . W jednej chwili kobiety zamilkły. Valeria , wróżbitka wywodząca się z etruskiego plemienia , sposępniała .
- Nic się nie stało – spróbowała zbagatelizować zdarzenie – Nie ma się czym przejmować .
- Wręcz przeciwnie – odezwała się Selene , wpatrzona w czarną plamę o nieregularnym kształcie – Mów , co widzisz .
- Nie mogę niczego odczytać – upierała się Valeria , podenerwowana
- Mam zawiadomić Clodię – Zagroziła Selene . Valeris szybkim ruchem złapała za szmatkę i przetarła blat .
- To nic takiego , tylko rozlana kawa . – wszystkie wiedziały że to nie prawda .
Anaid była w euforii . Wszyscy przyjęli jej zaproszenia , wynajęła lokal , o jakim marzyła , z odpowiednim nagłośnieniem , oświetleniem i nieograniczoną ilością napojów , a do tego matka z przyjaciółkami obiecały jej pomóc w szykowaniu kanapek . Cokolwiek by jednak mówić , najlepszą niespodzianką był przyjazd Clodi . To wszystko i nieuchronnie zbliżająca się chwila wyjazdu usprawiedliwiały w znacznej mierze stan jej ducha . Miała ochotę krzyczeć z radości , a jednocześnie odczuwała niepokój i pragnęła , by ten wyczekiwany wieczór w końcu nadszedł , sala rozjarzyła się światłem i podekscytowanie sięgnęło zenitu . Zawarła umowę z Selene , że nie będzie ograniczeń co do godziny zakończenia imprezy ani uciążliwych kontroli . Zaproszeni goście będą tańczyć i szleć do późnych godzin nocnych , a nawet do wschodu słońca jeśli tylko będą mieli na to ochotę . Anaid była gotowa przeżyć najlepszą noc w swoim życiu .
Clodi postawiła sprawę jasno .
- Dziś usidlisz Roca . –
Anaid zarumieniła się .
- Że jak ? Nie potrafię nikogo usidlić , nigdy tego nie robiłam .
- Jesteś czarownicą czy nie ? A poza tym masz jedynie podążać za swoim instynktem . Czuję , że Roc oszalał na twoim punkcie .
- Nie męcz mnie .
- Nie zamierzam cię męczyć , ale i nie myślę ustępować , tyle ci powiem . Nie wyjadę stąd , dopóki nie zobaczę , jak popijasz alkohol , z chłopakiem u boku .
Roc był najstarszym synem Eleny . Spryciarz o ciemnych włosach i czarnych oczach , z kolczykiem w uchu , jeździł motocyklem i nosił obcisłe dżinsy . Jako dzieci kąpali się w rzece . Potem Roc poderwał Marion , najładniejszą dziewczynę w klasie i zaczął udawać , że nie poznaje dawnej przyjaciółki . Ale gdy Anaid wróciła po długiej nieobecności , okazało się , że urosła , zrównała się z nim wzrostem i może patrzyć się mu prosto w twarz . Wówczas Roc przypomniał sobie towarzyszkę dziecięcych zabaw . Odtąd spędzali ze sobą więcej czasu niż osobno i dzwonili do siebie nieustannie . Najpierw poprosił ją w przygotowaniu do sprawdzianu . Anaid była z matematyki prymuską i niemiała najmniejszych problemów z wyjaśnieniem równań . Przywykli do siedzenia razem , jedno obok drugiego . Anaid nieprzywiązywana wagi do tych spotkań , dopóki pewnego popołudnia nie dostrzegła jego i Marion wychodzących z kina . Roc , gdy tylko ją zauważył , czym prędzej puścił rękę swojej dziewczyny . To wystarczyło . Anaid poczuła ukłucie , jakiego wcześniej nie znała . I bynajmniej nie w żołądku . A za tem w sercu ? Tak czy inaczej jej ciało potwierdziło , że afekt żywiony do Roca wykracza poza sympatię , jaką zwykle darzy się kolegów . Od tamtego czasu sprawy przybrały fatalny bieg . Zwłaszcza następnego dnia , kiedy Roc się z nią umówił i próbował wyjaśnić , że tak naprawdę nie są już z Marion parą , tylko wciąż pozostają przyjaciółmi . Nie wiedziała , co robić ani w czym utkwić wzrok . Zawstydzały ją własne uczucia . Były czymś nowym , dziwnym , czymś , nad czym nie mogła zapanować . Od kąd zdała sobie sprawę , że Roc jej się podoba , nie mogła powstrzymać rumieńców , gdy znajdowała się w jego obecności . Jakikolwiek dowcip , niepozorne szturchnięcie czy telefon sprawiały , że policzki Anaid zalewała fala gorąca . W ostatnich dniach strapienie było jeszcze większe. Spędzali ze sobą niemal cały czas , chcąc dopiąć na ostatni guzik przygotowania do imprezy . Wspólnie szykowali lokal , wieszali kable , ustawiali głośniki , przenosili krzesła i stoły , pracując do późnych godzin nocnych . Anaid drżała za każdym razem , gdy przypadkiem dotykały się ich dłonie , albo stopy stawały obok siebie . Uczucie było przyjemne niczym łaskotki czy nagły przypływ ciepła . Nie miała jednak złudzeń . Roc najprawdopodobniej widział w niej tylko dobrą przyjaciółkę . Najgorsze , że na przyjęciu urodzinowym miał się pojawić u boku Marion . Ale jeszcze gorsze było to , że nie wierzyła , iż mogłaby się Rocowi spodobać . Fatalne było również to , że musi wyjechać z mamą . Niebawem . Prawie już . Na domiar złego nie mogła posłużyć się zdolnościami , jakie posiadała , dla osiągnięcia celu . I pomyśleć , że to ją , tę najbardziej nieśmiałą dziewczynę na świecie proroctwo wskazało jako wybrankę ! Kompletny absurd . Clodia dolewała tylko oliwy do ognia .
- Kiedy mama powiedziała mi , że właśnie ty jesteś wybranką , poczułam się super dziwnie . Usiłowałam przypomnieć sobie wszystko , o czym rozmawiałyśmy . Jakbyś nagle miała zamiar czynić mi wyrzuty . Wiesz , o co chodzi . Musiałam zrobić z siebie niezłą idiotkę .
- Nie nosiłam przy sobie dyktafonu .
Clodi upierała się przy swoim .
- To tak , jakbyś któregoś dnia włączyła i odkryła , że twoja koleżanka ze szkolnej ławki jest słynną aktorką i gra w najpopularniejszych filmach . Fatalne uczucie .
Anaid chwyciła ją za rękę
- Spójrz na mnie jestem tą samą dziewczyną , którą byłam , kiedy się poznałyśmy . Tyle że teraz bardziej wystraszoną .
- Ty wystraszona ?
Anaid nie rozumiała , skąd Clodi ma o niej tak dobre zdanie .
- Ciąży mi to ogromnie .
- Berło ?
- Odpowiedzialność , wariatko .
- Gdzie znajduje się berło władzy ?
- Jest ukryte .
- Pokażesz mi ?
Anaid poczuła ogarniające ją wątpliwości .
- Nie wiem , czy powinnam ci je pokazywać . Być może odbije się to na przyszłości Omar . Mam mętlik w głowie i nie czuję się na siłach sprostać zadaniu , jakie stawiają przede mną proroctwa .
- Ze mną byłoby tak samo . Tylko że gorzej , ba , znacznie gorzej .
Anaid wstała . Otworzyła szafę , wyjęła pudełko na buty i podała je Clodi . W środku , pomiędzy pomiętymi papierami , błyszczało mityczne berło wybranki . Wykonane ze złota , prezentowało się okazale , lecz największą moc posiadała legenda . Według niej berło dzierżyła sama matka O , by później cisnąć je w głębiny ziemi i tym sposobem nie dopuścić do przejęcia władzy przez jej córkę Od . Clodi była pod wielkim wrażeniem .
- Mówisz , że gdy zaklęłaś Etnę , aby wywołać erupcję , berło wydostało się spod ziemi ?
- I przywłaszczyła je sobie Salma . Potem odzyskała je moja matka . A teraz należy do mnie .
Clodi pogrążona we własnych myślach , wyciągnęła rękę by dotknąć berła , lecz Anaid szybko odebrała jej pudełko .
- Nie , ni...
justyna3218