W ogniu namiętności.pdf

(2494 KB) Pobierz
W ogniu namiętności
- 1 -
1037643059.551.png 1037643059.662.png 1037643059.689.png 1037643059.700.png 1037643059.001.png 1037643059.012.png 1037643059.023.png 1037643059.034.png 1037643059.045.png 1037643059.056.png 1037643059.067.png 1037643059.078.png 1037643059.089.png 1037643059.100.png 1037643059.111.png 1037643059.122.png 1037643059.133.png 1037643059.144.png 1037643059.155.png 1037643059.166.png 1037643059.177.png 1037643059.188.png 1037643059.199.png 1037643059.210.png 1037643059.221.png 1037643059.232.png 1037643059.243.png 1037643059.254.png 1037643059.265.png 1037643059.276.png 1037643059.287.png 1037643059.298.png 1037643059.309.png 1037643059.320.png 1037643059.331.png 1037643059.342.png 1037643059.353.png 1037643059.364.png 1037643059.375.png 1037643059.386.png 1037643059.397.png 1037643059.408.png 1037643059.419.png 1037643059.430.png 1037643059.441.png 1037643059.452.png 1037643059.463.png 1037643059.474.png 1037643059.485.png 1037643059.496.png 1037643059.507.png 1037643059.518.png 1037643059.529.png 1037643059.540.png 1037643059.552.png 1037643059.563.png 1037643059.574.png 1037643059.585.png 1037643059.596.png 1037643059.607.png 1037643059.618.png 1037643059.629.png 1037643059.640.png 1037643059.651.png 1037643059.663.png 1037643059.674.png 1037643059.681.png 1037643059.682.png 1037643059.683.png 1037643059.684.png 1037643059.685.png 1037643059.686.png 1037643059.687.png 1037643059.688.png 1037643059.690.png 1037643059.691.png 1037643059.692.png 1037643059.693.png 1037643059.694.png 1037643059.695.png 1037643059.696.png 1037643059.697.png 1037643059.698.png 1037643059.699.png 1037643059.701.png 1037643059.702.png 1037643059.703.png 1037643059.704.png 1037643059.705.png 1037643059.706.png 1037643059.707.png 1037643059.708.png 1037643059.709.png 1037643059.710.png 1037643059.002.png 1037643059.003.png 1037643059.004.png 1037643059.005.png 1037643059.006.png 1037643059.007.png 1037643059.008.png 1037643059.009.png 1037643059.010.png 1037643059.011.png 1037643059.013.png 1037643059.014.png 1037643059.015.png 1037643059.016.png 1037643059.017.png 1037643059.018.png 1037643059.019.png 1037643059.020.png 1037643059.021.png 1037643059.022.png 1037643059.024.png 1037643059.025.png 1037643059.026.png 1037643059.027.png 1037643059.028.png 1037643059.029.png 1037643059.030.png 1037643059.031.png 1037643059.032.png 1037643059.033.png 1037643059.035.png 1037643059.036.png 1037643059.037.png 1037643059.038.png 1037643059.039.png 1037643059.040.png 1037643059.041.png 1037643059.042.png 1037643059.043.png 1037643059.044.png 1037643059.046.png 1037643059.047.png 1037643059.048.png 1037643059.049.png 1037643059.050.png 1037643059.051.png 1037643059.052.png 1037643059.053.png
Prolog
Polował na nią.
Bella czuła jego obecność każdą cząstką ciała.
Drobne włoski na karku stały dęba ze strachu, krew
w żyłach krążyła, roznosząc adrenalinę do każdej
komórki. Oddychała szybko, próbując się uspokoić,
stłumić pragnienie ucieczki. Jeśli straci głowę i zacznie
uciekać na oślep, stanie się łatwą ofiarą.
To przecież tylko gra.
Wstrzymała oddech i zaczęła nasłuchiwać. Czy był
już blisko?
Słyszała tylko dźwięki lasu – delikatne szelesty,
skrobanie pazurków. Wiatr wzdychał wśród liści,
gałęzie skrzypiały, ocierając się o siebie.
Kilka pożółkłych liści opadło powoli na ziemię.
Zaalarmowana ruchem odwróciła szybko głowę i obserwowała
je. Przez chwilę myślała, że słyszy bicie
własnego serca, ale to tylko dzięcioł gdzieś daleko
opukiwał pień drzewa w poszukiwaniu pożywienia.
Schyliła głowę i zaczęła powoli wypuszczać powietrze.
Stopniowo uspokajała się, ale wszystkie zmysły
wciąż były w pogotowiu.
Nagle spod jej stóp zerwał się bażant. Instynktownie
poderwała się na nogi. On musi być blisko. Czuła
to, mimo że go nie widziała.
Oczekiwanie było nie do zniesienia. Gdy za jej
plecami strzeliła gałązka, zerwała się na równe nogi.
Wiedziała, że nieprzemyślana ucieczka była niemądrym
posunięciem, ale mimo to parła do przodu,
roztrącała bijące po twarzy gałęzie, przemykała między
drzewami, przeskakiwała nad powalonymi pniami.
Nagle usłyszała przeraźliwy, mrożący krew w żyłach
krzyk myśliwego. Zatrzymała się w miejscu,
wzbijając fontannę suchych liści. Odwróciła głowę
w stronę, z której doszedł ją okrzyk.
Był tam, widziała jego sylwetkę. Stał pewnie
z rozstawionymi nogami. Wydawał się odprężony,
choć była pewna, że czatuje na jej ruch, podniecony
polowaniem, które trwało już od paru godzin.
Bella oblizała nerwowo usta i rozejrzała się dookoła
w poszukiwaniu drogi do ucieczki. Nie zamierzała
poddać się tak łatwo człowiekowi, który bezpodstawnie
twierdził, że jest mu przeznaczona.
- 2 -
1037643059.054.png 1037643059.055.png 1037643059.057.png 1037643059.058.png 1037643059.059.png 1037643059.060.png 1037643059.061.png 1037643059.062.png 1037643059.063.png 1037643059.064.png 1037643059.065.png 1037643059.066.png 1037643059.068.png 1037643059.069.png 1037643059.070.png 1037643059.071.png 1037643059.072.png 1037643059.073.png 1037643059.074.png 1037643059.075.png 1037643059.076.png 1037643059.077.png 1037643059.079.png 1037643059.080.png 1037643059.081.png 1037643059.082.png 1037643059.083.png 1037643059.084.png 1037643059.085.png 1037643059.086.png 1037643059.087.png 1037643059.088.png 1037643059.090.png 1037643059.091.png 1037643059.092.png 1037643059.093.png 1037643059.094.png 1037643059.095.png 1037643059.096.png 1037643059.097.png 1037643059.098.png 1037643059.099.png 1037643059.101.png 1037643059.102.png 1037643059.103.png 1037643059.104.png 1037643059.105.png 1037643059.106.png 1037643059.107.png 1037643059.108.png 1037643059.109.png 1037643059.110.png 1037643059.112.png 1037643059.113.png 1037643059.114.png 1037643059.115.png 1037643059.116.png 1037643059.117.png 1037643059.118.png 1037643059.119.png 1037643059.120.png 1037643059.121.png 1037643059.123.png 1037643059.124.png 1037643059.125.png 1037643059.126.png 1037643059.127.png 1037643059.128.png 1037643059.129.png 1037643059.130.png 1037643059.131.png 1037643059.132.png 1037643059.134.png 1037643059.135.png 1037643059.136.png 1037643059.137.png 1037643059.138.png 1037643059.139.png 1037643059.140.png 1037643059.141.png 1037643059.142.png 1037643059.143.png 1037643059.145.png 1037643059.146.png 1037643059.147.png 1037643059.148.png 1037643059.149.png 1037643059.150.png 1037643059.151.png 1037643059.152.png 1037643059.153.png 1037643059.154.png 1037643059.156.png 1037643059.157.png 1037643059.158.png 1037643059.159.png 1037643059.160.png 1037643059.161.png 1037643059.162.png 1037643059.163.png 1037643059.164.png 1037643059.165.png 1037643059.167.png 1037643059.168.png 1037643059.169.png 1037643059.170.png 1037643059.171.png 1037643059.172.png 1037643059.173.png 1037643059.174.png 1037643059.175.png 1037643059.176.png 1037643059.178.png 1037643059.179.png 1037643059.180.png 1037643059.181.png 1037643059.182.png 1037643059.183.png 1037643059.184.png 1037643059.185.png 1037643059.186.png 1037643059.187.png 1037643059.189.png 1037643059.190.png 1037643059.191.png 1037643059.192.png 1037643059.193.png 1037643059.194.png 1037643059.195.png 1037643059.196.png 1037643059.197.png 1037643059.198.png 1037643059.200.png 1037643059.201.png 1037643059.202.png 1037643059.203.png 1037643059.204.png 1037643059.205.png 1037643059.206.png 1037643059.207.png 1037643059.208.png 1037643059.209.png
Uniósł lekko głowę, jakby węsząc.
Z trudnością przełknęła ślinę, gdy uzmysłowiła
sobie, że tropił ją jak pies.
Kolana ugięły się pod nią. Ogarnęła ją słabość. To
już niedługo...
Nie. Zacisnęła zęby, przymknęła na chwilę oczy
i zdusiła w sobie pragnienie, żeby ulec mu, zatonąć
w jego silnych ramionach.
Poczuła instynktownie, że dojrzał ją wśród drzew.
Otworzyła oczy. Serce podskoczyło jej w piersi.
Czekała, niepewna i... podniecona.
Nie poruszył się, obserwował ją tylko uważnie,
powoli zaciskając dłonie w pięści, napinając się w gotowości.
Uniósł głowę. W słabych promieniach słońca widziała
jego oczy, zmrużone jak u drapieżnika szykującego
się do skoku.
– Bella... – zawołał niskim głosem. – Be-eee-la...
– przeciągnął, aż głos zamienił się w szept.
Przez chwilę zastygła w bezruchu, jak zauroczona.
Nie miała odwagi się ruszyć.
Kiedy zaczął wędrówkę w dół wzgórza, poczuła się
uwolniona od uroku. Mogła uciekać dalej. Wystrzeliła
jak z procy i pomknęła przez las.
Drzewa zlewały się w złoto-zielono-szarą ścianę,
gdy pędziła jak szalona. Spódnicę trzymała mocno
w ręku, żeby jej nie przeszkadzała w biegu, gołe uda
i mokasyny do kostki migotały wśród zieleni. Słyszała,
jak parł przez las, już nie krył się i nie próbował
poruszać się cicho. Był coraz bliżej.
Miała nad nim przewagę – lepiej znała teren.
Dotarła do szczytu kolejnego wzgórza i zniknęła
mu z oczu, ześlizgując się na piętach w dół stromego
zbocza. Zyskała kilka cennych sekund, szybko
zakryła ślady suchymi liśćmi, sypiąc je pełnymi
garściami na koleiny, które wyżłobiła w miękkiej
ściółce.
Po chwili myśliwy pojawił się na górze. Znowu
krzyknął triumfująco, a Bellę przeszył lodowaty
dreszcz. Biegła dalej, nie zatrzymując się.
U stóp wzgórza znalazła ścieżkę, która pięła się
w górę kolejnego wzniesienia. Biegła teraz na północ,
w kierunku domu, nie zostawiając odcisków stóp na
twardej, udeptanej ziemi. Już odnalazł jej ślady na
zboczu. Wiedziała, że zaraz wychynie z gęstego
zagajnika i dojrzy jej jaskrawą spódnicę.
- 3 -
1037643059.211.png 1037643059.212.png 1037643059.213.png 1037643059.214.png 1037643059.215.png 1037643059.216.png 1037643059.217.png 1037643059.218.png 1037643059.219.png 1037643059.220.png 1037643059.222.png 1037643059.223.png 1037643059.224.png 1037643059.225.png 1037643059.226.png 1037643059.227.png 1037643059.228.png 1037643059.229.png 1037643059.230.png 1037643059.231.png 1037643059.233.png 1037643059.234.png 1037643059.235.png 1037643059.236.png 1037643059.237.png 1037643059.238.png 1037643059.239.png 1037643059.240.png 1037643059.241.png 1037643059.242.png 1037643059.244.png 1037643059.245.png 1037643059.246.png 1037643059.247.png 1037643059.248.png 1037643059.249.png 1037643059.250.png 1037643059.251.png 1037643059.252.png 1037643059.253.png 1037643059.255.png 1037643059.256.png 1037643059.257.png 1037643059.258.png 1037643059.259.png 1037643059.260.png 1037643059.261.png 1037643059.262.png 1037643059.263.png 1037643059.264.png 1037643059.266.png 1037643059.267.png 1037643059.268.png 1037643059.269.png 1037643059.270.png 1037643059.271.png 1037643059.272.png 1037643059.273.png 1037643059.274.png 1037643059.275.png 1037643059.277.png 1037643059.278.png 1037643059.279.png 1037643059.280.png 1037643059.281.png 1037643059.282.png 1037643059.283.png 1037643059.284.png 1037643059.285.png 1037643059.286.png 1037643059.288.png 1037643059.289.png 1037643059.290.png 1037643059.291.png 1037643059.292.png 1037643059.293.png 1037643059.294.png 1037643059.295.png 1037643059.296.png 1037643059.297.png 1037643059.299.png 1037643059.300.png 1037643059.301.png 1037643059.302.png 1037643059.303.png 1037643059.304.png 1037643059.305.png 1037643059.306.png 1037643059.307.png 1037643059.308.png 1037643059.310.png 1037643059.311.png 1037643059.312.png 1037643059.313.png 1037643059.314.png 1037643059.315.png 1037643059.316.png 1037643059.317.png 1037643059.318.png 1037643059.319.png 1037643059.321.png 1037643059.322.png 1037643059.323.png 1037643059.324.png 1037643059.325.png 1037643059.326.png 1037643059.327.png 1037643059.328.png 1037643059.329.png 1037643059.330.png 1037643059.332.png 1037643059.333.png 1037643059.334.png 1037643059.335.png 1037643059.336.png 1037643059.337.png 1037643059.338.png 1037643059.339.png 1037643059.340.png 1037643059.341.png 1037643059.343.png 1037643059.344.png 1037643059.345.png 1037643059.346.png 1037643059.347.png 1037643059.348.png 1037643059.349.png 1037643059.350.png 1037643059.351.png 1037643059.352.png 1037643059.354.png 1037643059.355.png 1037643059.356.png 1037643059.357.png 1037643059.358.png 1037643059.359.png 1037643059.360.png 1037643059.361.png 1037643059.362.png 1037643059.363.png 1037643059.365.png 1037643059.366.png
Przestała przejmować się śladami, biegła, byle
szybciej. Nagle szyszka strzeliła pod jej stopą. Bella
zastygła na chwilę, wstrzymała oddech i zaczęła
nasłuchiwać.
Nic. Kompletna cisza. To zły znak. Wiedziała, że
jej czas się kończy. Dom jest prawie o kilometr stąd,
nie da rady dopaść go pierwsza.
Złapała gałąź najbliższego wiązu, odbiła się mocno
od ziemi i uniosła się do góry. Była na drzewie. Po
chwili znajdowała się już w połowie drogi na szczyt,
tuląc się do pnia. Starała się oddychać po cichu, gdy
dojrzała swojego prześladowcę na ścieżce. Kilka sekund
zwłoki i nie zdołałaby uciec.
Przesunęła się bezszelestnie, ukrywając się za
pniem, gdy myśliwy mijał drzewo, na którym siedziała.
Powoli wypuściła powietrze i pozwoliła sobie na
odrobinę wytchnienia. Miała nadzieję, że uda jej się
go przechytrzyć.
Policzyła w myślach do sześćdziesięciu. Kiedy była
prawie pewna, że jej nie zauważył, odważyła się
wyjrzeć zza drzewa. Liście delikatnie pieściły jej
twarz i ramiona, jak ręce kochanka. Wychyliła się
jeszcze bardziej, mocno ściskając gałąź. Nigdzie go nie
widziała. Ścieżka była pusta.
Odetchnęła z ulgą, opuściła głowę, zamknęła oczy.
Nareszcie zdołała mu umknąć. Uniknęła kolejnej
klęski.
Wygrała.
Po minucie poczuła jednak, że coś jest nie tak. Coś
zakłócało jej poczucie triumfu. Powoli uniosła głowę.
Patrzyła prosto w zielonoszare oczy swojego prześladowcy.
Uśmiechał się szeroko, pokazując białe zęby. Jak
wilk, jak drapieżnik, którego tak bardzo jej przypominał.
Rozdział pierwszy
Trzy tygodnie wcześniej .
Ten mężczyzna był urodzonym myśliwym.
Bella Swan wiedziała to od pierwszej chwili,
gdy spoczęło na niej jego wygłodniałe spojrzenie. Nie
próbował przewiercić jej wzrokiem, tylko wpatrywał
się w nią, a ona czuła, że nie może się poruszyć. Miała
wrażenie, że dotykał jej tym spojrzeniem.
- 4 -
1037643059.367.png 1037643059.368.png 1037643059.369.png 1037643059.370.png 1037643059.371.png 1037643059.372.png 1037643059.373.png 1037643059.374.png 1037643059.376.png 1037643059.377.png 1037643059.378.png 1037643059.379.png 1037643059.380.png 1037643059.381.png 1037643059.382.png 1037643059.383.png 1037643059.384.png 1037643059.385.png 1037643059.387.png 1037643059.388.png 1037643059.389.png 1037643059.390.png 1037643059.391.png 1037643059.392.png 1037643059.393.png 1037643059.394.png 1037643059.395.png 1037643059.396.png 1037643059.398.png 1037643059.399.png 1037643059.400.png 1037643059.401.png 1037643059.402.png 1037643059.403.png 1037643059.404.png 1037643059.405.png 1037643059.406.png 1037643059.407.png 1037643059.409.png 1037643059.410.png 1037643059.411.png 1037643059.412.png 1037643059.413.png 1037643059.414.png 1037643059.415.png 1037643059.416.png 1037643059.417.png 1037643059.418.png 1037643059.420.png 1037643059.421.png 1037643059.422.png 1037643059.423.png 1037643059.424.png 1037643059.425.png 1037643059.426.png 1037643059.427.png 1037643059.428.png 1037643059.429.png 1037643059.431.png 1037643059.432.png 1037643059.433.png 1037643059.434.png 1037643059.435.png 1037643059.436.png 1037643059.437.png 1037643059.438.png 1037643059.439.png 1037643059.440.png 1037643059.442.png 1037643059.443.png 1037643059.444.png 1037643059.445.png 1037643059.446.png 1037643059.447.png 1037643059.448.png 1037643059.449.png 1037643059.450.png 1037643059.451.png 1037643059.453.png 1037643059.454.png 1037643059.455.png 1037643059.456.png 1037643059.457.png 1037643059.458.png 1037643059.459.png 1037643059.460.png 1037643059.461.png 1037643059.462.png 1037643059.464.png 1037643059.465.png 1037643059.466.png 1037643059.467.png 1037643059.468.png 1037643059.469.png 1037643059.470.png 1037643059.471.png 1037643059.472.png 1037643059.473.png 1037643059.475.png 1037643059.476.png 1037643059.477.png 1037643059.478.png 1037643059.479.png 1037643059.480.png 1037643059.481.png 1037643059.482.png 1037643059.483.png 1037643059.484.png 1037643059.486.png 1037643059.487.png 1037643059.488.png 1037643059.489.png 1037643059.490.png 1037643059.491.png 1037643059.492.png 1037643059.493.png 1037643059.494.png 1037643059.495.png 1037643059.497.png 1037643059.498.png 1037643059.499.png 1037643059.500.png 1037643059.501.png 1037643059.502.png 1037643059.503.png 1037643059.504.png 1037643059.505.png 1037643059.506.png 1037643059.508.png 1037643059.509.png 1037643059.510.png 1037643059.511.png 1037643059.512.png 1037643059.513.png 1037643059.514.png 1037643059.515.png 1037643059.516.png 1037643059.517.png 1037643059.519.png 1037643059.520.png 1037643059.521.png 1037643059.522.png
– Jak w potrzasku – mruknęła Bella, przerywając
bezcelową wędrówkę po sali.
Czuła palące spojrzenie nieznajomego na karku.
Postanowiła jednak, że się nie obejrzy.
Spojrzała dokładnie w przeciwnym kierunku i jej
wzrok zatrzymał się na witrażu. Światło migotało
w szkle różnymi kolorami. Poczuła, że ogarnia ją
spokój. Mimo otaczającego ją zgiełku i chaosu, spojrzenie
na kalejdoskop barw przyniosło jej natychmiastowy
spokój i ukojenie. Zamarzyła o domu.
Z niewiadomych przyczyn w jej marzeniu pojawił się
nagle nieznajomy, który obserwował ją nieprzerwanie
od piętnastu minut.
Ta kobieta była dla niego wyzwaniem.
Edward Masen bardzo lubił wyzwania.
Podniósł kieliszek z winem i zamoczył usta, nie
spuszczając z niej wzroku. Obserwował jej wędrówkę
po sali, wśród zgromadzonych w restauracji tłumów.
Gdy zniknęła mu na chwilę z oczu, zaczął jej
szukać wzrokiem. Taka niecierpliwość była u niego
czymś zupełnie nowym.
Nareszcie ją dostrzegł. Stała nieopodal, wpatrując
się w duży witraż zwisający z sufitu na łańcuchach.
Kołysała się lekko, uniosła dłoń, dotknęła nią szczupłej
szyi, zupełnie, jakby czuła na sobie jego spojrzenie.
Edward poczuł, że świerzbią go ręce, miał wrażenie, że
wie, jak miękka i jedwabista jest jej skóra.
Podszedł do niej młody, przystojny mężczyzna.
Wyglądał na artystę – nosił obcisłą koszulę i spodnie,
jedno i drugie z cienkiej czarnej wełny, na nosie miał
okuBelli w grubych oprawkach z niebieskimi szkłami.
Co więcej, trudno było nie zauważyć, że w nosie miał
kolczyk – małe srebrne kółko. Jak młody byczek,
którego kolczykuje się, żeby łatwiej go było okiełznać,
uznał Edward.
Mężczyzna położył rękę na jej ramieniu i szepnął
coś do ucha.
Kilka osób spojrzało na nią, gdy głośno się roześmiała.
Edward postanowił, że zachowa się jak cywilizowany
człowiek i nie zrobi użytku z kolczyka
w nosie młodego mężczyzny. Jej pełen życia śmiech
sprawił, że musiał się uśmiechnąć. Powinien był się
domyślić, że jej śmiech nie będzie przypominał chichotu,
jaki wydawała z siebie większość kobiet.
Mógł sobie pogratulować przenikliwości, zauważył
- 5 -
1037643059.523.png 1037643059.524.png 1037643059.525.png 1037643059.526.png 1037643059.527.png 1037643059.528.png 1037643059.530.png 1037643059.531.png 1037643059.532.png 1037643059.533.png 1037643059.534.png 1037643059.535.png 1037643059.536.png 1037643059.537.png 1037643059.538.png 1037643059.539.png 1037643059.541.png 1037643059.542.png 1037643059.543.png 1037643059.544.png 1037643059.545.png 1037643059.546.png 1037643059.547.png 1037643059.548.png 1037643059.549.png 1037643059.550.png 1037643059.553.png 1037643059.554.png 1037643059.555.png 1037643059.556.png 1037643059.557.png 1037643059.558.png 1037643059.559.png 1037643059.560.png 1037643059.561.png 1037643059.562.png 1037643059.564.png 1037643059.565.png 1037643059.566.png 1037643059.567.png 1037643059.568.png 1037643059.569.png 1037643059.570.png 1037643059.571.png 1037643059.572.png 1037643059.573.png 1037643059.575.png 1037643059.576.png 1037643059.577.png 1037643059.578.png 1037643059.579.png 1037643059.580.png 1037643059.581.png 1037643059.582.png 1037643059.583.png 1037643059.584.png 1037643059.586.png 1037643059.587.png 1037643059.588.png 1037643059.589.png 1037643059.590.png 1037643059.591.png 1037643059.592.png 1037643059.593.png 1037643059.594.png 1037643059.595.png 1037643059.597.png 1037643059.598.png 1037643059.599.png 1037643059.600.png 1037643059.601.png 1037643059.602.png 1037643059.603.png 1037643059.604.png 1037643059.605.png 1037643059.606.png 1037643059.608.png 1037643059.609.png 1037643059.610.png 1037643059.611.png 1037643059.612.png 1037643059.613.png 1037643059.614.png 1037643059.615.png 1037643059.616.png 1037643059.617.png 1037643059.619.png 1037643059.620.png 1037643059.621.png 1037643059.622.png 1037643059.623.png 1037643059.624.png 1037643059.625.png 1037643059.626.png 1037643059.627.png 1037643059.628.png 1037643059.630.png 1037643059.631.png 1037643059.632.png 1037643059.633.png 1037643059.634.png 1037643059.635.png 1037643059.636.png 1037643059.637.png 1037643059.638.png 1037643059.639.png 1037643059.641.png 1037643059.642.png 1037643059.643.png 1037643059.644.png 1037643059.645.png 1037643059.646.png 1037643059.647.png 1037643059.648.png 1037643059.649.png 1037643059.650.png 1037643059.652.png 1037643059.653.png 1037643059.654.png 1037643059.655.png 1037643059.656.png 1037643059.657.png 1037643059.658.png 1037643059.659.png 1037643059.660.png 1037643059.661.png 1037643059.664.png 1037643059.665.png 1037643059.666.png 1037643059.667.png 1037643059.668.png 1037643059.669.png 1037643059.670.png 1037643059.671.png 1037643059.672.png 1037643059.673.png 1037643059.675.png 1037643059.676.png 1037643059.677.png 1037643059.678.png 1037643059.679.png 1037643059.680.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin