Janusz_Kaczmarczyk_-_Bohdan_Chmielnicki.pdf

(893 KB) Pobierz
383769562 UNPDF
^ Bohdan Chmielnicki
Pamięci Żony poświęcam
Janusz Kaczmarczyk
Bohdan Chmielnicki
Zakład Narodowy imienia Ossolińskich -Wydawnictwo
Wrocław-Wars2awa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988
Redaktor cyklu Stefania Słowikowa Redaktor tomu Jolanta Michalik Opracowanie
typograficzne Stanisław Słowik Redaktor techniczny Alicja Januszczak
© Copyright by Zakład Narodowy
im. Ossolińskich — Wydawnictwo, Wrocław 1988
Pńnted m Poland
ISBN 83-04-02796-8
Wstęp
Kozacy gotowi byli za niego oddać życie. Duchowieństwo prawosławne witając go u
pamiętających czasy świetności Rusi Złotych Wrót widziało w nim od Boga danego
wyzwoliciela. Dla szlacheckiego społeczeństwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów był
on uosobieniem zła, istnym Antychrystem, choć byli i tacy, którzy widzieli w nim karzącą
rękę Stwórcy. Doprawdy trudno znaleźć w dziejach postać, która tak jak Bohdan
Zenobiusz Chmielnicki, spotkała się u współczesnych i potomnych z równie skrajnymi
ocenami. Kim więc był ten człowiek czczony przez jednych i przeklinany przez drugich?
Odpowiedzi na to pytanie daremnie szukalibyśmy na stronach historycznych rozpraw
poświęconych jego działalności. A są tych stron tysiące, postać bowiem ostatniego w
dziejach wodza powstania kozackiego zawsze cieszyła się wielkim zainteresowaniem
dziejopisów. Lecz żadnemu z nich nie udało się dotychczas spojrzeć na życie Bohdana
Chmielnickiego z perspektywy chłodnego obserwatora jego poczynań, usiłującego
zrozumieć motywy, jakimi się kierował. Historycy polscy z reguły nie interesowali się
kwestią celów stawianych sobie przez Chmielnickiego. Wynikało to z faktu, że
wzniecone przez niego powstanie traktowali jako typowy bunt poddanych w niczym nie
różniący się od wcześniejszych wystąpień Kosińskiego, Nalewajki czy Pawluka. W tej
sytuacji po stronie Rzeczypospolitej szukano przyczyn, które spowodowały, że Bohdan
Chmielnicki nie podzielił losu swoich poprzedników. Nie bez znaczenia jest w tym
wypadku i to, że prawie wszystkie prace poświęcone powstaniu Chmielnickiego, jakie
wyszły spod piór historyków polskich, powstały w okresie utraty niepodległości, co z
góry narzucało wybór konwencji tak dobrze nam znanej ze stron sienkiewiczowskiej
trylogii. Nie możemy też zapominać o działalności cenzury państw zaborczych i
szczególnym uczuleniu cenzorów rosyjskich na kwestię ukraińską, co stanowi jednak
problem sam w sobie i wymaga podjęcia żmudnych badań historiograficznych.
Historiografia rosyjska i ukraińska tylko w jednym punkcie patrzyły na powstanie
Chmielnickiego oczami jego przywódcy. Chodzi o„czywiście o kwestię przyłączenia
Ukrainy do państwa moskiewskiego. Możemy śmiało zaryzykować twierdzenie, że nad
historiografiami tymi ciążył kompleks Perejasławia, spod którego nie potrafiły się one
wyzwolić.
To ostatnie stwierdzenie w pełni odnosi się również do historiografii radzieckiej.
Niektórzy z jej reprezentantów nie usiłują przyjąć innej cezury końcowej powstania
Chmielnickiego niż styczeń 1654 r. Wielu zakłada natomiast a priori, że celem, jaki
postawił sobie Chmielnicki już w chwili wybuchu powstania, było przyłączenie Ukrainy
do Rosji. Wśród historyków rosyjskich hipoteza ta nie znalazła zwolenników poza jej
twórcą M. Maksymowiczem.
Przyjęcie takiego założenia uwikłało historyków radzieckich w wiele sprzeczności.
Słusznie bowiem podkreślając antyfeu-dalny charakter wydarzeń na Ukrainie z lat
1648—1657 próbowali oni pogodzić ten fakt z chęcią przejścia szerokich mas ludności
Ukrainy pod panowanie rosyjskie. A przecież każdy ruch społeczny o charakterze
antyfeudalnym wypisywał na swych sztandarach hasło zrzucenia wszelkich więzófw
poddaństwa. Chłopi ukraińscy nie zamierzali przechodzić pod czyjekolwiek panowanie,
a już z całą pewnością pod panowanie cara Aleksego Michajłowicza. Dobrze bowiem
wiedzieli, że nie ulżyłoby to ich losowi. Zresztą i sam car doskonale zdawał sobie
sprawę, czym mogło grozić rozszerzenie się wystąpień chłopskich na ziemie
moskiewskie. Wszak rok 1648 był rokiem wielkich niepokojów społecznych, które w
pierwszej kolejności ogarnęły samą Moskwę.
Tak więc w historiografii powstały co najmniej trzy wizerunki Chmielnickiego, lecz choć
wszystkie są rezultatem interpretacji tych samych źródeł, to jednak żaden nie daje
obiektywnego opisu postaci największego z hetmanów kozackich. Dlatego też istnieje
pilna potrzeba prowadzenia dalszych badań, zadawania nowych pytań materiałowi
źródłowemu. Tylko na tej drodze znaleźć możemy odpowiedź na pytanie, kim był i do
czego zmierzał Bohdan Chmielnicki; Tym bardziej że powstanie Chmielnickiego ma do
dzisiaj poza swym historycznym znaczeniem ciągle żywy wymiar polityczny i to on
właśnie zaciążył na poglądach wielu pokoleń historyków, którzy ukazując sylwetkę
Bohdana Chmielnickiego starali się dopasować ją do ram swego światopoglądu.
Podejmując próbę przełamania dotychczasowych stereotypów, staraliśmy się przede
wszystkim zrozumieć motywy, jakimi kierował się Bohdan Chmielnicki w przełomowych
chwilach swego życia, zawsze mając w pamięci słowa wybitnego polskiego historyka
Adama Kerstena, który we wstępie do biografii Stefana Czarnieckiego napisał: „Jeśli
historia ma być nauką,
strzeżmy się prac o tendencjach Rawity-Gawrońskiego, ale nie pochwalajmy też
skrajnie przeciwnych. Skrajność nie prowadzi ani do dobrej przyjaźni, ani do
właściwego rozumienia historii. Historiografia, zarówno polska, rosyjska, jak i ukraińska,
ma tu zbyt wiele grzechów na sumieniu, by dodawać do nich nowe".
I. Polityczna edukacja
Michał Hruszewski, najwybitniejszy historyk ukraiński, wypowiedział słowa, które winny
być przestrogą dla każdego historyka przystępującego do pracy nad życiorysem
Bohdana Chmielnickiego. Stwierdził on mianowicie, że „osobista biografia
Chmielnickiego jest równie uboga w realia i niewątpliwe fakty, jak i niezmiernie bogata
w legendy". Rzeczywiście jest rzeczą wręcz zdumiewającą, jak niewiele wiemy na temat
życia Bohdana Chmielnickiego, zwłaszcza do roku 1648. I, co gorsze, są to w wielu
wypadkach informacje mające znikome oparcie w materiale źródłowym. Budowano
więc hipotezy podpierając je fragmentami zdań zapisanych na marginesach
dokumentów i uzasadniając stwierdzeniami wyczytywany-mi pomiędzy wierszami. Gdy
uzmysłowimy sobie, jak wielką sławę zdobył Chmielnicki w ostatnich latach swego życia
i skonfrontujemy to ze źródłami mówiącymi nam o jego życiu, łatwo zrozumiemy myśl
Hruszewskiego ostrzegającą przed legendami krążącymi po latach i utrwalającymi w
świadomości kolejnych pokoleń daleki od rzeczywistego wizerunek największego
hetmana Kozaczyzny Zaporoskiej. Bohdan Chmielnicki znalazł swego biografa dopiero
po upływie dwóch wieków, kiedy to rozdzielenie ziarna od plew było już rzeczywiście
zadaniem prawie niewykonalnym. Zresztą N. Kostomarow, bo o nim mowa, wcale nie
zamierzał tego czynić i w rezultacie pierwsza biografia Chmielnickiego pisana przez
zawodowego historyka pod względem wartości naukowej niewiele przewyższa Ogniem
i. mieczem Henryka Sienkiewicza. W dodatku kilka mitów w życiorysie Chmielnickiego
zawdzięczamy właśnie Kostomarowowi. Wiele błędnych sądów zostało po latach
zweryfikowanych dzięki pracy kolejnych pokoleń historyków. Lecz jak zawsze, gdy
skazani jesteśmy na hipotezy, balansujemy na krawędzi tworzenia legend. Spróbujemy
nie budować nowych hipotez, a jedynie spokojnie przyjrzeć się tym, które już
funkcjonują w nauce i poprzez odrzucanie skrajności przybliżyć się do ziarna prawdy.
Każda biografia winna zaczynać się od podania daty narodzin i imion rodziców
bohatera. Współcześnie przyzwyczailiśmy się do tego stereotypu, tak w życiu
codziennym, jak i przy czytaniu prac biograficznych. Zaczynając opis kolei życia
Bohdana Chmielnickiego zmuszeni jesteśmy złamać ten stereotyp. Po
8
l
prostu biografii Chmielnickiego nie możemy rozpocząć od tych encyklopedycznych
danych, gdyż ich nie znamy. Lecz biograf z czystym sumieniem może odpowiedzieć:
nie wiem, jedynie na pytanie o imię matki Bohdana Chmielnickiego, nie wymienia go
bowiem żadne źródło. Z całą zaś pewnością może stwierdzić, że ojciec późniejszego
hetmana kozackiego nosił imię Michał. Pozostaje więc do rozstrzygnięcia sprawa
najistotniejsza — kiedy i gdzie przyszedł na świat Bohdan Chmielnicki. Odpowiedzi na
te pytania musimy poprzedzić słowem nie lubianym przez historyków: prawdopodobnie.
Bohdan Chmielnicki, urodził się prawdopodobnie w r. 1595 w Czehryniu, przy czym
bardziej wiarygodna jest data niż miejsce urodzenia. W r. 1649 przybył na Ukrainę
poseł wenecki Mikołaj Sagredo. To on właśnie składając raport Signorii stwierdził, że
Bohdan Chmielnicki ma lat 54. Skąd Sagredo wziął owe 54 lata, nie wiemy. Lecz
Republika Wenecka przywiązywała zbyt dużą wagę do wydarzeń na Ukrainie, a jej
służba dyplomatyczna cieszyła się na tyle zasłużoną sławą, że nie mamy powodów nie
ufać słowom Sagreda. Nie potwierdza ich niestety żadne inne źródło, choć praktycznie
wszyscy, którzy zetknęli się z Chmielnickim w początkowej fazie powstania, twierdzili, iż
ma on około pięćdziesięciu lat. Próbując ustalić miejsce narodzin Bohdana zmuszeni
jesteśmy powiedzieć kilka słów o jego ojcu. A nie jest to rzeczą prostą. Na pewno
wiemy jedynie, że w ostatnich latach XVI w. mieszkał on w należącej do hetmana
wielkiego koronnego Żółkwi, i to najprawdopodobniej w samym zamku, gdyż
wymieniany jest wśród sług hetmańskich. Z domem Żółkiewskich był blisko związany
właściciel Oleska Jan Daniłowicz, który w 1605 r. został zięciem hetmana. Nic więc
dziwnego, że właśnie wśród ludzi Żółkiewskiego.szukał Daniłowicz pomocników, którym
mógłby powierzyć dzieło zagospodarowania dopiero co otrzymanego starostwa
korsuńskiego.
Wybór padł na Michała Chmielnickiego i nieistotne jest dla nas w tym miejscu, jak do
tego doszło, lecz kiedy to nastąpiło. A to wiemy z całą pewnością. Starostwo korsuńskie
otrzymał Daniłowicz pomiędzy r. 1592 a 1594, przy czym w r. 1594 był on już starostą
korsuńskim, Michał Chmielnicki zaś sprawował w jego imieniu rządy podstarościńskie w
Czehryniu. Gdy więc przyjmiemy r. 1595 za datę narodzin Bohdana, to ich miejscem
byłby Czehryń. Za Czehryniem przemawia też pozycja, jaką gród ten zdobył sobie w
latach 1648—1657. Był on
wówczas niekwestionowaną stolicą Ukrainy, a przynajmiej tej jej części, nad którą
kontrolę sprawowała administracja hetmańska. To właśnie nad brzeg Taśminy podążały
poselstwa z Wenecji i Stambułu, Sztokholmu i Moskwy oraz oczywiście z Warszawy.
Sentyment, jakim darzył Chmielnicki Czehryń, mógł oczywiście wynikać również z faktu,
że z pobliskim Subotowem związane było całe jego dorosłe życie, czy też z racji
politycznych. Tworząc swe państwo kozackie musiał Chmielnicki znaleźć dla niego gród
stołeczny. Kijów nie nadawał się do tej roli głównie ze względu na pozycję zajmowaną w
nim przez metropolitę Sylwestra Kossowa. Nie bez znaczenia była też praktycznie
ciągła obecność w mieście wojewody Adama Kisiela. Z kolei Tre-chtymirów był
wprawdzie symbolem sukcesów odnoszonych przez Kozaczyznę w walce z
Rzecząpospolitą, lecz wybranie go na stolicę mogłoby być odczytane przez masy
kozackiej „czerni" jako ukłon w stronę Kozaczyzny rejestrowej, a tego hetman z całą
pewnością sobie nie życzył. Pozostawał więc Czehryń — najbliższy sercu hetmana,
może właśnie dlatego, że był jego miastem rodzinnym i w nim spędził beztroskie lata
dzieciństwa. Najpoważniejszą kontrkandydaturę Czehrynia jako miejsca narodzin
Bohdana Chmielnickiego stanowi Żółkiew. Gorącym propagatorem tej hipotezy był
Stanisław Barącz, całą duszą oddany Żółkwi. Badaniom jej dziejów poświęcił
praktycznie całe życie. Barącz usiłował udowodnić, że Michał Chmielnicki przeszedł na
służbę do Daniłowicza dopiero, gdy ten został zięciem hetmańskim. Tak więc do r. 1605
Michał Chmielnicki miałby mieszkać w Żółkwi. Pogląd ten przede wszystkim stoi w
sprzeczności z jednoznacznymi przekazami źródłowymi stwierdzającymi, iż Michał
Chmielnicki najpóźniej w 1594 r. był już podstarościm czehryńskim. Nie mamy też
żadnej wątpliwości co do tego, że matka Bohdana Chmielnickiego wywodziła się z
warstwy kozackiej. Kozackie córki zaś o wiele łatwiej można było spotkać w okolicach
Czehrynia niż w odległej Żółkwi. Idąc tropem kozackiego pochodzenia matki Bohdana
równie logicznie uzasadnionym miejscem jego urodzin mogłyby być Czerkasy czy też
Perejasław. Obie te hipotezy pojawiły się zresztą w pracach historyków. Nie mają one
jednak żadnego oparcia w materiale źródłowym i są rezultatem ekwilibrystycznych
wyczynów ich twórców. Przykładowo M. Piętrowskij, głęboko wierzący, że Bohdan
Chmielnicki przyszedł na świat w Perejasławiu, przekonanie swe opiera
10
11
na fakcie, iż pierwsza żona hetmana pochodziła właśnie z Pere-jasławia.
Reasumując wywody na temat daty i miejsca narodzin Bohdana Chmielnickiego
pozostańmy przy Czehryniu i stwierdzeniu, iż w 1595 r. miejscowemu podstarościemu
Michałowi Chmielnic-kiemu urodził się syn, któremu na chrzcie nadano imiona Bohdan
Zenobiusz. Skoro jednak on sam nigdy swym drugim imieniem się nie posługiwał,
potraktujmy tę informację wyłącznie jako ciekawostkę.
Stajemy obecnie przed najważniejszym dylematem w życiorysie Bohdana
Chmielnickiego. Musimy rozstrzygnąć kwestię jego pochodzenia społecznego,
sprowadzającą się do odpowiedzi na pytanie, czy był szlachcicem. Jest to pytanie
wręcz fundamentalne dla realiów wieku, w którym przyszło mu żyć. Nic więc dziwnego,
że właśnie ta sprawa wywołała najzacieklejsze spory wśród historyków.
Koronnym argumentem tych, którzy są przekonani o szlacheckim pochodzeniu
najpotężniejszego hetmana w dziejach Koza-czyzny, jest jego własne zdanie, w którym
stwierdza on: „Widzi Pan Bóg, żem ja, najniższym podnóżkiem będąc Najaśniej-szego
Majestatu WKMci, z dzieciństwa lat moich, urodziwszy się urodzonym Chmielnickim, do
tych sędziwych lat moich nie byłem w żadnej rebelliej przeciwko Majestatowi WKMci,
Panu memu Miłościwemu"1.
Rzeczywiście zwrot „urodziwszy się urodzonym" oznaczał w siedemnastowiecznej
polszczyźnie przyznanie się do faktu urodzenia się szlachcicem. Lecz Bohdan
Chmielnicki napisał tak o sobie tylko raz. W kilkuset znanych nam listach już ani
słowem nie wspomniał o swym pochodzeniu. Ogromne znaczenie ma i to, że cytowany
wyżej list pisany był w gorących chwilach bitwy zborowskiej, a jego adresatem był król
Jan Kazimierz, a więc uznać go musimy za argument przetargowy w rokowaniach,
których ostatecznym rezultatem była ugoda zborowska. W tej sytuacji o wiele
istotniejszy jest końcowy fragment zacytowanego zdania niż jego początek.
Trudno też mieć za złe Chmielnickiemu, że więcej już nie deklarował swego
szlacheckiego pochodzenia. Poza tym w realiach siedemnastowiecznych deklarację
taką w zupełności zastępował odcisk pierścienia herbowego pod listem. Skoro
dysponujemy zachowanymi w oryginale listami hetmana kozackiego, problem winien
przestać istnieć. Wystarczy przecież uważnie przyjrzeć się herbowi widniejącemu na
odciśniętych pod nimi
pieczęciach i odnaleźć go w którymkolwiek z herbarzy. Spróbujmy pójść tym tropem. W
najokazalszej postaci herb Bohdana Chmielnickiego występuje na karcie tytułowej
rejestru Wojska Zaporoskiego będącego wynikiem ugody zborowskiej. Pisane w języku
ruskim słowa: „Na starożytny klejnot Panów Chmielnickich" poprzedzają otoczoną
bogatym ornamentem, stylizowana literę „W" zwieńczony krzyżem. A więc Abdank,
jeden z najstarszych polskich herbów, pamiętający czasy piastowskie i znany nam z
piętnastowiecznych „Roili". Herb ten spotkać również możemy na kilku uniwersałach,
zabezpieczających własność cerkiewną, wydanych przez Chmielnickiego monastyrom.
Podobny charakter ma też doskonale zachowany dokument^ przechowywany w
bibliotece PAN w Krakowie. Pod uniwersałem wydanym w dniu 22 VII 1655 r.
monasterowi Hustyń-skiemu przez żonę Bohdana Chmielnickiego Annę odciśnięty
został herb Abdank. Na próżno jednak szukaliśmy nazwiska Chmielnickiego wśród
szlachty pieczętującej się Abdankiem. Argumenty I. P. Krypjakewycza, że Chmielnicki
był tak drobnym szlachcicem i tak mało znanym, iż nie interesowali się nim heraldycy,
są niepoważne. Do herbarzy nie wchodziło się poprzez liczbę posiadanych wiosek i
zdobyty splendor, lecz przez urodzenie. Najprostszym wnioskiem nasuwającym się po
ustaleniu powyższych faktów jest stwierdzenie, że Bohdan Chmielnicki bezprawnie
pieczętował się herbem Abdank. Zwolennicy i przeciwnicy tezy o szlacheckim
pochodzeniu Bohdana Chmielnickiego posługują się w tym miejscu identyczną
argumentacją dla udowodnienia swych przeciwnych tez. Pierwsi zapytują, że skoro
Chmielnicki podszywał się pod cudzy herb, to dlaczego żaden ze „współherbowników"
przeciw temu nie zaprotestował. Drudzy ripostują, że przecież jest rzeczą oczywista, iż
gdyby Chmielnicki był szlachcicem herbu Abdank, to w chwili gdy stał on u szczytu
potęgi, do koligacji z nim przyznałby się niejeden zubożały szlachetka. W całej
Rzeczypospolitej nie znalazł się jednak nikt taki. Jak więc widzimy, na tej drodze nie
znajdziemy rozwiązania nurtującego nas problemu. Przyjrzyjmy się teraz argumentom
tych, którzy są absolutnie przekonani, że Chmielnicki szlachcicem nie był. Pod
względem przytaczanych dowodów w niczym nie ustępują oni swoim adwersarzom.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin