H. Harrison & D. Bischoff Na Planecie Niesmacznej Przyjemno�ci 1 DOKTOR D. ZALECA! Prawda, Bill nigdy nie poj��, �e wszystko zacz�o si� od seksu. Jednak od czasu do czasu mia� pewne podejrzenia. - To stopa satyry! - rykn�� na lekarza. No, ptasi m�d�ku, mnie wcale nie wydaje si� to takie �mieszne! Na szcz�cie doktor Delazny by� cywilem, inaczej wojskowy zadek Billa wylecia�by na orbit�. Lekarz zatoczy� si�, pora�ony krasom�wstwem kawalerzysty (i czosnkiem, kt�ry tamten jad� na �niadanie), mrugaj�c oczami za grubymi jak denka butelek szk�ami okular�w. - Nie, kawalerzysto. To stopa satyra. Stworzenie z greckiej mitologii, cz�ekozwierz o niepohamowanej ��dzy, kt�ry kopulowa�by od rana do wieczora, a potem przez ca�� noc. Bill dobrze to rozumia�. Sam by� nie�le napalony. Kiedy wysy�ali go tutaj, do wojskowego szpitala na Kolostomii IV, wspominali o P i P. Dla ka�dego kawalerzysty P i P oznacza�o pieprzenie i picie. Co, oczywi�cie, implikowa�o obecno��, po pierwsze samic rodzaju ludzkiego, oraz, po drugie, du�ych ilo�ci napoj�w wyskokowych. Opodal szpitalnej kostnicy mie�ci� si� dobrze zaopatrzony bar, wi�c z tym drugim nie by�o �adnych k�opot�w. Niestety, wszystkie piel�gniarki w tym medycznym domu wariat�w by�y stalowymi robotami. Kiedy Bill odzyska� przytomno�� po pierwszym heroicznym pija�stwie, znalaz� w ramionach jedn� z nich - takim zgrzytem zako�czy� si� mile rozpocz�ty wiecz�r. Tak wi�c teraz, w gabinecie lekarskim, Bill skroba� si� po �ysiej�cej g�owie jedn� z dw�ch prawych r�k i patrzy� na swoj� stop�. Wygl�da�a naprawd� obrzydliwie. - Co si� z ni� dzieje? - zawy�. - Dobre pytanie - rzek� doktor Delazny. - Zamierzam pobra� pr�bk� tkanki, �eby potwierdzi� pewne podejrzenia... Kawalerzysto, s�dz�, �e cierpisz na odra�aj�c� kosmiczn� infekcj� psychomutuj�c� na poziomie plazmoid�w. - H�? - Humoraln� nog�. - To jego wina, wszystko jego wina, tego przekl�tego chingerskiego szpiega - Eagera Beagera. Od kiedy odda� mi przys�ug� i uwolni� od gigantycznej kurzej stopy, mam wci�� k�opoty z nog�. Bill ugryz� si� w j�zyk, wiedz�c, �e wspominanie o spotkaniu z Chingerem nie przyniesie nic dobrego. Chingerski szpieg by� niebezpieczny, usi�owa� nam�wi� Billa, �eby poniecha� wojny! Mia�by zdradzi� Imperium! Rozg�asza� plotki i pokojowe pogl�dy. Uprawia� szeptan� propagand�. Dzia�a� na rzecz rozbrojenia i traktatu mi�dzy lud�mi a Chingerami. Oczywi�cie, Bill nigdy nie zrezygnowa�by ze �lepej lojalno�ci wobec imperialnej kawalerii, cho�by nie wiem jak chcia�, gdy� jego m�zg by� na to zbyt naszpikowany uzale�niaj�cymi lekami i uwarunkowuj�cymi neuroimpl�ntami. Gdy tylko wr�ci� do kwatery g��wnej, zaraz zacz�� �piewa�. G�ra by�a tak wdzi�czna za informacje o chingerskiej mentalno�ci, �e kiedy po przes�uchaniu jego stopa uleg�a dziwnej zmianie, wys�ali go na t� planet�, gdzie mia� si� nim zaj�� doktor Latex Delazny - specjalista proktonog. - Tak, to wynika z typu obraz�w neurologicznych otrzymywanych przy syntezie kory neopalialnej w przypadku zespo�u F. Innymi s�owy, kawalerzysto, twoja stopa uwa�a, �e jest przytwierdzona do cia�a stworzenia, kt�re my�li jedynie o seksie i pija�stwie. - U�miechn�� si� ponuro i potrz�sn�� g�ow�. Czy ten opis przypomina jak�� znan� ci osob�? Doktor Delazny otrzyma� bardzo staranne wykszta�cenie medyczne oraz stopie� specjalisty od oczo-uszo-noso-gardzieli, jak r�wnie� stopieniek z proktologii. Innymi s�owy, by� specjalist� od g��w i ty�k�w, co oznacza�o, �e leczy� wielu prawnik�w i doskonale zarabia� na transplantacjach, poniewa� u prawnika te dwie cz�ci cia�a s� wzajemnie wymienne. Jednak kiedy Imperator, w nag�ym przyp�ywie sadystycznej filantropii, nakaza� egzekucj� wszystkich prawnik�w w znanym Wszech�wiecie, doktor Delazny straci� pacjent�w i musia� szuka� pracy gdzie indziej. Wyzna� to wszystko Billowi pewnej nocy, przy butelce "Starej Syfozy". - Niech to szlag, doktorze. Cz�owiek robi to, co musi robi�. Pije. Jak inaczej kawalerzysta m�g�by pozosta� przy zdrowych zmys�ach w tych zwariowanych okoliczno�ciach? Ponadto, m�czyzna potrzebuje przyjemno�ci, jakie tylko kobieta mo�e mu zapewni�! Bill poci�gn�� nosem i westchn��, wspominaj�c wszystkie swoje stare przyjaci�ki. I m�ode r�wnie�. Zahartowane w bojach mi�nie stwardnia�y mu na my�l o Mecie, wys�anej na jak�� zakazan� planet�, bior�cej udzia� w piekielnej, lecz wspania�ej walce z Chingerami. Meta! To by�a kobieta! Te oczy! Ten biust! Ten j�drny, kr�g�y ty�eczek, kt�rym zakasowa�a Ing� Mari� Calyphygi� z Phigerinadona II! Jednak Meta nie by�a typem kobiety, kt�ra chodzi�aby boso po kuchni i rodzi�a dzieci przez reszt� �ycia. Meta by�a tak� dziewczyn�, przed jak� ostrzega�a go matka: g�ruj�c� nad nim psychicznie, fizycznie i emocjonalnie, z pop�dem seksualnym mog�cym nap�dza� gwiazdolot. A gdy tylko ich wzajemne stosunki zacie�ni�y si� - je�li mo�na tak powiedzie� to parszywe dow�dztwo musia�o wys�a� j� gdzie�. Syf i jeszcze raz syf! Bill zastanawia� si�, czy co� z nim jest nie w porz�dku. Czy�by wojsko pozostawi�o w nim jaki� strz�p godno�ci i cz�owiecze�stwa? To nie wydawa�o si� mo�liwe. Czy by� zdolny do mi�o�ci? Czy cho�by wiedzia�, jak wymawia si� to s�owo? Czy w�a�nie tego szuka�? Czy w�a�nie dlatego by� tak niespokojny o tak p�nej porze? Czy�by dlatego zacz�� chowa� komiksy z serii "PRAWDZIWIE NAMI�TNY KOSMICZNY ROMANS" w zeszyty "PORNOGRAFII I KRWAWYCH JATEK", z jakimi widywali go rekruci? Eee. Po co komu kobieta na sta�e? Jak mawiali kawalerzy�ci, przez kobiet� przesta�by pali�, upija� si�, kl�� i po��da� ka�dej napotkanej samicy a czy� nie s� to najistotniejsze sprawy w �yciu? Doktor Latex Delazny ponownie spojrza� na wydruk z komputera. - Fascynuj�ce. Powiedz mi, Bill, czy wiesz co� o uk�adzie wydzielania wewn�trznego? - Czy to te �wiaty truj�cych bagien i ocean�w niedaleko Kasjopei? Doktor Delazny ze z�o�ci� zdrapa� �upie� z �ysiej�cego �ba. Wygl�da� na faceta pod czterdziestk�, z pocz�tkami paj�czyny drobnych zmarszczek wok� oczu. By� chudy i zaaferowany, jakby jego umys� pracowa� jak symultaniczne przedstawienie cyrkowe bardziej zainteresowany akrobacjami na �rodku areny ni� wyst�pami klowna na jej obrze�u. - Nie, ty armijny przyg�upie. M�wi� o fizjologii cz�owieka. Uk�ad wydzielania wewn�trznego, przysadka, tarczyca, nadnercza... i tak dalej, i tak dalej. I oczywi�cie gruczo�y p�ciowe. Anatomia cz�owieka, t�paku! Nie ucz� was tego w kawalerii? Bill potrz�sn�� g�ow� w pokornym milczeniu. - To wa�ne czynno�ci organizmu, Bill. Szczeg�lnie w przypadku gruczo��w p�ciowych. Czy wiedzia�e�, �e mam doktorat z endokrynologii? My�lisz, �e Imperium potrafi to wykorzysta�? Phi! Stopy i p�cherze, p�cherze i stopy. Tylko to daj� mi do roboty. Co za okropna strata. By� wysoki i tykowaty jak strach na wr�ble, a wygl�da�, jakby spa� w swoim fartuchu, co zdarza�o mu si� do�� cz�sto. Jednak mia� krzep�. Szczeg�lne wra�enie wywar� na Billu spos�b, w jaki doktor za�atwi� pewnej nocy Antarezyjczyka Alkpee. Doktor Delazny ze znudzeniem spogl�da� na wydruk komputerowy le��cy na stole. - M�j Bo�e, Bill, skoro ju� m�wimy o wydzielaniu, twoje dolne gruczo�y bezprzewodowe wydaj� si� szczeg�lnie aktywne. To bardzo interesuj�ce, kawalerzysto - wydaje si�, �e masz w ciele do�� testosteronu, �eby s�oniowi wyros�a broda! Delazny z podziwem zerkn�� na Billa, kt�ry poczu� si� nieswojo na �rodku areny. - A co z moj� stop�, doktorze? Niech pan pami�ta, dlaczego tu jestem. Doktor Delazny odchrz�kn��, wypi�� pier� i rzek� autorytatywnie: - �o�nierzu, na razie zalecam sp�dzanie dni i nocy w tym szpitalu. Spaceruj po ska�onej pla�y, zwiedzaj �mietnisko, wpadnij do pobliskiej spalarni... Odpocznij! Odpr� si�! Skorzystaj z naszych urz�dze� rekreacyjnych! To da mi sposobno�� zbadania sk�adu kom�rkowego twojej stopy. - Nie zamierza pan da� mi nowej? - Bardzo chcia�bym, Bill, ale czy to nie dotar�o do twojego t�pego, buraczanego i zalkoholizowanego �ba, �e tej armii brakuje st�p?! - Nie powinni�my byli przechodzi� na system metryczny! - mrukn�� Bill. Latryniana plotka wyja�nia�a t� spraw�. Wojskowa s�u�ba zdrowia mia�a mn�stwo st�p w zamra�arkach, ale kiedy z Heliory przyszed� rozkaz, aby przej�� na system metryczny, podoficerowie nie zrozumieli. "Od dzi� koniec ze stopami!" - krzykn�li oficerowie. I podoficerowie wyrzucili zamro�one stopy. Bill owin�� onuc� rozszczepione kopyto, a potem za�o�y� but. Nostalgicznie popatrzy� na swoje sterane obuwie, wspominaj�c, jak b�yszcza�o za spraw� Eagera Beagera, gdy Chinger kry� si� w ciele robota przebranego za rekruta ciamajd�. Od tej pory nigdy nie mia� tak dobrze wyczyszczonych but�w. - Mo�e ma pan racj�, doktorze. Mo�e przyda�by mi si� kr�tki odpoczynek. Mniej picia, wi�cej �wie�ego powietrza i owoc�w. Zdecydowanie odstr�czaj�ca perspektywa. Jednak pozwoli� temu zmursza�emu konowa�owi uwa�a�, �e przystaje na ten plan, dop�ki nie wymy�li jakiego� sposobu, �eby st�d uciec. Ach, kawalerzysta Bill nie mia� zielonego poj�cia, �e s�owo "wypoczynek" wcale nie znalaz�o si� w harmonogramie jego zaj�� na nadchodz�cy tydzie�. Gdyby doktor nie zasugerowa� spaceru po pla�y, by� mo�e przera�aj�ce, podniecaj�ce i fascynuj�ce przygody Billa z mitami i bogami, nie wspominaj�c ju� o niesamowitym Over-Glandzie nigdy nie mia�yby miejsca. - Och, Bill, a co do tych hemoroid�w, na kt�re nie mamy jeszcze lekarstwa... - powiedzia� Delazny, gdy Bill odchodzi�, przeciskaj�c si� przez g�szcz specjalistycznej aparatury medycznej. - Taak? - spyta� Bill z nadziej�, odwracaj�c si� i czuj�c lekkie mrowienie w tylnej cz�ci cia�a. - M�j drogi, obawiam si�, �e b�dziesz musia� je po prostu polubi�! Bill obdarzy� szarlatana paskudnym epitetem, kt�ry natychmiast poprawi� mu humor, po czym powl�k� si� do baru. W�a�nie by�a szcz�liwa godzina i w dodatku poniedzia�ek, co oznacza�o, �e daj� darmowe porcje marynowanej nogi wieprzozwierza hors d �euvres - jedno z ulubionych da� Billa. Mia� tylko nadziej�, �e jego "humorzasta noga" nie zrozumie tego niew�a�ciwie. nast�pny 2 LEKTURA Bill �ni�. �ni�o mu...
marc144