Tom Clancy - Tecza Szesc - tom 1.pdf

(1567 KB) Pobierz
Tom Clancy - Tecza Szesc - tom
Uuk Quality Books
Tom Clancy
Tęcza Sześć
Tom pierwszy
Przekład: Krzysztof Sokołowski i Andrzej Zieliński
Data wydania: 1998
Data wydania oryginalnego: 1998
Tytuł oryginału: Rainbow Six
 
272998252.001.png
Dla Aleksandry Marii
Lux mea mundi
Nie ma przyjaźni między lwami i ludźmi,
a harmonia obca jest wilkom i jagniętom
Homer
 
Spis treści
Przeprosiny
Prolog. Przygotowania
1 Memorandum
2 Wsiadany
3 Gnomy i broń
4 Odprawa po akcji
5 Konsekwencje
6 Prawdziwi wierni
7 Finanse
8 Media
9 Zwiad
10 Śledztwo
11 Infrastruktura
12 Dzikie karty
13 Rozrywka
14 Miecz legionów
15 Białe kapelusze
16 Odkrycie
17 Poszukiwania
18 Pozory
19 Kuracja
 
Przeprosiny
W pierwszym wydaniu „Bez skrupułów” znalazł się fragment wiersza, który
trafił do mnie przypadkiem, i którego tytułu ani nazwiska autora nie byłem w stanie
ustalić. Wiersz ten wydał mi się idealny jako epitafium dla mojego przyjaciela Kyle’a
Haydocka, który zmarł na raka w wieku 8 lat i 26 dni — dla mnie zawsze będzie z
nami.
Później dowiedziałem się, że tytuł tego wiersza brzmi „Ascension”, a autorką
tych wspaniałych strof jest Colleen Hitchcock, niezwykle utalentowana poetka z
Minnesoty. Chciałbym skorzystać z okazji i polecić jej wiersz wszystkim studentom
literatury. Mam nadzieję, że jej poezja wywrze na nich równie wielkie wrażenie, tak
jak to się stało w moim przypadku.
 
Prolog. Przygotowania
John Clark spędził w samolotach więcej czasu niż większość
licencjonowanych pilotów i choć równie dobrze jak oni znał statystykę, pomysł
przelatywania nad oceanem na pokładzie maszyny z dwoma silnikami nie podobał mu
się ani trochę. Powinny być cztery silniki, pomyślał, ponieważ utrata jednego
oznaczała utratę tylko 25 procent mocy, podczas gdy na pokładzie tego Boeinga 777
linii United było to już 50 procent. Może obecność żony, córki i zięcia sprawiała, że
czuł się trochę bardziej nieswojo niż zwykle? Nie, to nie tak. Wcale nie czuł się
nieswojo, a już na pewno nie z powodu latania. Ale gdzieś w podświadomości...
Obok niego, w fotelu przy oknie, siedziała Sandy, pogrążona w powieści kryminalnej,
którą zaczęła czytać poprzedniego dnia, podczas gdy on próbował się skoncentrować
na najnowszym numerze tygodnika „The Economist” i zastanawiał się, co sprawia, że
czuje mrowienie na karku. Zaczął się rozglądać po kabinie w poszukiwaniu oznak
zagrożenia, ale natychmiast się powstrzymał. Wszystko wydawało się absolutnie w
porządku, więc nie chciał na stewardesach sprawiać wrażenia nerwowego pasażera.
Pociągnął łyk białego wina z kieliszka, wzruszył ramionami i wrócił do artykułu,
traktującego o tym, jak pokojowy jest ten nowy świat.
Akurat, skrzywił się. Jasne, sprawy miały się teraz o niebo lepiej niż w
przeszłości, niemal przez całe jego życie. Koniec z wycieczkami z okrętu
podwodnego, żeby zabrać kogoś z wybrzeża Rosji, koniec z lataniem do Teheranu,
żeby zrobić coś, co niezbyt się podobało Irańczykom, koniec z zanurzaniem się w
którejś z cuchnących rzek w Wietnamie Północnym, żeby uratować zestrzelonego
pilota. Może Bob Holtzman zdoła go kiedyś namówić, żeby napisał książkę o swoich
przeżyciach? Był jednak problem: kto by w to wszystko uwierzył? I czy CIA
kiedykolwiek zezwoliłaby mu na opowiedzenie tych historii? Chyba tylko na łożu
śmierci. Wcale mu się do tego nie śpieszyło, nie teraz, kiedy w drodze był wnuk.
Jasny gwint. Skrzywił się, nie chcąc na razie o tym myśleć. Patsy musiała zajść w
ciążę podczas nocy poślubnej i Ding aż promieniał z tego powodu, nawet bardziej niż
ona. John obejrzał się za siebie, do kabiny klasy biznes — zasłona w przejściu jeszcze
nie była zaciągnięta — i zobaczył ich oboje, trzymających się za ręce, podczas gdy
stewardesa informowała pasażerów o zasadach bezpieczeństwa. — Jeśli samolot
uderzy o powierzchnię wody, należy sięgnąć po kamizelkę ratunkową, znajdującą się
pod fotelem i nadmuchać ją, pociągając... — Już to kiedyś słyszał. Jaskrawożółte
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin