NMP I K.SIWIEC(1).doc

(85 KB) Pobierz
Najświętsza Maryja Panna, Królowa Karmelu

Najświętsza Maryja Panna, Królowa Karmelu

na duchowej drodze Kunegundy Siwiec

Szczepan T. Praśkiewicz OCD

 

Nieco ponad pół wieku temu, 27 czerwca 1955 r., w liturgiczne święto swej ukochanej Matki Bożej Nieustającej Pomocy, umierała w Siwcówce koło Stryszawy Kunegunda Siwiec. Był to ostatni akord jej ziemskiej, prawie osiemdziesięcioletniej, egzystencji, tego pełnego cierpień pielgrzymowania w duchowej komunii z Maryją i z Jej Synem Jezusem Chrystusem, kiedy to – w myśl zapisu Miejsca mojego miłosierdzia i odpoczynku[1] z odległego, 1942 r., sam Pan z Matką swoją wyszedł na jej spotkanie (MMMiO s. 25).

Przeżywanie swego chrześcijaństwa ze szczególnym nabożeństwem do Jezusowej Matki rozpoczęła ona już w dzieciństwie poprzez praktykowanie typowego wówczas dla pobożnego ludu beskidzkiego – do którego przynależała i którego stała się ozdobą – codziennego śpiewania Godzinek, odmawiania różańca, noszenie szkaplerza i majówki. Później, jak czytamy w MMMiO, sam Chrystus uczył ją mistycznej zażyłości ze swą Matką, pragnąc, by trwała w nieustannym z Nią zjednoczeniu. Najświętsza Dziewica chciała zaś uczynić z serca Kunegundy Nazaret, gdzie Kundusia wraz z Nią służyłaby Jezusowi. Jednocześnie Maryja wprowadzała Kunegundę w tajniki życia duchowego: trynitarnego i mistycznego, a zwłaszcza w tajemnicę działania Ducha Świętego. Przynaglenia Chrystusa, by żyła w osobowej komunii z Maryją – żyła, jak uczy maryjna duchowość Karmelu – przez Nią, w Niej i dla Niej, w całkowitym poddaniu się Duchowi Świętemu, otwierały Kundusię coraz szerzej na obecność mieszkającego w niej Boga. A to pozwalało Maryi kształtować ją według swego Niepokalanego Serca.

Matka Boża prosiła Kunegundę, by modliła się za wszystkich ludzi, za zbawienie całego świata, i by ofiarowywała nieustannie Ojcu Niebieskiemu krew Jej Syna. Często też – jak czytamy zawsze w MMMiO – dziękowała jej: „Syn mój i Ja błogosławimy ci w każdej chwili” (MMMiO s. 57).

Przedmiotem naszej refleksji jest właśnie maryjna pobożność Kunegundy Siwiec. Postaramy się ją krótko przedstawić, bazując przede wszystkim na cytowanych już jej Nadprzyrodzonych oświeceniach zanotowanych przez ks. Bronisława Bartkowskiego i wydanych właśnie pt. MMMiO oraz na intuicjach autorów, którzy podjęli tematykę mariologiczną w odniesieniu do Kunegundy, a którymi są przede wszystkim Immakulata Adamska OCD i Piotr Marceli Strojecki OCDS[2].

 

1. Maryja jawi się Kunegundzie jako wszechpośredniczka łask

 

Stanąwszy na duchowej drodze Kunegundy Siwiec Matka Jezusa objawiła się jej przede wszystkim jako pośredniczka. Już pierwszym z nadprzyrodzonych oświeceń Jezus nakazuje Kundusi ofiarować swoje łzy Ojcu niebieskiemu za pośrednictwem swej Matki[3], a gdzie indziej powiada do niej: „proś przez Matkę moją i z Matką moją” (MMMiO s. 36), lub „módl się przez Matkę moją i z Nią” (MMMiO s. 37), lub jeszcze: „wszystkie twoje zasługi Matka Najświętsza składa do swego skarbca i rozdziela na cały świat” (MMMiO s. 92). Sama Maryja Dziewica potwierdza, że Ona może przecież u swojego Syna wszystko sprawić (MMMiO s. 27) i niejako informuje Kunegundę, i to aż dwukrotnie, że dużo dusz, nawet codziennie, może ona zyskać Synowi Bożemu, jeśli będzie się do Niego modlić za Jej pośrednictwem (MMMiO s. 47, 48). Gdzie indziej Matka Najświętsza wyznaje, że – właśnie jako pośredniczka – przyozdabia Ona dzieci swoje miłością i innymi cnotami, aby Jej Synowi było miło w ich sercach (MMMiO s. 72). Także św. matka Teresa od Jezusa, której wewnętrzny głos Kunegunda słyszy w jej święto, 15 października 1944 r., zachęciwszy ją do modlitwy i do cierpienia, potwierdza prawdę o pośrednictwie Królowej Karmelu: „z ofiar tych i cierpień już za życia twego i po śmierci będzie Jezus przez Matkę swoją udzielał łask różnym duszom” (MMMiO s. 78).

Zauważmy jednak, że zgodnie z przesłaniem teologicznym, przypomnianym za naszych dni „ex cathedra” przez Jana Pawła II w encyklice Redemptoris Mater, pośrednictwo Maryi, rozumiane jako macierzyńskie wstawiennictwo, zawsze jest podporządkowane Jezusowi Chrystusowi, jedynemu pośrednikowi między Bogiem i ludźmi[4]. Dlatego też w jednym z Nadprzyrodzonych oświeceń Matka Jezusa mówi do Kundusi: „Na co Syn mój się nie zgadza, tego i ja uczynić nie mogę” (MMMiO s. 42).

 

2. Najświętsza Dziewica zachęca Kundusię do posłuszeństwa Jezusowi i do pełnienia woli Bożej

 

W wielu Nadprzyrodzonych oświeceniach Matka Najświętsza wzywa i zachęca Kunegundę Siwiec do posłuszeństwa Jezusowi i do pełnienia woli Bożej. Wyrażenia „bądź wierna Synowi i posłuszna głosowi Jego”, „pilnie wykonuj życzenia Syna mojego” albo „spełnij to, czego Syn mój od ciebie żąda, a spełnisz wolę Najwyższego” powtarzają się w MMMiO niczym refren (zob. s. 26, 32, 96, 97, 134, 140, 155, 156). Kunegunda podejmuje oczywiście to wezwanie i stara się w niczym nie odchodzić od posłuszeństwa swemu Panu. Dlatego słyszy pochwałę Jego Matki: „Sprawiasz mi radość tym, że umiesz spełniać wolę Syna mojego. Tak bardzo cię miłuję! I Syn mój miłuje cię z całym niebem. Bądź Mu wierna, bo za oblubienicę cię wybrał” (MMMiO s. 57). Wierność ta ma się zaś przejawiać w wytrwałej modlitwie i w ewangelicznym wyrzeczeniu za zbawienie świata: „Bądź wierna i pilna w modłach, prosząc o łaski dla siebie i innych” (MMMiO s. 97), „bądź wierna w ofiarach, i drobnych rzeczach, w ofiarowaniu zasług Pana Jezusa, bo skarb ten dany ci na własność” (MMMiO s. 140-141). Taka wierność staje się środkiem uświęcenia: „Spełniaj wolę Syna mojego, a tym się uświęcisz” (MMMiO s.156) i „koronę otrzymasz za wierność” (MMMiO s. 125).

Nadto posłuszeństwo Kundusi wobec Jezusa ma się także przejawiać – co przywołuje kolejną prawdę teologiczną – w jej posłuszeństwie spowiednikowi: „Bądź posłuszna spowiednikowi, bo za to posłuszeństwo będziesz miała oddzielną koronę” (MMMiO s. 125). Matka Chrystusa zachęca też Kunegundę do modlitwy za spowiednika: „Proś o łaski dla spowiednika, szczególnie o miłość, jakiej Bóg od niego wymaga” (MMMiO s. 30).

 

3. Królowa Karmelu prosi o modlitwę i ofiarę cierpienia

 

MMMiO ofiaruje nam także wiele słów wypowiedzianych przez Królową Karmelu do Kunegundy, odzianej maryjnym szkaplerzem karmelitańskim, dotyczących modlitwy i ofiary, zawsze – w myśl eklezjalnego wymiaru karmelitańskiego charyzmatu – w intencji zbawienia wszystkich ludzi, o pokój i za tych, którzy o niego walczą, za Ojca Świętego, za kapłanów, o nawrócenie grzeszników, za konających i za dusze w czyśćcu cierpiące. Co więcej, ma to być także modlitwa wynagradzająca za grzechy innych ludzi, a także modlitwa dziękczynna za łaski, jakich Pan Bóg udziela swym wiernym sługom. Posłuchajmy: „Nie ustawaj w modlitwach za grzeszników, konających i za całą ludzkość. O wiele proś dla siebie i dla bliźnich” (MMMiO s. 20); „Módl się za Ojca Świętego, bo pogrążony jest w cierpieniach, módl się dla niego o męstwo i wytrwanie” (MMMiO s. 46); „Módl się za pogan, za innowierców, za świat cały” (MMMiO s. 59); „Módl się dużo za kapłanów” (MMMiO s. 158); „Módl się o pokój i za tych, którzy wyruszają do walki” (MMMiO s. 48); „Módl się za dusze w czyśćcu cierpiące” (MMMiO s. 108).

Maryja wskazuje Kunegundzie nie tylko modlitewne intencje, ale i sposoby modlitwy: „Twoje serce jest małym niebem dla mojego Syna (…). Pocieszaj Go, wynagradzaj i często zwracaj się z prośbą za grzeszników, o ich nawrócenie. (…) Często wzywaj mego Syna przez akty strzeliste” (MMMiO s. 37); „odmawiaj dziesiątkę różańca o Zmartwychwstaniu mojego Syna na intencję pokoju w Europie i na całym świecie” (MMMiO s. 36). Po tej samej linii idą niektóre Nadprzyrodzone oświecenia słyszane z ust Pana Jezusa: „Wynagradzaj krzywdę wyrządzoną [przez grzeszników] Matce mej Najmilszej. Odmów koronkę do Matki Bożej Bolesnej. W tym dniu często Ją wzywaj i pocieszaj. Przyjmuj często komunię duchową” (MMMiO s. 39).

W parze z modlitwą, do której zachęca Kundusię także św. Teresa od Dzieciątka Jezus (zob. MMMiO s. 76-77), winno iść ewangeliczne wyrzeczenie i cierpienie. Maryja mówi do Kundusi: „Przez całe życie, jak i mój Syn, szłam drogą cierpienia, ale nie traciłam pokoju i radości wewnętrznej. Syn mój nie może prowadzić dusz wybranych inną drogą, jak tylko tą, która sam przeszedł” (MMMiO s. 75, por. 27). Rozliczne cierpienia Kunegundy, zwłaszcza te z ostatnich lat jej życia, najlepiej potwierdzają, że szła ona ta samą krzyżową drogą Jezusa i Maryi. Przywołajmy jeszcze fragment Nadprzyrodzonych oświeceń: „Staraj się przyozdobić cnotami serce swoje” – mówi Maryja do naszej świeckiej Karmelitanki z Siwcówki. „To będą jakby kwiaty dla Syna mojego. W zaparciu się będzie i ofiara i cnota” (MMMiO s. 68-69). Albo: „Składaj ofiary i cierpienia ile możesz, wynagradzaj krzywdy wyrządzone przez grzeszników” (MMMiO s. 32). Lub jeszcze: „Módl się ze mną za cały świat i dołączaj ofiary i cierpienia swoje do cierpień mojego Syna i tak ofiaruj Ojcu Przedwiecznemu. Syn mój pragnie takich ofiar. Módl się za kapłanów o gorliwość w służbie Bożej” (MMMiO s. 29). Albo w końcu: „Gdybyś wiedziała, jaką chwałę oddajesz Bogu przez [swoje] cierpienia, ofiary i trudności, i radość sprawiasz Trójcy Przenajświętszej!” (MMMiO s. 159-160).

Także i w tym punkcie istnieje wielka harmonia Nadprzyrodzonych oświeceń Kunegundy z przesłaniem teologii sakramentalnej. Jakże słuszne jest stwierdzenie słyszane z ust Maryi z Nazaretu i przelane dzięki przekazowi Kundusi na papier przez ks. Bartkowskiego: „Wszelkie pokuty, cierpienia i modlitwy nie wyrównują wartości jednej ofiary Mszy świętej” (MMMiO s. 74).

 

4. Matka Chrystusa zapewnia Kunegundę o jej szczególnym wybraniu przez Boga

 

Bardzo liczne Nadprzyrodzone oświecenia Kundusi, słyszane z ust Maryi, mówią o szczególnym wybraniu bohaterki naszej dzisiejszej sesji kommemoracyjnej przez Boga. Już na początku MMMiO s. 25 czytamy zdanie, że „wielką łaskę znalazła ona u Pana” ; zdanie, które prawie że dosłownie, zawsze z ust Jezusowej Matki, słyszymy też w ostatniej Jej wypowiedzi do Kunegundy: „Znalazłaś łaskę wielką u swego Pana, która od ciebie nie będzie nigdy odjęta” (MMMiO s. 167). Pomiędzy zaś tymi dwoma stwierdzeniami, znajdujemy cały szereg innych, świadczących o wybraniu Kundusi na oblubienicę Pańską. Przytoczmy chociażby niektóre spośród nich, zwłaszcza te, której wydają się nam być najwymowniejsze: „Od wieków Bóg cię umiłował tak, że wydał swego Syna na cierpienia, aby za Jego cierpienia kupić twoją  miłość. Nie poprzestał na niej, ale nawet poślubił cię jako oblubienicę. Dał ci prawo do swoich skarbów i zasług, żebyś nimi szafowała jak oblubienica wierna” (MMMiO s. 114). Albo: „Bóg wybrał w twoim sercu jakby tron i w nim mieszka majestat Boży. Gdybyś wiedziała, jak cię Bóg umiłował, jakże byś się cieszyła z tego, co Bóg ci daje! Daje ci swoje skarby największe” (MMMiO s. 159). Lub jeszcze: „Twoje serce jest małym niebem dla mojego Syna. (…) [On] miłuje cię z całym niebem” (MMMiO s. 37, 57).

Maryja zwraca się też do Kundusi poprzez słowa: „Córko moja, moja wybranko” (MMMiO s. 52) i zapewnia ją, że dzięki wyborowi ze strony Pana ma ona szatę niewinności, dlatego też prośby jej są wysłuchiwane i miłe Sercu Syna (MMMiO s. 80).

Wyjawiony też zostaje przez Najświętszą Dziewicę Maryję cel tego wyboru, i mamy tu znowu do czynienia – zresztą jak zawsze w Nadprzyrodzonych oświeceniach Kunegundy – z wielką poprawnością teologiczną. Celem tym jest bowiem Boża chwała, zbawienie bliźnich i własne uświęcenie: „Pozostań zawsze wierna swojemu Oblubieńcowi [za to], że cię wybrał dla Swej chwały. Jako Syn mój umiłował krzyż i ucałował go, przyjmując na Siebie, tak i ty największą miłość okażesz przez ofiarę cierpień, bo przez nią osiągniesz największą miłość i zbawisz najwięcej dusz. Dla Kościoła pozostawisz zasługi swoich ofiar, a Bóg będzie cudami stwierdzał to swoje miłosierdzie i szerzyć będzie to miłosierdzie przez dusze Mu oddane” (MMMiO s. 160).

Taki, a nie inny, cel szczególnego wybrania Kundusi potwierdza też w MMMiO sam Chrystus: „Dziecko moje, wybrałem cię i przeznaczyłem do rzeczy wyższych, skąd mam większą chwałę i radość, to jest, żebyś Mnie kochała, zbawiała Mi dusze i zdobywała miłość coraz większą. I byś zdobyła ją na ziemi w całej pełni, a zatwierdzona byś w niej była na wieki i promieniowała nią w niebie. (…) Pracuj w mojej winnicy i nie odpoczywaj” (MMMiO s. 46).

 

5. Serce Kundusi widziane jako Nazaret, Betlejem i Wieczernik

 

Kolejnym niejako potwierdzeniem szczególnego wyboru Kundusi przez Chrystusa jest fakt, że w Nadprzyrodzonych oświeceniach jej serce widziane jest przez Pana i przez Jego Matkę jako Nazaret, Betlejem i Wieczernik. „Ja strzegę twego serca – słyszy Kunegunda od Jezusowej Matki – jak żłóbka, w którym było Dziecię Boże, aby Synowi memu był miły w nim odpoczynek” (MMMiO s. 86). A sam Pan Jezus to potwierdza: „Serce twoje jest Betlejem, a jak tam była radość z mego przyjścia, (…) tak i w sercu twym zawsze pozostaję z Matką mą Najmilszą” (MMMiO s. 111). Nadto Maryja dodaje: „Uczynimy w twoim sercu Nazaret. Gdzie jest mój Syn, tam i Ja jestem” (MMMiO s. 109). I jeszcze głos samego Pana: „W sercu twym uczyniłem Wieczernik (co, według przypisu ks. Bartkowskiego oznacza wieczerzę). Rozkosz sprawia Mi ta uczta; w twych postępkach będzie jej ciąg dalszy” (MMMiO s. 108-109).

Uderza w tych zapiskach fakt, że – z wyjątkiem Wieczernika – wszędzie podkreśla się wspólną obecność Jezusa i Maryi. Są to niejako tajemnice różańca, tej kościelnej chrystocentrycznej i maryjnej modlitwy, ubogaconej przez Jana Pawła II nowymi Tajemnicami Światła. I – o dziwo – znowu teologiczne potwierdzenie, lub lepiej, uprzedzenie w Nadprzyrodzonych oświeceniach faktu, że Maryja, tak jak w tajemnicach różańca, była wraz z Jezusem nie tylko w Betlejem i w Nazarecie, ale także – w myśl piątej Tajemnicy Światła – w Wieczerniku, jakkolwiek tam, zgodnie ze słowami Jana Pawła II z listu apostolskiego Rosarium Virginis Mariae,obecność Jej pozostała niejako ukryta w tle” (nr 21).

Tę wspólną miłość Maryi i Jezusa w relacji do Kunegundy wyznaje nadto sama Matka Boża Różańcowa, gdy jawi się jej w Nadprzyrodzonych oświeceniach właśnie jako taka, i która jej potwierdza: „Jesteś naszą miłością, a My twoją” (MMMiO s. 100). Co więcej, fakt ten ukierunkowuje w końcu na Boga samego, Stwórcę i Źródło wszelkiego dobra i ostateczny cel miłości: „Niech ta myśl krzepi cię w twoich przejściach – kontynuuje do Kundusi Matka Boża Różańcowa – że ty jesteś miłością Boga, a Bóg jest miłością twoją. Miłuj Go i bądź Mu wierna” (MMMiO s. 100).

 

6. Maryja i Eucharystia według Nadprzyrodzonych oświeceń Kunegundy

 

W imponująco licznych miejscach Nadprzyrodzonych oświeceń Świeckiej Karmelitanki Bosej ze Stryszawy jest mowa o Maryi i Eucharystii, lub lepiej, o związku Maryi z Eucharystią. Nie wolno nam więc pominąć tego wątku w naszym przedłożeniu. „Proś Syna mojego w Komunii św., a wszystko otrzymasz” – słyszy Kundusia z ust Najświętszej Dziewicy (MMMiO s. 161). Co więcej, słyszy na ten sam temat słowa jeszcze bardziej wymowne: „Gdy łączysz się w Komunii św. z moim Synem, wtedy Trójca Przenajświętsza jest uwielbiona w sercu twoim. Bóg Ojciec błogosławi, Syn wielbi Ojca, a Duch Święty darzy cię łaskami. Jaka to uroczystość odbywa się w duszy! Tajemnica to niepojęta dla rozumu ludzkiego. Jakżeś ty szczęśliwa!” (MMMiO s. 52). Widzimy w tych słowach niejako echo prastarej polskiej pieśni eucharystycznej „Pan Jezus już się zbliża”, zawierającej głęboką teologię Najświętszego Sakramentu i wyrażającej szczęście i radość człowieka, który przyjmuje Eucharystycznego Pana do swego serca: „o szczęście niepojęte, Bóg sam odwiedza mnie”, lub „pobiegnę Go przywitać, z radości serce brzmi”. Skądinąd w Nadprzyrodzonych oświeceniach także sam Chrystus – i nie może być inaczej – potwierdza tę samą teologiczną prawdę. Posłuchajmy: „Z jakąż radością przychodzę do ciebie w Komunii św. (…); oddaję ci [w niej] Serce moje na własność, nie tylko serce, ale i duszę mą, bóstwo z moimi przymiotami” (MMMiO s. 46, 73). Słowem, w Eucharystii przychodzi do nas, jak uczy teologia, „Totus Christus”, w swym Ciele i w swej Krwi, ze swoim bóstwem i ze swoim człowieczeństwem zarazem.

MMMiO zawiera jednak stwierdzenia jeszcze głębsze, wchodzi niejako w teologię Eucharystii od podstaw, co jest m.in. przedmiotem rozważań wspomnianego już Piotra Marcelego Strojeckiego w jego pracy magisterskiej[5]. Chodzi o związek Eucharystii, tj. uobecniania się Chrystusa w Jego Ciele i w Jego Krwi na ołtarzu z Jego narodzeniem w Betlejem oraz o związek bezkrwawej ofiary Mszy św. z tajemnicą śmierci Jezusa na Kalwarii. I nie zapominajmy, że Maryja, Matka Chrystusa, była nie tylko fizycznie obecna, ale była szczególnie zaangażowana w te obydwa zbawcze wydarzenia. Nie może zatem zabraknąć Jej duchowej obecności w czasie liturgicznego ich uobecnienia we Mszy świętej. Zresztą sam Jan Paweł II napisał, że „Maryja prowadzi wiernych do Eucharystii[6], i że „była Ona w pewnym sensie pierwszym tabernakulum w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwalał się adorować Elżbiecie, niejako promieniując swoim światłem poprzez oczy i głos swej Matki”[7].

MMMiO s. 115 w odniesieniu do Eucharystii i Kalwarii, odnotowuje następujące słowa Najświętszej Dziewicy: „We Mszy św. rzeczywiście ponawia się Ofiara mego Syna jak na Kalwarii, tylko że dzieje się to przez Ducha Świętego w sposób duchowy i bezkrwawy. Tak samo jest z moją obecnością; zjawiam się w sposób duchowy, ale rzeczywisty”. Z kolei w odniesieniu do związków Eucharystii z tajemnicą Wcielenia, które było dziełem Ducha Świętego, i które mogło się zrealizować dzięki „fiat” Maryi, w Nadprzyrodzonych oświeceniach czytamy słowa Pana: „Matka moja poczęła z Ducha Świętego i słowo ciałem się stało. To samo dzieje się we Mszy świętej. Słowa kapłana są jakby tchnieniem i przez działanie Ducha Świętego to się dzieje” (MMMiO s. 127). W tym samym tonie pozostają też słowa Maryi: „Za sprawą Ducha Świętego bywają udzielane duszy łaski. Za Jego sprawą Słowo ciałem się stało. Kiedy kapłan mówi słowa konsekracji, znów, za sprawą Ducha Świętego, następuje przemienienie w Ciało i Krew Pana Jezusa” (MMMiO s. 138; por. 83). Albo: „Jakież dobrodziejstwa Bóg wyświadczył, że Słowo ciałem się stało. Nie mniejsze ono, kiedy na słowo kapłana Bóg zstępuje znowu! Tak samo, gdy w Komunii św. łączy się z człowiekiem!” (MMMiO s. 83).

Są to stwierdzenia i – nie może być inaczej – z teologicznego punktu widzenia bardziej niż poprawne i zgodne chociażby z myślą teologiczną św. Augustyna, autora znanego zawołania „Caro Christi - Caro Mariae” lub z jego sentencją mówiącą, że „z Ciała Maryi Pan wziął swe Ciało, w tym Ciele On chodził, i to samo Ciało dał nam do spożywania dla naszego zbawienia”[8], czy też ze stwierdzeniem samego św. Tomasza z Akwinu, który przecież w swej Sumie Teologicznej napisał, że w Eucharystii, „hoc quod conficimus corpus ex Virgine est”[9].

 

7. Kunegunda Siwiec jako „współodkupicielka dusz”

 

Nasza Kundusia uczy nas doskonale komunii życia z Maryją, co rozwija szeroko wspomniana już s. Immakulata Adamska[10], komunii – dodajmy – na usługach Jezusa i Jego zbawczego dzieła; co więcej, postawa Kundusi – i podkreśla to także s. Immakulata – jest wspaniałym przykładem znalezienia, wraz z Maryją, przestrzeni dla Ducha[11]. W Nadprzyrodzonych oświeceniach znajdujemy nadto – zawsze w odniesieniu do Kundusi – zachęty Maryi Dziewicy do pokory (MMMiO s. 30, 32, 37, 71), do ufności (MMMiO s. 41, 51, 148) i do wdzięczności (MMMiO s. 34, 37). Matka Najświętsza jawi się Kunegundzie jako Matka Boża Bolesna (MMMiO s. 126, por. 48, 75), Pośredniczka łask (MMMiO s. 41), Wspomożenie wiernych (MMMiO, 154), Matka Pięknej Miłości i Matka Miłosierdzia (MMMiO s. 72, por. 74) oraz Królowa Polski (MMMiO s. 39, por. 65, 154). W końcu – i to chcemy uczynić przedmiotem naszej refleksji w tym ostatnim już punkcie przedłożenia – Kundusia zostaje nazwana „współodkupicielką dusz”.

Uderza nas przede wszystkim pedagogia Nadprzyrodzonych oświecń: tajemnica ta zostaje bowiem tłumaczona Kundusi stopniowo. Idźmy chronologicznie za MMMiO. W Podwyższenie Krzyża 14 września 1944 r., Pan Jezus mówi do Kunegundy, że umiłował on krzyż i życie na nim położył, że dzieli się krzyżem ze swymi wybranymi i obdarza ich nadzwyczajnymi łaskami. „Niesienie krzyża – cytuję dosłownie – jest przeciwne naturze, ale przezwyciężenie się jest Mi miłe i radość Mi sprawia. Dlatego wybranych nawiedzam krzyżami. (…) Przez cierpienia można ze Mną współodkupywać dusze. (…) Wybrałem cię do współpracy (…) nad zbawieniem dusz. (…) Bądź pilna w tej pracy. Szczęśliwa jesteś i będziesz na wieki za tą współpracę” (MMMiO s. 75).

Po tym niejako zaproszeniu, Kundusia słyszy kolejne tłumaczenie Pana: „Największym z dobrych uczynków jest miłość. Sercu mojemu jest [ona] najmilsza, bo z miłości cierpiałem i umarłem. Dusze, które mają miłość, pociągane są do dobrych czynów, są cierpliwe i mężne w cierpieniach i ofiarach, w modlitwach i zwyciężaniu samych siebie. Idą moimi śladami i są współodkupicielami dusz. Jednoczę się z nimi tak, że jedno się stajemy” (MMMiO s. 96).

W następnym powrocie do tego zagadnienia Jezus zapowiada Kundusi, że ona sama będzie współodkupicielką: „W moim krzyżu są wszystkie cnoty, wszystkie czynności i wszystkie ofiary, jakie będziesz zdobywać dla zbawienia swojego i innych dusz. Gdy to wszystko czynić będziesz z miłości dla Mnie, będziesz wstępować w moje ślady i będziesz współodkupicielką dusz. Na drodze krzyża, więcej postąpisz w miłości w miesiącu, niż inne dusze za dziesięć lat, które wykonują cnoty a nie mają zamiłowania do cierpienia, które są obojętne w umiłowaniu krzyża” (MMMiO s. 99).

Następnie Chrystus tłumaczy Kunegundzie, że współodkupicielką jest przede wszystkim Jego Matka, i jest nią Ona też przez swoje cierpienia (MMMiO s. 118). I znowu zachęca Kundusię do bycia współodkupicielką: „Udzielam ci promyka miłości, a już niewiele wiesz o sobie;  gdybym ci dał całość, na popiół spaliłoby się [twoje] serce. (…) Święci w niebie nie mogą czynić tego, co może dusza na ziemi przez moje działanie i wykorzystanie czasu. Może szerzyć chwałę moją i zbawiać dusze, może być współodkupicielką dusz i sprawiać Mi radość w każdej chwili” (MMMiO s. 122-123).

Fakt, że Kundusia stanie się współodkupicielką potwierdza jej też św. Jan od Krzyża: „Czyń – zachęca ją on – co ci twój Mistrz i Oblubieniec powiedział. Najwięcej przypodobasz się Bogu przez modlitwy i cierpienia. [Swoje] cierpienia połącz z cierpieniami Mistrza. Jakże wielką chwałę oddawać będziesz i zyskasz chwałę. Idąc z Mistrzem, staniesz się współodkupicielką dusz, i tym sprawisz największą radość Oblubieńcowi” (MMMiO s. 131).

Wreszcie po tym pedagogicznym przygotowaniu sam Pan Jezus zapowiada Kunegundzie, że zostanie ona współodkupicielką i że daje jej On dostęp do swoich skarbów, by z tej krynicy Jego Serca mogła czerpać ile zechce dla zbawienia dusz. Pyta ją nadto niejako o zgodę: „Co Mi powiesz, dziecko moje?” (MMMiO s. 139).

I w końcu jedyny Oblubieniec serca Kunegundy, jej Mistrz i Nauczyciel daje jej słyszeć swoje słowa: „Przez cierpienia jesteś współodkupicielką dusz moich. Nad tę, większej miłości Mi nie okażesz, jak gdy przez cierpienia pomagasz Mi zbawiać dusze. Przez to i dla siebie zdobędziesz chwałę na wieki” (MMMiO s. 155).

Teologia chrześcijańska zarezerwowała tytuł współodkupicielki dla Jezusowej Matki, która szła za Swym Synem, Odkupicielem człowieka (Redemptor hominis) od betlejemskiej groty aż po szczyt Golgoty. Jednakże tytułu tego nie przyznaje Jej Sobór Watykański II, który będąc soborem ekumenicznym, nie chciał zrażać braci odłączonych i wolał mówić o Maryi jako o Pomocnicy Zbawiciela (Socia Redemptoris[12]). Podobnie czynią późniejsze dokumenty Urzędu Nauczycielskiego, w których woli się pisać o „Matce współcierpiącej z Synem”[13] o „szlachetnej towarzyszce w dziele Odkupienia”, czy też o Jej „macierzyńskim wstawiennictwie” lub „pośrednictwie”[14], jakie wywodzi się „z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależne i z niego czerpie całą moc swoją”[15].

Innymi słowy podkreśla się, że pośrednictwo Maryi jest pośrednictwem podporządkowanym Chrystusowi i że jest ono pośrednictwem poprzez uczestnictwo w jedynym pośrednictwie Odkupiciela, które z kolei nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałanie i przyjmuje niejako ich wkład w zbawienie świata.

Wydaje mi się, że właśnie w tym kluczu winniśmy patrzeć na Kundusię jako na „współodkupicielkę dusz”. Dzięki szczególnemu wybraniu przez Boga dane jej było współpracować w dziele zbawienia ludzi poprzez cierpienie. Innymi słowy, cierpiąc na mocy szczególnego Bożego wyboru, dopełniała we własnym ciele tego, czego nie dostaje udrękom Chrystusa dla dobra Jego Mistycznego Ciała, którym jest Kościół (por. Kol 1,24), w myśl teologii św. Pawła i zgodnie z eklezjalnym wymiarem charyzmatu karmelitańskiego. Nie zapominajmy, że była przecież świecką karmelitanką bosą.

Równocześnie jednak, wracając do sprawy pośrednictwa Matki Bożej, przypomnijmy, iż Urząd Nauczycielski stwierdza, że Jej pośrednictwo, jakkolwiek podporządkowane Jezusowi, jest szczególnym i niepowtarzalnym w porównaniu z pośrednictwem czy wstawiennictwem innych świętych z całej historii zbawienia, albowiem wynika ono z Jej szczególnego wyboru na Matkę Syna Bożego, współistotnego Ojcu, przez co stała się nam matką w porządku łaski[16].

W Ewangelii czytamy słowa, że uczeń stojący pod krzyżem, zachęcony przez Jezusa „wziął Maryję do siebie!” (J 19,27). Zaś kilka lat temu Sługa Boży Jan Paweł Wielki, zwracając się do nas w swoim Przesłaniu szkaplerznym, tłumaczył nam, żyjącym jak Kunegunda duchowością Karmelu, co to znaczy wziąć Maryję do siebie. Oznacza to, według słów Namiestnika Chrystusowego, nie ograniczać nabożeństwa do Niej tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych okazjach, ale nadać stały, maryjny kierunek naszemu chrześcijańskiemu życiu i postępowaniu, wypływający z głębokiej modlitwy i życia wewnętrznego oraz wyrażający się w pełnieniu uczynków miłości na wzór Najświętszej Dziewicy[17].

Czyż nie tak czyniła Kundusia? Skądinąd nie mogła czynić inaczej, bo przecież w jej dialogach z Panem testament z krzyża i zachęta weź Maryję do siebie powtarza się tak długo, aż jej komunia życia z Matką Bożą osiąga swą pełnię. Ona wzięła Maryję do siebie w taki sposób, że Pan uczynił z jej serca, jak to widzieliśmy wcześniej, Betlejem, Nazaret i Wieczernik.

Komunia z Maryją nie polega na jednorazowym akcie powierzenia się jej opiece. Musi ona wzrastać w ponawianym stale fiat! Nie jest też jedną więcej pobożną praktyką, ale oddaniem się przez Nią, w Niej i z Nią Jezusowi, aby mógł przedłużać swoją odkupieńczą misję zbawienia świata. I właśnie tak było w życiu Kundusi!

Jest to zachęta dla nas wszystkich, abyśmy – tak jak umiłowany uczeń, tak jak wielcy Święci Karmelu, do liczby których, ufamy, dołączy kiedyś nasza Ku­negunda, i tak jak ona, nasza Kundusia, i zgodnie z prośbą Jana Pawła II – wzięli Maryję do siebie i byśmy pozwolili wprowadzić się w wielkie tajemnice życia Bogiem, współdziałając przez modlitwę i ewange­liczne wyrzeczenie w po­wszechnym dziele zbawienia świata.


[1] Miejsce Mojego Miłosierdzia i Odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Kunegundy Siwuec ze Stryszawy zanotowane przez ks. Bronisława Bartkowskiego. Kraków 1995....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin