Paul de Man - Opór wobec teorii [1982].docx

(51 KB) Pobierz

PAUL DE MAN - teoretyk i historyk literatury (ur. 1919 w Antwerpii zm. 1983), profesor literatury i komparatystyki na Yale University (wcześniej na Cornell, Johns Hopkins University oraz w Zurichu), współtwórca dekonstrukcjonizmu w badaniach literackich, badacz romantyzmu i literatury nowoczesnej. Autor m.in.: Blindness and Insight. Essays in the Rhetoric of Contemporary Criticism (1971); Allegories of Reading. Figural Language in Rousseau, Nietzsche, Rilke and Proust (1979); Rhetoric of Romanticism (1984); The Resistance to Theory (1986); Aesthetic Ideology (1997). Odkryte po jego śmierci antysemickie artykuły, opublikowane w czasie drugiej wojny światowej w czasopiśmie brukselskim współpracującym z niemieckim okupantem, stały się okazją nie tylko do oceny postawy życiowej de Mana, ale także do głośnej i ważnej debaty o związkach między pracą naukową, praktyką dydaktyczną a postawami etycznymi i światopoglądem w działalności uczonych.

 

Paul de Man, Opór wobec teorii - jako The Resistance to Theory, „Yale French Studies" 63 (1982). Przekład polski: Dekonstrukcja w badaniach literackich, pod red, R. Nycza. Gdańsk 2000, s. 74-105.

 

 

Paul de Man

 

 

Opór wobec teorii

 

 

W zamierzeniu szkic ten nie miał dotyczyć bezpośrednio kwestii nauczania, choć miał pełnić funkcję dydaktyczną i edukacyjną, czego jednak nie udało mu się osiągnąć. Został napisany na prośbę Komitetu Badawczego przy Modern Language Association jako artykuł do zbiorowe­go dzieła zatytułowanego Introduction to Scholarship in Modern Languages and Literatures. Poproszono mnie, bym napisał rozdział dotyczący teorii literatury. Od tekstów tego rodzaju wymaga się, by opierały się na ściśle określonym schemacie: mają one dostarczyć czytelnikowi obszerną li­stę głównych trendów i publikacji w danej dziedzinie, ze­brać i sklasyfikować podstawowe problemy oraz naszkico­wać krytyczną i uporządkowaną wizję rozwiązań, jakich można się spodziewać w przyszłości. A wszystko to z pełną świadomością, że za dziesięć lat ktoś znów zostanie popro­szony o wykonanie takiego samego opracowania.

 

Trudno mi było - z minimalnie dobrą wiarą - sprostać wymaganiom tego schematu i mogłem jedynie podjąć pró­bę wyjaśnienia, w sposób możliwie najzwięźlejszy, dlacze­go główne teoretyczne kwestie teorii literatury dotyczą niemożności jej zdefiniowania. Komitet słusznie stwierdził, że w ten sposób nie osiągnie się celów pedagogicznych za­mierzonych w dziele i zamówił kolejny artykuł. Uznałem tę decyzję za uzasadnioną, a także interesującą ze wzglę­du na jej znaczenie dla nauczania literatury.

 

Wspominam o tym z dwóch powodów. Po pierwsze, by wyjaśnić pojawiające się w tym artykule ślady jego po­przedniego przeznaczenia, które tłumaczą niefortunne próby osiągnięcia większej retrospektywności i ogólności, wykraczające poza kompetencje jednego człowieka. Po dru­gie jednak, ze względu na to, że problem ten umożliwił dostrzeżenie bardziej ogólnej kwestii związków między nauką o literaturze [scholarship] (kluczowym pojęciem w tytule dzieła), teorią literatury a nauczaniem [teaching] literatury.

 

Mimo nader powszechnej opinii nauczanie nie jest przede wszystkim intersubiektywną relacją między ludźmi, lecz procesem poznawczym, w którym „ja" i „inny" wchodzą jedynie w relacje styczności i przyległości. Jedyne naucza­nie godne swej nazwy to nauczanie naukowe [scholarly], a nie personalne; analogie między nauczaniem a różnymi aspektami show-biznesu czy poradnictwa pojawiają się zwy­kle jako wytłumaczenie rezygnacji z zadania nauczania. Wiedza z zasady musi być wybitnie wyuczalna. W wypad­ku literatury wiedza taka obejmuje co najmniej dwie uzupełniające się wzajemnie dziedziny: historyczne i filologiczne fakty, będące wstępnym warunkiem rozumienia, Oraz metody czytania, czyli interpretacji. Przyznać trze­ba, że ten drugi obszar stanowi dyscyplinę otwartą, która ma szansę racjonalnie się rozwijać, mimo wewnętrznych kryzysów, kontrowersji i polemik. Teoria, która w sposób kontrolowany rozpatruje tworzenie metody, udowadnia swą całkowitą zgodność z nauczaniem - można powołać się na wielu ważnych teoretyków, którzy są, lub byli, także wybit­nymi uczonymi. Kwestia powstaje jedynie wówczas, kiedy pojawia się napięcie między metodami rozumienia i wie­dzą, którą owe metody pozwalają osiągnąć. Jeżeli rzeczy­wiście jest coś w literaturze jako takiej, co dopuszcza roz­bieżność między prawdą a metodą, między Wahrheit a Methode, wówczas wiedza i teoria niekoniecznie są już ze sobą zgodne; pierwszymi ofiarami tej komplikacji jest za­równo określenie „literatura jako taka", jak i wyraźne roz­różnienie na historię i interpretację - przestają one być oczywiste. Metoda bowiem, która nie może dopasować się do „prawdy" swego przedmiotu, uczy jedynie złudy. Róż­nego rodzaju osiągnięcia, nie tylko współczesne, lecz tak­że w długiej i skomplikowanej historii nauczania literatu­ry i języka, wykazują objawy sugerujące, że trudność taka stanowi centralny punkt dyskursu o literaturze. Niepew­ności te wyrażają się we wrogości do teorii w imię wartości etycznych i estetycznych, jak również w podejmowanych przez teoretyków ochoczych próbach potwierdzenia swego podporządkowania owym wartościom. Najskuteczniejsze ataki tego typu demaskują teorię jako przeszkodę dla na­uki [scholarship], i - co za tym idzie - dla nauczania. Warto więc zbadać czy i dlaczego tak się rzecz przedstawia. Bo jeśli rzeczywiście tak jest, wówczas lepiej nie nauczyć tego, czego się nie powinno, niż nauczyć czegoś, co nie jest prawdziwe.

 

Ogólna wypowiedź dotycząca teorii literatury teoretycz­nie nie powinna wychodzić od rozważań pragmatycznych. Powinna zawierać takie kwestie jak definicja literatury (czym jest literatura?) i rozważać problem rozróżnienia między literackim a nieliterackim użyciem języka, jak rów­nież słownymi i niewerbalnymi formami sztuki. Następnie powinna zająć się opisową taksonomią różnych aspektów i typów literatury oraz normatywnymi regułami, które mają wynikać z takiej klasyfikacji. Jeżeli jednak ktoś woli model fenomenologiczny od scholastycznego, powinien posłużyć się fenomenologią literackiej działalności - jak pi­sanie, czytanie lub jedno i drugie - albo fenomenologią dzieła literackiego jako produktu, korelatu owej działal­ności. Bez względu na podejście (można sobie wyobrazić kilka innych teoretycznie uzasadnionych punktów wyj­ścia) pewne jest, że natychmiast pojawią się spore trudno­ści i wnikną tak głęboko, że nawet najbardziej podstawo­we zadanie nauki, czyli wytyczenie granic przedmiotu i określenie obecnego stanu problemu, skończy się zamę­tem - niekoniecznie ze względu na zbyt obszerną biblio­grafię, lecz dlatego, że wytyczenie tych granic jest nie­możliwe. Owe przewidywalne trudności nie powstrzymały jednak wielu piszących o literaturze od wyboru raczej drogi teoretycznej niż pragmatycznej, co nierzadko kończyło się znaczącym sukcesem. Można jednakże wykazać, że we wszystkich wypadkach sukces zależy od siły systemu (fi­lozoficznego, religijnego lub ideologicznego), który, mimo iż pozostaje ukryty, determinuje wszak aprioryczną kon­cepcję „literackości”, biorącą początek z przesłanek tego systemu, a nie z samego literackiego przedmiotu - jeśli w ogóle „przedmiot" taki istnieje. To ostatnie zastrzeżenie stanowi oczywiście realny problem, dzięki któremu tak naprawdę możliwe staje się przewidywanie wspomnianych trudności: jeśli sam warunek istnienia pewnej zamkniętej całości [entity] jest szczególnie niepewny, wówczas teoria owej całości skazana jest na cofnięcie się w sferę pragma­tyki. Skomplikowana i nieprzynosząca rozstrzygnięć hi­storia teorii literatury pokazuje, że literatura jest tego wyraźnym przykładem - wyraźniejszym nawet niż inne zwerbalizowane zjawiska, jak na przykład dowcipy czy na­wet marzenia senne. Próby traktowania literatury w spo­sób teoretyczny mogą zostać równie dobrze poniechane z uwagi na fakt, że muszą wychodzić od rozważań empi­rycznych.

 

A więc, pragmatycznie rzecz ujmując, wiemy, że w ciągu ostatnich piętnastu, dwudziestu lat dużym zainteresowa­niem cieszyła się dziedzina zwana teorią literatury, co w Stanach Zjednoczonych zbiegło się z importowaniem i recepcją wpływów obcych, głównie - choć nie zawsze - kontynentalnych. Wiemy także, że obecnie ta fala zainte­resowania zaczyna się cofać, gdyż po początkowym entu­zjazmie nastąpił pewien przesyt bądź rozczarowanie. Fluk­tuacje takie są naturalne, w tym jednak wypadku wydają się interesujące, gdyż ujawniają, jak głęboki jest opór wo­bec teorii literatury. Każdy strach wyzwala zwykle strate­gię polegającą na rozładowaniu domniemanego zagrożenia przez powiększenie lub pomniejszenie go, przez przypisa­nie mu siły, której nie będzie w stanie wykazać. Jeżeli nazwiemy kota tygrysem, z łatwością możemy go zlekceważyć jako papierowego tygrysa; pozostaje jednak kwe­stią, dlaczego na początku tak bardzo baliśmy się kota. Taktyka ta działa także w przeciwną stronę: można na­zwać kota myszą, a następnie drwić z tego, że uważa się za silnego. Zamiast jednak dać się wciągnąć w ten pole­miczny wir, lepiej spróbować nazwać kota kotem i pokrót­ce przedstawić, na czym polega współczesna wersja oporu wobec teorii w tym kraju.

 

Do lat sześćdziesiątych dominujące trendy w amerykań­skiej teorii literatury z pewnością nie były niechętne teorii, jeśli przez teorię rozumie się opieranie literackiej egzegezy oraz krytycznego wartościowania na systemie pewnych ogólnych pojęć. Badacze literatury o nastawieniu nawet najbardziej intuicyjnym, empirycznym i najbardziej nie­chętni teorii stosowali pewien minimalny zestaw pojęć (to­nacja, forma organiczna, aluzja, tradycja, sytuacja histo­ryczna etc), mających przynajmniej pewne ogólne znacze­nie. W kilku innych wypadkach publicznie przyznawano się do zainteresowania teorią i praktykowano ją. Szeroko rozumiana metodologia, mniej lub bardziej otwarcie wy­znawana, łączy tak ważne podręczniki tamtych czasów, jak Understanding Poetry (Brooksa i Warrena), Teorię li­teratury (Welleka i Warrena), The Fields of Light (Reubena Browera) oraz dzieła o teoretycznym nastawieniu ta­kie, jak The Mirror and the Lamp, Language as Gesture i The Verbal Icon[1].

 

Niemniej jednak żaden z autorów - prawdopodobnie z wyjątkiem Kennetha Burke'a i, pod pewnymi względa­mi, Northropa Frye'a - nie określiłby siebie mianem teo­retyka w sensie, jaki to słowo ma od lat sześćdziesiątych, ani też ich prace nie wywoływały tak silnych reakcji, po­zytywnych bądź negatywnych, jak teksty późniejszych teo­retyków. Dochodziło wówczas, bez wątpienia, do polemik i metodologicznych sporów związanych z szerokim spektrum rozbieżności, jednak podstawowy program badań literackich, jak również talent i umiejętności, jakich od krytyków tych oczekiwano, nie zostały w sposób istotny podważone. Metody stosowane przez Nową Krytykę bez trudu dały się dopasować do instytucji akademickich, a jej przedstawiciele nie byli zmuszeni zdradzić w jakikolwiek sposób swej literackiej wrażliwości; kilku z nich prócz funk­cji uniwersyteckich z powodzeniem rozwijało równolegle karierę poetów czy pisarzy. Nie mieli oni także trudności ze stosunkiem do tradycji narodowej, która - choć zdecy­dowanie mniej opresywna niż w krajach europejskich - nie jest bynajmniej słaba. Doskonałym ucieleśnieniem Nowej Krytyki była, pod wieloma względami, osobowość i ideologia T. S. Eliota - połączenie oryginalnego talentu, tradycyjnego wykształcenia, błyskotliwości słowa i głębo­kiej prawości; angielsko-amerykańska mieszanka intelek­tualnej elegancji, niestłumionej wszak do tego stopnia, aby nie pozwalać sobie na prowokacyjne spojrzenia w ciemne głębie psychiki bądź polityki, jednakże bez naruszania powierzchni ambiwalentnego decorum, w którym także tkwią przyjemności i pokusy. Normatywne zasady takiej atmosfery literackiej mają charakter raczej kulturowy i ideologiczny niż teoretyczny, zorientowany bardziej na integralność społecznej i historycznej indywidualności niż na bezosobową koherencję, jakiej wymaga teoria. Kultura dopuszcza, a nawet wspomaga, kosmopolityzm pewnego stopnia, a w latach pięćdziesiątych literackiemu duchowi Akademii Amerykańskiej nie można było zarzucić zaścian­kowości. Bez kłopotów akceptowano i przyswajano sobie wybitne produkty pokrewnego ducha powstałe w Europie: Curtiusa, Auerbacha, Crocego, Spitzera, Alonsa, Valery'ego, a także - z wyjątkiem kilku dzieł - Sartre'a. Umieszcze­nie na tej liście Sartre'a jest istotne, pokazuje bowiem, że dominujący kod kulturowy, który próbujemy przywołać, nie może zostać sprowadzony li tylko do politycznej pola­ryzacji na lewicę i prawicę, na to, co uniwersyteckie, i to, co nieuniwersyteckie, na Greenwich Village i Gambier w Ohio. Czasopisma o profilu politycznym, najczęściej nie-związane z uniwersytetami, spośród których najlepszy przy­kład stanowi „Partisan Review” z lat pięćdziesiątych, nie były prawdziwie opozycyjne (przyjąwszy odpowiednie za­łożenia i ograniczenia) wobec metodologii Nowej Krytyki. Szeroki, choć negatywny, konsensus łączący te skrajnie różne nurty i postaci opiera się na zgodnie podzielanym oporze wobec teorii. Diagnoza ta znajduje potwierdzenie w spo­rach i współdziałaniach, które od tej pory wyszły na jaw w postaci wyraźniejszej opozycji przeciw wspólnemu prze­ciwnikowi.

 

Rozważania te miałyby charakter jedynie anegdotyczny (z historycznego punktu widzenia wpływ dwudziestowiecz­nych dyskusji literackich jest wszak niewielki), gdyby nie teoretyczne implikacje oporu wobec teorii. Lokalne prze­jawy owego oporu są wystarczająco usystematyzowane, by były interesujące.

 

Czemu tak naprawdę zagrażają sposoby badania litera-tury, które rozwinęły się w latach sześćdziesiątych i które obecnie, pod wieloma postaciami, stanowią niesprecyzowane i raczej chaotyczne pole teorii literatury? Sposoby te nie mogą być po prostu utożsamiane z jakąkolwiek szcze­gólną metodą ani przypisane do konkretnego kraju. Strukturalizm nie był jedynym dominującym nurtem - nawet we Francji - i strukturalizmu, jak również semiologii, nie można oddzielić od wcześniejszych tendencji, jakie zacho­dziły w krajach słowiańskich. W Niemczech główne impulsy pochodziły z innych kierunków - ze szkoły frankfurckiej oraz bardziej ortodoksyjnych marksistów, z posthusserlowukiej fenomenologii i postheideggerowskiej hermeneutyki a analiza strukturalna wtargnęła tam w stopniu nie­wielkim. Wszystkie te nurty pojawiły się także w Stanach Zjednoczonych, łącząc się mniej lub bardziej produktyw­nie z nurtami lokalnej proweniencji. Jedynie ujęcia histo­ryczne, podkreślające współzawodnictwo narodowe bądź personalne, usiłowałyby zhierarchizować te trudne do skla­syfikowania ruchy. Możliwość tworzenia teorii literatury, która pod żadnym pozorem nie może być uznana za pew­nik, stała się problemem świadomie rozważanym, a ci, któ­rzy doszli w tej kwestii najdalej, są najbardziej kontrowersyjni i zarazem stanowią najlepsze źródła informacji. Z pewnością można tu zaliczyć kilka nazwisk luźno związa­nych ze strukturalizmem pojętym na tyle szeroko, by pomie­ścić Saussure'a, Jakobsona, Barthes'a, a także Greimasa i Althussera - innymi słowy: pojętym tak szeroko, że prze­staje być użyteczny jako termin historyczny.

 

Można przyjąć, że teoria literatury tworzona jest wów­czas, gdy sposób podejścia do tekstów literackich przestaje być oparty na rozważaniach niejęzykowych, czyli, innymi słowy, historycznych i estetycznych, lub - by określić to trochę bardziej precyzyjnie - gdy przedmiotem dyskusji nie są już znaczenia lub wartości, lecz sposoby [modalities] tworzenia i odbioru znaczeń oraz wartości, poprze­dzające ich ustalenie. Wynika z tego, że owo ustalenie jest dostatecznie problematyczne, by wymagało osobnej dys­cypliny badawczej, która ustali jego możliwości i status. Historia literatury - nawet najbardziej oddalona od płyt­kości pozytywistycznego historycyzmu - zawsze jest hi­storią rozumienia, którego możliwość traktuje się jako pew­nik. Kwestia związku między estetyką a znaczeniem jest bardziej skomplikowana, estetyka bowiem ma do czynie­nia raczej z efektem znaczenia niż z jego zawartością jako taką. W rzeczywistości jednak estetyka - od czasów Kanta i tuż przed nim - jest fenomenologią procesu kon­stytuowania znaczenia i rozumienia i naiwnie zakłada (jak sama jej nazwa wskazuje) istnienie fenomenologii sztuki i literatury, co równie dobrze może być kwestią dyskusyj­ną. Estetyka jest raczej częścią uniwersalnego systemu filozoficznego niż osobną teorią. W dziewiętnastowiecznej tradycji filozoficznej sprzeciw Nietzschego wobec systemu zbudowanego przez Kanta, Hegla i ich następców stanowi pewną wersję ogólnej kwestii filozoficznej. Nietzscheań­ska krytyka metafizyki zawiera kwestię estetyki, czy też nawet wychodzi od niej; to samo można powiedzieć o Hei­deggerze. Przywołanie tutaj filozoficznych autorytetów nie ma sugerować, że współczesny rozwój teorii literatury jest produktem ubocznym szerszych spekulacji filozoficznych. W rzadkich wypadkach może istnieć bezpośrednie połą­czenie między filozofią a teorią literatury. Znacznie czę­ściej jednak współczesna teoria literatury stanowi względnie autonomiczną wersję problematyki, która pojawia się - ale w innym kontekście - w filozofii, choć niekoniecznie w przejrzystszej i bardziej określonej formie. Filozofia, za­równo w Anglii, jak i w innych częściach Europy, nie uwol­niła się od tradycyjnych wzorów tak dalece, jak czasami twierdzi, a wyróżnione, choć nigdy niedominujące, miejsce estetyki wśród głównych komponentów systemu, sta­nowi tego systemu istotną część. Nie dziwi więc fakt, że współczesna teoria literatury wzięła początek poza filozo­fią i nierzadko przy świadomym buncie przeciw wadze jej tradycji. Obecnie teoria literatury być może i weszła w obręb zainteresowań filozofii, jednak nie może być z nią zasymilo­wana - ani faktycznie, ani teoretycznie. Zawiera ona ko­nieczny element pragmatyczny, który z pewnością osłabia ją jako teorię, niemniej jednak dołącza także wywrotowy ele­ment nieprzewidywalności i czyni go zakrytą kartą [wild card] w poważnej grze dyscyplin teoretycznych.

 

Nadejście teorii, przełom, nad którym ostatnio tak często nie ubolewa i który spowodował oddzielenie teorii od histo­rii literatury i od badań literackich [literary criticism], przejawia się we wprowadzeniu terminologii lingwistycznej do metajęzyka literatury. Przez terminologię lingwistyczn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin