Barton Beverly - W mroku przeszłości.pdf

(1085 KB) Pobierz
After Dark
B EVERLY B ARTON
W mroku przeszłości
Tytuł oryginału: After Dark
105913992.002.png
Ważnym mężczyznom mojego życia, od których
dowiedziałam się, jak intrygującymi, skomplikowanymi,
denerwującymi, niewiarygodnymi, fascynującymi i
pociągającymi istotami potrafią być przedstawiciele płci
męskiej.
Dee Inmanowi Sr., Houstonowi Montgomery 'emu, Dee
Inmanowi Jr, Billy'emu Beaverowi, Brantowi Beaverowi,
Rogerowi Waldrepowi i Bradenowi Waldrepowi.
Szczególne podziękowania składam również mojej drogiej
przyjaciółce Wendy Corsi Staub za jej wsparcie, zachętę i
zrozumienie.
105913992.003.png
Prolog
Twój syn cię potrzebuje. Przyjedź do domu.
Johnny Mack Cahill przeczytał raz jeszcze napisaną
odręcznie wiadomość. Za cholerę nie mógł jej zrozumieć. Nie
ma syna, a jego dom od piętnastu lat znajduje się tutaj, w
Houston. Złożył kartkę w linie i przyjrzał się kopercie, którą
wcześniej rzucił na kanapę wraz z resztą korespondencji.
Usiłował odczytać zamazany stempel pocztowy, ale zdołał
odcyfrować tylko Alabama? Kto po tylu latach pisałby do
niego z Alabamy? Wprawdzie od czasu do czasu wysyłał
pieniądze Lillie Mae, jednak ona nigdy do niego nie pisała. A
nie zostawił tam nikogo innego, kogo mogłoby obchodzić, czy
jeszcze żyje. A może jednak?
Kto mógł przysłać mu ten zagadkowy list? Przyjedź do
domu. Do domu w Alabamie? W Noble's Crossing? Prędzej
go piekło pochłonie!
Uniósł kopertę pod światło i dostrzegł cień - było tam
jeszcze coś oprócz tajemniczej, zwięzłej wiadomości. Pomacał
wzdłuż otwartego brzegu i wyczuł zgrubienie. Wsunął dwa
palce do koperty, a następnie wyjął złożony wycinek z gazety
i szkolną fotografię.
Odsunął resztę korespondencji na poduszkę po lewej
stronie sofy, usiadł i przyjrzał się kolorowemu zdjęciu. Z
fotografii spoglądała na niego twarz ładnego nastolatka. Nagle
poczuł, że ściska go w żołądku. W młodej twarzy dostrzegł
coś znajomego. Wystające kości policzkowe, ciemne oczy,
uwodzicielski uśmiech. Miał wrażenie, że przyglądając się
zdjęciu, patrzy w lustro i widzi odbicie chłopaka, jakim był
dwadzieścia lat temu.
Przyjedź do domu. Twój syn cię potrzebuje. Przeczytał
pośpiesznie artykuł i dowiedział się, że czternastolatek z
Noble's Crossing w Alabamie cierpi na amnezję od dnia, gdy
jego ojciec został brutalnie zamordowany. Jego matka, Lane
105913992.004.png
Noble Graham, jest główną podejrzaną, jednak do tej pory nie
przedstawiono jej oficjalnych zarzutów.
Wpatrywał się w zdjęcie z gazety. Lane. Dobry Boże!
Lane Noble. Jego wzrok wędrował tam i z powrotem, ze
szkolnej fotografii chłopca, który ponoć jest jego synem, na
zdjęcie Lane Noble. Lane Noble Graham. Cholera, czyżby
Lane naprawdę wyszła za Kenta Grahama? Wydawało mu się,
że jest zbyt mądra, by ulec takiemu sukinsynowi.
Najwyraźniej jednak się mylił.
Przyjedź do domu. Twój syn cię potrzebuje.
Ten, kto wysłał mu wiadomość, popełnił podstawowy błąd
- założył, że on i Lane byli kochankami. Pomylił się. Lane to
jedyna dziewczyna z Alei Magnolii, z którą nigdy się nie
pieprzył. Mimo że najbardziej pragnął właśnie jej.
105913992.005.png
Rozdział 1
Słowa duchownego na moment zagłuszyło głośne
uderzenie pioruna. Lillie Mae spojrzała na Lane, stojącą
dumnie u boku Willa i wzruszyło ją, w jaki sposób chłopiec
trzyma nad głową matki wielki czarny parasol. Opiekuńczo.
Troskliwie. Miał długie nogi i ręce. I czarne oczy o
przenikliwym spojrzeniu, zupełnie jak jego ojciec.
- Prochem jesteś i w proch się obrócisz. - Wielebny Colby
nie zwrócił uwagi na to, co na temat wydarzenia ma do
powiedzenia natura, i nieprzerwanie mówił puste słowa,
niosące niewielką pociechę tym, którym zmarły był naprawdę
drogi.
Nieopodal niebo rozdarła postrzępiona błyskawica. Kilka
kobiet westchnęło głośno. Mary Martha Graham, drżąc cała, z
pobladłą twarzą, krzyknęła i ruszyła w stronę otwartego
grobu, jakby miała zamiar znowu rzucić się na trumnę.
- Boże wszechmogący. - Lillie Mae jęknęła cicho. Dzisiaj
brakowało jeszcze tylko tego, żeby szalona Mary Martha
odstawiła kolejne przedstawienie. Chyba wszyscy dość już
znieśli, wysłuchując jej histerycznej tyrady podczas pogrzebu,
i nikt nie potrzebuje innych dowodów jej chorobliwego żalu.
- Och, Kent, kochałam cię. - Zakołysała się nad stalową
szarą trumną. -Wiesz o tym. Proszę, braciszku, proszę, wróć.
Nie zostawiaj mnie.
Z tłumu wyszedł James Ware, objął pasierbicę w talii i
odciągnął do tyłu. Odwróciła się szybko i ukryła twarz na jego
piersi, szlochając niepocieszona.
Lillie Mae dostrzegła na twarzy Lane współczucie.
Wiedziała, że bardzo chciałaby pocieszyć bratową. Jednak
teraz nie wypadało, żeby domniemana morderczyni tuliła
pogrążoną w żałobie siostrę zmarłego. Biedna Lane. Jawną
niesprawiedliwością wydawało się, że ta kobieta, która nigdy
105913992.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin