Bajki, bajeczki - Bajki rosyjskie - praca zbiorowa.txt

(359 KB) Pobierz
JJ NIEZAPO
NIEZAPOMNIANE
KSIĄŻKI
DZIECIŃSTWA
Bajki, baj eczki
•

Biblioteka     Klasyki     dla     Dzieci     i     Młodzieży
Iwan Kryłow Aleksander Puszkin Aleksy Tołstoj Lew Tołstoj Korniej Czukowski
Bajki, baj eczki

Przełożyli:
Benedykt Hertz, Jan Brzechwa, Julian Tuwim,
Irena Tuwim, Wanda Grodzieńska,
Anna Kowalska, Wiktor Woroszylski
VOTUM


и  .
Iwan Kryłow
Iwan Krylów - urodzony w Moskwie w 1769 roku, zmarł w Petersburgu w 1844 roku.
Był poetą, pisał komedie i opery, ale przede wszystkim znany jest jako bajkopisarz. Właśnie bajki - a napisał ich dwieście, wydanych w dziewięciu księgach - przyniosły mu sławę nie tylko w ojczyźnie. Te krótkie, pełne humoru, satyryczne wiersze celnie piętnujące odwieczne ułomności człowieka zostały przetłumaczone na pięćdziesiąt trzy języki. Inspiracje do nich czerpał z bajek Ezopa, La Fontaine'a, jednak głównie są to utwory oryginalne, nawiązujące do folkloru, przysłów, porzekadeł ludowych.
Wybór oraz literacki, wolny przekład bajek (Baśni), dokonany przez Benedykta Hertza - znakomitego polskiego pisarza i poety, został przystosowany do możliwości odbioru przez dzieci.
■
Bajki, bajeczki
7
Lew i Człowiek
Dobra jest siła w mięśniach - lepszy rozum w głowie. O tej to właśnie prawdzie niech bajka opowie.
Rozpiąwszy wśród drzew sieci, Łowca doświadczony, spokojny, że nic jemu nie zagraża tu, w cieniu palmy czekając na zdobycz, sam w szpony dostał się Lwu.
„Aha! - ryknie król puszczy - mam cię, mam nareszcie!
Dziś obaczym, co ludzkie warte są przechwałki.
Zarozumiałe błazny!... Ciągle czytam, żeście
panami świata: że na ziemi całej
nie ma nikogo, co by wam był równy.
Co tam niedźwiedź, co bawół, nosorożec, co tam
słoń, hipopotam.
O takich nawet nie mówmy.
Bo i mnie, jak wiadomo, zwierzostanu cara,
zdetronizować marny człek się stara.
Lecz oto dzień dzisiejszy tym znamienny będzie,
że kres położy fałszywej legendzie.
Zaraz prysną bajdy głupie,
gdy cię, wielki mocarzu, jak barana schrupię".
„Mylisz się - odrzekł Człowiek - bo nie kły, nie szpony, lecz myśl daje nam, ludziom, stanowisko rzadkie. Widzisz? Tam pajęczyny rozwiesiłem siatkę. Słaba, wietrzyk nią igra. Pozwól tej zasłony
8                                                                                  Iwan Kryłow
użyć mi. Nie mur przecież i nie twarda skała.
Przerwiesz i sprawisz sobie ucztę z mego ciała"...
Lew popatrzył na sznurki...
„Ano, zgoda" - rzekł.
Wnet przelazłszy pod siatką, stanął za nią Człek.
Zwierz zaś pewny swej siły, łbem wprost w sidła wali...
Lecz co to?... Jakoś wcale nie może iść dalej.
Oplatały mu sznurki łapy, ogon, uszy,
a co się tylko poruszy
sieć plącze się coraz gorzej i wikła.
Daremnie mocarz szarpie się i sroży:
Wkrótce nadzieja wyrwania się znikła
i, oplatany misterną siateczką,
Lew do klatki pozwolił się wsadzić jak dziecko.
Krzak i Ogień
Gdy chcesz mieć przyjaciela, wprzód go poznaj z bliska,
charakter zbadaj dokładnie.
Bo hultaj przyjaźń wyzyska -
naiwny w kabałę wpadnie.
Tliło się coś pod krzakiem w zimowy poranek.
Widać wędrowcy rozniecili ogień...
(w pobliżu jeszcze ślady pozostały sanek)
i nie zgasiwszy, w dalszą puścili się drogę.

і
і
1
і


Bajki, bajeczki
9
Płomyczek dogorywał, brakło mu paliwa.
Nagle błysnął i tak się do Krzaka odzywa:
„Czemu sterczysz tu nagi, bez jednego listka?"
„Trudno kwitnąć - Krzak odrzekł - gdy mróz ziemię ściska".
„Widocznie - płomyk na to - fujara z sąsiada.
Gdybyś pokumał się ze mną,
Wnet miałbyś aurę* przyjemną".
Krzak się zdziwił:
„Ej, co też sąsiad opowiada!"
„Jak to, nie wiesz, żem słońca najrodzeńszym bratem?
Właśnie ja czynię zimą to, co ono latem.
Z mojej to łaski w północnej krainie
po oranżeriach życie tropikalne płynie.
I ty, skoro mnie tylko przygarniesz do siebie,
możesz ciepło mieć jak w niebie".
Krzak przystał. Wnet mu Płomyk skoczył na korzenie,
stąd się na gałązki wgarnął,
a po chwili już buchnął ogromnym płomieniem
i powlókł niebo dymu chmurą czarną.
Nazajutrz śladu już nie było z Krzaka.
Bo przyjaźń ognia z drzewem zawsze bywa taka.
* aura-powietrze, klimat
10
Iwan Kryłow
Małpa
Choćbyś się napracował, trudził w czoła pocie, nie zyskasz pochwał ludzi, gdy sensu brak robocie.
By pod siewy wiosenne przygotować rolę, o świtaniu gospodarz wyszedł z pługiem w pole. Ciężkie skiby odwala, kraje ziemię świętą, a kto tylko przechodzi, wita go zachętą.
Małpa, widząc, że praca ma takie uznanie,
postanowiła też zasłużyć na nie.
Ciężki kloc znalazłszy w lesie,
na drogę niesie
i dawaj toczyć, nie żałując sił,
w lewo, to w prawo, to naprzód, to w tył...
To kloc stawia, to przewraca,
to umyślnie
w dół go ciśnie,
choć potem ciężka z wydobyciem praca...
Siódme ją zlewają poty,
tyle, tyle ma roboty!
Ale choć się tak uwija
zawzięta,
nie odzywa się niczyja
zachęta.
Bajki, bajeczki
11
Bo na jej widok, jak jeden mąż, zgodnie śmieją się wszyscy przechodnie.
I nie dziwota:
po licha cała ta robota?
Liście i Korzenie
Kołysane Zefirem, cień rzucając miły,
w piękne letnie południe Liście z nim gwarzyły.
„Przyznasz, że jeśli ustroń ta z uroku słynie,
nam to zawdzięcza jedynie.
Bo jakżeby bez liści drzewa wyglądały?
W nas ich wartość i wdzięk cały.
Gdzież by bez nas wędrowiec mógł znaleźć ochłodę?
Gdzież by pasterze i pasterki młode
poweselić się mogli?... Gdzie śpiewak natchniony -
Słowik - wywodzić mógł swe cudowne tony?...
Wreszcie ty sam, Zefirku, czy nie zdradzasz chętki
stale przybywać tu na pogawędki?"
„I o nas warto by też wspomnieć, samochwały!"
- spod ziemi się jakoweś głosy odezwały.
„A tam kto się ośmiela przemawiać tak hardo?"
- zaszeleściły drzew Liście z pogardą.
„To my, tu pracujące w mroku niestrudzenie - Korzenie.
12
Iwan Kryło w
My was żywimy, my tworzymy soki,
co wzrost drzew pędzą het, aż pod obłoki...
Cieszcie się waszym pięknem, wspaniałą zielenią,
lecz wiedzcie, coście winne nam - czarnym korzeniom".
Strumień
Gorzko płakał pastuszek siedząc nad strumieniem,
że mu rzeka zabrała ulubione jagnię.
„O, wody! - lamentował - gdzie macie sumienie?
Baraniątko podchodzi, bo napić się pragnie,
a tu fala zdradliwa
biedactwo nagle porywa".
„Niesłusznie wszystkim wodom zarzucasz brak sumień -
żachnął się Strumień.
- Gdyby rzeka ta była, jak ja, przeźroczysta,
różnicę poznałbyś snadnie.
Ona to, ona tylko z siły swej korzysta,
łupy zbójeckie ukrywając na dnie.
Tam jej wypraw bandyckich znajdziesz plon obfity:
chłopskie siermięgi, pańskie aksamity...
Tam topielce - ofiary chłopięcych igraszek...
Ale moje dno czyste: żwir i żółty piasek.
I choćby podziemne żyły
Bajki, bajeczki
13
siłę potoku wzmocniły,
krzywdy by nie doznała najmniejsza wioseczka:
nawadniałbym jej łąki - nie porwał listeczka".
Tak szemrał Strumień z zupełną w to wiarą.
Ale oto po dniach paru
czarna chmura usiadła na pobliskiej górze.
Ryknął grom jeden, drugi i deszcz przeszedł w burzę.
Szeroko wody Strumyka wylały.
Krzyki, lament we wsi całej.
Płoty, bydło, sprzęt porwany
hen unoszą w dal bałwany.
Woda rozbiła i pastuszą chatkę,
a on sam też utonął z całym swoim stadkiem.
Wzorem owego strumienia niejeden człowiek się zmienia. Poczciwy, póki biedny: serce, duszę da ci. Drapieżny, gdy się wzbogaci.
14
Iwan Kryłow
Orzeł i Pszczoła
Widząc Pszczołę,
co pyłek dobywała z kwiatka,
zakrakał dumny Orzeł:
„Mizerna istoto,
pracujesz i pracujesz ciągle tylko po to,
by w ulu syta była twych siostrzyc gromadka.
Jaką ci takie życie daje satysfakcję?
Czyż nie ma krzywdy w tym fakcie,
że ślady twojego czynu
we wspólnym dziele zaginą
i nikt ich później
już od innych nie odróżni?
Ja bym się nie pogodził z tak mizernym stanem.
Muszę być znany, sławny, muszę czuć się panem!
Niech się wzniosę w przestworza, niech skrzydła rozwinę -
umyka ptactwo w gęstwinę,
strachem ogarnięta łania
koźlątko swoje osłania
i lęk się szerzy
nawet wśród pasterzy".
A Pszczoła na to:
„Tak, twoja potęga,
wiadomo, sławą swą szeroko sięga,
ale przede mną życie inne cele kładzie:
:
Bajki, bajeczki
15
jam jedna z wielu w gromadzie
i dla mojego szczęścia to najwięcej znaczy,
że część wspólnego dobra - to plon mojej pracy".
Jowisz i Żaba
Żaba u stóp pagórka w bagnie
mieszkająca,
zapragnęła na wiosnę zbliżyć się do słońca.
Chociaż nieświetnym była piechurem,
wgramoliła się na górę
i u samego jej szczytu,
pełna zachwytu,
znalazła parów, a w tym parowie
apartament co się zowie:
trawa gęsta, wonne zioła,
piękny widok dookoła...
Chyba do końca życia tutaj pozostanie,
tak do gustu przypadło Żabie to mieszkanie.
Lecz minął tydzień, potem drugi, czwarty...
Ciepło... gorąco... skwar, skwar nie na żarty.
Upały letnie taką dały suszę,
że trudno było nóżki zmoczyć musze,
* Jowisz - najwyższy bóg starożytnych Rzymian; władca piorunów
16
Iwan Krylów
a cóż dopiero Żabie, dla której tak wiele znaczą, jak wiemy, kąpiele.
Więc do Jowisza w modły: „O, piorunów panie, pomyśl, co się ze mną stanie! Dałeś mi lokal piękny, lecz w nim znoszę męki, bo brak łazienki.
0 deszcz cię błagam. Niechaj leje ciurkiem, póki woda nie zrówna się z moim pagórkiem". Daremnie jednak prosi. Gdy pokorne modły, nie wysłuchane, zawiodły,
jęła w gniewie gromić bożka,
że się o nią nic nie troska.
Na to Jowisz z uśmiechem (był w niezłym humorze):
„Sądzisz, że nieba upusty otworzę
1 wnet zatopię okolicę całą dlatego, że się tobie kąpieli zachciało? Skoro ci taka ochota,
wracaj do błota".
Bywają ludzie sobą zajęci jedynie. Byle było im dobrze -niech cały świat zginie.
i
Bajki, bajeczki
17
Kamień i Robak
„Co to narobił gwałtu... gbur nieokrzesany!...
- rzekł o deszczu z przekąsem Głaz w polu leżący.
- A jak to był przez ludzi gościnnie witany!... Myślałem, że ta radość nigdy się nie skończy. Bardzom ciekaw, co on tu zrobił tak wielkiego? Ot, zabawił niecałe nawet dwie godziny. Wielka rzecz... Mnie to oni wcale nie spostrzegą, choć od wieków ozdobą jestem tej doliny. Nigdy słowa uznania nie słyszałem za to.
Ano cóż?... Ja grzmo...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin