Anne Stuart - Cienie 01 - Potwory Sebastiana Branda.pdf

(978 KB) Pobierz
195865159 UNPDF
195865159.001.png
Tytut oryglnalu:
© 1992 by Anne Krtstine Stuart Ohlrogge
SEAWTTCH
© 1992 by Helen R. Myers
WILDE IMAGININGS
© 1992 by Heather Graham Pozzessere
Anne Stuart
POTWORY
SEBASTIANA BRANDA
Tytuł oryginału
THE MONSTER IN THE CLOSET
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Dom czekał na niego samotny i cichy. Był to ostatni
dom w okolicy, w którym widać było jeszcze jakieś
oznaki życia. Na tle otaczających go budynków, zrujno-
wanych 1 nieodwołalnie już skazanych na rozbiórkę,
sprawiał wrażenie dumnej, niezdobytej twierdzy.
Mężczyzna stał naprzeciw domu. Ulica była pusta.
Padał uporczywy deszcz. Oprócz kilku wybitych szyb,
nic się nie zmieniło. W tej odludnej okolicy nikomu nie
chciało się rozbierać porzuconego budynku.
Już od lat przedsiębiorcy budowlani chcieli wyburzyć
całą dzielnicę. Właściwie nawet nie było wiadomo, po
co. Dalsze okolice byty niemal równie bezludne. Być
może zamierzali po prostu wyrównać teren, położyć be-
tonowe płyty i przemienić to miejsce w gigantyczny par-
king. Zrobiliby tak pewnie już dawno, gdyby przestał się
upierać i sprzedał dom.
Czuł, że powinien to zrobić. Czuł, że powinien zre-
zygnować i odejść stąd, nie oglądając się za siebie.
Nie mógł się jednak na to zdecydować. Dom należał
do niego od dziesięciu lat, ale dopiero teraz był gotów
stanąć naprzeciwko niego i spokojnie przypatrywać się
zniszczonym murom, które widziały tyle radości i bólu.
A także lęku, którego wspomnienie do tej pory wywoły-
wało w nim dreszcz.
A jednak nie mógł porzucić tego miejsca. Wrócił tu,
aby stawić mu czoło. Wiedział, że czeka go bitwa z tym
domem i z własną przeszłością. Był gotów walczyć do
Potwory Sebastiana Branda
5
końca. Tylko Bóg mógłby przewidzieć, komu przypadnie
zwycięstwo. Tylko Bóg... i może jeszcze szatan.
Powoli wstępował po starych schodach. Drzwi wej-
ściowe były otwarte: dał sobie kiedyś słowo, że nigdy
ich nie będzie zamykał. Czasem liczył na to, że doszczęt-
nie go zdemolują grasujące w okolicy gangi młodocia-
nych bandytów. Ale dzieje i reputacja tego miejsca byty
takie, że nawet młodzi woleli trzymać się od niego z da-
leka. Dom czekał na jego powrót, taki sam jak przed
laty - milczący i mroczny.
Mężczyzna zatrzymał się przed drzwiami, gotów sta-
nąć twarzą w twarz z przeszłością.
Gotów stawić czoło panującym w tym miejscu cie-
mnościom.
Gotów stawić czoło potworom.
Emma Milsom lubiła myśleć o sobie, że jest osobą
zdecydowaną. Tego dnia jednak była w kropce. To, że
wbrew zdrowemu rozsądkowi zaczęła pracować z Ted-
dym Wintersem, można było jeszcze zrozumieć. Każdy,
kto w ogóle zaczął się z nim zadawać, prędzej lub
później zaczynał postępować nierozsądnie. Przez pięć
lat, od momentu ukończenia studiów na wydziale ad-
ministracji, Emma pracowała w renomowanej firmie,
Shoreham Brothers. Kto by się spodziewał, że kryzys
gospodarczy zawita w progi tak szacownej instytucji!
Życie Emmy w ciągu tych lat można było określić jako
bezpieczne, ustabilizowane, komfortowe i nudne.
Teraz, po upływie zaledwie trzech tygodni spędzo-
nych z tym zwariowanym pisarzem i reżyserem zara-
zem, czuła się, jakby trafiła na inną planetę. Teddy Win-
ters szykował podwójną premierę: „Burzy" Szekspira
oraz własnej, mrocznej tragedii, nawiązującej do słyn-
nego dramatu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin