Rozdział 26. Pierwszy raz.rtf

(9 KB) Pobierz

ROZDZIAŁ 26. PIERWSZY RAZ

„Szczęście jest jak motyl.

Gdy będziesz próbował go złapać

- nie uda ci się.

Gdy będziesz stać spokojnie

- może usiąść Ci nawet na ramieniu”

Czas w małżeństwie mijał bardzo szybko, że nawet nie spostrzegłam, kiedy znów były wakacje. Następnie znów rok szkolny i kolejne wakacje, tym razem już wieczne. Skończyłam szkołę i wyprowadziłam się od wujka do mojego nowego domu, chociaż i tak większość czasu spędzaliśmy z naszą rodziną, którą byli Cullenowie. Bella i Edward zorganizowali nam podróż poślubną, której jeszcze nie odbyliśmy. Wysłali nas na wyspę Esme, która była wyspą przyszywanej mamy Edwarda. Wybraliśmy się tam w naszą rocznicę ślubu, a zarazem w moje dziewiętnaste urodziny. Całą drogę przespałam. Myśl o tym, że miałam spędzić 2 miesiące z moim ukochanym, dawała mi nadzieję na to, że wszystko się ułoży. Nadzieję na to, że ból złych wspomnień zniknie. Gdy przybyliśmy na miejsce, aż zatkało mi dech w piersiach. Wyspa była przepiękna, ale nie tak bardzo, jak mój mąż, który stał przy moim boku. Weszliśmy do domku, a Alec poszedł do kuchni, by przygotować mi coś do jedzenia. Nie wiem skąd wiedział, że jestem głodna. Skończyłam jeść i poszłam do salonu, gdzie mój ukochany oglądał jakiś film. Usiadłam obok niego i razem oglądaliśmy, a podczas reklam całowaliśmy się namiętnie. Tak bardzo chciałam przeżyć z nim swój pierwszy raz, ale wspomnienia ciągle powracały. Przychodziły wtedy, kiedy nie były potrzebne. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas. Zapomnieć o tym co było. Śmiać się z tamtego wieczoru. Choć raz. Niestety, nikt nie potrafił cofnąć czasu. Prawie przez cały pobyt na wyspie, starałam się o tym nie myśleć. Starałam zapomnieć o mężczyźnie, który odebrał mi marzenia. Jego śmierć nawet nic nie zmieniła. Ciągle przed oczami widziałam jego twarz, a wtedy czułam silny ból, który towarzyszył tamtemu zdarzeniu. Pewnej nocy starałam się zapomnieć o tym wszystkim i przytulona cały czas do swojego męża zaczęłam marzyć, jakby wyglądał nasz pierwszy raz. Czy by mnie skrzywdził? Czy to by bolało? Nie mogłam znać odpowiedzi na te pytania, dopóki sama bym się nie przekonała. Nie raz nie dwa próbowaliśmy być ze sobą blisko, ale ciągle było to samo. Nadal ból i strach tamtego piątkowego dnia powracał. Próbowaliśmy prawie codziennie, nawet kilka razy dziennie. To wszystko było na nic. Zaczynała mnie łapać depresja. Nie chciałam jeść, trzymałam się z dala od ukochanego. Nie chciałam z nim o niczym rozmawiać, rozdrapywać rany, która jeszcze się nie zagoiła. Może kiedyś sama się będę z tego śmiać, ale nikt nie wiedział kiedy to będzie. Mogło to nastąpić jutro, za tydzień, miesiąc, rok, pięć lat, a może i pięćdziesiąt. Może się tak zdarzyć, że nigdy nie poczuję się jak kobieta, a swoją cnotę zabiorę ze sobą do grobu. Ta myśl była najgorsza. Zawsze chciałam stworzyć rodzinę. Połowa mych marzeń się spełniła. Mam cudownego męża, którego bardzo kocham, ale do szczęścia brakowało mi dziecka. Skoro nie było mi dane mieć braciszka, lub siostrzyczki chciałam mieć dziecko, ale te marzenie runęło jak wieża z klocków. Nikt nie mógł jej na nowo ułożyć. Tak bardzo brakowało mi szczęścia, które mogło dać mi nasze dziecko. O adopcji nawet nie chciałam słyszeć. Nie potrafiłabym pokochać obcego dziecka. Chciałam, by w naszym dziecku płynęła krew człowieka i krewa wampira. Tak jak u Reneesme. Każdego ranka spędzonego na wyspie Esme, budziłam się z nadzieją, że ból minie. Nawet Alec zaproponował, że odbierze mi zmysły, ale ja się nie zgodziłam. Chciałam pamiętać ten dzień. Przestałam jeść. Ciągle płakałam. Telefony się nie urywały. Dzwoniła Bella, że będzie dobrze, Alice mówiła, że niedługo wszystko pójdzie po mojej myśli, a Edward zapewniał mnie, że będę miała upragnione dziecko. Nie chciałam w to wszystko wierzyć. Skoro po dwóch latach nie potrafiłam się pozbierać, to nie wiem czy uda mi się to za 20 lat. Esme też kilka razy dzwoniła. Opowiedziała mi przez telefon swoją historię. Ona tak jak ja, bardzo pragnęła dziecka. Tyle, że nie mogła zajść w ciążę. Bóg w końcu obdarował ją najwspanialszym prezentem, jaki mogła dostać. Niestety, jej synek zmarł zaraz po urodzeniu, więc Esme skoczyła z klifu. Ja nawet nie popełniłabym samobójstwa, bo nie chcę stracić Alec ‘a.  Ostatniego dnia pobytu podróży poślubnej, gdy siedzieliśmy przed telewizorem, jak stare dobre małżeństwo, poczułam dziwną siłę. Siłę, by przezwyciężyć strach i pozbyć się bólu wspomnień. Przytuliłam się mocno do męża i zaczęłam go namiętnie całować. Odwdzięczał mi się tym samym. Delikatnie odpięłam 3 guziki jego koszuli i zaczęłam dotykać palcami jego twardego torsu. Tak bardzo go pragnęłam. Alec chwycił mnie w swoje ramiona, nadal mnie całując i zaniósł do sypialni. Położył delikatnie na łóżku, nie odrywając swoich ust od moich. Delikatnie odpiął moją bluzkę i rzucił ją w kąt pokoju. Ja również zrobiłam to z jego koszulą. Przytuliłam go mocniej do siebie tak, żeby całym swoim zimnym ciałem leżał na moim. Błądząc palcami po jego plecach, czułam jego wielkie blizny, które pozostały po pazurach Seth ‘a. Alec delikatnie całował moje usta, a następnie powoli zjeżdżał po szyi do mojego pępka. Delikatnie odpiął moje jeansy i jednym ruchem je ściągnął. Rzucił je tam, gdzie moją bluzkę, a ja zaczęłam dobierać się do jego spodni. Również je ściągnęłam i delikatnie opuściłam je koło łóżka. Następnie w ruch poszła nasza bielizna. Leżeliśmy całkiem nadzy, nadal się całując. Alec nadal przestał mnie całować i przyłożył swoje usta do mojego ucha.

-Jesteś na to gotowa? Na pewno tego chcesz? –wyszeptał, muskając delikatnie językiem moje ucho.

Podniósł głowę i spoglądając na mnie czekał na jakąkolwiek odpowiedź.

-Tak. Chcę. –powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.

Alec przytulił się do mnie mocniej i znów zaczął delikatnie całować moje usta. Leżałam na plecach, a on nagle znalazł się nade mną. Wtedy poczułam silny ból, który promieniował do samego brzucha. Po chwili ból zniknął, a ja poczułam jak mój ukochany wszedł we mnie. Było to całkiem miłe. Poruszaliśmy się oboje, by było nam dobrze. Mój mąż nie chciał zrobić mi krzywdy, dlatego poruszał się powoli, napierając swoim ciałem na moje. Gdy skończyliśmy, leżeliśmy jeszcze w takiej pozycji długi czas. W końcu poczułam zmęczenie i zasnęłam, obejmując nagie ciało Alec ‘a. Rano, gdy się obudziłam, czułam się jakoś dziwnie, ciągle chciało mi się spać. Wzięłam prysznic, ale nadal czułam zmęczenie.

-Kochanie coś marnie wyglądasz. –powiedział z troską Alec, gdy weszłam do kuchni.

-To pewnie jakiś przeziębienie. –powiedziałam i wzięłam się za jedzenie śniadania, które przygotował mi mąż.

Alec podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy.

-Kocham cię. –powiedział z czułością –A jutro rano poproszę Carlisle ‘a, żeby zrobił ci badania, bo mi to nie wygląda na zwykłe przeziębienie.

-Ja ciebie też kocham. –przerwałam jedzenie –Ale nie pozwolę, żeby robili mi jakiekolwiek badania.

-Dobra. Tak tylko mówiłem. –udawał obrażonego.

Nie rozmawialiśmy już na ten temat, tylko spakowaliśmy się i popłynęliśmy promem na lotnisko. Przytuleni do siebie lecieliśmy do domu, za którym tęskniłam. Chciałam już leżeć w małżeńskim łożu z mężczyzną, z którym przeżyłam swój pierwszy raz.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin