Wybór 0 - 8.doc

(274 KB) Pobierz
Prolog

Wybór

 

Autor: layla1996

Beta: Bella_Cullen9

 

Spis treści

Prolog……. 3

Rozdział 1……. 4

Rozdział 2……. 7

Rozdział 3……. 12

Rozdział 4……. 16

Rozdział 5……. 19

Rozdział 6……. 22

Rozdział 7……. 25

Rozdział 8……. 30

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Prolog

 

 

Kiedyś wszystko się ułoży… On będzie szczęśliwy i pogodzi się z tym, co się zdarzyło… Ona wreszcie zazna trochę miłości i zrozumienia…

Droga do tego jest długa i ciężka, prosta i zakończona ostrym zakrętem, czasami gładka, a czasami aż nader nie równa. Na początku wszystko idzie dobrze, ale jedno zdarzenie zmieni wszystko…

Nikt nie będzie mógł pogodzić się z tym, co się stanie… Ale wyjaśnią sobie błędy… Chyba?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1

 

Nadszedł ten dzień,…dzień, który zmieni całe ich życie o 180 stopni.  Dziewczyna pakowała rzeczy do torby, rozmyślając o nowym domu. Będzie jej brakować ciepłego słońca, matki, ojczyma… Ale jej marzenia się nie liczyły, chciała jak najlepiej. Nie dla siebie, ale dla innych.

- Możesz pożyczyć mi chustkę? Tą zieloną, w białe grochy? – jej rozmyślania przerwała siostra.

- Jasne – powiedziała i uśmiechnęła się w stronę blondynki, która podbiegła do niej i dała całusa w policzek.

- Dzięki Bello! Nawet nie wiesz, jaka ona mi jest potrzebna!

- A do czego? – zapytała, podając jej chustkę.

- Wiesz… umówiłam się dzisiaj z Tomem – jej rozmówczyni rozmarzyła się – Wiem, wiem… dzisiaj wylatujemy, ale to dopiero wieczorem,…a teraz jest dziesiąta, więc zdążę! Jestem z nim umówiona na dwunastą! A przecież nie pójdę z nim w takich ciuchach! No i pomyślałam o tej twojej chustce… super komponuje się z moją biało-czarną sukienką i czerwonymi butami!

- Tak wiem… - odparła jej Bella – Ale co ty będziesz z nim robić?

- To, co zwykle z innymi – odparła bez żadnego zażenowania.

-Aha…czyli… to, co mam na myśli? – zapytała zażenowana Bella.

- Taa…a co innego? Gadać? Wiesz… idziemy połazić… no i może uda mi się go wciągnąć do…

- Dobra nie chcę znać szczegółów! – przerwała Bella, a jej twarz była zakryta rumieńcami.

Nie była pewna czy jest spokrewniona ze swoją siostrą.

- Ale Gabriello… przemyśl wszystko! – powiedziała Bella, chwytając siostrę za rękę – Czasu nigdy nie będziesz mogła cofnąć! Chłopacy nie szukają tylko… bzykania się! Chcą mieć też normalną dziewczynę! Żeby z nią pogadać, a nie tylko jedno! Powinnaś przystopować!

- Taa… przemyślę to… - powiedziała bez przekonania Gabriella – Ale na razie idę się spotkać z Tomem! Pa!

Wyszła, tak po prostu. Zostawiając Bellę samą w swoim pokoju. Rozmyślała, jak i kiedy to wszystko się skomplikowało. Podczas rozmyślań powróciła do pakowania rzeczy. Po jakiejś godzinie skończyła.

Zeszła na dół i ujrzała mamę czytającą gazetę i pijącą kawę. Weszła do kuchni i nalała sobie szklankę soku pomarańczowego. Usiadła, naprzeciw mamy.

- Wiesz, gdzie poszła Gabriella? – zapytała, a Bella postanowiła powiedzieć mamie prawdę.

- Mamo znasz Gabriellę… - odpowiedziała - ona jest inna niż ja… lepsza…

- Nawet tak nie mów! – krzyknęła jej matka – Jesteś od niej lepsza! Ona się oddaje każdemu chłopakowi, który tylko jest chętny! Ty się uczysz i masz dobre stopnie! A ona? Ona zawsze od ciebie ściąga!

- Renee – zwróciła się Bella do mamy – ona jest ładniejsza ode mnie. Popatrz na mnie i na nią. Za nią chłopcy się uganiają, a za mną? Nikt się mną nie interesuje… nawet Char…

- Nie mów tak! Dla mnie i dla Phila jesteś najważniejsza, nawet ważniejsza niż Gabriella! A o NIM mi nie wspominaj! On tylko nią się zamartwia, ciągle do niej dzwoni! A do ciebie? Do ciebie nigdy! Co to jest za ojciec?

- Nie uważam Charliego za mojego tatę, jest nim Phil…

-Och… kochanie… przepraszam za mój wybuch – powiedziała Renee, chwytając Bellę za rękę – Czasami żałuję, że urodziłam Gabriellę. Nie jestem z niej dumna, a raczej nią zawstydzona.

- Mamo jak możesz mówić tak o Gabrielli!

- Nie broń jej tak. Wiem, że też tak myślisz, ale twoja osobowość na to nie pozwala… Postaw się jej kiedyś! Nie bądź jej posłańcem! Proszę…

- Dobrze… postaram się… - powiedziała Bella i posłała Renee uśmiech.

Później rozmawiały na dużo lżejsze tematy. Nim się obejrzały, wróciła Gabriella.

- Hej! – krzyknęła i wbiegła do kuchni.

Nie zwracając uwagi na matkę, pocałowała Bellę w policzek. Podeszła do lodówki i wzięła napój niskokaloryczny.

- Dzięki, że pożyczyłaś mi chustkę – powiedziała Gabriella i podała chustkę Belli.

- Mam nadzieję, że BĘDZIESZ grzeczna u ojca Gabriello – powiedziała Renee.

- Oczywiście – powiedziała słodkim głosikiem Gabriella – Przynajmniej on jest dla mnie najważniejszy, jest NAJLEPSZYM rodzicem!

Gdy usta Gabrielli w końcu się zamknęły, ich posiadaczka szybko wyszła z kuchni i skierowała się w stronę swojego pokoju.

- Mamo – powiedziała delikatnie Bella, ściskając ją.

Chciała w ten sposób dodać jej otuchy. Kobieta rozpłakała się, lecz jednak po chwili się uspokoiła.

- Bello – powiedziała – idź dokończyć się pakować. Dobrze?

- Dobrze.

Bella szła do pokoju, potykając się na schodach. Weszła do pokoju i przeczesała go wzrokiem. Była już spakowana, więc postanowiła posprzątać i tak już czysty pokój. Kiedy skończyła, poszła do łazienki i się umyła. Ubrała na siebie brązową bluzkę z krótkim rękawem, jasnoniebieskie dżinsy, zielone adidasy i czarną bluzę. Nie przejmowała się strojem i nigdy nie podążała za modą.

Spojrzała w lustro i zobaczyła przeciętną dziewczynę. Miała długie, kręcone brązowe włosy, mały nos, pełne usta i oczy… oczy koloru płynnej mlecznej czekolady. Tylko oczy uważała za swój atut. Dziewczyna była blada, gdyż w połowie była albinoską.

Bella wyszła z łazienki i usiadła na kanapie. Chwyciła w ręce zdjęcie znajdujące się obok niej. Na fotografii została przedstawiona jej rodzina. Był na niej ciemnowłosy blondyn o zielono-niebieskich tęczówkach- Phil, obok niego znajdowała się Renee- jasnowłosa blondynka o oczach koloru jasnego błękitu, przed nimi stały dwie dziewczyny. Po lewej stronie Bella, a po prawej Gabriella. Siostra Belli była blondynką, która po mamie odziedziczyła kolor oczu, miała piękną figurę, długie nogi i była opalona. Do zdjęcia zostało przyklejone, mniejsze zdjęcie. Na nim była pokazana postać mężczyzny o brązowych loczkach na głowie, wąsach i dwudniowym zaroście - Charlie. Charlie jest biologicznym ojcem Belli i Gabrielli.

Bella wsadziła zdjęcie w torbę i ją zapięła. Charlie zawsze ukrywał swoje emocje bądź nie okazywał ich wcale. Zawsze był spokojny opanowany, ale to się zawsze zmieniało. Gabriella była jego oczkiem w głowie, dla niej się zmienił. Jest szalony, nie zwraca uwagi na Bellę, choć czasami zachowuje się jak dawniej. Dziewczyna sięgnęła do torby po książkę „Igrzyska śmierci”. Nigdy nie lubiła takich książek, wolała takie jak na przykład „Duma i uprzedzenie”. Lecz ta książka ją bardzo zaciekawiła, i już po chwili dała się porwać w świat książki…

 

3 godziny później…

 

Bella lot pamiętała jak we mgle. Po czułym pożegnaniu z Renee, razem z siostrą wsiadły do samolotu, w którym Bella przespała prawie cały lot. Trochę czytała po przebudzeniu książkę, ale i to wtedy nie przyniosło odprężenia.

Teraz dziewczyna wraz z siostrą odebrały bagaże i zaczęły kierować się w stronę szklanych przesuwanych drzwi. Za tymi drzwiami bowiem zaczynało się nowe życie. Przeszły przez drzwi i nie przeszły nawet pięciu metrów, gdy mężczyzna o brązowych loczkach, brązowych oczach przytulił do siebie Gabriellę. Bella stała z boku przyglądając się tej scenie. Nie chciała się przed sobą przyznać, lecz chciałaby, by Charlie również ją do siebie przytulił. Mężczyzna przestał przytulać Gabriellę i skinął w kierunku Belli. Wziął bagaż blondynki, rozmawiając przy tym z nią. Bella nie słuchała ich rozmowy. Ciągnęła za sobą swój bagaż, idąc za nimi. Charlie przyjechał po nie radiowozem. Wsadzając bagaż do bagażnika i wsiadając do samochodu, po chwili ruszyli. Droga do domu była długa, gdyż samolot lądował w Port Angeles.

Wreszcie dojechali do domu, który był koloru błękitnego. Wysiedli, wzięli bagaże i weszli do środka. Dom był mały, ale za to bardzo przytulny. Charlie zaprowadził dziewczyny do pokoi. Gabriella dostała duży pokój w kolorze różowym, a Bella pokój na strychu. Jej kolor był w kolorze zieleni i prawie wszystko było w tym odcieniu. Po krótkiej rozmowie z tatą, Bella poszła spakować torbę do szkoły, wykąpała się i położyła spać.

 

 

 

 

Rozdział 2

 

Gdy zegar wybił siódmą trzydzieści, dziewczyna wstała z kanapy. Była drobna, a wyglądem przypominała chochlika, włosy tylko dodawały jej uroku. Były krótkie, fryzurę miała nastroszoną, a ich kolor był kruczoczarny. Podbiegła do schodów i krzyknęła z entuzjazmem.

- Czas do szkoły! – jej głos był jak dzwoneczki.

Nagle koło niej pojawił się chłopak, o czarnych loczkach na głowie. Był wysoki i bardzo umięśniony. Posturą przypominał niedźwiedzia.

- Alice… - odezwał się – kiedy wysiądą ci baterie?

W odpowiedzi pokazała mu język, a po chwili uśmiechnęła się.

- Emmett – powiedziała – mi baterie, nigdy nie wysiądą.

Po chwili koło nich pojawiła się pozostała trójka. Jedną z nich była przepiękna blondynka, która mogłaby być modelką. Niczego jej nie brakowało, po prostu wyglądała jak bogini. Koło niej znajdował się blondyn, który był wysoki, ale nie tak wysoki i napakowany niż Emmett. Obok znajdował się chłopak z miedzianą, w lekkim nieładzie czupryną. Był niższy od blondyna i również mniej napakowany, lecz można było zobaczyć zarys jego mięśni przez czarną bluzkę. Miedzianowłosy chłopak z wyglądu był najmłodszy. Blondyn podszedł do Alice i pocałował ją delikatnie w usta. Tak samo zrobiła blondynka, podchodząc do Emmetta.

- Jasper – powiedziała Alice, zwracając się do swojego chłopaka – Mógłbyś coś zrobić z Emmettem?

- Hmm… nie wiem, czy mogę – odpowiedział. – Rosalie, masz coś przeciwko?

- Nie, nie mam – powiedziała blondynka i zaczęła lekko chichotać.

- Ej… ja tylko żartowałem Alice – powiedział Emmett, nie bardzo rozumiejąc żart rodzeństwa – Edward, z czego tak się śmiejecie?

- Z ciebie – powiedział miedzianowłosy chłopak.

Po chwili Emmett zły na wszystkich, skierował się do garażu, wsiadł w jeepa     i pojechał do szkoły. Reszta nadal się śmiejąc, wsiadła do volvo Edwarda           i również pojechała do szkoły. Po kilku minutach szybkiej jazdy dojechali pod szkołę. Równocześnie wysiedli z samochodu. Spostrzegli dwa nowe auta. Jednym był Mini John Cooper Works w kolorze niebieskim, a drugim samochodem był Aston Martin DB9 w kolorze czerwonym. Przy obu samochodach stały dziewczyny. Jedna była brunetką, druga blondynką. Brunetka stała z opuszczoną głową, a blondynka z podniesioną do góry. Koło tej drugiej stało kilka dziewcząt, które były typowymi blondynkami. Obie dziewczyny były podobnie ubrane. Miały trampki, rurki, grube kurtki oraz bluzę. Rzeczy choć podobne były innych marek i innych kolorów. Brunetka stała na uboczu, nie zawadzając nikomu. Edward patrzył na obie dziewczyny, chcąc poznać ich myśli. Niestety nie udało mu się to.

- Edward, co się stało? – zapytał Jasper.

- Nie mogę odczytać myśli tych dziewczyn – odpowiedział.

- Ta brunetka to Isabella, a blondynka Gabriella. Obie są córkami szeryfa Swana – mówiła Alice – Gabriella ma dobry styl i markowe ciuchy, a Bella cóż… chyba nie lubi się wywyższać. Tak wnioskuję – szybko dodała Alice.

- Samochody też mają inne – zauważyła Rosalie.

Nagle w ich kierunku szła Gabriella. „Pamiętaj! Bądź nieśmiała, uśmiechaj się   i bądź zawstydzona!” – powtarzała, jak mantrę idąc w kierunku Cullenów.

- Cześć… - powiedziała, zagryzając delikatnie dolną wargę – Jestem Gabriella Swan i… jestem nowa, choć to już z pewnością wiecie… - próbowała udawać zagubioną – Czy moglibyście mi pokazać, gdzie jest, jaka sala?

- Hej – powiedział Emmett. – Jestem Emmett. To jest Alice, Rosalie, Jasper i Edward – powiedział, wskazując poszczególne osoby.

Ten ostatni nie mógł odwrócić wzroku od Gabrielli. Wyglądała dla niego idealnie. Była uprzejma i z pewnością mądra… przynajmniej tak mu się zdawało.

- Ja ci pokażę, co i jak – powiedział Edward, spoglądając w oczy Gabrielli.

Zatonął w nich. Dosłownie.

- Dzięki – powiedziała Gabriella i uśmiechnęła się swoim uśmiechem numer 10.

Edward poszedł z Gabriellą, po drodze z nią rozmawiając. Rozmawiali luźno     i okazało się, że jest mądra. „Dobra dziewczyno… Na coś przydało się słuchanie mielenia jęzora Belli i ściąganie na lekcjach. Teraz bądź miła tak jak mówiła przed wyjazdem. Zbajeruj go, a potem dobierz się do spodni. Dziewczyny coś mówiły, że się żadną nie interesuje… może po prostu ma zakaz na dziewczyny? Przecież taki jak on nie może być prawiczkiem! Dobra nie rozmyślaj już tak! Nikt ci się nie oprze! Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie! Tylko co oni zrobili, że tak wyglądają? Są piękni, a Rosalie… kurczę! Nie oddam jej swojego miejsca! To ja jestem najpiękniejsza!!! I jakaś dziwka nie będzie mnie strącać    z tronu! Ciekawe ile będę musiała bajerować Eddiego… mam nadzieję, że niedługo. Chociaż… byłaby zabawa! Ale nie wytrzymam tak długo bez dobrego seksu! Co to, to nie! Zaraz, zaraz… Mike był chętny! On pójdzie na pierwszy strzał. Tylko trzeba mieć pewną miejscówkę u Eddiego” – myślała Gabriella. Edward oprowadził dziewczynę po całej szkole. Po skończeniu odprowadził ją do klasy i pożegnał. Szybko ruszył w stronę swojej klasy.


 

W tym samym czasie…

Bella stała sama przy swoim samochodzie. Nikt do niej nie podszedł, myśląc     o niej jak o dziwadle. Niespodziewanie w stronę Belli szła Alice.

- Cześć – powiedziała Alice.

Bella podniosła głowę i aż zamarła z wrażenia. Dziewczyna była piękna, jednak coś wyróżniało ją spośród innych. Była aż nader piękna i blada. Nawet Bella przy niej wyglądała na opaloną. Brunetka spojrzała za ramię chochlika                      i zobaczyła trójkę nastolatków podobnych do Alice.

- He...ej – wyjąkała.

- Jestem Alice, a ty musisz być Bella! – powiedziała entuzjastycznie Alice, przytulając Bellę.

Trochę to brunetkę zdziwiło, lecz oddała uścisk. Spojrzała w oczy Alice i od razu wiedziała, że coś jest z nimi nie tak. Dziewczyna miała bursztynowe oczy. Bella zauważyła szybko, że nie mam żadnych soczewek. Jednak nie dawała tego po sobie poznać.

- Jak ci się podoba Forks? – zapytała Alice.

- Hmm… jest tu tak zielono… i ciągle pada. Nie jestem przyzwyczajona do takiego klimatu.

- Rozumiem. Ja też na początku nie mogłam się przyzwyczaić, ale zobaczysz, to miejsce ma swój urok! – powiedziała Alice – Coś czuję, że będziemy przyjaciółkami! Chodź… - powiedziała, ciągnąc Bellę za rękę – Musisz poznać moje rodzeństwo.

Po chwili stanęły przed rodzeństwem Alice.

- Bello to jest Jasper - mój chłopak, Rosalie i Emmett. Tylko tego ostatniego to się nie bój, wydaje się groźny, choć jest jak milutki baranek.

- Jesteście rodzeństwem? – zapytała Bella.

- Wszyscy jesteśmy adoptowani i nie spokrewnieni, oprócz Rosalie i Jaspera. Oni są bliźniakami. Zaadoptował nas Carlisle i Esme Cullenowie. Wszyscy otrzymaliśmy nazwiska po nich, lecz Rosalie i Jasper pozostali przy swoim Hale. A… - powiedziała Alice, coś sobie przypominając – jest jeszcze Edward! Rozpoznasz go po niecodziennym kolorze włosów, które stanowią jeden wielki bałagan.

- Hej! Jestem Rosalie! – powiedziała blondynka, przerywając mowę Alice             i przytulając Bellę.

Bella przywitała się również z resztą. Zaczęli rozmawiać, oprowadzając brunetkę po szkole. Pożegnali się z nią pod jej klasą. Lekcje minęły szybko         i nadszedł wreszcie czas na lunch. Bella weszła na stołówkę, zauważając tylko jeden wolny stolik. Kupiła jedzenie i usiadła samotnie. Zaczęła jeść, a po chwili coś, a raczej ktoś zasłonił jej światło.

- Możemy się przysiąść? – zapytał z wielkim bananem na ustach Emmett.

- Jasne – odpowiedziała Bella.

Do jej stolika dosiadła się czwórka jej znajomych.

- Tam siedzi Edward – powiedziała Alice, wskazując w stronę miedzianowłosego.

Nagle do stołówki weszła Gabriella. Przeczesała wzrokiem salę, zauważając      z pogardą, że Bella siedzi z rodzeństwem Edwarda. Po chwili zauważyła dopiero samotnie siedzącego Edwarda. Szybko kupiła jedzenie i podeszła do niego.

- Mogę się dosiąść? – zapytała niewinnie.

Edward, aż wstrzymał oddech. Nawet nie próbował ukryć radości z tego, że to właśnie z nim jego bogini postanowiła usiąść.

- Jasne – powiedział.

Rzucił krótkie spojrzenie w stronę stolika, gdzie siedziało jego rodzeństwo. Zauważył, że siedzą z brunetką, z parkingu. Po chwili zaczął rozmawiać z Gabriellą. Rodzeństwo Edwarda zaczęło przyglądać się z niesmakiem parze, przy ich wcześniej zajmowanym stoliku. Bella jęknęła.

- Edward jest stracony – powiedziała jakby do siebie.

- Dlaczego? – zapytał zainteresowany Jasper.

- Ponieważ jak zauważyliście siedzi z moją siostrą Gabriellą. Ona sobie go nie odpuści, dopóki nie dobierze się mu do spodni. Zresztą… po co wam to mówię. Powinniście ją poznać.

- Miałam z nią trygonometrię – powiedziała Alice – Niczego nie umiała!           A zresztą siedziała z Lauren – wskazała dziewczynę – i malowały sobie paznokcie, gawędząc! Twoja siostra jest głupia.

- Nie mów tak o niej – powiedziała Bella.

- Dobra zmieńmy temat – powiedziała Rosalie – Bello? Pojechałabyś ze mną       i Alice na zakupy?

- Wiecie co… nie chcę wam przeszkadzać…

- Nie będziesz! Będziemy się świetnie bawić! – rozkręciła się Alice.

- Tylko wiecie co? Ja za bardzo nie lubię zakupów…

- Proszę Bello – powiedziała Rosalie.

- No dooobrze… – zgodziła się Bella.

Trochę jeszcze sobie porozmawiali. Wreszcie zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich klas. Gabriella i Edward udali się razem na biologię, a Bella szła sama na trygonometrię. Lekcje niemiłosiernie dłużyły się Belli, lecz wreszcie usłyszała zbawczy dzwonek. Szybko wyszła ze szkoły          i przy samochodzie na kogoś wpadła.

- Przepraszam – powiedziała i podniosła się z ziemi.

- Nie, to ja przepraszam – powiedziała druga osoba – Ty jesteś Bella?

Wreszcie Bella podniosła wzrok i ujrzała przed sobą ofiarę swojej siostry.

- Tak. A ty Edward?

- Taak… - powiedział miedzianowłosy.

Edward nie mógł oderwać wzroku od Belli. Była piękna, lecz wiedział, że jest głupia. Powiedziała to mu przecież Gabriella. Przez nią cierpiała i miała kompleksy. Po krótkiej chwili musiał przyznać przed sobą, że Gabriella jest piękniejsza. Gdy tak debatował, Bella szybko podeszła do samochodu                  i pojechała do domu.

 




 

W tym samym czasie…

- Co za suka!!! – wrzeszczała Gabriella – Jeszcze tego brakuje by to ona z nim była! Co za zdzira! A mówiła, że nie szuka chłopaka! O nie… ONA mi go nie odbierze, będzie mój! Zrobię wszystko, by tak było! Nie cofnę się przed niczym! To co, że ona zaprzyjaźniła się z jego rodzeństwem! Co z tego! Ja mam to, czego ona nie ma! Jestem piękna! Prawda?!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 3

 

Bella siedziała na łóżku w swoim pokoju. Lekcje dawno już zrobiła, gdyż prawie nic nie było zadane. Trochę martwiła się o swoją siostrę, ponieważ długo nie wracała. Nagle drzwi do jej pokoju zostały otwarte z hukiem, na całą szerokość. W drzwiach stała Gabriella, z wyrazem wściekłości na twarzy.

- Czego chciałaś od MOJEGO CHŁOPAKA?! – wykrzyczała, wyraźnie  akcentując dwa ostatnie słowa.

- Tylko z nim pogadałam – powiedziała spokojnie Bella.

- Lepiej trzymaj się od NIEGO z daleka! On jest MÓJ! I przy okazji! To, że przyjaźnisz się z jego rodzeństwem, nie daje ci przewagi nade mną!

- A czy ja powiedziałam, że chce ci go odbić? – zapytała retorycznie Bella – Lepiej się uspokój, bo nie ma się o co wściekać. Czy tylko ty możesz z nim gadać? I gdzie to jest napisane? Wiesz co? Lepiej uważaj. A… i powiem ci jeszcze jedno… JEŚLI skrzywdzisz Edwarda, będzie po tobie. Wydaje się, być naprawdę miłym chłopakiem i coś mi się wydaje, że jemu nie chodzi wyłącznie o to, o co tobie chodzi – powiedziała spokojnie Bella – A teraz, proszę, wyjdź łaskawie z mojego pokoju.

Blondynka wyszła z pokoju, zamykając drzwi. Nie mogła nic więcej powiedzieć. Po raz pierwszy Bella tak zachowywała się w stosunku do niej. Gabriella zeszła na dół i wzięła się za lekcje. Nie mogła zrobić żadnego zadania, ponieważ nic nie pamiętała z lekcji, a podręcznika nie chce jej się czytać. Zazwyczaj to Bella podawała jej lekcje. Ale to się zmieniło. Zła napisała byle co i zatrzasnęła książki, a później wrzuciła je do torby. Schowała twarz w dłoniach i wydała z siebie jęk, który rozszedł się echem po całej kuchni.

Gabriella wpadła nagle na plan i zaczęła go zapisywać w zeszycie, który wcześniej wyciągnęła. Zeszyt ten był różowy, z futerkiem i kłódką na hasło. Tylko niech nie zwiedzie was jego okładka! To, co się w nim kryje, jest tajemnicą autorki. Zeszyt może wydawać się niewinny, lecz w nim są zapisywane myśli i plany Gabrielli. W tym zeszycie jest mnóstwo punktów,       a każdy z nich jest zapisany na co najmniej 6 stron, kartki A4. Co kilka stron jest zapisany numerek, z imieniem i nazwiskiem, planem działania, opisem jak udał się plan, oraz zdjęciem ofiary. Dziewczyna otworzyła zeszyt na pustej stronie       i zaczęła zapisywać…

 

Nr 256    Edward Cullen      

 

Plan działania:

 

1.   Udawanie niewinnej, skromnej dziewczyny.

2.   Noszenie skromnych ciuchów.

3.   Być uczuciową.

4.   Spróbować się zaprzyjaźni...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin