1-3.rtf

(23 KB) Pobierz

Rozdział 1 Wyjazd


BPOV

Cześć nazywam się Bella Swan mieszkam a raczej mieszkałam w Philips Mieszkałam bo wyjeżdżam do Forks do taty 

Będzie fajnie mam takom  nadzieje
W Philips nie mam dużo przyjaciół właściwie nie mam ich w ogóle  to też decyzja o wyjeździe przyszła mi z łatwościom ale i tak będę tęskniła za słonecznym Philips za moją dziwna i pokręcona mamą
i jej nowym mężem Filem
Spakowałam się dzień przed wyjazdem ale nie zajęło mi to dużo czasu gdyż większość moich ubrani było to krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach które raczej nie przydadzą się w zimnym i chłodnym Forks do którego jadę chyba że do spania w nich  

W nocy nie mogłam spać przez to że się bałam latać i tylko jak zasnęłam to śniło mi się że samolot którym lecę wybucha albo  coś z tych rzecz
Obudziłam się o 08;00 samolot miałam o 13;00 wiec miałam dużo czasu próbowałam jeszcze zasnąć ale nie udało mi się to. Wstałam o 09;00 poszłam wsiąść ciepły prysznic jak to miałam w zwyczaju ,ubrałam się i poszłam na dół gdzie mama czekała na mnie ze śniadaniem

-Jak się spało skarbie ? -spytała mnie mama z czułością i smutkiem w głosie bo wiedziała że to była moja ostatnia noc w swoim starym domu

-A całkiem dobrze.... co na śniadanie ?-musiałam ją okłamać bo by się  zamartwiała jeszcze bardziej niż to było potrzebne 

-A nie wiem a co byś chciała zjeść kochanie?-spytała patrząc na lodówkę
-Mi wystarczą płotki z mlekiem -powiedziałam słodka uśmiechając się do mamy
-A więc już się robią-mama jak nigdy zrobiła mi śniadanie zawsze musiałam sobie sama robić ale dziś ona mi zrobiła jak by się bała że w ogóle go nie zjem 

Położyła mi miskę z płatkami przed nosem i nalała soku pomarańczowego do szklanki
-Proszę- Powiedziała do mnie mama i się czule na mnie spojrzała

-Dziękuje - Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest 10;30 musiałam szybko jeść bo mama z Filem mieli mnie zawiści na lotnisko o 11;00 Gdy skończyłam jeść i wypiłam sok mama powiedziała mi żeby się ubierał i  zniosła swoją walizkę wiec poszłam do swojego pokoju Gdy szłam jak to ja musiałam się potknąć i przewrócić

-Bello nic się nie stało?-usłyszałam z dołu zaniepokojony krzyk mamy

-Mamo nic mi nie jest tylko się potknęłam.. - powiedziałam do niej stanowczo

-Dobrze ale jak nie chcesz się spóźnić na samolot to się pośpiesz-powiedziała to w przestrodze ale tak naprawdę chciałaby żebym się spóźniła albo żebym odwołała mój lot do taty
Poszłam po walizkę do mojego starego pokoju ostatni raz na niego spojrzałam aż zrobiło mi się smutno i do oczy napłynęły mi łzy Gdy zeszłam na duł mama jeszcze dała mi podręczną torbę , aż się zgięłam gdy ją założyłam Rene (moja mama) wpakowała tam mnóstwo jedzenia do samolotu gdybym poczuła głód

-Mamo ja tego nie zjem wszystkiego-powiedziałam z minom męczennika

-Trudno jak nie zjesz to nic nie szkodzi i tak to prawie wszystko słodycze to nawet w domu u Charliego(mojego taty) będziesz mogła sobie je zjeść

-No dobra-powiedziałam z minom małego dziecka

Droga na lotnisko minęła w ciszy Gdy dojechaliśmy na lotnisko była 11;00 poszłam z mamom i Filem na odprawę która trwała godzinę potem czekałam kolejną  ,nieszczęsną godzinę na wielkiej sali gdzie można było poczekać
-Bells jeśli zmieniłaś zdanie to możemy wszystko odkręcić -mama mi tak ciągle mówiła i mówiła

-Mamo podjęłam decyzje i jej nie zmienię-gdy to mówiłam usłyszałam damski głos który mówił że mój lot za chwile wyleci mamie stanęły łzy w oczach Pożegnałam się z mamą jej twarz była cała we łzach mówiłam jej że będziemy do siebie pisały dzwoniły i utrzymywały kontakt ale ona i tak musiał się popłakać szczerze mówiąc zdziwiła bym się gdyby nie płakała bo jest bardzo uczuciowa i wo gule Pożegnałam się uściskiem z Filem i poszłam

W samolocie jak to ja musiałam popełnić gafę i zająć nie swoje miejsce zorientowałam się gdy podszedł do mnie młody chłopak z dziewczynom

-Przepraszam cię ale usiadłaś na naszym miejscu -widać że byli bardzo rozbawieni tą sytuacją nie ta co ja ,
Spojrzałam na papier na którym było napisane gdzie mam usiąść  i rzeczywiście pomyliły mi się miejsca odrazy się zarumieniłam

-Przepraszam bardzo za to-powiedziałam a raczej wydukałam I poszłam zając swoje miejsce ,swoje prawidłowe miejsce

-Ależ nic nie szkodzi- widać było że nie mogli się powstrzymać od śmiechu
Reszta loty minęła całkiem przyjemnie i spokojnie słuchałam płyty od Fila którą dostałam na 15 urodzimy,oglądałam

filmy W pewnym momencie samolot zaczął się trząść ja oczywiście przypomniałam sobie moje sny o samolocie ale na szczęście wszystko się uspokoiło  ja też
Gdy wylądowaliśmy poszłam po swój bagaże  i poszukać taty

Wagarze  znalazła tatę też, nie znalazła bym go gdyby nie zaczął się wydzierać na całe gardło

-Izabello tutaj jestem-nienawidziłam jak ktoś tak na mnie mówił ale tata chyba o tym zapomniał bo nie widziałam go już od ponad 4 lat
-Tato tak dawno cie nie widziałam...... mógłbyś nie mówić na mnie Izabella tylko Bella- powiedziałam z czułością do Charliego

-Dobrze-Powiedział i się do mnie przytulił
Poszliśmy w stronę parkingu

-Tato gdzie masz auto- Charlie kiwną na radiowóz super pomyślałam z negatywnym nastawieniem





 







Rozdział 2 "Nowy stary dom "


BPOV


Podeszliśmy do radiowozu Charliego wziął moją walizkę i włożył do bagażnika , ja poszłam zająć miejsce pasażera 
Droga do mojego nowego domu minęła w ciszy .Nie krępowała mnie cisza bo właśnie po Charliem byłam taka mało mówna ,jemu to chyba też nie przeszkadzało Gdy podjechaliśmy pod mój nowy dom Charlie wziął moją walizkę i weszliśmy do domu
Gdy tam weszłam buchnęła na mnie fala moich wspomnieni ,gdy przyjeżdżałam tu na wakacje bawiłam się z moim przyjacielem

Jacobem -ciekawe czy on tutaj jeszcze mieszka?Jak on teraz wygląda ? w końcu ostatni raz widziałam go jak miała 13 lat,moje przemyślenia przerwał Charlie ,nawet nie wiedziałam jak się znalazłam w moim nowym pokoju

-Bello zrobiłem ci miejsce na pułkach w łazience-powiedział a potem wyszedł zamykając za sobą drzwi

-No tak jedna łazienka-powiedziałam do siebie i padłam na łóżko sama nie wiem dlaczego, zaczęłam płakać, nie wiem strasznie przygnębiała mnie ta pogoda, to że tu może raz na miesiąc jest słoneczny dzień Po półgodzinnym płaczu, zaczęłam się rozpakowywać, zajęło mi to nie wiele czasu
Gdy skończyłam się rozpakowywać wzięłam swoja podręczną torbę ,która była wypakowana chyba wszystkimi rodzajami słodyczy i poszłam do kuchni znalazłam wolną szawkę , tam wszystko wpakowałam na siłę
Weszłam do salonu, w którym był Charlie oglądał jakiś meczy usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmyślać
-O czym tak rozmyślasz?-spytał się mnie Charlie z udawanym zainteresowaniem

- A o szkole..- powiedziała nadal wpatrując się w jeden punkt
-Nie martw się wszyscy cie polubią-powiedział z troskom w głosie -Tak polubią....Jak lubią ludzi którzy mają coś nie tak z głową to polubią masz racje- powiedziałam z sarkazmem do taty
-Oj..Bells już nie przesadzaj dobrze.. uwierz mi polubią- powiedział to już z lekkim zdenerwowaniem

-Rozchmurz się dziś przyjeżdża Bill z Jacobem ..Pamiętasz go prawda ?-zapytały mnie tak jak bym miała jakąś amnezje i o wszystkim zapomniała

-Tak pamiętam jak bym mogła o nim zapomnieć ...on ma 2 siostry nie..? jedną starszą a drugą młodszą ....przyjadą z nimi ?

-Tak ...Ale nie przyjadą z nim, bo starsza wyszła za mąż a młodsza przeprowadziła się do swojej ciotki i tylko Jacob zastał Billowi

-Aha

Chwile potem po rozmowie usłyszałam pukanie do drzwi

-O to chyba oni Bells otworzysz- krzyczał z góry jak opętany
-Dobrze już otwieram- i podeszłam do drzwi

Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam człowieka na wózku inwalidzkim domyśliłam się że to Bill za nim stał przystojny młody Indianin miał długie czarne własny do ramion był szczupły ale nie wysportowany gdy się otrząsnęłam zaprosiłam ich do środka

-Cześć-powiedział Jacob na powitanie

-Hej wejdźcie -powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi i odsunęłam się

Jacob wjechał ze swoim tatą do salonu tam był już Charlie przywitał ich wielkim uśmiechem Nalałam nam wszystkim soku pomarańczowego i położyłam na stole ,
Bill i Charlie zastali w salonie a ja i Jacob poszliśmy do mnie do pokoju
-Boże jak ja cie dawno nie widziałem -powiedział i spojrzał się na mnie ze zdumieniem

-Strasznie się zmieniłaś  ...ile ja cie nie widziałem chyba będzie ze 4 lata

- No będzie 4 lata ...i nie tylko ja się zmieniłam.. ile ty masz lat? ..wydawało mi się że masz 16?-powiedziałam ze zdziwieniem i podniosłam brwi z znaku zdziwienia

-Bo mam, jak się rośnie na takiego wielkoluda to się nie dziw..-powiedział i obdarzył mnie pięknym uśmiechem

-Ale ty wyglądasz jakbyś miał co naj mniej 17 lat ...jakbyś był w moim wieku- powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech

-No a ty wyglądasz na jakieś 15-16 lat...-powiedział i się głośno zasiniał po chwili ciszy usłyszałam głośmy krzyk Charliego

-Dzieciaki chodzicie tu do nas !! - w głosie wyczułam nutkę podekscytowania Spojrzałam na Jacoba a on na mnie , przerwał cisze

-Charlie ma dla ciebie niespodziankę..-i  znowu Się tak łobuzersko zaśmiał a ja zrobiłam dociekliwą minę O co mu mogło chodzić z tom niespodzianką ?-pomyślałam sobie Jacob woził mnie za rękę i pociągnął za sobą na schody na dwór Charlie i Bill patrzeli na mnie z wyczekiwaniem
-Co?-spytałam się a on spojrzał się na mnie i odezwał się

-Jak podoba ci się prezent??-mówiąc to spojrzał na pomaraniczową Furgonetkę i wskazał palcem

-To!!-spojrzałam się na tatę a on  tylko się uśmiechnął i wyczekiwał mojej reakcji

-To jest wspaniałe!!!-Charlie się jeszcze szerzej uśmiechnął i powiedział

-Chyba musisz czymś dojeżdżacz do szkoły nie .... chyba nie myślałaś ze będę cię woził radiowozem.. to było by dla ciebie zgroza-teraz to ja się uśmiechnęłam i przytuliłam go mocno do siebie i powiedziałam mu do ucha

-Dziękuje ..Kocham cie tato...-on też widać był szczęśliwy tak jak ja

Weszłam do mojej Furgonetki a za mną Jacob
-Pokarze ci jak trzeba nim jeździć ....znaczy wszystko jest w porządku tylko trzeba dwa razy wcisnąć sprzęgło...-powiedział mi a ja spróbowałam byłam szczęśliwa bo furgonetka zapaliła za pierwszym razem

-Tak.?-zapytałam się i wcisnęłam sprzęgło on się tylko uśmiechnął i pokiwał głową
Gdy wysiadłam z mojej Furgonetki gadałam z Charliem, Billem i Jacobem na dworze Gdy tak gadaliśmy to przejeżdżało koło nas srebrne volvo nie zauważyłam kierowcy bo szyby były przyciemnione-pewnie ktoś przejazdem tylko jechał

Z moich zamyśleni zerwał mnie Jacob który się ze mną żegnał

-Bello..? Bello..!

-Tak -odpowiedziałam zdezorientowana wpatrzono w drogę -chyba nikt tego volvo nie widział-pomyślałam sobie w duchu

-Ja już muszę jechać ..Pa-powiedział i mnie na pożegnanie przytulił jak przyjaciela uśmiechając się do mnie

-Już tak szybko?-spojrzałam na zegarek i zauważyłam że była już 21;00

-O matko już tak późno ?!Ok to pa pa do zobaczenia

- do zobaczenia Bello- uśmiechnął się mówiąc to do mnie I pojechali ja poszłam do kuchni zrobić sobie i Charliemu kolacje Zrobiłam kanapki i herbatę malinową zastawiłam na stole w salonie ,sobie wzięłam osobny talerzy , nałożyłam sobie 3 kromki chleba i nalałam herbaty do szklanki Poszłam do pokoju zjadłam kanapki i poszłam do łazienki wziąć  prysznic i umyci włosy Gdy sączyłam tę czynności położyłam się spać i nawet nie wiem kiedy już byłam w obiciach morfeusza....







Rozdział 3 "Nowa szkoła "

BPOV

Dzisiejszej nocy nie mogłam spać raz, że ciągle się budziłam przez padający deszcz a dwa, że się martwiłam jak to będzie w nowej szkole

Obudziłam się o 06;00 odrazu  wstałam ,bo nie chciałam się spóźnić pierwszego dnia szkoły Wstałam wzięłam z szafy dżinsy ,zieloną bluzkę z krótkim rękawem i żółta grubą bluzę poszłam do łazienki wziąć gorący prysznic 

Zeszłam na dół nie było już Charliego tylko zastawił mi kartkę

''Powodzenia mam nadzieje że ci się spodoba w nowej szkole ''

To mnie dobiło nie myślałam jak to będzie dopóki nie przeczytałam kartki od taty w transie myślenia zrobiłam sobie kanapki zrobiłabym sobie normalnie płatki z mlekiem ale Charlie nie miał w lodówce mleka Zjadłam śniadanie poszłam jeszcze na górę umyć zęby Poszłam do mojej furgonetki . Spojrzałam na zegarek i była 07;10 pojechałam wcześniej ,żeby się jeszcze zameldować u sekretarki i oswoić  się z myślom że będę tu chodziła Z znalezieniem szkoły nie miałam problemów gdyż na wjeździe na parking był wielki szyld

" Witamy w szkole w Farks''
Na parkingu było tylko kilka samochodów rozglądałam się za sekretariatem ale nie mogłam go znaleźć  Podszedł do mnie pewien chłopak

-Część jesteś Izabella Swan-mówił to z wielkim przekonaniem

-T...tak a ty jesteś...!-spytałam ze zdziwieniem w głosie

-Ja jestem Mike Niuton .....Szukasz czegoś..?-w jego głosie można było wyczuci nie pewność

-Tak-odpowiedziałam drżącym głosem

-Szukam sekretariatu

-O... ja wiem gdzie to jest mogę cie zaprowadzić

-O... to by było miło

-Ok to chodzimy

Mike zaprowadził mnie do sekretariatu potem poszedł do swoich znajomych z głębi duszy byłam wdzięczna mu że to on podszedł do mnie., bo ja bym się nie odważyła podejść do kogoś by mi pomógł Weszłam do sekretariatu za biurkiem siedział rudo włosa starsza pani po 70

-Dzień dobry ja jestem Izabella Swa..-nie dokończyłam bo mi przerwała

-Wiem kim jesteś cukiereczku ...podejdź tu ...tu masz mapkę szkoły ...tu plan lekcji....a tu masz taką broszurę, dajesz każdemu nauczycielowi a on ci to podpisuje i oddaje
-Dziękuje

-Boisz się cukiereczku -spytała z troską o mnie

-Tak bardzo to widać?

-Nie martw się wszystko będzie dobrze

-Tak na pewno..-odpowiedziałam i wyszłam

Była już 07;45 miałam jeszcze 15 minut na parkingu stało już dosyć dużo aut
Gdy wchodziłam do budynku w którym miałam lekcje zauważałam, że na parking wjeżdża srebrne volvo opadła mi szczęka przecież to, to volvo które widziałam przejeżdżające koło mojego domu

Z volvo wyszło 5 przepięknych istot pierwszy wyszedł od strony kierowcy miedzianowłosy chłopak był szczupły ale nie umięśnimy na pierwszy rzut oka, zanim wysiadła drobna istotka w krótkich nastroszonych czarnych włosach po mniej Blondyn który był chyba jej chłopakiem bo się trzymali za ręce po nich blond włosa wysoka szczupła śliczna dziewczyna i też chyba jej chłopak umięśniony brunet wszyscy mieli cerę odcienia kości słoniowej Z zamyśleni wyrwałam mnie pewna dziewczyna

-Hej jestem Jessica ale mów do mnie Jess ..A ty jesteś Izabella Swan Tak??-w jej głosie można była usłyszeć ciekawość i wścibstwo ale jej odpowietrzałam bo by to było nie kulturalnie nie odpowiedzieć

-Tak jestem Izabella ale mów do mnie Bella bo nie lobie Izabella ok?

-Ok ....yyy jaką masz teraz lekcje może mamy razem jakąś ??
-Teraz mam trygonometrie ....o nie nienawidzę tego przedmiotu!!
-O to teraz mamy razem lekcje jak chcesz to możesz ze mną usiąść

-Ok ...Brdzie fajnie-mam takom nadzieje

Buzia Jess  nie zamykała się nawet na lekcji jak nauczyciel nie potarzał to do mnie gadała
Tak minęła mi pierwsza lekcja Gdy szłam na j.angielski podszedł do mnie Mike

-Cześć ...pamiętasz mnie -zapytał
-Tak pamiętam jesteś Mike

-Co teraz masz ?
-Ja teraz  mam j.angielski

-O ja tez to usiądziesz ze mną-to była raczej stwierdzenie a nie pytanie ale i tak przytkałam

Angielski zleciał mi bardzo szybko jak nigdy patem miałam Chenie A po chemii przyszedł czas na lancz szłam razem z Erikiem którego poznałam na przerwie przed chemią
Gdy byliśmy na stołówce Jess pomachała mi żeby z nim usiadła gdy do niej podchodziłam jak to ja musiałam w kogoś wejść
Czułam się jakbym wchodziła w mur ale była to dziewczyna o urodzie chochlika ta sama co wychodziła z srebrnego volvo Przewróciłam się a ona najpierw otworzyła szeroko oczy i się na mnie patrzała jak by miła coś innego przed oczami a nie mnie potem szeroko się uśniechneła

-Nic ci się nie stało?-zapytała jeszcze z szerszym uśmiechem

-Nie nic ... przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść-powiedziałam rumieniąc się do niej

Dopiero teraz zauważyłam że miedzianowłosy chłopak patrzy się na mnie  z dziwnym wyrazem twarzy jak by chciał mnie ze świdrować wzrokiem
-Nic nie szkodzi ... ja jestem Alice a to Edward tamta blondynka która tam siedzi-i wskazała na stolik przy oknie

-To Rosalie koło niej siedzi jej chłopak Emmett a koło Emmetta siedzi mój chłopak Jasper jesteśmy przybranymi dziećmi Doktora Cullena i jego żony Esme-powiedziała i  uśmiechnęła się do mnie

-Chcesz z nami usiąść zapraszam- powiedziała jeszcze milej 

-Ja ...yyy no ni..-nie skoczyłam bo Alice wzięła mnie pod rękę i przyciągnęła do siebie

Jess patrzała na to z wielkimi oczami zresztą chyba każdy na stołówce potarzał zdziwiony

-Cześć wszystkim -powiedziała z radościom Alice nie czekając na odpowiedzi przedstawiła mnie innym

-To Bella dziś zje z nami lancz-wszyscy spiorunowali ją wzrokiem tylko byłam ciekawa skond wie jak mam na inie ....ale się tym nie przejmuje bo chyba każdy uczeni tej szkoły zna je

-Hej powiedziałam -wszyscy mi odpowiedzieli chórem oprócz Rosalie w sumie nie zdziwiło mnie to bo od początku na mnie potarzała jak gdyby chciała mnie zabić

-No chyba nie zdążymy nic zjeść -powiedział Edward ja rozejrzałam się po stołówce niewiele osób zostało

-No to miło było was poznać ale ja się już chyba muszę zbierać bo się spóźnię na lekcje

-Powiedziałam i odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę wyjścia Następną lekcje miałam Biologie weszłam do sali zobaczyłam że Jess siedzi sama i że mnie do siebie  zaprasza ja jej pokazałam że muszę jeszcze dać nauczycielowi karteczkę ona zrozumiała a ja pomyślałam '' no nie znowu będzie mnie męczyła pytaniami i gadała do mnie o bzdurach''
Dałam nauczycielowi do podpisania kartkę a wtedy .........

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin