Janusz Koniusz - Złota dzida Bolesława - podania, legendy, opowieści ziemi lubuskiej.txt

(788 KB) Pobierz
Z�OTA DZIDA BOLES�AWA
Podania, legendy i ba�nie
ZIEMI LUBUSKIEJ
Wyboru  dokona�
JANUSZ KONIUSZ
Ilustrowa�
JAN MARCIN SZANCER
WYDAWNICTWO POZNA�SKIE    1970
S�ownik, �r�d�a, komentarze i bibliografi� opracowa� JANUSZ KONIUSZ
Przedmow� napisa� EUGENIUSZ PAUKSZTA
��.................              '���.....               .....      ���     �    "       ��         '� '�
PRZEDMOWA
Zapad�o mi w pami�� wspomnienie sprzed wielu lat, gdy w Nowym Kramsku, w bajecznie ksi�ycow� a ciep�� noc sierpniow� �Kr�l Polak�w" Jan Cichy baja� o z�ym wodniku i o szlachetnej dziewczynie, gdy w t�e noc wt�rowa�a mu Apolonia Krawiec gaw�d� o z�ych raubritterach i prawych kmieciach. To by�y moje pierwsze zetkni�cia z podaniem, legend� i ba�ni� lubusk� �w jednym z czo�owych o�rodk�w polsko�ci na babimojskiej ziemi.
I r�wnie silnie wy�ania mi si� z pami�ci tego� mniej wi�cej czasu inne wspomnienie. By�a to noc sp�dzana na klepisku w Nowogrodzie Bobrza�skim, uroczej miejscowo�ci na drodze do �ar i Zagania. Ch�op spod Kielc rodem opowiada� mi o �o�nie rzu-ko�ciuszkowcu, kt�ry zaraz po wojnie, d���c do rodziny osiad�ej w tych stronach, zamarz� w polu nieopodal swojej cha�upy. Przez ca�y rok ch�opi rzucaj� w tym miejscu to przygar�� s�omy, to wi�zk� chrustu, to jaki� drzewa kawa�ek, by stos taki, rozros�y pi�knie, zapali� W zimow�, rocznicow� noc dla zmarzlaka, tego �o�nierzyka biednego...
Te dwa prze�ycia silniej ni� cokolwiek innego uzmys�owi�y mi funkcj� opowie�ci ludowych. To one, Wci�� �ywe, dodawa�y si� i pomaga�y przetrwa� ostatnim o�rodkom polsko�ci na Ziemi Lubuskiej, otoczonym germa�skim zalewem, by�y argumentem, potwierdzeniem, potrzeb�. Bez ma�a dziesi�� lat temu, a ka�dy z nas wie, jak wiele tych dziesi�� lat znaczy, pisa�em podobny wst�p do pierwszego zbioru poda�, legend i ba�ni Nadodrza � Kr�lewskiej piecz�ci, w opracowaniu Izabelli Koniusz i Heleny Rutkowskiej. Dzi� �rodowisko pisarskie na Ziemi Lubuskiej rozros�o si� i okrzep�o, czerpi�c natchnienie z pi�kna Lubuskiej Ziemi, a nade wszystko wi���c si� z lud�mi � tymi, kt�rzy tu byli, przetrwali, i z tymi, kt�rzy tu nap�yn�li i znale�li sw�j dom � mi�dzy Odr� a babimojsko-mi�dzychodzkimi jeziorami. Tylko z takiego  kli-
5
matu m�g� zrodzi� si� ten drugi, poszerzony zbi�r poda�, legend i ba�ni lubuskich wzbogacony o nowe pi�ra i o nowo odkryte w�tki opowie�ci ludowych �� o te, kt�re wyros�y na tej ziemi, oraz o te, kt�re przyw�drowa�y tu z lud�mi po II wojnie �wiatowej i spl�t�szy si� z nowym otoczeniem, o�y�y wzbogacone, urzekaj�ce pi�knem.
Siedmiu autor�w- snuje dzi� fantastyczn� opowie�� o tym, co by�o i co by� mog�o. Izabella Koniusz i Helena Rutkowska, jako pionierki�nie s� ju� osamotnione. To dow�d si�y, m�dro�ci i patriotyzmu pisarzy Ziemi Lubuskiej.
S�owia�sko�� i polsko�� przemawiaj� ze wszystkich zebranych w tomie utwor�w ludowych. I niewa�ne jest, z jakiego pogranicza na t� ziemi� niekt�re z nich przyw�drowa�y. Bo na pewno tu i �wdzie znajd� si� echa �l�skie czy s�owi�sko-kaszubskie, przypomni si� Wielkopolska czy �u�yce. To zrozumia�e, je�li si� wniknie w historyczne koleje tych ziem i pojmie wsp�lnot� �duchow� ich mieszka�c�w.
Godne uznania jest pisarskie tropienie wszelkich �lad�w polskiego folkloru na Ziemi Lubuskiej. Nie wszystko przecie� �y�o w mowie. Na terenach, gdzie polsko�� musia�a si� cofn�� pod naporem germa�skim, cz�stokro� zabrak�o �ywych ust, by z pokolenia na pokolenie przekaza� krzepi�c� opowie��, w kt�rej lud polski znajdowa� potwierdzenie s�uszno�ci swych praw i realizowa� nie spe�nione marzenia. Czasem tylko w kurzem przykrytych papierach, w starych, nieudoln� d�oni� czynionych zapisach lub w notatce badacza folkloru czy uczciwego historyka, cz�sto obcej narodowo�ci, mo�na by�o odnale�� rdzennie polskie ludowe w�tki poda� i legend. Nie lada trudu wymaga�o dotarcie do owych �r�de�, �l�czenie nad obcoj�zycznym tekstem i wy�uskiwanie motyw�w, stanowi�cych w�asno�� polskiej kultury ludowej. Dzi�ki temu trudowi pisarzy lubuskich o�yli na nowo bohaterowie dawnych ludowych opowie�ci, d�wign�y si� stare zamki, wie�yce ko�cio��w, surmy zagra�y dzielnym rycerzom ruszaj�cym do boju, s�owia�skie krasnale zaludni�y lubuskie lasy.
Chcia�bym zwr�ci� uwag�, jak poczesne miejsce zajmuje w zebranych utworach kmie� polski, jak wiele maj� do powiedzenia polscy mieszczanie, rzemie�lnicy, plebs miejski, arty�ci. Graf, burgrabia, raubritter i rz�dz�cy pa-trycjat miejski � to Niemcy, wyra�nie czarn� obw�dk� oddzieleni od bieli Polak�w. Ten podzia� wyrazist� nici� snuje si� przez ca�y tom, nadaj�c mu jednoznaczny ludowy charakter. Jest to zgodne z faktyczn� prawd� o przesz�o�ci Ziemi Lubuskiej, ci�ko do�wiadczonej przez histori�. Polsko�� jej potwierdzi�y, utrwala�y i przechowywa�y pokolenia, zaklinaj�c j� w ludowej opowie�ci, w zapisie. Wierno��, za jak�e nieraz wysok� cen�, wzi�o za sw�j sztandar ch�opstwo lubuskie i �yk mieszcza�ski. Si�� spychani � odpowiadali wrogowi si��. Sprytem wyrzucani � wracali z pomoc� jeszcze wi�kszego sprytu, by zosta�, by trwa� p�ki �ycia, nie opuszcza� rodzimej ziemi.
6
Nawet w fantastycznym �wiecie wodnik�w, rusa�ek, krasnali, duch�w, mar i upior�w � co z�e, to ��czy si� z wrogim germa�skim �wiatem, co pi�kne �� oddycha polsko�ci�. Polskie ksi�niczki nie r�ni� si� wiele od dziewcz�t wiejskich, r�nice spo�eczne w tym przypadku trac� na ostro�ci wobec ci�gle wzrastaj�cego poczucia wi�zi narodowej. Z�y pan, to Niemiec, krzywda spo�eczna nierozerwalnie splata si� z krzywd� narodow� i ona jest przyczyn� niedoli polskiego ludu. Tu nie by�o miejsca na dywagacje my�lowe. Fantazja ludowa zape�nia�a �wiat swoich opowie�ci d���c ku okre�lonym celom: do podtrzymania ducha narodowego, wspomo�enia w walce z naporem germa�skiego �ywio�u.
Niemcy pr�bowali niejedno podanie czy legend� lubusk� przystosowa� do swego folkloru. Charakterystycznym znamieniem tych przer�bek stawa� si� inny klimat etyczny. Zaczyna�a przewa�a� nade wszystko brutalna si�a, podst�p, a w�adza by�a rozgrzeszeniem wszelkiego z�a. Te obce elementy, wt�oczone "W rdzennie s�owia�skie w�tki, rozbija�y jednolito�� opowie�ci, wprowadza�y �dysonans i dlatego tak �atwo by�o wy�uska� spod osadu germa�skiego ukradzione, rodzime, polskie tre�ci.
Jak to dobrze, �e podania, legendy i ba�nie � trwa�y dorobek kultury ludowej � do dzi� s� w kr�gu zainteresowa� dzieci, m�odzie�y i doros�ych, do dzi� s� im potrzebne. Niech�e wi�c p�yn� w �wiat te lubuskie opowie�ci, niech budz� w ludziach uczucia r�wnie pi�kne�jak pi�kna jest Lubuska Ziemia, trwa�e i mocne � jak mocna by�a i jest polsko�� tej krainy.
Eugeniusz Paukszta



'
�����

-�--------------------------
o
bia�og�owack


�AGANNA*
USZCZ�, kt�ra zdawa�a si� nie mie� ani pocz�tku, ani ko�ca, w�drowa� orszak woj�w. O zmierzchu zapadaj�cym tu wcze�niej ni� gdzie indziej, wojowie zsiadali z koni, uwalniali g�owy z ci�kich, obci�gni�tych sk�r� sz�om�w**, zdejmowali paw�e, odpinali ko�czany i rozk�adali si� obozem. Pryska�y wykrzesywane z krzemieni weso�e ogniki, bucha� p�omie�. Sp�tane konie prychaj�c skuba�y traw� i mech. Wolno obraca� si� ro�en. Pachnia�o w�dzon� dziczyzn�. Kiedy jad�o by�o gotowe, dzielili si� nim sprawiedliwie, pierwszy k�s rzucaj�c za siebie duchom opieku�czym. Potem dzi�ki sk�adaj�c Swantewitowi za dzie� bez przyg�d, uk�adali si� do snu. Dogasa�y ognie. Zasypia� ob�z. Tylko stra�e czuwa�y i pohukiwa� puchacz. O brzasku zn�w ruszali dalej.
Li�� ju� opad�, dziupla nape�ni�a si� orzeszkami, wyrudzia� lis, borsuk wszed� do jamy, zasn�� nied�wied�, a oni ci�gle w�drowali, w�drowali. A� kt�rego� dnia znale�li si� na ogromnejj polanie. Skrajem p�yn�a rzeka. Stan�li na brzegu, zastanawiaj�c si�, czy i�� dalej, czy zosta� tu i wypocz��, gdy nagle zabulgota�a woda, zakipia�a i, rozbryzguj�c ogonem krople, wyp�yn�o ma�e zwierz�tko.  Rozej-
*  �r�d�a i komentarze na str. 493 ** S�owniczek wyraz�w staropolskich, gwarowych i obcych na str. 480
11
r�a�o  si�  dooko�a,  parskn�o  gniewnie,  chwil� w�szy�o i skry�o  si� w wodzie.
Wojowie zarechotali. Wyp�yn�o drugie zwierz�tko, rozejrza�o si�, parskn�o.
Skoczy�a z konia niewiasta. Spod ko�paka sp�ywa�y jej na ramiona jasne w�osy. Na plecach d�wiga�a �uk i p�k strza�. Nogi mia�a d�ugie, mocne, lekko wykrzywione od ci�g�ego siedzenia w siodle. Zbieg�a z brzegu, nachyli�a si� i zanurzy�a r�ce w rzece. P�niej wyprostowa�a  si� i wodz�c  oczyma po  ogorza�ych twarzach,  rzek�a:
� Zostaniemy. Zbudujemy gr�d, obwiedziemy go ostroko�em, �eby nikt do niego nie mia� dost�pu. Pobudujemy sto�by, z kt�rych nasze stra�e spogl�da� b�d� w cztery �wiata strony. A rzek�, widno obfit� w bobry, Bobrem przezwiemy.
Tak m�wi�a �aganna z rodu Kraka. Dzia�o si� to przed tysi�cem lat, a mo�e i dawniej, a echo jej s��w ponios�a rzeka, wch�on�a puszcza, kt�ra zdawa�a si� nie mie� ani pocz�tku, ani ko�ca.
Odt�d polana zacz�a wdziera� si� w puszcz�. Pada�y podci�te drzewa, czmycha�y sp�oszone lisy, wyp�dzone z jam borsuki, z g�o�nym porykiwaniem uchodzi�y przebudzone nied�wiedzie, a huk i gwar g�uszy�y kukanie kuku�ek i stukanie dzi�cio��w, dziwi�y przestraszone sowy. Powstawa� gr�d.
M�dre i szcz�liwe by�y rz�dy �aganny w nowym grodzie nad Bobrem. Niewiasty prz�d�y len, snuj�c na krosienkach �nie�ne p��tna. M�owie wyprawiali sk�ry na bobrowe ko�paki i kaftany, wytapiali sad�o, wchodzili na wysokie konary i dobywali z barci miodu. Dzieci bawi�y si� z oswojonymi wiewi�rkami. Puszcza raz cicha, raz gro�na, rzeka raz leniwa, raz spieniona, przynosi�y im spok�j i po�ywienie.
*          *
*
P�ynie B�br, jak p�yn�� drzewiej, tylko bobr�w w nim nie ma. Nie ma te� grodu, kt�ry wznios�a �aganna. Sp�on��. Pozosta�y wystrz�pione folia�y, kt�re przechowa�y pami�� o m�drej niewie�cie z rodu Kraka.
Izabella Koniusz
\
DWIE RZEKI
RA DAWNE, poga�skie to by�y czasy. Po�rodku d�bowego lasu sta� pos�g �wiatowida. U jego st�p przez noc i dzie� p�on�� �wi�ty ogie�. Po�era� ja�owiec, bursztynow� �ywic�, wonne zio�a albo t�uste wo�y. Wtedy spragnion� ziemi� poi� deszcz, dru�yna przy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin