Zakała - Heyer Georgette.pdf
(
1273 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Heyer Georgette - Zaka\263a)
Georgette Heyer
ZAKAŁA
1
Zbli
Ň
ała si
ħ
ósma, gdy u schyłku wilgotnego jesiennego dnia powóz pocztowy wjechał
londy
ı
skim traktem do Bath i przystan
Ģ
ł przed domem na Sydney Place. Cho
ę
był wynaj
ħ
ty,
ci
Ģ
gn
ħ
ła go czwórka koni, a w wygl
Ģ
dzie damy, która go zajmowała, nie było nic takiego, co
kazałoby s
Ģ
dzi
ę
,
Ň
e posiadanie prywatnego powozu ze stangretami przekracza jej mo
Ň
liwo
Ļ
ci.
Towarzyszyła jej słu
ŇĢ
ca w
Ļ
rednim wieku. Podró
Ň
na nosiła oliwkowy redingot z jedwabiu o
pr
ĢŇ
kowanej fakturze, tak
Ļ
wietnie dopasowany do jej godnej podziwu figury,
Ň
e ka
Ň
da
kobieta na pierwszy rzut oka poznałaby r
ħ
k
ħ
przedniej modniarki. Ł
Ģ
czył on w sobie
nieodzown
Ģ
w stroju podró
Ň
nym prostot
ħ
z elegancj
Ģ
, któr
Ģ
wyró
Ň
niał si
ħ
tak
Ň
e kapelusz,
stanowi
Ģ
cy zgrabne obramowanie twarzy panny Abigail Wendover. Tego nakrycia głowy,
wykonanego z neapolita
ı
skiej jedwabnej tkaniny, nie zdobiły ani zawijane pióra, ani
bukieciki kwiatów, lecz jedynie atłasowa wst
ĢŇ
ka. Miało ono umiarkowanej szeroko
Ļ
ci rondo
i niewysok
Ģ
główk
ħ
, ale było nie mniej modne od redingotu.
Twarz wyzieraj
Ģ
ca spod kapelusza nie nale
Ň
ała ani do rozkwitaj
Ģ
cego podlotka, ani do
uznanej pi
ħ
kno
Ļ
ci, roztaczała za to ulotny czar, którego
Ņ
ródło stanowiły przede wszystkim
oczy, z czaj
Ģ
cym si
ħ
w nich nie
Ļ
miałym u
Ļ
miechem. Były szare i spogl
Ģ
dały bardzo bystro.
Reszta twarzy nie zasługiwała na uwag
ħ
: usta były za szerokie, nos zdecydowanie daleki od
ideału, a broda zbyt wyra
Ņ
nie zarysowana. Tak
Ň
e włosy nie spełniały wymogów mody,
zamiast czerni
ę
si
ħ
jak smoła lub ja
Ļ
nie
ę
jak u anioła, pozostawały w jasnym odcieniu br
Ģ
zu.
Nie były te
Ň
krótko obci
ħ
te, jak u wi
ħ
kszo
Ļ
ci dam, lecz okalały twarz wij
Ģ
cymi si
ħ
lokami,
bywały równie
Ň
upi
ħ
te z tyłu głowy w w
ħ
zeł, z którego loki spływały na uszy, Od czasu do
czasu panna Wendover wywoływała burzliwy sprzeciw swej bratanicy, wi
ĢŇĢ
c na nich
koronkowy czepiec. Fanny twierdziła wtedy,
Ň
e ciotka wygl
Ģ
da jak stara panna i wydawała
okrzyk oburzenia, gdy ta odpowiadała swym miłym, melodyjnym głosem:
- No có
Ň
, przecie
Ň
jestem star
Ģ
pann
Ģ
.
Wygl
Ģ
dało na to,
Ň
e jej przyjazdu niecierpliwie wyczekiwano, bo ledwie powóz przystan
Ģ
ł,
ju
Ň
szeroko otwarto drzwi domu, w którym panna Wendover mieszkała, i spiesznie wyszedł z
nich słu
ŇĢ
cy, by opu
Ļ
ci
ę
schodki. Jego
Ļ
ladem pod
ĢŇ
ył starszy kamerdyner, który z
promienn
Ģ
min
Ģ
pomógł swej pani wysi
ĢĻę
, mówi
Ģ
c na powitanie:
- Dobry wieczór, panno Abby! Ten wieczór naprawd
ħ
jest dobry, bo sprowadza pani
Ģ
do
domu. Ciesz
ħ
si
ħ
,
Ň
e znów mog
ħ
pani
Ģ
widzie
ę
!
- Ja te
Ň
si
ħ
ciesz
ħ
, Mitton - odparła. - Chyba jeszcze nigdy nie wyje
Ň
d
Ň
ałam na tak długo!
Czy mojej siostrze dopisuje zdrowie?
- Całkiem krzepko si
ħ
trzyma, je
Ļ
li nie bra
ę
pod uwag
ħ
drobnych dolegliwo
Ļ
ci
reumatycznych. Była niedysponowana zaraz po pani wyje
Ņ
dzie i uległa wtedy przekonaniu,
Ň
e ze sw
Ģ
konstytucj
Ģ
mo
Ň
e zapa
Ļę
na suchoty..,
- Och, nie! - wykrzykn
ħ
ła Abby w komicznym przestrachu.
- Istotnie nie, prosz
ħ
pani - przyznał Mitton. - To było tylko do
Ļę
nagminne ostatnio
przezi
ħ
bienie, po którym pozostał lekki kaszel... Doktor, ten nowy, wkrótce j
Ģ
o tym
przekonał. - Kamerdyner powiedział to z pow
Ļ
ci
Ģ
gliwym szacunkiem, ale w oczach
zamigotały mu ogniki, które sprowokowały Abby do mimowolnego chichotu. Błyski w
oczach stały si
ħ
jeszcze wyra
Ņ
niejsze, ale Mitton ci
Ģ
gn
Ģ
ł niewzruszenie: - Bardzo j
Ģ
pani
ucieszy swoim widokiem. Od kilku godzin siedzi jak na szpilkach, bo nie mo
Ň
e si
ħ
pani
doczeka
ę
.
- Wobec tego musz
ħ
natychmiast do niej zajrze
ę
- stwierdziła Abby i lekkim krokiem
weszła do domu zostawiaj
Ģ
c Mittona, by mógł obj
Ģę
dwornym powitaniem równie
Ň
jej
towarzyszk
ħ
podró
Ň
y.
Mi
ħ
dzy kamerdynerem, który słu
Ň
ył u Wendoverów od niepami
ħ
tnych czasów, a dawn
Ģ
niani
Ģ
trzech najmłodszych sióstr trwała nieustanna walka o pozycj
ħ
, tote
Ň
Grimston odniosła
si
ħ
do tych ceremonii nader niech
ħ
tnie, dopatruj
Ģ
c si
ħ
w tonie Mittona protekcjonalizmu.
Surowo przykazała mu nie traci
ę
czasu na jej osob
ħ
, lecz zaj
Ģę
si
ħ
szkatułk
Ģ
na bi
Ň
uteri
ħ
panny Abby.
Tymczasem Abby, biegiem pokonuj
Ģ
c schody, spotkała siostr
ħ
oczekuj
Ģ
c
Ģ
na pierwszym
pode
Ļ
cie. Starsza panna Wendover zamkn
ħ
ła j
Ģ
w czułym obj
ħ
ciu, wylała z siebie potok łez
szcz
ħĻ
cia i troch
ħ
nieskładnie zacz
ħ
ła prosi
ę
, by Abby natychmiast poło
Ň
yła si
ħ
do łó
Ň
ka po
m
ħ
cz
Ģ
cej podró
Ň
y, przeszła do salonu, nie kłopotała si
ħ
mówieniem czegokolwiek, póki nie
b
ħ
dzie naprawd
ħ
wypocz
ħ
ta, i zaraz opowiedziała jej wszystko o drogiej Jane, drogiej Mary i
drogim, słodziutkim male
ı
stwie Jane.
Ró
Ň
nica wieku mi
ħ
dzy obiema siostrami wynosiła szesna
Ļ
cie lat, jedna była najmłodsza,
druga za
Ļ
najstarsza w licznym rodze
ı
stwie, z którego troje dzieci zmarło w dzieci
ı
stwie.
Najstarszy brat odszedł z tego
Ļ
wiata, gdy jego jedyna latoro
Ļ
l, córka, była jeszcze bardzo
mała. Teraz wi
ħ
c mi
ħ
dzy Selin
Ģ
, której stukn
Ģ
ł ju
Ň
czwarty krzy
Ň
yk, a dwudziestoo
Ļ
mioletni
Ģ
Abigail pozostali tylko James, Mary i Jane. Wła
Ļ
nie u Jane, która wyszła za m
ĢŇ
za człowieka
posiadaj
Ģ
cego znaczny maj
Ģ
tek w hrabstwie Huntingdon, Abigail sp
ħ
dziła prawie sze
Ļę
tygodni, przyzwana na pomoc w obliczu nadmiaru kl
ħ
sk, które spadły na siostr
ħ
: akurat gdy
jej potomstwo le
Ň
ało powalone odr
Ģ
, niania spadła ze schodów i złamała nog
ħ
, a Jane, inaczej
mówi
Ģ
c lady Chesham, w ka
Ň
dej chwili mogła obdarzy
ę
sir Francisa czwartym petit paquet.
W li
Ļ
cie pełnym emfazy błagała wi
ħ
c, by najdro
Ň
sza Abby natychmiast zjechała do niej,
koniecznie zabrawszy z sob
Ģ
Grimston, gdy
Ň
nic na
Ļ
wiecie nie zmusiłoby jej do zostawienia
ukochanych dzieci na łasce obcej kobiety.
W ten sposób Abigail obj
ħ
ła wysuni
ħ
t
Ģ
placówk
ħ
w Huntingdonshire, gdzie przez ponad
pi
ħę
tygodni usilnie stawiała czoło krytycznej sytuacji. Po przyje
Ņ
dzie zastała w łó
Ň
kach troje
dzieci z odr
Ģ
, siostra poło
Ň
yła si
ħ
w dwa dni pó
Ņ
niej, szwagier za
Ļ
, nie okazuj
Ģ
cy jej ani krzty
przyjaznych uczu
ę
, najwyra
Ņ
niej trwał w przekonaniu, i
Ň
prokuruj
Ģ
c ten fatalny splot
okoliczno
Ļ
ci niesprawiedliwy los miał na celu jedynie zwalenie na niego wszystkich
mo
Ň
liwych trudów
Ň
ycia.
- Na pewno jeste
Ļ
wycie
ı
czona! - powiedziała Selina, prowadz
Ģ
c j
Ģ
do salonu. - I
Ň
e te
Ň
po
tym wszystkim musiała
Ļ
jeszcze na łeb, na szyj
ħ
gna
ę
do Londynu! Doprawdy Mary nie
powinna była tego od ciebie wymaga
ę
.
- Niczego nie wymagała. Sama si
ħ
wprosiłam, w nagrod
ħ
za to,
Ň
e unikn
ħ
łam zwady z sir
Francisem. W
Ň
yciu nie widziałam równie nad
ħ
tego i kłótliwego człowieka! Szczerze
współczuj
ħ
Jane i wybaczam jej wszelk
Ģ
dra
Ň
liwo
Ļę
. Nie wyobra
Ň
asz sobie nawet, jak
ucieszyła mnie zadowolona mina George'a i cieple powitanie, jakie on i Mary sprawili mi na
Brook Street! Popełniłam szale
ı
stwo i zrobiłam mnóstwo zakupów. Poczekaj tylko, a
Ň
zobaczysz czepek, który ci przywiozłam. B
ħ
dziesz w nim uroczo wygl
Ģ
da
ę
. Poza tym
kupiłam kilka sztuk delikatnego mu
Ļ
linu dla Fanny, troch
ħ
zbytkownych drobiazgów dla
siebie i... Ale, ale, gdzie jest Fanny?
- Och, b
ħ
dzie wielce strapiona,
Ň
e nie miała okazji ci
ħ
powita
ę
zaraz po przyje
Ņ
dzie!
- Tere fere! Niby dlaczego? Dzisiaj jest czwartek, prawda? Wobec tego przypuszczam,
Ň
e
poszła na kotylionowy bal.
- S
Ģ
dziłam,
Ň
e nie b
ħ
dzie w tym nic niestosownego - powiedziała Selina nieco
defensywnie. - Lady Weaverham zaprosiła j
Ģ
na obiad i zabrała potem do Upper Rooms.
Zgodziłam si
ħ
, bo nie przeczuwałam wówczas,
Ň
e ju
Ň
dzi
Ļ
b
ħ
dziesz z nami.
- Naturalnie! - zawołała Abby. - Gdyby Fanny odmówiła, post
Ģ
piłaby bardzo
niestosownie!
- No, wła
Ļ
nie - skwapliwie potwierdziła Selina. - Zwłaszcza wobec lady Weaverham.
Przyznasz chyba,
Ň
e to nadzwyczaj miła osoba. Poza tym ma dwie córki, zachowała si
ħ
wi
ħ
c
niezwykle uprzejmie, wyst
ħ
puj
Ģ
c z takim zaproszeniem. Przecie
Ň
nasza kruszyna jest
niezaprzeczalnie najurodziwsz
Ģ
pann
Ģ
w Bath!
- Bezwzgl
ħ
dnie! A co do lady Weaverham, to nie znam drugiej tak miłej osoby... ani tak
nierozwa
Ň
nej.
ņ
ałuj
ħ
... Ech, mniejsza o to. Tym razem naprawd
ħ
si
ħ
ciesz
ħ
,
Ň
e wzi
ħ
ła Fanny
na bal, bo wła
Ļ
nie o Fanny musz
ħ
z tob
Ģ
porozmawia
ę
.
- Naturalnie, kochanie. Ale jeste
Ļ
zm
ħ
czona i na pewno bardzo t
ħ
sknisz do łó
Ň
ka. Zaraz
ka
Ňħ
poda
ę
talerz rosołu...
- Ach nie, wystarczy mi kapka owsianki na wodzie - powiedziała Abby ze
Ļ
miechem.
- Nie b
Ģ
d
Ņ
niem
Ģ
dra, g
Ģ
sko, zatrzymałam si
ħ
na obiad w Chippenham i wcale nie jestem
zm
ħ
czona. Niech tylko zdejm
ħ
kapelusz, to wypijemy razem herbat
ħ
i b
ħ
dziemy mogły
spokojnie sobie wszystko opowiedzie
ę
. - I dodała figlarnie: - Wygl
Ģ
dasz jak wcielenie winy...
czy
Ň
by
Ļ
obawiała si
ħ
połajanki? No, nie. Nie o
Ļ
mieliłabym si
ħ
przecie
Ň
łaja
ę
starszej siostry.
Nie jestem taka bezwstydna!
Odeszła, zostawiaj
Ģ
c Selin
ħ
,
Ň
eby zadzwoniła na słu
Ň
b
ħ
i dopilnowała podania herbaty. W
sypialni na pi
ħ
trze znalazła Grimston rozpakowuj
Ģ
c
Ģ
kufer z jej rzeczami. Na twarzy gro
Ņ
nej
matrony go
Ļ
cił wyraz jawnej dezaprobaty. Nie ukrywała bynajmniej przed młodsz
Ģ
pann
Ģ
Wendover,
Ň
e od pocz
Ģ
tku wiedziała, jak sko
ı
czy si
ħ
zostawianie Fanny z pann
Ģ
Selin
Ģ
i
Betty Conner, która ma wi
ħ
cej włosów ni
Ň
rozumu, a do tego jest trzpiotowata.
- Hulanki i nic wi
ħ
cej! - o
Ļ
wiadczyła ponuro. - Koncerty, bale, teatry, pikniki i sama nie
wiem co jeszcze!
Abby miała swoje powody, by podejrzewa
ę
,
Ň
e jej bratanicy pobła
Ň
ano ostatnio daleko
bardziej ni
Ň
zwykle, ale poniewa
Ň
nie zamierzała dyskutowa
ę
na ten temat z Grimston,
odparła tylko:
- Ciekawe, sk
Ģ
d masz takie wiadomo
Ļ
ci. - Skutecznie poskromiła tym star
Ģ
niani
ħ
, która
zamilkła ci
ħŇ
ko ura
Ň
ona.
Panny Wendover sprawowały faktyczn
Ģ
opiek
ħ
nad sw
Ģ
bratanic
Ģ
, odk
Ģ
d matka dwuletniej
dziewczynki osierociła j
Ģ
, wydaj
Ģ
c na
Ļ
wiat nast
ħ
pne martwe dziecko. Ojciec powierzył
wtedy córk
ħ
pieczy babki. Jego
Ļ
mier
ę
w trzy lata pó
Ņ
niej nie zmieniła tego układu w
najmniejszym stopniu. Gdy w dwunastym roku
Ň
ycia Fanny jej dziadek uległ
nieszcz
ħĻ
liwemu wypadkowi na polowaniu, wdowa po nim postanowiła przenie
Ļę
si
ħ
do
Bath, rezygnuj
Ģ
c z mieszkania w nabytym na do
Ň
ywocie domu, gdy
Ň
tamtejszy klimat nigdy
nie słu
Ň
ył jej w
Ģ
tłemu zdrowiu. Najstarszy
Ň
yj
Ģ
cy brat panien Wendover, James, który w
Ļ
wietle prawa był opiekunem dziewczynki, z najwi
ħ
ksz
Ģ
rado
Ļ
ci
Ģ
pozostawił Fanny u babki.
Był co prawda ojcem dobrze zapowiadaj
Ģ
cej si
ħ
rodziny, ale miał za
Ň
on
ħ
kobiet
ħ
o
wyj
Ģ
tkowo silnym charakterze, nie przejawiaj
Ģ
c
Ģ
bynajmniej zapału do przyj
ħ
cia na siebie
ci
ħŇ
aru wychowania bratanicy m
ħŇ
a. Pani Wendover umarła w trzy lata pó
Ņ
niej, gdy Fanny
zacz
ħ
ła si
ħ
zapowiada
ę
na niezwykł
Ģ
pi
ħ
kno
Ļę
. Wtedy jednak
Ň
ona Jamesa Wendovera,
Cornelia, wykazała jeszcze mniej ochoty, by wpu
Ļ
ci
ę
pod swój dach pannic
ħ
, która nie tylko
mogłaby za
ę
mi
ę
urod
Ģ
swe dwie kuzynki, lecz w dodatku zarazi
ę
je płocho
Ļ
ci
Ģ
. Tak wi
ħ
c
James, zarz
Ģ
dca, a jednocze
Ļ
nie mieszkaniec nieruchomo
Ļ
ci, której wła
Ļ
cicielk
Ģ
była Fanny,
łaskawie poinformował siostry, i
Ň
tymczasem mog
Ģ
nadal odgrywa
ę
rol
ħ
opiekunek drogiego
dzieci
ħ
cia. Szkoda byłoby przecie
Ň
przerywa
ę
edukacj
ħ
Fanny w ekskluzywnym seminarium
w Bath, na co zwróciła mu uwag
ħ
Cornelia. James, niezłomnie strzeg
Ģ
cy rodzinnych tradycji,
był gotów zapewni
ę
Fanny korzystne mał
Ň
e
ı
stwo, uwa
Ň
ał jednak,
Ň
e ma jeszcze przed sob
Ģ
sporo czasu, nim na Corneli
ħ
spadnie obowi
Ģ
zek wprowadzenia jego bratanicy do
towarzystwa. Nie przychodziło mu na my
Ļ
l,
Ň
e gdy Fanny dojrzeje do tego awansu, Cornelii
b
ħ
dzie zale
Ň
ało bardziej ni
Ň
kiedykolwiek na pozostawieniu dziewczyny z ciotkami.
ņ
ona
wyznała mu zreszt
Ģ
,
Ň
e nie mo
Ň
e jej polubi
ę
, przypominaj
Ģ
c ze smutkiem, i
Ň
z nieszcz
ħ
sn
Ģ
matk
Ģ
Fanny było podobnie. Nale
Ň
ało mie
ę
tylko nadziej
ħ
, i
Ň
pannica nie wyro
Ļ
nie na jedn
Ģ
z
tych nowoczesnych awanturnic, cho
ę
ze swej strony Cornelia była zdania,
Ň
e przez sw
Ģ
Ň
ywiołowo
Ļę
Fanny i tak za bardzo rzuca si
ħ
w oczy. Czegó
Ň
jednak mo
Ň
na si
ħ
spodziewa
ę
po dziewczynie wychowywanej przez dwie za
Ļ
lepione stare panny?
Młodsza z tych dwóch za
Ļ
lepionych panien wróciła wła
Ļ
nie do salonu; siostra siedziała
ju
Ň
przy małym stoliku, na którym podano herbat
ħ
. Starsza panna Wendover, rzuciwszy jedno
tylko spojrzenie na jej podró
Ň
n
Ģ
sukni
ħ
z bufiastymi r
ħ
kawami i mał
Ģ
kryzk
Ģ
z
nakrochmalonego mu
Ļ
linu, natychmiast powitała j
Ģ
aprobuj
Ģ
cym okrzykiem:
- Nigdy nie widziałam ci
ħ
a
Ň
tak szykownej. Londyn, jak s
Ģ
dz
ħ
?
- Owszem. Mary była tak uprzejma,
Ň
e zaprowadziła mnie do swojej prywatnej francuskiej
mistrzyni kroju. To wyj
Ģ
tkowo sympatyczny gest z jej strony.
- Francuzka! O
Ļ
miel
ħ
si
ħ
zauwa
Ň
y
ę
,
Ň
e musiała by
ę
wobec tego niesamowicie droga, bo
przypominam sobie, jak kiedy
Ļ
Cornelia ze zgroz
Ģ
wyra
Ň
ała przede mn
Ģ
nadziej
ħ
,
Ň
e Mary
nie zrujnuje George'a swymi ekstrawagancjami i mówiła,
Ň
e ona nie mogłaby sobie pozwoli
ę
na suknie od francuskiej krawcowej.
- Mogłaby, tylko tego nie robi - odpowiedziała Abby, popijaj
Ģ
c herbat
ħ
. - Jak
Ň
e szcz
ħĻ
liwy
musi by
ę
James,
Ň
e trafiła mu si
ħ
równie sknerowata
Ň
ona, jak on sam.
- Och, Abby, jak mo
Ň
esz? Pami
ħ
taj,
Ň
e to twój brat!
- Pami
ħ
tam i nie przestaj
ħ
tego
Ň
ałowa
ę
! - odpaliła Abby. - I nie próbuj cytowa
ę
mi listy
jego cnót, bo nie tylko nie wydaje si
ħ
od tego bardziej sympatyczny, ale wr
ħ
cz przeciwnie.
Ponadto jest niepoprawny z wtykaniem nosa w nie swoje sprawy. Stanowczo nie mam dla
niego ciepłych uczu
ę
.
Słysz
Ģ
c to Selina, kontrapunktuj
Ģ
ca dot
Ģ
d słowa siostry cichymi gdakni
ħ
ciami sprzeciwu,
na chwil
ħ
zamilkła, po czym ostro spytała:
- Czy równie
Ň
do ciebie James napisał?
-
ņ
eby tylko to! Osobi
Ļ
cie pojawił si
ħ
w Londynie, by wygłosi
ę
przede mn
Ģ
jedn
Ģ
ze
swych napuszonych mów: „Moja droga, co ty robisz w tym miejscu? Kim jest ten młody
ladaco, który zaleca si
ħ
do Fanny?"
- No nie, co znowu za ladaco! - obruszyła si
ħ
Selina, zdecydowanie nabieraj
Ģ
c rumie
ı
ców.
- To jest miło
Ļę
od pierwszego wejrzenia... i ten młody człowiek ma bardzo dobre
maniery... Wyobra
Ņ
sobie,
Ň
e wybiegł z pijalni bez parasola,
Ň
eby sprowadzi
ę
dla mnie
lektyk
ħ
, i cały przemókł, bo wiesz, jak to jest w Bath, kiedy nagle zaczyna pada
ę
i nigdzie nie
mo
Ň
na znale
Ņę
lektyki ani powozu, wi
ħ
c byłam
Ļ
wi
ħ
cie przekonana,
Ň
e przemarznie i mo
Ň
e
rzuci
ę
mu si
ħ
na płuca, a on nic sobie z tego nie robił... taki uprzejmy! I wcale nie zamienił
wtedy ani słowa z Fanny, bo jej ze mn
Ģ
nie było, a pami
ħ
tam,
Ň
e widziałam go dwa, nie, na
pewno trzy dni wcze
Ļ
niej w Upper Rooms, i wtedy Fanny ze mn
Ģ
była, i te
Ň
z ni
Ģ
nie
rozmawiał, wi
ħ
c je
Ļ
li my
Ļ
lisz,
Ň
e postarał si
ħ
o lektyk
ħ
dla mnie,
Ň
eby z ni
Ģ
zawrze
ę
znajomo
Ļę
, to si
ħ
grubo mylisz, Abby! Gdyby o to mu chodziło, to poprosiłby pana Kinga,
Ň
eby go nam przedstawił w Upper Rooms. No, a poza tym... - podsumowała, sugeruj
Ģ
c poz
Ģ
i
tonem głosu niezbijalno
Ļę
argumentu - poza tym on wcale nie jest młody. Powiedziałabym,
Ň
e
w twoim wieku, a chyba nawet starszy!
Po tej zawikłanej wypowiedzi Abby nie mogła powstrzyma
ę
si
ħ
od
Ļ
miechu, ale
jednocze
Ļ
nie pokr
ħ
ciła głow
Ģ
i zaraz westchn
ħ
ła:
- Och, Selino, ty g
Ģ
sko!
- Rozumiem,
Ň
e masz mi co
Ļ
do zarzucenia - powiedziała Selina i sztywno wyprostowała
si
ħ
na krze
Ļ
le. - Nie mog
ħ
jednak domy
Ļ
li
ę
si
ħ
co takiego, bo przecie
Ň
przed twoim wyjazdem
Fanny te
Ň
miała wielu adoratorów, a kiedy powiedziałam,
Ň
e jest za młoda, by chodzi
ę
na
bale, nazwała
Ļ
mnie niedzisiejsz
Ģ
, a mówiłam te
Ň
,
Ň
e Fanny b
ħ
dzie miała du
Ň
o wi
ħ
ksz
Ģ
przyjemno
Ļę
z pierwszego pokazania si
ħ
w Londynie, je
Ļ
li przedtem posmakuje troch
ħ
towarzystwa. I to jest
Ļ
wi
ħ
ta prawda, bo nie ma... nie ma gorszej m
ħ
ki ni
Ň
wchodzi
ę
w
Ļ
wiat
prosto ze szkoły, wszystko jedno ile lekcji ta
ı
ca i dobrych manier ma si
ħ
za sob
Ģ
. Osobliwie
je
Ļ
li kto
Ļ
jest troch
ħ
nie
Ļ
miały... nie to, bym chciała powiedzie
ę
,
Ň
e Fanny jest nie
Ļ
miała,
czasem nawet zastanawiam si
ħ
, czy nie jest za bardzo... cho
ę
naturalnie nigdy nie popada w
niestosowno
Ļę
! I je
Ļ
li James mówił ci takie nie sprawdzone rzeczy, to musiał polega
ę
na tym,
Plik z chomika:
arturhalina
Inne pliki z tego folderu:
Alchemia - Quick Amanda.pdf
(1633 KB)
Aniołek - Palmer Diana.pdf
(983 KB)
Anons - Thornton Elizabeth.pdf
(1301 KB)
Arystokraci - O'Brien Judith.pdf
(1233 KB)
Blizniaczki - Deveraux Jude.pdf
(1034 KB)
Inne foldery tego chomika:
Nowy folder
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin