Wezwanie do zborów cz.2.pdf

(83 KB) Pobierz
649360477 UNPDF
WEZWANIE DO ZBORÓW cz.2
Tak więc kiedy ich oczom ukazał się dziwny widok, mężczyzna z rodziną jadący w kierunku Chin,
było to bardzo podejrzane. Zatrzymali go. Skonfiskowali jego krowę, odebrali wóz i uwięzili go.
Złapali też innych ludzi, którzy wyglądali podejrzanie i kazali im kosić suchą trawę wzdłuż granicy,
aby mieć siano dla swoich koni. Więc ten brat płakał i modlił się w nocy: „Panie, co to znaczy?
Powiedziałeś mi, że zaprowadzisz mnie bezpiecznie do Chin. Oto jestem tutaj, porzuciłem
wszystko, tak jak mi powiedziałeś, a teraz straciłem swoją krowę, straciłem wóz, już mi nic nie
pozostało. Panie, co się dzieje?” A Pan pocieszał go mówiąc: „Mój synu, rozchmurz się i nie martw.
Jeszcze zaprowadzę cię do Chin. Po prostu mi zaufaj. Zaprowadzę cię do Chin.” Był więźniem.
Jego rodzinę i innych osadzono tuż przy granicy w namiotach, tymczasowych miejscach pobytu.
Mężczyźni mieli za zadanie ścinać kosą siano, suche siano. Jego krewny opowiedział mi tą historię,
a po drodze wydarzyło się wiele cudów, ale zapomniałem większość z nich.
Ale pewnego dnia, kiedy pracowali, wybuchł pożar po rosyjskiej stronie granicy. Wielki pożar.
Zerwał się wiatr i to suche siano bardzo szybko zaczęło płonąć. Ogień przedostał się do grupy, która
pracowała i do namiotów. Strażnicy wpadli w panikę i zaczęli uciekać, aby ratować życie
wykrzykując rozkazy. Pracujący zostawili swoje kosy i pobiegli do namiotów, aby zabrać swoje
rodziny. Chcieli bezpiecznie uciec. Ale wiatr stawał się coraz silniejszy i ogień bardzo szybko
przemieszczał się w ich kierunku. Tak więc wszyscy zaczęli uciekać ze swoimi dziećmi, aby
ratować życie. I ten brat chwycił swoją żonę i dzieci i zaczęli uciekać przed ogniem. Biegli i biegli
wołając: Panie, co to znaczy?” I po prosu biegli i biegli. Biegli bardzo długo. W końcu, kiedy byli
już wyczerpani, a oddalili się wystarczająco daleko, aby nie być zagrożonymi przez ogień, padli na
trawę totalnie wyczerpani. Zaczęli płakać i człowiek ten powiedział: „Panie, oto moja rodzina
biegnie i jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Co to znaczy? Dlaczego mi się to przytrafia? Panie,
gdzie ja jestem?” A Pan powiedział mu: „Mój synu, to są Chiny.” Przybył do Chin. Tak więc Pan
przeniósł go z więzienia do Chin przy użyciu ognia. I ten człowiek wraz z żoną chwalili Pana,
radowali się i dziękowali Panu. I Pan powiedział im, gdzie mają się udać i odnaleźli tamte cztery
grupy, który już tam były. Te cztery grupy przybyły do tego samego miasta. I oni przyłączyli się do
nich. Chwalili Pana za Jego prowadzenie i ochronę.
A więc ci ludzie, ci prości ludzie, którzy uwierzyli i zaufali Bogu i Jego przewodnictwu, nigdy
nie poznali głodu na Ukrainie. Nigdy nie zaznali prześladowań i prób. Nie musieli patrzeć, jak
odbierają im dzieci. Nigdy nie ujrzeli Syberii, ani tych wszystkich rzeczy, które działy się w Rosji.
Od 1933 roku w Rosji nastał straszny i okrutny czas. Wiele milionów ludzi zmarło. Pan uchronił ich
również od wielkiej wojny. A II Wojna Światowa pochłonęła 20 milionów istnień ludzkich z terenu
Rosji i Ukrainy. To duża liczba. Sześć milionów ludzi na Ukrainie poniosło śmierć głodową w 1933
roku.
Tak więc cokolwiek Pan im obiecał, spełniło się. On wybawił ich od tego kraju, od głodu i
kłopotów, od wojny, tak jak obiecał. A ponieważ nie było żadnych form przekazu, żadnego radia,
żadnych maili docierających do Chin na tych opustoszałych terenach, tych odosobnionych
miejscach w górach, oni nie wiedzieli, że w Rosji panował głód, który odebrał życie wielu
milionom ludzi. Nie wiedzieli nawet, że była wojna, aż do momentu, kiedy zaczęły przychodzić
jakieś listy. Kiedy Komuniści weszli do Chin w 1948 roku, wtedy nadeszły wiadomości. Rozwinął
się wówczas transport i komunikacja, zaczął się handel wymienny z Rosją. Rosja i Chiny stały się
przyjaciółmi. I wtedy nadeszły wiadomości. W Rosji i na Ukrainie panował głód, trwała wojna,
która pochłaniała wiele ofiar ludzkich.
Ale ci prości ludzie zostali ochronieni i wybawieni przez Pana, wyprowadzeni z obszaru klęski i
żyli bardzo błogosławionym życiem. Była to bardzo urodzajna ziemia, bogata w sól, a Pan
błogosławił owoce ich pracy. Oczywiście nie byli oni bogaci według standardów amerykańskich.
Nie. Nadal byli prostymi farmerami. Ale mieli swoje bydło i swoje mleko. A ten brat, który stracił
swój dom, wybudował porządny dom w Chinach, miał też wiele krów i wiele koni. Tak więc Pan
przywrócił mu więcej niż stracił, dla jego posłuszeństwa. On i tak straciłby to następnej nocy. Ale
ze ze względu na posłuszeństwo wobec Pana i Jego głosu został bogato wynagrodzony. Ponieważ
Pan jest wierny i chętny, aby błogosławić swojemu ludowi, o ile jest on posłuszny Jego głosowi i
podąża za Nim.
Wspomniałem krótko o tym, co się wydarzyło. Byliśmy świadkami wielu wydarzeń, wielu
cudów i sytuacji, które wydarzyły się w Rosji i w Chinach. Kiedy nasz lud znajdował się w
Chinach, zanim jeszcze wkroczyli Komuniści, kiedy był to jeszcze wolny kraj, Pan zaczął mówić
do nas: „Moje dzieci, Chiny są dla was jedynie miejscem postoju. Wyprowadzę was do kraju mleka
i miodu. Zaprowadzę was do wolnego kraju opływającego w mleko i mód. A tam spotkacie wielu
ludzi, którzy noszą moje imię, ale nie służą mi tak, jak powinni, zgodnie z moimi przykazaniami. I
będziecie świadczyć przed nimi o mojej mocy, przykazaniach i o mojej woli.” To właśnie mówił
Pan do naszego ludu, kiedy się modlili, że wyprowadzi ich do innego kraju. Pan powiedział
również, że rząd w Chinach wkrótce się zmieni i nastaną wielkie kłopoty w Chinach, i że Jego lud
powinien być przygotowany na to, aby wyruszyć.
W ciągu 1947 roku Pan wyprowadził większość z tych pięciuset członków kościoła na Filipiny.
Wyruszyli z zachodnich Chin do wschodnich Chin, potem na Filipiny, potem do Paragwaju, a
następnie do Ameryki. I większość grupy wyruszyła na bezpośrednie przykazanie Ducha Świętego,
aby wyjść i nieść ze sobą Ewangelię. I tak wyruszyli. Około trzydziestu rodzin wyszło, a nasza
rodzina była jedną z tych, które pozostały w Chinach.
I oczywiście w 1948 roku, rok po tym, jak pierwsza grupa wyruszyła, w Chinach miała miejsce
rewolucja i weszli Czerwoni. Chiny stały się przyjaciółmi Rosji. I oczywiście to, co miało miejsce
w Rosji, zaczęło się w Chinach. W Rosji zajęło im szesnaście lat, aby stać się silnymi,
skonfiskować własność ludzi i złamać ich wolę. Ale w Chinach trwało to bardzo krótko. W ciągu
czterech lub pięciu lat zmuszono większość ludności, aby przyłączyła się do spółdzielni
produkcyjnych, odebrano im całą własność, a wielu zostało rozstrzelanych i zabitych. Jeżeli ktoś
miał cztery krowy uznawano go za wroga ludu i likwidowano. Wywożono go ciężarówką poza wieś
i rozstrzeliwano. W taki właśnie prosty sposób. Życie było bardzo tanie w Chinach i w Rosji.
Tak więc byliśmy świadkami tego, co działo się w Chinach w tych ciężkich czasach. I
oczywiście sprawą numer jeden, podobnie jak w Rosji, było to, że zaczęto walczyć przeciwko
Bogu. Ponieważ była to ich główna ideologia: „Zbudujemy szczęśliwe społeczeństwo, zbudujemy
nowy świat bez Boga, nie potrzebujemy Boga, nie ma żadnego Boga.” Tak więc pierwszą rzeczą,
którą się zajęli było prześladowanie kościoła i wiary Jezusa Chrystusa. I tak nasi bracia zostali
poddani surowym prześladowaniom. Większość kaznodziejów zostało zabranych do obozów
koncentracyjnych i obozów pracy, schodząc głęboko do kopalni, pracując na małych racjach
żywieniowych, będąc szorstko traktowanymi i bitymi. Niektórych skazywano na dożywocie.
Mówiono im: „Nigdy nie pozwolimy wam odejść.” Ale oni odpowiadali swoim zwierzchnikom, że
Bóg wyprowadzi ich do kraju mleka i miodu: „Nie pozostaniemy tutaj, odejdziemy stąd.” I
oczywiście wyśmiewano ich i mówiono: „Nigdy nie pozwolimy wam odejść, ponieważ jesteście w
naszych rękach, zrobimy z wami, co będziemy chcieli. Nigdy was nie wypuścimy. Zgnijecie w
więzieniu. Wszystkich was zabijemy i nie pozwolimy wam odejść.”
Ale nasi ludzie powiedzieli: „Będziemy ufać Panu, będziemy ufać żyjącemu Bogu, który
obiecał nam i On nas wyprowadzi.” Ale oczywiście ludzie w Chinach musieli przejść przez wielkie
próby i prześladowania. Była bieda, jedzenie było wydzielane, były bardzo duże potrzeby
ekonomiczne. Większość naszych ludzi była w strasznej potrzebie.
Otrzymywali 800 gram oleju na osobę miesięcznie i było to wszystko, co można było otrzymać,
oraz bardzo marną rację ryżu. Ludzie nie mogli przetrwać na takiej racji. Ale dzięki Bogu nasz lud
przebywał w rejonach górskich i mogli oni chodzić w góry na polowania i przynosili ptactwo i
dziką zwierzynę. Tak więc nikt w Chinach nie głodował. Pomimo tego, że panowały głód i śmierć
wśród chińskiej ludności, a także tureckiej i innej. Ale Pan zabezpieczył Swój lud.
Nasi ludzie w Chinach modlili się nocami. W całym mieście trwały modlitwy. Kościół chiński
był kościołem modlitwy. Bracia często wstawali o czwartej lub o piątej nad ranem i gromadzili się
na modlitwę i modlili się przez dwie godziny, a następnie o ósmej szli do pracy. A potem w nocy
ich modlitwy wznosiły się nad miastem. Zgromadzali się w grupkach domowych, modlili się i
szukali oblicza Pana: „Panie, obiecałeś, że nam pomożesz, powiedziałeś, że nas ochronisz.”
I Pan pocieszył ich i odsłonił przed nimi to, co zamierzały uczynić władze i co ma się stać. Pan
przez Ducha Świętego odsłaniał rzeczy, które miały nadejść i lud został pocieszony. Tak więc Pan
przeprowadził w końcu nasze grupy przez Chiny, pojedynczymi rodzinami, około 7 tysięcy
kilometrów do Szanghaju, które znajduje się około 10 godzin od Hong Kongu pociągiem, o ile
słyszeliście o Hong Kongu. To właśnie tam znajduje się Szanghaj. Liczy on około 8 milionów
mieszkańców.
Oczywiście w tamtym czasie nie wolno było podróżować. Nie wolno było nawet opuszczać
miasteczka. Tak jak już się dzieliłem, trzeba było mieć cztery stemple na papierze, gdzie się jedzie,
kiedy się wraca, i wszystkie te rzeczy, i trzeba się było pod tym podpisać. Trzeba było przejść przez
cztery różne urzędy, zanim można było opuścić miasteczko. A jednak Pan wyprowadził nasz lud
pieszo i na koniach, a następnie na ciężarówkach i pociągami. I w końcu wszyscy ci, którzy byli
ludźmi wiary, ludźmi modlitwy, ludźmi, którzy chcieli chodzić blisko z Panem, każdy z nich udał
się do wolnego kraju. Poszli do Hong Kongu, a następnie zostali wypuszczeni przez władze,
chociaż ich zastraszano. Pan otworzył drzwi kurtyny w Bamboo i każdy z nich wyszedł, włącznie z
braćmi, którzy byli więźniami. Zostali zwolnieni i przewiezieni do Szanghaju, a następnie
wypuszczeni do wolnego kraju.
Tak więc nasz lud przybył do kraju mleka i miodu. Ale i tak było to miejsce postoju. Ponieważ
jeszcze w Chinach, kiedy moja mama pościła i modliła się, Bóg powiedział jej, że będziemy
mieszkać w Kanadzie. Miało to miejsce 16 lat przedtem, zanim się stało. Tak więc wiedzieliśmy, że
w końcu nasza rodzina znajdzie się w Kanadzie. Przez 10 lat przebywaliśmy w Australii, a
następnie wyjechaliśmy w 1969 roku, kiedy Pan powiedział, że mamy udać się do Kanady. Tak
więc przybyliśmy do Vancouver, przypłynęliśmy statkiem z Australii do Kanady. Wiele, wiele
rzeczy wydarzyło się w drodze przez Chiny, kiedy Pan prowadził i cudownie zaopatrywał, chronił i
wybawiał. Ponieważ podróżowanie w Chinach związane było z tym, że ludzie byli śledzeni,
chwytani, odsyłani z powrotem, straszono ich więzieniem i dręczono. Bez Boga była to rzecz
bardzo trudna do wykonania. Ale z żywym Bogiem wszystko było możliwe. Każdy z nich został
wyprowadzony do wolnego kraju.
Ten fragment pisma zachowałem dla was na koniec, ku naszemu pouczeniu i upomnieniu. I
również ku ostrzeżeniu. Kiedy czytacie 10 rozdział 1 List do Koryntian, jest tam napisane, że
cokolwiek przydarzyło się Izraelitom, jest przykładem dla nas. Zostało to napisane dla nas, którzy
zbliżamy się do końca czasów, jako chrześcijanie nowej ery chrześcijańskiej. Tekst ten mówi, że oni
tak czynili i zginęli. Czynili w ten sposób i zginęli. Być może pamiętacie, jak apostoł Paweł,
poruszony przez Ducha Świętego powiedział, co uczynili Izraelici. Jak uprawiali bałwochwalstwo.
Jak szemrali. Jak cudzołożyli. Jak robili różne rzeczy i zginęli.
Bóg mówi przez Ducha Świętego, przez apostoła, do chrześcijan tego wieku, że możliwą rzeczą
jest, aby być nawet ludem Bożym, że możliwe jest, aby być nawet wierzącym i prowadzonym przez
Boga, a mimo to nadal możliwe jest to, że można odpaść. Nawet do tego stopnia, że wasze imiona
mogą zostać wyrzucone z Księgi Żywota. Takie niebezpieczeństwo czyha na wierzących. A więc co
przydarzyło się naszemu ludowi, kiedy przybył do wolnego świata? Ich oczy rozglądały się we
wszystkich kierunkach: „Co za błogosławiony kraj, co za obfitość!” Ponieważ żyli w Chinach na
marnych racjach, na granicy głodu – mimo, że nasz lud nie głodował – ale byli w wielkiej
potrzebie. Kiedy dają wam tylko, o ile dobrze pamiętam, jeden metr materiału na cały rok i to jest
wszystko, co możecie otrzymać, wszystko jest wydzielane - jesteście wówczas w wielkiej
potrzebie.
A więc gdy nagle przybywacie do wolnego świata, wasze oczy rozglądają się we wszystkich
kierunkach: „Co to jest? Czy to jest raj? Taki błogosławiony kraj, taka obfitość wszystkiego,
obfitość materiałów, jedzenia.” Tak więc nasi ludzie byli naprawdę podekscytowani. I zaczęli
budować sobie domy. Podjęli pracę i zaczęli zdobywać pieniądze i tego typu rzeczy. I powoli, krok
po kroku, tych codziennych modlitw było coraz mniej i mniej, były coraz rzadsze i rzadsze. I
kościół stracił w ten sposób ducha modlitwy. Lud Boży stawał się coraz bardziej bogaty i coraz
bardziej błogosławiony przez Pana, tak jak Pan im to obiecał. Ale Pan nie kazał im czynić tego, co
oni robili. Pan powiedział im, aby nadal byli zaangażowani w Boże Słowo, aby byli żywymi
świadkami i świadczyli i dzielili się Ewangelią z wszystkimi tymi, którzy żyli w tych krajach
wolności i obfitości. To było ich zlecenie. Ale oczywiście do pewnego stopnia zapomnieli o tym
zleceniu. Zostali pochłonięci troskami życia, budowania domów, pięknych domów. Nagle dom nie
okazał się wystarczająco duży, więc budowali większy dom, z większą ilością sypialni, z większą
ilością dywanów, z pięknymi ozdobami, i zanim się zorientowali siostry stały się bardzo kolorowe,
bardzo piękne. I zgadnijcie, co stało się z kościołem rosyjskim i chińskim w wolnym świecie?
Zamierzam dzielić się bardzo otwarcie tym, co się stało. Bóg przykazał Swojemu ludowi
kroczyć według wszystkich przykazań Jego Słowa. Nasze siostry były bardzo skromne, w Rosji i w
Chinach postępowały rozsądnie i ze wstydem. Pamiętam jak przyozdobiona była moja babcia. Ona
była bardzo prostą kobietą. Ubrana była bardzo skromnie, w jednokolorową sukienkę. I było to
nakazem Pańskim. Nosiła również nakrycie głowy. I bracia też byli bardzo skromni.
Ale w kraju, gdzie wszystkiego jest bardzo dużo, gdzie panuje obfitość, taka różnorodność,
takie piękno, babilońskie piękno, zanim można się było zorientować, nasze siostry zaczęły stawać
się coraz bardziej modne. Ich okrycie zanikało coraz bardziej i bardziej i w końcu pozostała tylko
mała puszysta rzecz tutaj. Siatka i czapka z dwoma szpilkami we włosach. I w końcu któregoś dnia
nasze siostry straciły te szpilki gdzieś w szufladzie i wiatr porwał to ostatnie nakrycie głowy. Nasze
siostry porzuciły swoje okrycia, a nasi bracia umiłowali świat i zaczęli prowadzić bardzo modny
tryb życia. Podobny mniej więcej do Zachodniego świata i Australijskich i Kanadyjskich kościołów.
Mniej lub bardziej zmieszali się ze światem.
Ale co się stało? Pan ostrzegał nasz lud nawet w Australii i Kanadzie: „Moje dzieci, kroczcie w
posłuszeństwie i mojej świętości, tak jak uczyłem was przez Ducha Świętego i przez Słowo.
Kroczcie w tym, bądźcie posłuszni i pokutujcie.” Pan wzywał nasz lud do pokuty przez Ducha
Świętego, przez wizje, przez objawienia i wszystkie te rzeczy.
I oczywiście z pośród wielu ludzi pozostało niewielu, którzy nadal są wierni Panu, tak jak
starsze pokolenie. Nasze dzieci są czwartym pokoleniem. A z pokolenia na pokolenie nasz lud
odchodził od Pana. I w końcu Duch Święty opuścił wiele z naszych kościołów w wolnym świecie.
Cuda i dziwy odeszły. Obecność Pana, słodka obecność Pana, radość pochodząca od Pana, radość
pochodząca od Ducha Świętego, manifestacje Ducha Świętego odeszły. Dziewięć darów Ducha
Świętego, które działały w Rosji i Chinach, odeszło.
Kościół stracił wszystko. Większość. Bóg zawsze miał resztkę, nawet w dawnych dniach. Tak
więc z pewnością nie każdy, ale większość z nich kocha ten świat. Pożądliwość ciała, pożądliwość
oczu przejęły kontrolę i nasz lud faktycznie powtórzył przykład, czy też doświadczenie Izraelitów,
którzy przyszli do ziemi obiecanej, ziemi obfitości, jak czytamy, i kiedy Jozue i starsi byli wśród
nich, oni, którzy pamiętali cuda Pana, potężną rękę Boga, który wyprowadził ich z Egipt przez
pustynię w cudowny sposób, i kiedy oni żyli i przypominali o tym ludziom, wówczas lud chodził z
Bogiem. Znali Boga.
Ale kiedy umarł Jozue, kiedy umarli starsi, kiedy wymarło kilka pokoleń, nastało pokolenie,
które nie znało Pana. I zaczęli kochać otaczający świat, pokochali świat, zaczęli kłaniać się bogom
otaczających narodów. Baalowi i Asztarte. To zasadniczo stało się z większością ludzi. I potem
wielokrotnie Bóg oświadczał się w surowych sądach przed naszym ludem, czy okażą
posłuszeństwo Panu. Jeśli nie będą Panu posłuszni, jeśli nie będą pokutować, Bóg osądzi ich w tej
ziemi mleka i miodu. I oczywiście, jak już to zostało powiedziane, w większości kościołów praca
Ducha Świętego, za którą podążały znaki, mniej lub bardziej ustała. Kościół stał się przepisowym
kościołem z wieloma programami, różnymi aktywnościami, bardzo zajętym. Zaczęło kręcić się koło
wielkich religijnych działań stworzonych przez człowieka, ludzkich reguł i różnych takich rzeczy.
Wprowadzono do kościoła wiele tradycji, o których nie ma w ogóle mowy w Słowie Bożym. I
myśleli, że zapełnią tą pustkę po odejściu obecności Ducha Świętego działaniami, wielkim
poruszeniem i hałasem.
I niektóre z tych kościołów zaszły już tak daleko w podejmowaniu prób udowodnienia tego, że
obecność Pana jest z nimi, że zaczęły angażować się w wielkie poruszenia i nawet niektórzy z
naszych ludzi przyłączyli się do tych, którzy kręcą się w kółko, tańczą, klaszczą i czynią wielki
hałas.
Ale to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością Pisma, to nie ma nic wspólnego z prawdziwą
obecnością Boga, to nie ma nic wspólnego z faktyczną mocą Ducha Świętego. Poczytajcie tylko
nauki Jezusa. Poczytajcie o doświadczeniu apostołów. Czy oni mieli ciało? Czy apostołowie skakali
w kółko w ciele i próbowali podrabiać doświadczenie? Nie. Oni działali z mocą Ducha Świętego, z
prawdziwymi znakami i cudami. I nie mieli czasu na rzeczy cielesne. Tak więc ja nie wiem nic o
tym, aby mój Chrystus skakał dookoła, klaskał lub czynił inne tego typu rzeczy w świątyni. Nie
widzę też apostołów skaczących w kółko w ciele, klaszczących i tańczących. Nie odnajduję czegoś
takiego w Piśmie Świętym. Nauki Chrystusa i apostołów są dla mnie ostatecznym autorytetem.
Tak więc, aby skrócić długą historię, nasz lud powtórzył większość doświadczeń Izraelitów,
kiedy zostali wprowadzeni do ziemi obiecanej. I ja byłem jednym z nich. Byliśmy wówczas
młodymi ludźmi. Miałem 18 lat, kiedy przybyliśmy do Australii. Byliśmy młodzi, pełni życia i
energii. Pracowaliśmy ciężko w kościele, byliśmy strasznie zajęci, ale potem powoli zobaczyliśmy,
co się stało. Troską braci stało się budowanie jednego domu, następnie dwóch domów, potem
podejmowali dwie prace. Potem zaczęli posyłać swoje żony do pracy, aby zdobyć więcej dolarów i
lepsze dywany, i to i tamto. I zanim się zorientowali, zostali pochłonięci przez materialistyczne
wysiłki.
Tak więc życie modlitewne odeszło i zostało zastąpione przez spotkania i konferencje, to i
tamto, i kościelne zajęcia. I byłem tym całkowicie zajęty. Jednak Pan w swoim miłosierdziu
wzywał. Posłał proroków do mojej rodziny, zganił mnie i powiedział, abym pokutował. I abym
zaczął badać Pismo i wrócił na wąską drogę.
Pan ostrzegał mnie osobiście kilka razy w Australii. Ale ja nie miałem czasu, aby badać Pismo,
ponieważ byłem zajęty pracą w kościele. Byłem zajęty rzekomo pracą dla Boga. Byłem
ordynowanym kaznodzieją, byłem sekretarzem kościoła, byłem młodym dyrektorem, robiłem to i
tamto, prowadziłem chór, zajmowałem się drukowaniem i tego typu rzeczami. Byłem zajęty, nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin