Zaskakujące spotkanie.docx

(13 KB) Pobierz

Zaskakujące Spotkanie

W głębokich cieniach nie było widać nawet śladu ruchu, gdy tuż przed północą powoli przemierzał ulicę. Jak zwykle był sam, jednak coś podpowiadało mu, że nie wszystko jest w porządku. W chłodnym powietrzu nocy wyraźnie wibrowała czyjaś obecność. Nie słyszał nic prócz odległych krzyków polujących puchaczy i bliższego zawodzenia nieustającego wiatru. A mimo to wyczuwał coś wymykającego się jego pojmowaniu. Księżyc wstydliwie skrył się za zasłoną zbierających się chmur, kiedy coś pojawiło się w otulającej go nieprzeniknioną zasłoną ciemności.

Nagły dreszcz przebiegł jego ciało, choć wydawał się już zapomniany przez tyle lat nieśmiertelności. Nie czuł zimna – do jego odczuwania nie był zdolny już od wielu wieków. Teraz jednak drżał, choć sam nie potrafił zrozumieć dlaczego. Lęk przeminął po kilku okropnych minutach pozostawiając tylko niezrozumiałe wspomnienie. Maszerując przed siebie zwracał uwagę na każdego szukającego jedzenia szczura, na każdego polującego kota, ale żadne z tych stworzeń nie mogło być źródłem jego irracjonalnego strachu sprzed kilku chwil. Czas mijał, zbliżał się świt i pora już była znaleźć ofiarę, której krew zaspokoiłaby jego głód.

Tej nocy nie miał szczęścia, ulice były puste niczym obrabowany grobowiec faraona. W zasięgu wzroku nie pojawił się nawet mleczarz czy prostytutka. Przygryzł wargę gdy pragnienie zaczęło mu bardziej doskwierać. Musiał się napić. W tym momencie ją ujrzał. Wydała mu się najpiękniejszą ludzką istotą jaką kiedykolwiek widział. Spacerował spokojnie, wyraźnie zapominając o niebezpieczeństwach czyhających na młodą, samotną dziewczynę o czwartej nad ranem. Powinno wydać mu się to podejrzane, lecz za bardzo zaprzątał go dojmujący głód. Zbliżył się do niej niczym cień nie zdając sobie nawet sprawy iż jej ruchy były nie mniej ciche niż jego własne. Przez ułamek sekundy stał tuż za nią wdychając słodki zapach jej szamponu. Miękko skłonił głowę by dosięgnąć jej łabędziej szyi, niemal żałując że będzie musiał rozedrzeć aksamitną skórę.


Zwróciła się do niego twarzą, a w jej głębokich czarnych oczach nie było zaskoczenia ani strachu. W przeciwieństwie do jego własnych wyrażających jedynie osłupienie. Pierwszy raz w swym zbyt długim życiu spotkał istotę odporną na jego hipnotyczne zdolności. Wiedział że uśmiechnęła się łagodnie, choć w ciemnościach bocznej uliczki dającej im teraz schronienie nie mógł dostrzec jej ust. Nie była człowiekiem, tego mógł być pewien. Lecz czym była w takim razie, bo przecież nie wampirem jak on. Na pewno nie była też ghoulem – one zawsze śmierdziały trupem bez względu na ilość użytych perfum. Dotknęła jego policzka uważnie mu się przyglądając. Była ciepła jak żywa istota, lecz instynkt podpowiadał mu, że nią w rzeczywistości nie była. Przez długą niczym wieczność chwilę nie padło żadne słowo.

Wreszcie objęła go i w tym momencie pojął jej prawdziwą naturę. Nieśmiertelna Łowczyni, niepokonana i niezniszczalna. Legendy o niej krążyły pośród stworzeń nocy od niepamiętnych czasów. Nikt w nie wierzył,, lecz nikt im nigdy nie zaprzeczał. Zgodnie z opowieścią, Łowczyni była jednym spośród stworzeń nocy zdolnym kroczyć w palących promieniach słońca. Polowała na wampiry, których krew nie była naznaczona siłą życia, tak potężną w ciałach zwykłych ludzi. Utrzymywała równowagę pomiędzy ciemnością i światłem, zawsze pozostając bezstronną.

Był zgubiony. Uświadomił to sobie, gdy jej nagle odkryte śnieżno białe kły wbiły się w jego ciało otwierając żyły napęczniałe skradzioną krwią. Nie próbował się bronić, zafascynowany niczym ptak wpatrujący się w powolny ruch jadowitego węża. Piła powoli, delikatnie wysysając szkarłatny, życiodajny płyn. Jedną ręką bawiła się delikatnie jego długimi, czarnymi włosami podczas gdy drugą ciasno obejmował go w pasie. Bez trudu rozumiał jej ekstazę, aż nazbyt dobrze znając to cudowne uczucie. Słabł, lecz nie pozwoliła mu upaść.

Świat tańczył mu przed oczami, słońce miało za chwilę ukazać się nad horyzontem a Łowczyni zakończyć swoją ucztę. Nie zamierzała go jednak zabić, oczywiście jeżeli można mówić o zabiciu kogoś kto od wieków był martwy. Pocałowała go i stracił przytomność. Zapadając się w zapomnienie był niemal pewny, iż nigdy się już nie obudzi. Wszak słońce zaraz wstanie zatapiając świat w swym zabójczych, jasnych promieniach.

“Legenda okazała się zaledwie częściowo prawdziwa. Można przeżyć spotkanie z Łowczynią” – Pomyślał wampir odzyskując świadomość w bezpiecznym, ciemnym pokoju niedaleko od miejsca feralnego spotkania. Nie spotkał jej już nigdy więcej, lecz na zawsze zachował ją w pamięci, do końca nie wiedząc czym naprawdę była.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin