Masterton+Graham+-+Dziewicza+podroz.pdf

(1477 KB) Pobierz
326601219 UNPDF
G RAHAM M ASTERTON
D ZIEWICZA PODRÓŻ
T YTUŁ ORYGINAŁU M AIDEN V OYAGE
P RZEŁOŻYŁ P IOTR K
„…Zapamiętacie Państwo na zawsze ten romantyczny widok fosforyzujących fal, lśniących
wszystkimi barwami tęczy i rozpryskujących się na tysiące małych perełek i diamentów po
uderzeniu w burty statku. Zapamiętacie, z jaką ochotą Wasza wybranka spełniać będzie wszystkie
Wasze życzenia, pragnąc Was zadowolić, pragnąc pozostawić po sobie w Waszych umysłach
jedynie romantyczne i radosne wspomnienia. Zapamiętacie jeszcze wiele innych wspaniałych
rzeczy, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości”.
Reklama Cunarda
P ODZIĘKOWANIA
Autor pragnie podziękować prezesowi oraz zarządowi Keys Shipping Line Ltd za ich cenną i
pełną cierpliwości współpracę, okazaną podczas przygotowywania tej książki. Dziękuję także
Benney Memoriał Library w Bostonie, w stanie Massachusetts, za udostępnienie treści listów i
dokumentów Marka Beeneya.
Dziękuję również Constance Spratt, która tak wiele wysiłku włożyła w przepisanie
manuskryptu.
R OZDZIAŁ PIERWSZY
Gdy przybyli, aby oznajmić, że tej nocy zmarł jej ojciec, przebywała właśnie w kuchni,
przygotowując cynamonowe tosty. Była zupełnie naga, bo przecież za ubranie nie można uważać
ani aksamitnych, różowych domowych pantofli, ani wstążki we włosach. Do kuchni wszedł Nigel
w turkusowym szlafroku i powiedział poważnym głosem:
— Lepiej włóż coś na siebie. Czeka na ciebie pan Fearson. Mówi, że ma bardzo smutną
wiadomość.
Najprawdopodobniej była to ostatnia beztroska chwila jej radosnej młodości. Nigel zapamiętał
ten moment do końca życia, pamiętał go nawet wtedy, gdy był już żonaty z Penelope i mieszkał w
hrabstwie Oxford, w towarzystwie małżonki, trzech kucyków, kaczki i dwóch stanowczo zbyt
grubych córek — bliźniaczek. Widział go tak wyraźnie, jakby przyglądał się prześlicznej kartce
pocztowej: Catriona, stojąca przy kuchence gazowej marki „New World”, z bladą twarzą zwróconą
w jego kierunku, z nieco skośnymi oczyma, w których z sekundy na sekundę zaczynała pojawiać
się coraz większa niepewność, z ciemnymi, odrobinę kręcącymi się włosami, związanymi z tyłu, i
młodziutkim ciałem o wspaniałych kształtach, na które padały przez okno ciepłe promienie słońca.
Była godzina jedenasta rano w czwartek, 12 czerwca 1924 roku. Wspaniały dzień, szczególnie gdy
się ma dwadzieścia trzy lata i jest się zakochanym, i to w takiej dziewczynie jak Catriona. Miała
wagę i figurę swojej matki — wysoka, o dużych piersiach, aż za dużych, jak na modę
obowiązującą w roku 1924, i o zbyt wąskich biodrach. Bez wątpienia była jednak najpiękniejszą
dziewczyną, jaką Nigel kiedykolwiek spotkał; uważał, że jest nawet ładniejsza niż bogini piękności
tamtych czasów, Rosebud Wilkinson. Nie mógł oderwać od niej wzroku, gdy naga przechodziła
przez kuchnię, ściągała z oparcia krzesła różowy, aksamitny porannik i powoli się nim okryła.
— Cat, najdroższa. — Objął jej ramiona. Przylgnąwszy do niej, wyczuł pod aksamitem miękkie,
okrągłe piersi. — Mam nadzieję, że to nic strasznego.
Skinęła głową, ale nic nie powiedziała. Nigel przez chwilę stał bez ruchu z zaciśniętymi ustami,
jakby wahając się, wreszcie otworzył przed nią drzwi. Przez sekundę lub dwie stał jeszcze w progu,
po czym ruszył za Catrioną, uprzednio starannie przygładziwszy swe jasne włosy. Wiedział, że
wiadomość, z którą przybył do Catriony pan Fearson, jest bardzo poważna. Był wściekły, że jego
ukochana Cat musi jej wysłuchać właśnie tego pięknego poranka. Było to jednak nieuniknione.
Zdawał sobie sprawę, że Fearson przenigdy nie przyszedłby do jego domu, gdyby nie chodziło o
coś śmiertelnie ważnego.
Pan Fearson, razem z panem Thurrockiem, czekali w salonie. Na tle złoto–czarnej tapety na
ścianach, starannie i elegancko ubrani, wyglądali tutaj niczym przybysze z innego świata, albo co
najmniej z innej epoki, bardzo odległej, takiej, w której nie znano jeszcze aksamitnych poranników
i kolorowych wstążek do wiązania włosów, a suknie, noszone przez kobiety, musiały sięgać
poniżej kostek. Ani Fearson, ani Thurrock nie skorzystali z zaproszenia Nigela i nie usiedli. Nic
dziwnego: na jednym fotelu walały się resztki jakiejś garderoby, a na drugim straszyły okruchy
chleba i talerz ze zduszonym niedopałkiem papierosa.
— Słucham panów — odezwała się Catrioną. — Jestem zaskoczona, że was tutaj widzę.
Fearson stał wyprostowany sztywno, z czarnym płaszczem wciąż zapiętym pod szyję.
— Proszę pani, to nie jest towarzyska wizyta — powiedział. — Przyjechaliśmy pierwszym
porannym pociągiem — dodał, wbił spojrzenie w ziemię i niepewnie odchrząknął. — Początkowo
zastanawialiśmy się, czy do pani nie zatelefonować lub nie wysłać telegramu; pani matka
stwierdziła jednak, że najmądrzej będzie, jeżeli przekażemy pani tę wiadomość osobiście. Przykro
mi, ale to bardzo zła wiadomość. Pani ojciec zmarł. Zmarł na atak serca, wczoraj, krótko przed
północą.
— Mój ojciec zmarł? — powtórzyła Catriona. — Nie rozumiem.
— Cat, moja najdroższa — westchnął Nigel. Podszedł do niej i spróbował ją objąć, ale odsunęła
jego ramię. Poczuła, że łzy napływają jej do oczu, jednak nie pociekły po policzkach, a jedynie
sprawiły, że obraz Fearsona i Thurrocka stał się o wiele mniej wyraźny. Jak to możliwe, że ci dwaj
mężczyźni przyszli do niej z tak straszną wiadomością? Przecież za oknem jasno świeci słońce,
wesoło śpiewają ptaki, samochody jeżdżą bez przerwy, a jej ojciec zmarł i już nigdy tego
wszystkiego nie zobaczy? Nie, to nie może być prawda.
— Matka pani poprosiła, abyśmy zabrali panią — powiedział Fearson cichym głosem.
Pociągnął nosem; minę miał bardzo nietęgą.
— Jutro przyjedzie cała pani rodzina — dodał Thurrock. — Kuzyni i reszta.
— Czy to się odbyło szybko? — zapytała Catriona.
Fearson zamrugał oczyma. Najwyraźniej nie zrozumiał jej pytania.
— Czy to długo trwało? — Catriona powtórzyła. — Chodzi mi o atak serca.
— Och, nie — odparł Fearson. — Bardzo krótko. Pani ojciec zgasł nagle, niczym zdmuchnięta
świeczka, jak powiedział doktor Whitby. W jednej sekundzie był jeszcze z nami, a w następnej już
w ramionach Stwórcy.
Catriona dotknęła opuszkami palców wilgotnych oczu. Wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć.
— Przykro mi, proszę pani — powiedział Fearson. — Proszę przyjąć wyrazy najszczerszego
współczucia. Pragnę też zapewnić, że śmierć pani ojca jest ogromną stratą dla nas wszystkich.
— Tak, tak, oczywiście — powiedziała Catriona z westchnieniem. Popatrzyła na Fearsona i na
jej ustach pojawił się na krótką chwilę smutny uśmiech. — Najgorsze jest to, że kiedy widziałam
ojca ostatni raz, strasznie się pokłóciliśmy.
— Podobno gdy ojciec i córka bardzo się lubią, często się sprzeczają — odezwał się Thurrock.
— To jest tak samo jak z magnesami. Identyczne bieguny odpychają się, a przeciwne przyciągają.
— Tak — odparła Catriona. Nie do końca rozumiała, co Thurrock ma na myśli.
— Napijesz się czegoś? — zapytał ją Nigel zaniepokojony. — Filiżankę kawy? A może
kieliszek brandy? Jesteś blada jak mumia Tutenhamona.
— Nalej mi dżinu — powiedziała. Nagle szczelniej otuliła się porannikiem, jakby w pokoju
zrobiło się zimno. — I przynieś szklankę na górę. Muszę się spakować.
Nigel popatrzył pytająco na Fearsona i Thurrocka. Fearson wzruszył ramionami. Któż mógł w
tej chwili pomóc Catrionie, i w jaki sposób? Można jej było tylko współczuć. Wyszła z salonu i po
chwili mężczyźni usłyszeli jej kroki na schodach.
— No, cóż — westchnął Nigel. — Może panowie czegoś się napiją?
— Jak dla mnie, jest jeszcze trochę za wcześnie — odparł Thurrock.
Nigel podszedł do barku i napełnił dżinem pół szklaneczki przeznaczonej do martini.
— Chyba mieliście wczoraj wesoły wieczór — zauważył Fearson, omiatając wzrokiem nie
posprzątany pokój.
— Słucham? Och, nie, nic z tych rzeczy. Przyjmowaliśmy zaledwie kilkoro przyjaciół. Trochę
popiliśmy — odpowiedział mu Nigel.
— Dobrze się bawicie tutaj w Londynie, prawda?
— Żeby pan wiedział. Cat, to znaczy, panna Keys, bardzo lubi takie życie.
Przez chwilę panowało milczenie.
— Wygląda na to, że będziecie musieli przełożyć dziewiczą podróż „Arcadii”, prawda? O ile
wiem, miała wypłynąć w przyszłym tygodniu — odezwał się Nigel.
— Wypłynie we wtorek — powiedział Fearson.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin