Dom wariatów.doc

(61 KB) Pobierz
Chłopak otworzył oczy i przeciągnął się

Chłopak otworzył oczy i przeciągnął się. Po chwili odwrócił się na drugi bok. Zdrętwiał. Włożył rękę pod kołdrę i odetchnął z ulgą. - Mam na sobie gacie... - wstał i spojrzał z niechęcią na leżącego w łóżku mężczyznę. - Za dużo wypiłem. - westchnął i poszedł do łazienki. Po chwili wyszedł z niej z mokrą głową. Nie wracając do pokoju ruszył do kuchni.
    -Już na nogach Serin? - kobieta zajrzała do pomieszczenia.
    -Tak Kim... A właśnie... Wiesz kim jest ten koleś w moim łóżku? I dlaczego był w nim równocześnie ze mną?
    -Pewnie jakiś kolega Dana... Zrobił ci coś? - zaniepokoiła się.
    -Dzięki za troskę ale przydała by się trochę wcześniej... ZANIM znalazł się w moim łóżku. - chłopak zapalił papierosa. - Nie, nic mi nie zrobił... Przynajmniej nie zrobił zanim film mi się urwał. - spojrzał na nią z ukosa. - No co? Balanga przecież była...
    -Była... Taka mała... - Kim zaczerwieniła się. - Ale przecież ciebie na niej nie było!
    -No nie. - potwierdził z żalem Serin. - Na końcówkę wróciłem... Co wyście tam robiły w pokoju?! Jęki już na korytarzu było słychać! O! Cześć Trania.
    -Cześć Serin. - do kuchni weszła kobieta. Ziewnęła i pocałował Kim. - Czemu wyszłaś? Ja mam ochotę na więcej...
    -Wracam za jakiś czas. I żeby mi tu burdelu nie było! - Serin założył podkoszulkę i wyszedł z kuchni nie oglądając się.
   
    -Chcecie mi coś powiedzieć? - Serin spojrzał na Kim i mężczyznę stojących tak, że zasłaniali telewizor.
    -Tak. Widzisz Dan i ja...
    -No... Ja i Kim...
    -Co z wami? Wyduście to z siebie.
    -No, ten...
    -Jaaaaaa! Dan! Wyduście to z siebie dobrze? Mój program się zaraz zacznie!
    -Jesteśmy twoimi rodzicami! - krzyknęła Kim.
    -Ze jak? - zdziwił się Serin.
    -No... Kiedyś byliśmy razem..
    -To czemu mówicie mi to dopiero teraz?! Gdy mam piętnaście lat?!
    -Baliśmy się, że to wypaczy twoją psychikę.
    -Aha... Odkąd pamiętam zawsze mieszkałem z gejem i lesbijką. Gdy mam piętnaście lat oświadczają mi że są moimi rodzicami, którzy mieli ze sobą krótki heteroseksualny związek, którego owocem jestem ja. Mówią teraz bo obawiali się, że to wypaczy moją psychikę. Spoko. Wszyscy którzy tu przychodzą mogą się do mnie kleić, podszczypywać mnie, próbować zaciągnąć do łóżka i molestować mnie seksualnie ale to tak nie wypacza psychiki jak dowiedzenie się od dwójki homoseksualistów że jest się ich dzieckiem. Macie po dziesięć punktów za inteligencje. Idę coś wypić za moją wypaczoną psychikę. Przez was odechciało mi się oglądać telewizję.
    -Czułem w tym ironię. - wyznał Dan po tym jak za Serinem zamknęły się drzwi.
   
    -Serin... Powiedz ty mi jedną rzecz.
    -No? - chłopak oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na Kim.
    -Wolisz chłopców czy dziewczyny?
    -Telewizor.
    -Co?!
    -Daje więcej radości i nie trzeba się za nim nalatać żeby było miło.
    -Chodzi mi o inny rodzaj przyjemności.... Taki ten... bardziej dojrzały.
    -A od czego są programy po dwudziestej trzeciej?
    -Ale to nie to samo!
    -Mnie to wystarcza. - Serin wzruszył ramionami.
    -To jest aż tak przyjemnie? - spytała Kim po dłuższym milczeniu.
    -Ty takie pytania zadajesz piętnastoletniemu prawiczkowi?! - spojrzał na nią zaciekawiony. - Ty nigdy tego nie robiłaś?
    -Zawsze miałam z kim.
    -Dan nie miał takiego szczęścia... A mnie to po prostu nie odpowiada estetycznie.
    -Więc czemu rzucasz takie teksty?!
    -Ej! Ja mam piętnaście lat! Ja mogę rzucać takie teksty! Poza tym... Chyba nie chcesz mi wypaczać psychiki odmawiając mi tych tekstów?!
   
    -Nie lubię gejów i nie lubię lesbijek... Czemu to tałatajstwo kręci się po naszym domu?! Czemu wy nim jesteście?!
    -Masz chandrę? - Kim spojrzała z zaciekawieniem na Serina siedzącego na kanapie.
    -Ależ oczywiście, że nie...
    -Ufff... A już się bałam...
    -Jestem tylko cholernie wkurzony tym, że nie budzę się sam w swoim własnym łóżku. Najlepsze jest, że nawet nie wiem kim są ci ludzie. A co będzie jakby chcieli mnie zgwałcić?!
    -Zrobisz wtedy to co zwykle. Sztuczna szczęka murowana.
    -Ta... Ale chyba teraz będę używał tłuczka do mięsa...
    -Jak chcesz... - Kim wzruszyła ramionami. - Czemu po prostu nie zamkniesz drzwi w swoim pokoju na klucz?
    -To chyba oczywiste? Przecież wtedy nikt nie będzie mi się pakował do łóżka. - Serin wzruszył ramionami.
    -Rzeczywiście... Oczywiste... A właśnie... Dlaczego Dan już nie chce nigdzie z tobą chodzić?
    -To bardzo proste. Najpierw zarywają do mnie a jak okazuję się że nie jestem zainteresowany, to dopiero wtedy zwracają uwagę na Dana.
    -Przecież nie lubisz tego! Czemu się uśmiechasz?
    -A bo mam satysfakcję lepszego wyglądu i ukrytego potencjału seksualnego... No co? Chyba mogę się trochę dowartościować?
    -Możesz... Ale ja nadal nie rozumie twojego toku rozumowania.
    -Nie ma prawa, żebyś rozumiała wszystko... Poza tym są na świecie rzeczy których nie da się zrozumieć.
    -Bardzo śmieszne.
    -Wiem. - Serin uśmiechnął się do niej. - Mnie też to się podoba.
   
    -Super.
    -Co nie? - ucieszył się Serin. - Oni już tak od tygodnia.
    -Nieźle im idzie.
    -Prawda? - chłopak zamilkł na chwilę.
    -Serin... Czemu oni tak...?
    -Któraś babcia do nas przyjeżdża Semi.
    -I nie lubi homoseksualistów?
    -Czy ja wiem... Ona chyba nawet nie wie, że ktoś taki istnieje.
    -Aha... Czyli zero schadzek? - unieśli nogi gdy Kim zaczęła odkurzać przed kanapą.
    -Taaa... Pełna abstynencja w domu i żadnych miłosnych telefonów... Jak oni to przetrwają?
    -A na ile przyjeżdża?
    -Najśmieszniejsze jest właśnie to, że nie powiedzieli. Chyba póki nie kopnie w kalendarz...
    -Nieźle... Ja TY jak to przetrwasz? - Semi spojrzał na Serina zaciekawiony.
    -Ja? - chłopak zdziwił się niewinnie. - Co masz na myśli?
    -A jak myślisz? Pakowanie się do łóżka mówi ci coś?
    -Ej! Za dużo wtedy wypiłem... - wymamrotał nerwowo Serin. - Wykorzystałeś sytuację.
    -Ale fajnie było, nie zaprzeczysz?
    -No... Nie... Ale wykorzystałeś mnie seksualnie! - Serin podciągnął kolana pod brodę.
    -Chętny byłeś... Zresztą sam zaproponowałeś... Jak można było tego nie wykorzystać?!
    -Można było. - Serin nie odrywał spojrzenia od Dana który próbował wyprasować telewizor. - Zupełnie im odbiło...
    -Chcą zrobić dobre wrażenie... A właśnie... Ktoś ci mówił, że świetnie całujesz?
    -SEMI!
   
    -Jakie ładne dzieci! I jakie podobne!
    -O rany... - stwierdził Semi patrząc na Serina, który nie był w żaden sposób podobny do niego. Zwłaszcza wzrostem.
    -Mnie to mówisz? - zdziwił się uprzejmie.
    -Eee... Ten niższy to nasz syn Serin... Ten wyższy to jego... hym...
    -Coś sugerujesz Dan? - zapytał słodkim głosem Serin. - Bo Semi to mój kolega. I radzę ci o tym nie zapomnieć.
    -Aha... - Dan uśmiechnął się zdenerwowany. - Zapamiętam...
    -To wnuki pomogą mi się rozpakować? - staruszka najwidoczniej nie zwróciła uwagi na wymianę zdań.
    -To potwór!
    -Jak ty mówisz o mojej babci?! - Kim podparła się pod boki. Staruszka w tym czasie oglądała swój pokój.
    -Ale tak jest!
    -Kłócicie się?! Przy dzieciach?! - staruszka nagle pojawiła się koło nich.
    -Ależ... Nie! Oczywiście że nie! - Kim spłoszyła się. - My...
    -Wymieniają poglądy. - Serin przyglądał się ich zdenerwowaniu z nieukrywaną radością. - Jak zwykle są w tym najlepsi. - objął rodziców. - Idę się PRZEJŚĆ. - kładąc nacisk na to słowo popatrzył znacząco na Dana. - Z Semim. Kupimy jakieś ciasto czy inne mączkowce... A wy bądźcie grzecznymi rodzicami i zajmijcie się babcią.
   
    -Ale ściema. - przyznał Semi.
    -Totalna kicha, pic na wodę, fotomontaż! - Serin prychnął i rzucił nożem. - Mizdrzą się do siebie tak, że aż się żygać chce.
    -To chyba dobrze.
    -Co?
    -No... Już nie są przycięci inaczej.
    -No nie... Ale to już nie oni... - Serin wyjął nóż z tarczy i westchnął.
    -Nie oni? Obcy zajęli ich umysły?
    -No nie ale... Mniejsza.
    -Mów. Już cię nie przelecę. Obiecuję... - Semi za plecami skrzyżował palce.
    -Po czasie. Bo oni teraz są dziwni. Wolałem ich jako przyciętych inaczej.
    -Rozumiem... A właśnie... Jak tam szanowna pani babcia?
    -O rany... Totalna skleroza. Ciemna przy tym jak rzadko... Ale dobrze gotuje.
    -Jakaś zaleta... Wtrąca się?
    -W nich tak. - Serin uśmiechnął się złośliwie. - To było super... Zwłaszcza jak poszło o prasowanie...
   
    -Serin co ci jest?
    -Jestem w ciężkim szoku. Wiesz co ci kretyni zrobili?
    -Eee... Nie? - zaryzykował Semi.
    -Odjeli mi dwa lata!!
    -Hę?!
    -Powinienem mieć piętnaście lat! Powinienem patrząc na datę urodzenia. A tak naprawdę to wiesz ile mam lat?! Siedemnaście!! A czemu? Bo im się nie chciało prowadzać mnie do szkoły! I rok urodzenia mi sfałszowali!
    -O rany!
    -Rany to mało powiedziane! Czy ty wiesz co oni zrobili z moim życiem?!
    -Nie.
    -Ja też nie. - przyznał się Serin po krótkim milczeniu. - Ale dranie z nich są...
   
    -Dzień dobry.
    -O! Witaj Serin!
    -Semi.
    -A tak... To co u ciebie Serin? I czemu nie ma z tobą Semiego? - staruszka wzięła się za zmywanie.
    -Właśnie przyszedłem powiedzieć, że Serin przyjdzie później.
    -Aha... Przekaże im.
    -Dziękuję.
    -A za co?
 ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin