Rozdział 7. Zawiało chłodem..txt

(8 KB) Pobierz
                        Rozdzia� 7. Zawia�o ch�odem.

Nie pomy�la�abym, �e mog� tak zareagowa�. W zasadzie , �e on m�g� tak zareagowa�. Przecie� robie to dla nas, dla Rennesme. Czy nie o jej dobro w�a�nie teraz chodzi�o ?
Edward znalaz� si� obok Mnie. Wygl�da� na zdenerwowanego. Tak by� zdenerwowany, a wr�cz bardzo wkurzony. 
- Niby jak to sobie wyobra�asz ? � krzykn�. 
- Tak, jak Ty sobie wyobra�asz walk� � robimy co�, wbrew kogo�. Nie widzisz tego. �. Ale ja w por�wnaniu do was, staram si� post�pi� dobrze. Nie dla zabawy, ale dla ochrony.  � wykrzycza�am. � Je�eli nie potrafisz zrezygnowa� z walki dla Mnie i Renessme, to, to chyba jedyne sensowne wyj�cie. Chyba, �e wolisz, �eby pozna�a pow�d, tego niedorzecznego zdarzenia. � powiedzia�am stanowczo. � Je�eli nie chcesz by� d�u�ej wa�n� dla niej osob�, to mo�e rzeczywi�cie zostan� i razem z ni� stan� do walki. � wyszepta�am, przy tym u�miechaj�c si� kpiarsko. 
Spojrza� na Mnie srogo. Odwr�ci� si� a potem powt�rnie spojrza� na Mnie. Z�apa� si� nerwowo za swoje kasztanowe w�osy. 
- Dlaczego tak Ci na nim zale�y ? � wyszepta�. � Wiadomo, �e to o niego chodzi.
- Na nim ju� nie. I chyba sam to zauwa�y�e�. Ale do�� wystarczaj�co na was. � powiedzia�am stanowczo. � Ale Ty chyba tego nie rozumiesz. � szepn�am. 
- Bella post�pi�a dobrze. I tak powinna zrobi�. � wtr�ci�a si� Alice. 
Edward spojrza� na Mnie b�agalnie. 
- Przepraszam . � szepn�. � Ale nie chc� si� z wami rozstawa�. � przytuli� Mnie do siebie mocno, i poca�owa� w czo�o.

                             Tydzie� p�niej .  

By� wiecz�r. Sta�am w swej garderobie szukaj�c jakichkolwiek dres�w. Razem z Renessme i Alice sz�y�my na polowanie. Wi�c chcia�am ubra� cos starego i godnego wybrudzenia. Jednak chod� by�a to moja garderoba, nie by�o w niej moich ulubionych ubra� tylko, Te  wybrane przez Alice. 
- Przecie� tu gdzie� by�y .� szepta�am sama do siebie przegl�daj�c wieszaki.
Wsta�am i z�apa�am si� za g�ow�. Ostatniego wieczoru by�a u Mnie Alice. Uwa�a�a, �e je�eli wyje�d�am powinnam mie� cos przyzwoitego. W zwi�zku z czym przynios�a kilka nowych ubra�, kt�re dla Mnie kupi�a. Zaproponowa�a oczywi�cie, �e odwiesi je na moje wieszaki. Ale ja nie pomy�la�am, �e przy okazji, mog�a zabra� moje Kochane dresy. Zawsze tak robi�a. Wchodzi�a pod g�upim pretekstem do mojej garderoby i segregowa�a podst�pnie ubrania. To nie by�o oczywi�cie fair, ale ja i tak nic nie mog�am na to poradzi�. Ona by�a sprytniejsza i bardziej przebieg�a ode Mnie.
- Chyba b�d� zmuszona za�o�y� co� innego . � j�kn�am.
- Mamo, jeste� ju� gotowa ? � zapyta�a Nessi, przybiegaj�c do garderoby i wieszaj�c  si� na framudze jej drzwi.
- Je�eli znajd� cos do ubrania, to mo�e i tak. � u�miechn�am si� do niej. 
- Ubierz to . � wskaza�a na wieszak, na kt�rym wisia�a jeansowa przewiewna sukienka.
- Chyba si� nada. Dzi�kuje. Ty wiesz co doradzi�. � podarowa�am jej jeden z moich najweselszych u�miech�w i poca�owa�am w czo�o. 
Szybko ubra�am si� w moja nieszcz�sn� sukienk� i wysz�am do salonu aby przeczesa� i spi�� w�osy. Gdy ju� to zrobi�am, zawo�a�am Renessme i pobieg�y�my do domu Cullen�w.  Chcia�y�my si� z nimi wszystkimi po�egna�, bo zaraz po powrocie z polowania, mai�y�my samolot prosto na wysp�.
- Spakowa�a� wszystko na dzisiejszy wyjazd  ? � zapyta�am .
- Tak. Zdawa�a� si� by� wtedy przy Mnie . � odpowiedzia�a �miej�c si�.
Przecie�. By�am tak rozkojarzona. 
- Ahh, tak. Zamy�li�am si�, i powiedzia�am co� niem�drego . � wyt�umaczy�am si� pr�dko. 
Dotar�y�my na miejsce. Nessi zgrabnie otworzy�a przede mn� drzwi, i zaraz za Mn� wesz�a do �rodka. Obie pokierowa�y�my si� do salonu, w kt�rym siedzia�a ju� ca�a rodzina Cullen�w. Jedyna Alice, sta�a oparta o �cian�. Czeka�a na nas. Wygl�da�a jakby si� nad czym� zamy�li�a. To nie by�a wizja. Wtedy wygl�da�aby na zszokowan�, i lekko o�lepion�. Co� planowa�a, jednak nie wiedzia�am co. 
- Cze�� . � j�kn�am wchodz�c do salonu. Moje oczy spotka�y si� z twarza Edwarda. Wygl�da� na przygn�bionego. Wiedzia�am, ze ta sytuacja go dobija. Ale te� wiedzia�am, �e nie zrezygnuje z walki. Bo to dla niego wa�ne. Po tym co         Jacob zrobi� Mnie i naszej c�rce, nie chcia� ust�powa�. Musia� pokaza� basiorowi gdzie jego miejsce. Ile znaczymy dla niego, i jak wa�ne jest nasze szcz�cie.
- Dzie� Dobry . � powiedzia�a rado�nie Renesmee, po czym ka�dego mocno u�ciska�a.
Pos�a�am Alice badawcze spojrzenie. Co si� z ni� dzieje ? Czy co� widzia�a?  Co� co j� teraz nurtuje ? Mo�e co� wydarzy si� na wyspie ? Do mojej g�owy nachodzi�y coraz do straszniejsze my�li. Musia�am z ni� porozmawia�.
Spojrza�am na ni� powt�rnie, aby oceni� czy to w�a�ciwy moment. Chyba tak. 
- Bello. � szepn�a, podchodz�c do Mnie. � Mo�emy porozmawia� ? 
- Aaa. .. Tak.  � odpowiedzia�am, wyrwana z moich zamy�le�. By�a taka szybka. Nie zd��y�am zobaczy�, jak do Mnie podchodzi. Jeszcze sekund� temu sta�a oparta o �cian�, z r�koma skrzy�owanymi na piersiach. 
Zaprowadzi�a Mnie do kuchni. Stan�a naprzeciw Mnie i opar�a si� przy tym o blat. 
- Wyje�d�am z Tob� i Renessme na wysp�. � powiedzia�a stanowczo, przy tym lekko unosz�c g�ow�.
Spojrza�am na ni� zszokowana, zauwa�aj�c, �e w�a�nie otworzy�am lekko usta, i wyba�uszy�am oczy. Jedzie z nami. Czyli jednak co� si� dziej. Nie zrezygnowa�aby z takiej walki, tylko po to by poby� z nami na jakiej� wyspie. W ka�dej chwili mog�y�my na ni� pojecha�.
- Dobrze. � powiedzia�am jeszcze zszokowana. � Ale dlaczego chcesz to zrobi� ? � zapyta�am, posy�aj�c jej badawcze spojrzenie.
- Musze. Bello, mia�am wizje, o kt�rej nie mog� Ci teraz powiedzie�, poniewa� mog�aby� zareagowa� niestosownie do naszego planu. � m�wi�a szybko, jednak wystarczaj�co zrozumiale. � Nie mo�ecie by� tam same�. Oczywi�cie, mo�e to nie nadej��. I oby. Ale w razie czego, b�dziecie Mnie potrzebowa�, a ja was.
- Ufam ci. � szepn�am. � i ciesz� si�, �e b�dziesz z nami. � powiedzia�am przytulaj�c j� do siebie. Ona za� odwzajemni�a m�j u�cisk.
- Ja tez si� ciesz�. Chod�, Tu bym si� troch� zabawi�a, ale jeste�cie o wiele wa�niejsze. � Dlatego, je�eli chcemy zd��y� na samolot, ju� musimy i�� na polowanie.
Oderwa�y�my si� od siebie, i posz�y�my do salonu. Po�egnali�my si� z ka�dym z osobna, i wychodz�c z domu ruszyli�my w stron� lasu. 
- Musze i�� jeszcze co� za�atwi�. Biegnijcie dalej, i zapolujcie. Zaraz do was do��cz�. � krzykn�am do Alice, i pobieg�am w zupe�nie innym kierunku, ni� one. Potrzebowa�am, co� jeszcze zrobi�. Wybieg�am z �ciany lasu, i stan�am przed swoim rodzinnym domem. Charliego nie by�o w domu, poniewa� by� z kolega na rybach, i p�niej u niego nocowa�. Posiada�am jeszcze klucz� do mieszkania, dlatego szybko do niego wesz�am. Pobieg�am do swojego pokoju, po jak�� kartk� i d�ugopis. Zbieg�am po schodach na d� i wesz�am do kuchni. Usiad�am na krze�le, i zacz�am pisa� list do taty.
           Razem z Alice zabieramy Nessi, na wysp� Esme. Chcemy, aby troch� odpocz�a od klimatu panuj�cego, tu w Forks. B�dziemy tam oko�o tydzie�. Jak ju� wr�cimy, to na pewno si� z tob� skontaktuje.  
                                             Twoja Bella.
Gdy ju� sko�czy�am wybieg�am pospiesznie z domu, aby si� po�ywi�. Wystarczaj�co dobrze. Nie mam zamiaru, tam, zabija� zwierz�t.

                                           ****

Chcia�am z g�ry podzi�kowa� za wasze pozytywne komentarze. Bardzo Mnie motywuj� do dalszego pisania. I wiedzcie, �e rozumiem, ze niekt�rym mo�e si� nie podoba� moje opowiadanie. Macie do tego prawo. Nie ka�dy pisze tak, aby zawsze, mo�na by�o go zasypywa� go komplementami. Jednak prosz�, aby nie pisano komentarzy pod plikami typu . � beznadzieja, lub kicz� . Uszanujcie, to, �e robi mi si� przykro z tego powodu, �e nie potraficie zaakceptowa� moich pomys��w, i mojego stylu. Nie ka�� wam czyta�, tylko proponuje, je�eli ju� nadejdzie taka okazja. Ja szanuj� wasze zdanie na temat mojego ff, dlatego prosz�, wy zr�bcie to samo. Je�eli chcecie, pisa� brzydko, i bezczelnie, to prosz� nie piszcie nic. Prosz� tez o bardziej konkretne, i kreatywne komentarze, tak abym mia�a zawsze ch�� na dalsze pisanie. Bo je�eli komentarzy b�dzie coraz Mnie, a wi�cej tych niepozytywnych, to zako�cz� prace nad dalszymi rozdzia�ami.
Z g�ry dzi�kuj�, je�eli si� do tego dostosujecie.
Pozdrawiam Bella.


Do os�b, kt�re w�asnie czytaj� w notatniku :

Przepraszam, ale niestety nie mog�, dodawa� opowiadania w innym formacie, ni� te zapewnione.Na prawd� mi przykro, 
ale musicie troch� si� pom�czy� z notatnikiem.
Pozdrawiam Bella .

Zgłoś jeśli naruszono regulamin