Brakujące tezy - uzupełnienie.pdf

(315 KB) Pobierz
333382519 UNPDF
11. INTUICJA STYGMATYCZNA N. HARTMANNA
Zadajemy pytanie o poznanie: „Jak właściwie poznajemy wartości?”. To odpowiedź na to jest taka, że to się tak
naprawdę dzieje poza umysłem. Że nasz kontakt z wartością ma taki charakter pewnego rodzaju emocji na dobrą
sprawę, która bezpośrednio nas jakoś z tą jakością aksjologiczną taką bądź inną kontaktuje.
Ex. 36 Gniew, jak sobie uświadomisz, że ktoś cię robi „w konia”. Gdyby ci kazali opowiedzieć na czym to polega to robienie „w
konia”, to ty nie wiesz. Jest to najczęściej na wyczucie, intuicyjnie. „Ten mnie tutaj coś krętaczy”.
Reagujemy na pewien typ piękna. Jak reagujemy? Opisujemy go, usiłujemy go nazywać starannie? Nie! Reagujemy na zasadzie
„podoba się”, „nie podoba się”, „ujmuje”, „zachwyca”, „pociąga”. Reagujemy na dobrą sprawę pewnym typem emocji.
Jak to w gruncie rzeczy się dzieje? Hartmann będzie używał takiego technicznego pojęcia „intuicja stygmatyczna”,
która jego zdaniem jest właśnie pojęciem, które ma opisywać poznanie wartości. Poznanie to jest inne niż poznanie
obiektów matematycznych, inne niż poznanie konkretu bytowego, niż poznawanie związków przyczynowo-
skutkowych, niż przewidywanie co się stanie, jak masz jakieś dane wstępne.
Ta nazwa (jak wiele terminów filozoficznych) ma to do siebie, że ona w całej swojej konstrukcji jest wymyślona
przez filozofa tak żeby od razu oddawała o co tu chodzi. Po pierwsze to intuicja , czyli jest to taki rodzaj poznania
bezpośrednio przenikającego jakby do sedna sprawy. Że to poznanie wartości ma to do siebie, że jakby to spojrzenie
tego poznającego miało coś w sobie z niezwykłej przenikliwości, że nie interesuje nas milion spraw, które w tym
fragmencie świata jest ważnych, które go tu jakoś współ kreują, natomiast chcemy od razu uchwycić sprawę „jak to
się rzeczy mają z relacjami między wartościami czy relacjami ludzkimi do wartości”.
Hartmann używał też takiego terminu przenikające widzenie . Będzie o tym pisał, że jest to coś cudownego, coś
zagadkowego, że my mamy taką zdolność, że jak się znajdziesz w jakiejś sytuacji, to jakby przenikliwie widzisz tą
rzeczywistość aż do tej warstwy, gdzie o wartości chodzi. Z drugiej strony tą intuicja stygmatyczną określa nie tylko
te bezpośrednie dane, które w ramach tego przenikliwego widzenia są uchwytywane, ale z drugiej strony to poznanie
ma taki charakter aprioryczny. Że my coś zawczasu wiemy o tym świecie wartości. Że w tym świecie wartości jak
człowiek się zjawia i patrzysz na ludzi, którzy się kochają i mówisz: „tak to jest prawdziwa miłość”. Skąd to wiesz? Z
jednej strony masz tą daną, że oni się kochają - widzisz jakieś wyrazy ich miłości, a z drugiej strony jest tak, jakbyśmy
my w sobie nosili tą uprzednią, aprioryczną wiedzę, która zostanie zaangażowana w tym momencie tego poznania
aksjologicznego. Że ja zawczasu wiem jakoś co to jest wierność, inna rzecz że jak by zapytano człowieka: „Skoro pan
wie co to jest prawdziwa miłość, to niech pan powie co to jest prawdziwa miłość?”, to gościu od razu „wymięknie”,
bo to jest na takiej zasadzie, że to czujesz a generalnie ludzie rzadko kiedy się nad tym szerzej zastanawiają, czy
próbują to w sobie kształcić, opisywać, że to funkcjonuje w sposób aprioryzmu takiego bardzo nieświadomego siebie.
Ex. 2 Sokrates pokazuje Memnonowi jak to my jesteśmy matematykami, znamy idee matematyczne tylko musimy je sobie
przypomnieć.
13. ŚWIADOMOŚĆ WARTOŚCI I JEJ STRUKTURA…
Człowiek ma ogromną wrażliwość aksjologiczną, którą będzie demonstrował w ogromnej liczbie przypadków. I jak
on się znajdzie w sytuacji, gdzie będzie takie dobro, nie wiadomo czyje: „ja jestem na razie przy korycie” to ono
początkowo będzie tylko moje tylko należy się odpowiednio wokół tego zakręcić to ja wtedy mogę napchać kieszenie
niekoniecznie długopisami ( opowiastka o pośle, który znajdując się w innym biurze poselskim widząc długopisy
napychał sobie nimi kieszenie, brak etosu polityka), ale czymś co szeleści – pieniędzmi.
Przyjdzie jakiś facet i poprosi go żeby jakąś ustawę oddał pod głosowanie, a on będzie mógł mu się jakoś
zrewanżować i da mu kopertę z odpowiednią sumą pieniędzy. Jeśli w nim nie będzie wrażliwości na to dobro
wspólne, za które dostaje jakąś gażę poselską, to połasi się na owa propozycję i przyjmie pieniądze i nie będzie
zważał czy jakaś ustawa wejdzie pół roku później czy wcześniej, co to go obchodzi. Widać, że sprawa jakości
aksjologicznej człowieka ma tu kolosalne znaczenie w tym, jak to życie polityczne będzie się toczyło. I to nie jak my
mówimy, że to jest nieuczciwe. Nie. To nie jest takie proste. Tylko chodzi o to, jak wygląda sprawa (nie
krystaliczności moralnej), bo to generalnie się nie wybiera posłów (wcześniej zwykłych obywateli) moralnie
krystalicznych, bo ta jego uczciwość wcale nie musi się przełożyć na to, jak on będzie zarządzał państwem. Na ogół ci
moralnie krystaliczni są za mało elastyczni w sprawach, zadaniach moralnie pośrednich. Sprawa toczy się właśnie o tą
prawdziwość dobra wspólnego. On się tak urodził, że on chciał żeby to tak działało, żeby wszyscy ludzie mieli tak a
nie inaczej, tak spontanicznie- to wówczas jest dopiero postawa poprawna. I jest to właśnie owa grupa honoru. Jest to
pewien rodzaj zbioru reguł, które istnieją w tym świecie ludzi zabiegających o to dobro wspólne, których mają
obowiązywać. Widać tu, że część ludzi nawet nie bardzo rozumie, że ma się honorowo zachować, co ty w ogóle
mówisz do niego.
Opowiadanie o wspólnotach i kodeksach honorowych i ich niuanse (j.w.).
Opowiadanie generalnie o honorze , jak się mówiło kiedyś, bo teraz to raczej już wyszło z mody: honor ucznia,
studenta, profesora, żołnierza to jest pewnego rodzaju poczucie godności , jakie jest związane z byciem tym kimś, kto
tej wybranej wartości służy. Kto się identyfikuje nie tyle, co ze szkołą i numer tam 14, ale chodzi o to poczucie
godności związane z tym, że należy do tej wspólnoty, która ma te szczególny rodzaj uwrażliwienia na ten typ
wartości. I to poczucie godności nie pozwala ci np. ściągać. To poczucie godności jest czymś, co chroni przed
pewnymi czynami, bo one są właśnie niezgodne z tym, czemu się służy.
Te wspólnoty honorowe miały takie momenty jak ta fala, która odbija się od brzegu do brzegu i tworzy jakby nową
jakość, to tak samo tam było; sprawa tego splamienia honoru. To z jednej strony ten ktoś wiedział sam, że naruszył
ten kodeks honorowy, a z drugiej strony on wiedział, w jaki sposób będą traktować go ci inni, te spojrzenia tych
drugich, w których jest ten wyrzut, to potępienie związane z tym, że naruszyłeś tą wartość, która dla nas wszystkich
jest cenna i wartościowa. To jest coś, czego w tej kulturze wyznaczonej przez przeciętność, gdzie w kulturze nie
wiadomo gdzie jest ten wspólny wykładnik, żeby przetrwać, gdzie jest dużo, dużo wygodniej. Ten lęk przed
spojrzeniem był tak silny, że te samobójstwa z powodu honoru.
Oficer popełnia samobójstwo, bo się pomylił w rozkazie.
Ex. 3 Np. polityk, który jak wytoczono mu jakąś sprawę, gdzie był w dwuznacznej roli, który przynajmniej się usuwał z życia
publicznego.
Ta kultura ma to do siebie, że będzie wypadkowa aksjologiczna w obrębie kultury ona będzie się zmieniać; pewne
wartości w tej kulturze będą niezwykle ostro wyczuwalne w danym układzie kulturowo- historycznym, a której w
innym układzie ludzie będą zupełnie ślepi na tą wartość. Umiejętność wyczucia jest tutaj kluczowa.
I druga sprawa, która tu wyszła: są określane typy aksjologiczne. Ludzie, którzy w sposób szczególny są uwrażliwieni
na pewien typ wartości. Ale to jeszcze jest zbyt mało precyzyjnie opisane tego typu aksjologicznego. Można
specyfikować w zależności od klasy wartości w zależności od zachowań ludzi ze względu na ta klasę.
Proszę sobie wyobrazić pewien typ wartości, na który dana osoba jest zupełnie niewrażliwa.
Ex. 4 Mendelson poszedł do rzeźnika i tam zobaczył, że rzeźnik zwija mięso w papier zapisany nutami w nieznane utwory Bacha.
Gościu mówi, że na cały stos takich papierów i że już od dawna w to zawija. Nie było wtedy woreczków foliowych. On w tej
perspektywie tych wartości, w których Mendelson się bardzo dobrze czuł, to ten rzeźnik był totalny barbarzyńca! Nie miał w ogóle
dostępu w ten obszar, w tym sensie, ze względu na tą wartość był takim typem barbarzyńcy, kogoś, kto wchodzi w jakiś świat
wartości i tak się zachowuje, że jak widzi rzeźbę drogocenną a musi wbić gwoździa, to bierze ją i wbija po prostu nie patrząc, że
zniszczy dzieło sztuki. On tego nie chwyta. Trzyma ją w ręku, widzi ją, ale nic sobie z tego nie robi. Bo widzieć wartości, to nie
tylko widzieć byty.
Gościu wyrzeźbił chłopca, no tak, ale dostrzec wartość tego, to zupełnie inna sprawa zupełnie. Potrzeba pewnej
wrażliwości, która to dostrzeże, bo barbarzyńca tej wartości nie łapie. I mogą być takie układy, że w stosunku do
jednej wartości ja jestem barbarzyńcą, a w stosunku do innej nie, jestem znawcą. Jestem tym kimś, kto się w świecie
tych wartości doskonale porusza a na te inne jestem zupełnie zimny.
Jest tu także bardzo ważny temat tego otoczenia kulturowego człowieka, który z kolei polega na tym, żeby on to
wszczepiał w ten świat wartości.
Że ci uczniowie to tacy „papuasi”, to delikatna nazwa barbarzyńcy po prostu, że nie masz udziału w świecie pewnych
wartości, ale w gruncie rzeczy żeś się po to w tej szkole znalazł, że ta szkoła ma cię w ten układ wprowadzić, masz się
zakorzenić w tym świecie wartości. Że nauczanie nie jest po prostu przekazem treści, tylko jest zarazem takim
wprowadzaniem w uczestniczenie w tych wartościach. I sposoby uczenia takiego uczestniczenia mogą być przeróżne.
Ex. 5 Profesor uczący pewnej estetyki zapisu matematycznego, zadania były, które należało odpowiednio estetycznie zapisać, a
jeśli ktoś zrobił to „ na odwal” to profesor mówił: „Barbarzyńco! Jak napisałeś!” a ten student nie widział żadnej różnicy między
swoim zapisem, a zapisem profesora. Elegancja zapisu. Uczenie udziału w świecie wartości.
Typ aksjologiczny: wieprz. Skąd on się bierze? Nie rzucajcie pereł przed wieprze i baczcie, by stratowawszy je nie
wróciły i was nie stratowały. Kim jest ten wieprz?
Jest to niewątpliwie w sposób symboliczny zapisany jakiś układ miedzy ludźmi w świecie wartości. Jest symbol
perły, jest symbol wieprza, który jakiegoś człowieka znaczy i jest wreszcie ten trzeci, który te perły przed wieprze
rzuca. Jak na to patrzeć? Punktem startu, który tą scenę, tą metaforyczność rozjaśnia jest takie banalne spostrzeżenie,
że perła to jest coś cennego, jest czymś, co jest wartościowe. I teraz to, co jest dla ciebie najbardziej wartościowe, ty
pewnemu typowi człowieka odsłaniasz, dajesz. Temu typowi, który się kryje za symbolem wieprza. Wieprz to ktoś
nieczysty, ktoś, kto tej wartości nie potrafi żadną miarą uchwycić. Perła dla wieprza nigdy nie będzie wartościowa.
Perłą dla wieprza może być żarcie, które mu nalejemy do koryta, ale perła nie. On tej wartościowości, która kryje się
w tej perle nigdy nie uchwyci. A tym niemniej ten ktoś robi błąd! Dając temu komuś, kto tej wartości nie łapie, daje
mu tą wartość. Co się wtedy stanie? Pan Jezus mówi, że perła zostanie stratowana, czyli to, co cenne zostanie
zniszczone a ponadto ten, ktoś, kto tą perłę daje też zostanie potraktowany w sposób, w jaki wieprz potraktuje ową
perłę. Jak tak się na to popatrzy, to nie bez znaczenia teraz się robi, co ja w świecie moich wartości będę typował jako
to coś, co by ta perła miałaby oznaczać. Każdy musi zadać sobie pytanie, co jest dla mnie najcenniejszego. I teraz jak
ja to zlokalizuję, to musze zacząć myśleć nad sytuacjami, w których ewentualnie ja bym to usiłował odsłonić,
wciągnąć w udział tej wartości kogoś, kto tej wartości zupełnie nie złapie.
Ex. 6 Studenci przewijający się przez wydział: są tacy, którzy by chcieli, a jakoś im nie wychodzi, a są tacy, którzy są jak te
wieprze, którzy tej wartości studiowania zupełnie nie łapią. I wtedy jest pytanie, co robisz, gdy się z kimś takim naprzeciw siebie
spotkasz? Czy odsłonisz mu to, co dla ciebie jest najcenniejsze, czy pozwolisz mu mieć w tym swój udział, czy mas zna tyle
roztropności, albo dajesz się pouczyć przez Pana Jezusa i tej perły nie będziesz przed tego wieprza rzucał. Są pewne takie treści,
których jak masz świadomość jak wieprz siedzi na sali, że w życiu nie powiesz. Bo ten ktoś to zmarnuje. Bo on tego nie uchwyci i
się może z tego śmiać.
Także kolejny przykład, jakim są sakramenty w Kościele.
Wieprz, którym zostało coś pokazane, coś cennego, chociaż dobrze wie, że ten ktoś nie powinien tego zrobić.
Profesorowie w taki sposób nie powinni kilku studentów w ogóle wpuścić na uczelnię. Jak go wpuścili, to w tym
momencie oni w jakiś sposób rzucili tą perłę przed wieprza. On obszedł się w sobie właściwy sposób, podeptał to, ale
zarazem zauważył, że ten, który tą perłę ma jest skłonny do roztropnego zachowania. On nie łapie wartości perły, ale
łapie układ, ż ten ktoś, kto tą perłę posiada, jednak tak pozwala tym pomiatać. Że byle kto to może używać. Byle jak
to może być traktowane. I jaki może być ciąg dalszy? Baczcie by wieprze nie stratowawszy pereł, nie wróciły i was
nie stratowały... Jak oni się będą odnosić do uniwersytetu? Ile tych dzieci, którym dano sakrament bierzmowania, jak
się rzeczywiście wieprzom perły rzuca, dorośnie i wyrosną z nich antyklerykałowie i jak oni się do Kościoła odniosą?
Stratują po prostu. Bo on będzie wtedy przy sile i będzie widział, że tam chodziło o coś ważnego i ja tego nie
złapałem, ale generalnie można to tak traktować.
Widać, że ten wieprz Pana Jezusa to takie trudne określenie, że stoi za tym jakiś ukryty sens.
Kolejny przykład: istnieje taki typ aksjologiczny: ćma . Co robi ćma? Przylatuje do światła i krąży wokół niego.
Światło ją czaruje. Ona nie bardzo wie, co z tym zrobić.
Ex. 7 Przychodzi gość na jakiś kierunek studiów i to go fascynuje. Ale on odkrywa w pewnym momencie, że fascynacja jest
ogromna, ale talentu brakuje. I w pewnym momencie, po kilkunastu próbach kończy studia, bo stwierdza, że to dla niego za
trudne. Ale wieka rzecz, że on potrafi się do tego przyznać i tu jest możliwy taki mechanizm, który Nietzsche nazywa
resentymentem. Widzisz, że wartość jest wysoka i nie umiesz jej ciągnąć, masz za małe możliwości by ta wartość była twoja i nie
przyznajesz się do tego otwarcie przed sobą i zaczynasz mówić, że ta wartość wcale nie jest taka wysoka. Zaczyna się mówić
nieprawdę na temat tej wartości. To też możliwa konfiguracja człowieka w stosunku do wartości, że pewna wartość cię fascynuje,
podoba ci się, ale ty tego nie możesz wykonać. (np. mi się podoba gra na wiolonczeli, ale jakbym zaczął grać to szkoda słów.)
Dobrym miejscem do myślenia o tych typach aksjologicznych są pewne sformułowania, określenia, na które
natrafiamy w Biblii. Tam często pojawia się sformułowanie: „królowie ziemi, sędziowie ziemi”(u proroków, w
Psalmach). Można myśleć w taki sposób metaforyczny, że sędzia opisuje po prostu sędziego, czy po prostu króla. Czy
te słowa nie opisują pewnego typu aksjologicznego, czyli pewnego typu ludzi, którzy mają pewną specyficznie
ukształtowaną wrażliwość na takie a nie inne wartości. Jak myślimy o kimś, kto jest sędzią, kto jest sprawiedliwym
sędzią to jaki on musi mieć przymiot? Sprawiedliwość jest w pewnym sensie drugim krokiem. Ona się jakby wybija
na plan pierwszy, ale pojawia się na drugim miejscu. To, co jest najważniejsze to to, że sędziemu musi zależeć na
prawdzie. Żeby on wydał sprawiedliwy wyrok, to on wcześniej musi wiedzieć jak naprawdę jest. Czyli nie możemy
patrzeć na tego biblijnego sędziego jako na taki typ aksjologiczny człowieka, dalece nie każdy taki jest, któremu
zależy na prawdzie. Większości ludzi na prawdzie tak naprawdę nie zależy. Prawda zaczynają się interesować dopiero
wtedy, jak buty mają za ciasne, czy generalnie pewien typ nieprawdy zaczyna naruszać ich pomyślność życiową,
wtedy dopiero się budzą i zaczyna im jakoś na prawdzie zależeć. W pozostałych przypadkach na ogół mają w nosie i
przechodzą nad tym do porządku dziennego. A jest iluś na świecie ludzi, którym na prawdzie zależy do bólu.
Podobnie o tym królu można mówić. Nasze potoczne wyobrażenie o królu jest takie, że to on nic robić nie musi, ma
podwładnych, którzy mu usługują. Więc pytanie, jak się rozumie królewskość? Król to nie jest taki po prostu sobie
pierwszy z brzegu, tylko to jest ktoś, kto ma pewne przymioty, które się dają w aksjologicznych kategoriach
opowiedzieć, które są dość elitarne. Że tylko bardzo nieliczne osoby w danej wspólnocie mają tego typu przymioty.
Często trzeba ze świeczką szukać takich osób i znaleźć nie można. I to byłby ten król ziemi. Ktoś, kto ma szczególnie
wysoką zdolność do zachowań wspaniałomyślnych, wielkodusznych. Ktoś, kto umie być władczy, ale w taki sposób,
że to nie implikuje przemocy.
Władczość Jezusa. Jest władczy nad tym tłumem, który chce ukamienować kobietę. On nie używa żadnej przemocy.
Mówi jedno zdanie w całej potyczce, a wszyscy Go posłuchali. Władczość w dobrze rozumianym odniesieniu tego
słowa. Umiesz opanować pewien żywioł, coś, co jest takie rozhukane, co nie podlega żadnej formie panowania, a Ten
potrafi. To taki bardzo rzadki przymiot charakteru.
Pojawia się teraz wielki temat reakcji na te wartości aksjologiczne. Jak reagujesz na tego króla jak na niego natrafisz
w swoim otoczeniu, który ma jakieś przymioty, których ty za pięć groszy nie masz. Wiadomo jak ludzie najczęściej
reagują; albo zazdrości a najlepiej to skatować. Pytanie o moment sprzeniewierzenia, jak w którymś miejscu u
Izajasza są: „sprzedajni sędziowie”, czyli ktoś, kto swoje pragnienie prawdy zamienia na ta wartość, która jest
obiektywnie niższa. Jakaś tam kwota pieniędzy, za którą można ten werdykt kupić. I odwrotnie. Jak można w sobie
tego daru nie dostrzegać. Jakim ja jestem typem aksjologicznym?
Ta wrażliwość aksjologiczna jest jednym z elementów charakteryzujących indywidualność osoby. I w większości
przypadków my w sobie ta jakość, wcześniej zadaną, nosimy. Rzecz tylko polega na tym, żeby to się w człowieku
rozwinęło. Że każdy z nas ma w sobie skryte profile aksjologiczne. Sprawa z jednej strony jest taka, żeby to dojrzało i
znalazło swój wyraz w życiu, a z drugiej strony wcale nie banalny ten temat samopoznania. Czy ja umiem poznać
swój profil aksjologiczny; to, co we mnie jest takie, czego ktoś inny nie posiada. A z drugiej strony tez te moment
słabości, bo ten profil aksjologiczny nie składa się tylko z tego, co wartościowe, ale także z tego, co specjalnie
wartościowe nie jest i często jest właśnie słabe, jest pewnym wybrakowaniem człowieka a nawet jeszcze gorzej bywa.
Widać, że te różne elementy tu wymienione wystarczająco dowodzą tego, że istnieje wszechobecność odniesienia w
ludzkim świecie do wartości. Ono może być bardzo różne i te różne optyki będą również wyznaczać, w jaki sposób
będą te typy formuować, gdzie mamy coś takiego, jak wartość zdrowia. To zupełnie inne odniesienie do tej wartości
zdrowia ma lekarz, który leczy, a pacjent i także inne odniesienie ma ten, który się opiekuje pacjentem. Oni jakby z
różnych perspektyw oglądają tą samą wartość i w różny sposób reagują na nią. Zaczyna jej braknąć, że jest zagrożona.
Czyli jest taka sztuka w ramach tego, o czym opowiadamy; można by narysować schemat na tym przykładzie, który
był opowiadany a mianowicie: ufności. Z jednej strony opowiadaliśmy jako ufność występująca jako pewnego
rodzaju dana, faktyczność rzeczywistości świata ludzkiego. To zwykle w ramach tych opisów aksjologicznych nosi
nazwę MATERII WARTOŚCI. Ale oprócz tego mówiliśmy, że to cała sztuka uchwycenia wartości. Że wartość
ufności to nie to samo, co sama ufność. Jedna rzecz to ta materia- czym ufność jest, a z drugiej strony teraz uchwycić
wartościowość tego czegoś, czyli jest jakiś problem z poznaniem wartości. I to nas głównie będzie interesować, jak
wygląda sprawa poznawania wartości, w sensie też takim nieco teoretycznym.
Wreszcie można na to tez patrzeć, jako na REALIZACJĘ WARTOŚCI UFNOŚCI . Na tym przykładzie i każdym
innym widać, że to rozróżnienie będzie zawsze w mocy. Co to znaczy, jak mówimy, że zdanie jest prawdziwe?
Zupełnie co innego jest czym ta dana materia jest a zupełnie co innego to wartość prawdy jako takiej; jedno się nie
sprowadza do drugiego. Niewątpliwie ta materia jest jakoś potrzebna, to pewien fundament, jako to coś, z czym ta
wartość się wiąże, ale materia wartości jest czymś innym niż sama wartość.
W jaki sposób człowiek poznaje wartości?
Jak wygląda nasz udział w świecie wartości?
Ja z jednej strony mogę być kimś, kto tą wartość pozna, nabierze dystansu teoretycznego, ale jak ja próbuję poznać, co
to jest wartość ufności, to nie jest jednoznaczne z tym, że to zmienia wartość, jaką ja w sobie noszę. Czyli z drugiej
strony ja mogę być nosicielem wartości, których nie znam. I odwrotnie: mogę poznawać wartości, których wcale
nosicielem nie jestem. Jest także pewna forma obcowania z wartościami. Przebywanie z wartościami jakoś zmienia
człowieka. (Ten, kto słucha pewnego typu muzyki, to zwrotnie na niego wpływa.) Człowiek będzie chciał wchodzić w
kontakt z wartością; jak wygląda intymność mojego kontaktu z wartościami. Są pewne wartości, z którymi jestem w
wielkiej zażyłości, a są i takie, które ledwie mój zmysł wartości uchwytuje. Wreszcie człowiek może wystąpić jako
twórca, jako realizator pewnego typu wartości, jako ten, który o wartości się troszczy, który bierze je pod swoją
opiekę, który w jakiś sposób będzie je tworzył.
Np. kobiety się wybierają na jakiś bal i trzeba jakoś się ubrać. Chodzi o coś takiego, jak elegancja. Jest elegancja
stroju kobiecego i jej całej kreacji, na którą się składa bardzo wiele elementów. Ale tak naprawdę to także dotyczy
mężczyzn. Taka prościutka wartość estetyczna jaką jest elegancja, której jesteś w jakiś sposób współkreatorem. To nie
jest tylko coś, co po prostu się rozpoznaje jako zadane np. uroda...
14. ŚWIADOMOŚĆ AGATYCZNA, JEJ SŁABOŚĆ A PRAUFNOŚĆ, INTERPRETACJA DRZEWA…
SYMBOL DRZEWA POZNANIA DOBRA I ZŁA
333382519.001.png
 
Te drzewa traktujemy jako sposoby dostępu do wartości, te drzewa to właśnie symbolizują, w konsekwencji idąc dalej
to jest to drzewo życia . Próby odczytania symbolu drzewa poznania dobra i zła w historii chrześcijaństwa były bardzo
wielorakie. Jak miałoby to odczytanie wyglądać tutaj?
Po pierwsze to rozumienie orzeczników: dobry i zły – to jest ważne, aby sobie uświadomić co my pod te słówka
będziemy podkładali, bo one w mowie potocznej występują w sposób bardzo wieloraki, są wieloznaczne. Jak my
sobie nie uświadomimy co podłożymy pod dobro i zło to odczytując ten symbol drzewa poznania dobra i zła, to
będziemy ciągle podkładać to swoje rozumienie dobra niekoniecznie trafione. Historia upadku jest stworzona przez
kogoś, kto bardzo głęboko i wnikliwie myślał nad ludzkim losem , mając do czynienie z takim samym
doświadczeniem człowieka jaki my posiadamy. Ono się specjalnie niczym nie różni mimo tych różnić w kulturze,
historii, człowieczeństwo jako takie ma w sobie, że ten niezmienniczy sposób przenosi się przez dzieje. W ramach
tego spostrzeżenia możemy próbować rozszyfrować to archaiczne rozumienie dobra i zła czyli najbardziej
fundamentalne, najprostsze.
O dobru mówimy w sensie dobra i zła moralnego , mówimy także w sensie dobroci, własności, którą człowiek
posiada, mówimy np. o dobrym samochodzie. Jak miałoby wyglądać znaczenie takie najbardziej pierwotne?
Hartmann mówi o tym, że naszym najprostszym odniesieniem jest dobre lub złe dla mnie . To najprostsze
odniesienia jakim my się posługujemy w świecie wartości, w świecie dóbr. Rozróżniamy dobro na takie, które mi
służy i to, które mi nie służy, to które mi pomaga i nie pomaga, jest mi użyteczne lub nie jest dla mnie użyteczne. Te
wszystkie wysubtelnienia dobre, złe, zdrowie, nie zdrowe, cokolwiek by nie było w świecie to człowiek rozważa czy
to będzie dla mnie dobre czy złe. Do tego najprostszego doświadczenia tutaj mamy odwołanie. W takim razie
dlaczego to drzewo jest zakazane ? Dlaczego nie wolno owoców z niego spożywać? Czy to ma znaczyć, że człowiek
ma się wystrzec tej podstawowej zdolności odróżniania dobra i zła dla mnie? Nie, chodzi tu o to, że istnieje taka
perspektywa, którą dopiero jak się odsłoni, dopiero widać wtedy całą trudność i naszą nieumiejętność funkcjonowania
w tym co dobre i złe dla mnie, bo nam jest łatwo w tej rzeczywistości dobra i zła dla mnie funkcjonować, jak te
elementy dotyczą bardzo prostych jakości. Czy jak wypiją tą trującą substancję to będę żył dalej czy nie? Czy mi to
ugasi pragnienie czy nie? W tym jesteśmy po prostu nie do podrobienia. Z całego stworzonego świata mamy
największą sprawność funkcjonowania w takim obszarze. Ale musimy na siebie popatrzeć jako na istotę, która ma
cel ostateczny , jest jakieś dobro dla nas ostateczne, w sensie naszej bliskości do Pana Boga.
Jeżeli popatrzmy na te odniesienia dobra i zła w takim ostatecznym sensie, jako tak, że to mi ostatecznie służy, a to mi
ostatecznie nie służy, oczywiście w sensie tego naszego ostatecznego celu. O tym nie mówimy, że tylko na dzisiaj, że
ten fotel będzie wygodniejszy od tamtego podczas, gdy jestem w sklepie i go kupuję. Sytuacje, w których się znajdę,
decyzje, które podejmę, wybory, których dokonam jak one odnoszą się do mojego dobra ostatecznego. I jak tą
kategorię tego dobra ostatecznego uruchamiamy, dla każdego z nas swoistą , gdyż nie ma dwóch takich samych
ludzi. Dla każdego człowieka celem ostatecznym jest Bóg, ale dla każdego człowieka to się inaczej dzieje ze względu
na jego indywidualność. I to, co może być dobre dla mojego sąsiada w tej perspektywie wiecznej to dla mnie wcale
nie musi być dobre. To, co się dla mnie kiedyś w określonej sytuacji wydawało złe to dzisiaj może być dobre. Ja tego
nie umiem zupełnie złapać, dopóki to łapię na takiej zasadzie jakości najdroższych to idzie, ale w momencie, gdy
mam to zrobić w sensie czy to służy mojemu zbawieniu czy nie, to tego nie potrafimy zrobić, nie dysponujemy taką
potęgą perspektywy, nasza wrażliwość na wartości (tak jak Pan Bóg nas stworzył) od początku jest tutaj niedoskonała,
nie potrafimy w tego rodzaju perspektywie skutecznie funkcjonować.
Jeśli popatrzymy na drzewo poznania dobra i zła właśnie tak, że to jest coś, co miałoby symbolizować taki dostęp dla
człowieka do tego, co ostatecznie dla niego jest dobre i złe to jest to jakiś zakaz, który nas chroni . Chroni człowieka
jako istoty, która nie ma wystarczających kwalifikacji, aby rozpoznać co dla niego jest ostatecznie dobre i złe. Gdyby
z tego drzewa spożył, to znaczyłoby tyle, że on by pewną wartość, pewną sytuację życiową albo pewnego rodzaju zło,
które spotyka by zabsolutyzował, potraktowałby je tak, że ono jest dla niego definitywne, raz na zawsze ważne,
wiecznie dobre czy wiecznie złe. A tego zrobić nie potrafi, bo nie ma takich umiejętności. Więc w tym sensie ten
Boży zakaz jest próbą ochronienia człowieka przed jego niedojrzałością , przed jego niedoskonałością
funkcjonowania w świecie dóbr, tego co dobre i tego co złe.
Najtrudniejszą prawdą jest dla nas prawda o dobru, najtrudniejszą do rozpoznania, do uchwycenia.
Ex. 6 Pewien student został w tej samej klasie, bo nie nauczył się na egzamin.. Po kilku latach profesor spotyka tego samego
studenta na jednej z ulic Torunia. On kieruje się w jego stronę, podaje rękę i dziękuje. Proszę popatrzeć na jego ocenę sytuacji
przed laty i w chwili obecnej. Wtedy on to rozumiał jako zło dla niego, później mija kilka lat, jego życiowe doświadczenie się
zmienia i on uzyskuje jakiś wzgląd w usytuowanie tego faktu, że to było dla niego pożyteczne.
To jest przykład optymistyczny, gdyż najczęściej jest tak, że my tego nie umiemy uchwycić, choroba na kogoś spada, jakieś
nieszczęście. Jak to się reaguje? Reaguje on na zasadzie tej stronniczości, jak choroba to zawsze zła, a jednak po kilku latach
dostrzegam, że nie, jak szerzej patrzę na świat, jak trochę dojrzeję to mówię inaczej. Jak pewien student zachorował i leżał w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin