rozdział 12.doc

(264 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czym się różni miłość od zauroczenia?

 

Jeśli kogoś kochamy to dla jego bezpieczeństwa potrafimy odejść i porzucić miłość.

 

 

 

SERDECZNIE ZAPRASZMA DO CZYTANIA J

 

 

Byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu…. Uciekałam przed czymś, ale niestety, co chwilę się potykałam i upadałam. Kiedy już nie miałam siły się podnieść ujrzałam nad sobą wysokiego mężczyznę. Był to Jacob. Zaczęłam krzyczeć, miałam nadzieję, ze ktoś mnie usłyszy, ale to mi w ogóle nie pomogło…

-Zamknij się.- Po tych słowach poczułam jak cos mnie uderza w brzuch, okazało się, że to on mnie kopnął. Po chwili kontynuował:

-Teraz dokończę to, czego wcześniej nie mogłem…- Widziałam jeszcze tylko jak wyciąga nóż i uśmiecha się w sposób przeze mnie znienawidzony.

 

Zaczęłam krzyczeć i usiadłam na łóżku, gwałtownie otwierając oczy. Natychmiast poczułam tak dobrze mi znane ramiona i usłyszałam głos mojego ukochanego:

-Cii, cicho, to był tylko sen.- Miałam nadzieję, ze to tylko koszmar. Wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko mogłam i dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam płakać. Edward jedną ręką kreślił koła na moim kręgosłupie a drugą trzymał na moim biodrze żebym się nie zsunęła. Od czasu do czasu całował mnie jeszcze w różne części ciała.

Ku mojemu zaskoczeniu, to naprawdę działało, bo po chwili już nie szlochałam. Podniosłam głowę i od razu moje spojrzenie spotkało się z jego. Oczy miał przepełnione miłością i troską.

Edward przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie a ja spojrzałam na zegarek.

Kurde! Była dopiero 4 rano! Mój ukochany, gdy tylko wyczuł, ze już jest ze mną lepiej, położył się a mnie pociągnął za sobą. W ten sposób leżałam wygodnie ułożona na jego klatce piersiowej.

Mój ukochany przed chwilą zasnął a ja od momentu, w którym dowiedziałam się, która godzina dobrze wiedziałam, ze już nie zasnę. Gdy tylko próbowałam jednak to zrobić wszystkie wydarzenia pojawiały mi się przed oczami. Rozmowa z Mary, zaproszenie Jacob do mnie, wyjście rodziców, twarz Jacob, gdy namawiał mnie do seksu i w końcu blizna, którą będę miała już do końca życia. Jednak te wszystkie ciosy fizyczne, które mi zadał nie były najgorsze w tej całej sytuacji, najgorszy jest strach…. Każdego dnia się boję, ze on wróci…, że nie pozwoli mi normalnie żyć.

Przymknęłam powieki i zaczęłam rozmyślać. Czy aby na pewno to nie był proroczy sen? Czy Jacob będzie chciał dokończyć to, co zaczął? Czy swoją obecnością tutaj nie narażam Edwarda i całej jego rodziny? Czy nie postąpiłam źle, dzwoniąc do Alice i zapraszając ją wraz z przyjaciółmi na mój występ? Czy dobrze zrobiłam przeprowadzając się tu? A najważniejsze! Czy nie powinnam zostać w Forks i stawić czoła przyszłości? Tysiąc pytań na minutę i żadnej odpowiedzi.

Chwila…. Gdybym nie zadzwoniła do Alice, a potem nie przeprowadziłabym się do LA, nie spotkałoby mnie takie szczęście. Zapewne leżałabym teraz w swoim łóżku a wieczorami występowałabym w jakiejś knajpce w Port Angeles. Ale już teraz wiem jedno! Nie mogę pozwolić, aby Edwardowi albo komuś z Cullenów stała się krzywda z mojego powodu! Jeśli Jacob, będzie chciał dokończyć to, co zaczął…. Jeśli będzie tak potrzeba to wyjadę….

Moje rozmyślania przerwało słońce, które właśnie wschodziło. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć mojego ukochanego i po cichutku powędrowałam pod prysznic. Ciepłą wodą i moim ulubionym szamponem zmyłam resztki koszmaru. Następnie szybko założyłam na siebie swój strój od joggingu, włosy spięłam w wysoki koński ogon a do ręki chwyciłam swojego I-poda. Na paluszkach, ze słuchawkami w uszach wyszłam z domu. Zaczęłam biec w stronę parku. Starałam się o niczym nie myśleć a zwłaszcza o Jacobie. Po około godzinie postanowiłam wracać. Weszłam do domu a tam zastałam już całą resztę siedzącą przy śniadaniu.

-Hej Bells! Postanowiliśmy już zacząć, bo tak myśleliśmy, ze poszłaś biegać.- Powiedziała do mnie z uśmiechem Alice.

-Wezmę prysznic, uszykuję się i zaraz do Was wracam.- Powiedziałam siląc się na szczery uśmiech. Gdy byłam już w połowie schodów usłyszałam:

-Bells! Na łóżku naszykowałam Ci ubranie!- Nic jej na to nie odpowiedziałam tylko od razu chwyciłam w swoje ręce ubranie i powędrowałam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, uczesałam się i ubrałam się. Okazało się, ze moim dzisiejszym zestawem są czarne leginsy do kostki, tunika na grubych ramiączkach- brązowo- złota, złote szpilki i brązową torbę. Rzęsy pomalowałam jeszcze czarnym tuszem do rzęs i gdy miałam już wychodzić moim oczom rzuciła się nie wielka kartka na blacie koło umywalki a pod nią niewielkie pudełeczko. Od razu podeszłam i chwyciłam liścik.

 

Ten wisiorek jest dla Ciebie.

Widzimy się na śniadaniu!

Kocham Cię skarbie J

Twój Edward.

 

Uśmiechnęłam się i podniosłam prezent. Moim oczom ukazała się literka E a w niej pełno diamencików. Szybko założyłam go na szyję i wyszłam z łazienki. W pokoju do torby wrzuciłam jeszcze książki i komórkę a następnie zeszłam na dół.

-A tak w ogóle to dzień dobry wszystkim!- Krzyknęłam, kiedy już byłam w jadalni.

- Dzień dobry Bells.- Odpowiedziała mi za wszystkich Esme. Podeszłam pewnym krokiem do Edwarda i gdy miałam się już schylać, aby dać mu buziaka on wciągnął mnie do siebie na kolana. Nie czekając dłużej wpiłam się w jego usta. Po chwili, kiedy się już od siebie oderwaliśmy, wyszeptałam:

-Dziękuję za prezent i też Cię kocham.- Nie czekałam dłużej na jego odpowiedź tylko powędrowałam na swoje miejsce przy stole.

-Hej Malinka!- Jejciu! Jak ja nie lubię, gdy mnie tak nazywa!

-Hej Pulpecik!- Wszyscy parsknęli śmiechem na moją odpowiedź a Em zapytał:

-Uczyłaś się na ten test z historii?- Uśmiechnęłam się delikatnie i odpowiedziałam:

-Tak, ale nie dam Ci ściągać.

-Ok., A teraz Ci przedstawię 10 przykazań uczniowskich.- Spojrzał na mnie a ja kiwnęłam głową na znak, że go słucham.

 

- 1. Nie gryź ołówków-lasów coraz mniej.

2. Nie kuj na blachę-pamiętaj, że zawsze możesz wykorzystać tylko 10% swojego mózgu.

3. Nie zgrzytaj zębami-twój dentysta ma jeszcze innych pacjentów.

4. Nie bój się rozdawania kartkówek-módl się, żeby twoja zginęła.

5. Kiedy dostaniesz jedynkę, pożal się przyjacielowi, byle..., Nie za mocno.

6. Nie wpadaj w panikę przy nauczycielach-w końcu to też ludzie...

7. Nie traktuj odpowiedzi przy tablicy jak koniec świata-to dopiero początek.

8. Przerwa to krótkie święto, ciesz się -byle nie za głośno.

9. Nie obgryzaj paznokci na pierwszej lekcji-zostaw trochę na później.

10. Nie ucz się tyle-raz się żyje!!!

 

Ostatni punkt wykrzyknął a każdy zaczął się z niego śmiać.

-Bells pamiętasz, ze dziś idziemy na zakupy?- Zapytała z uśmiechem na ustach Rose a ja tylko na to jęknęłam:

-Myślałam, ze zapomniałyście!

-Nie martw się! Chłopcy też będą! W końcu, ktoś musi nosić nasze torby i robić za szoferów!- Edward, Emmet i Jasper jednocześnie jęknęli! Hura! Nie będę w tym sama!

-Dzieciaki jak wiecie nie macie dzisiaj próby, bo jedziecie na zakupy, ale za to próba będzie w weekend!- Kiwnęliśmy głowami.

Posiadaniu pożegnaliśmy się jeszcze z Esme i poszliśmy do garażu! Okazało się, ze już wszystko jest ustalo9ne, bo Rose wsiadała z Emmetem do jego samochodu, Alice razem z Jasperem a mnie Edward ciągnął do swojego auta. Gdy już byliśmy w drodze do szkoły, mój ukochany się odezwał.

-Słoneczko?

-Tak?- Odpowiedziałam uśmiechając się słodko.

-Może po zakupach poszlibyśmy do kina?- Zapytała a ja na jego pytanie aż musiałam go dotknąć. Delikatnie pogładziłam go po policzku żeby na mnie spojrzał.

-Oczywiście, ze możemy iść.

Właśnie zaparkowaliśmy na szkolnym parkingu. Edward szybko obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Jeszcze było trochę czasu do lekcji, więc staliśmy tak i rozmawialiśmy o naszej płycie razem z całą paczką. Gdy zostało już mało czasu do lekcji, Edward chwycił mnie za rękę i zaprowadził pod salę od angielskiego. Tam pożegnaliśmy się i weszłam do sali. Okazało się, ze Rose już tam jest! Usiadłam szybko koło przyjaciółki. Już na samym początku lekcji nauczycielka zapowiedziała kartkówkę, ale każdy myślał, ze żartuje. Nasze nadzieje rozwiała szybko, bo już po sprawdzeniu obecności kazała wyjąć kartki i zaczęła dyktować pytania. Czas na napisanie mieliśmy aż do końca lekcji. Na szczęście była prosta i skończyłam ją pisać już w połowie lekcji. Oddałam kartkę, usiadłam z powrotem na swoje miejsce i spojrzałam na Rose. Wyglądała bardzo zabawnie…. Olśniewająco piękna blondynka, pochylająca się nad kartką i w pełni skupiona. Musiałam bardzo nad sobą panować, aby nie zacząć się śmiać.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek parsknęłam śmiechem. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie groźnym wzrokiem a następnie uścisnęła mnie tylko na pożegnanie i poszła na następną lekcję. Teraz czas na historię. Weszłam wolno do klasy i zobaczyłam Emmet, który próbował mimo wszystko chyba sobie coś przypomnieć na test, jednak, gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się przebiegle i powiedział:

-Hej Malinka!

-Tylko gej mówi hej!- Pierwszy raz mu tak odpowiedziałam, więc minę miał bardzo zabawną. Otworzył aż usta w szoku. Jednak ja nie miałam zamiaru jeszcze skończyć.

-Zamknij buźkę, bo Ci mucha wleci.- Nie zdążył nic mi już odpowiedzieć, bo właśnie do klasy wszedł nauczyciel. Przywitał się szybko z nami i rozdał testy. Na napisanie mieliśmy całą godzinę. Gdy już każdy oddał test, Em się odezwał.

-Jak Ci poszło?

-Chyba dobrze a Ci?

-Nie wiem, ale chyba nie za dobrze.- Po tym spojrzał na mnie ze smutkiem. Pokręciłam jeszcze tylko głową i poszłam w stronę toalet. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam poprawiać sobie makijaż. Kiedy już skończyłam do środka wparowała Tanya z głupim uśmieszkiem a po chwili zaczęłam mówić.

-Dobrze Ci radzę, odczep się od Edwarda i wróć na to swoje zadupie Forks, bo inaczej…- Miałam dość jej gróźb, więc jej przerwałam.

-Bo inaczej, co?

-Wiesz, grzebałam w Twoich papierach i znalazłam na Ciebie haczyk. Nie chciałabyś chyba żeby Jacob zrobił coś Cullenom a zwłaszcza Edwardowi?- Prze chwilę zastygłam w bezruchu, ale szybko się przywróciłam do porządku i wyszłam na korytarz.

Przez całą lekcję jej słowa huczały mi w uszach. Czyżby mój koszmar miał się wcielić w życie? Czyżby Jacob znów miał mnie skrzywdzić tym razem fizycznie a nie tylko psychicznie? Przez resztę lekcji aż do dzwonka na lunch byłam nieprzytomna. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec lekcji a długo wyczekiwana przez wszystkich przerwę mnie ogarnął lęk. Wiedziałam, ze nie mogę dać po sobie poznać, ze coś jest nie tak. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.

Wyszłam z klasy a pod ścianą naprzeciwko stał mój anioł i opierał się o nią.  Przytuleni do siebie poszliśmy na stołówkę. Gdy tam weszliśmy, cały czas czułam na sobie spojrzenie Tanyi. Na lunch wzięłam sobie dzisiaj tylko wodę, bo nic innego po tej rozmowie z tą zołzą nie przełknęłabym.

Gdy siedzieliśmy przy stoliku naszym i myślałam, ze nikt nie zauważył nic, okazało się, że niestety Jasper, coś wyczuł.

-Bells, co się stało?- Uśmiechnęłam się sztucznie i odpowiedziałam:

-Oczywiście, ze nie..

-Przecież widzimy, ze nie. Nam możesz wszystko powiedzieć.- Tak, jasne! Wszystko? Tego wam nie mogę powiedzieć. Musiałam i tym razem skłamać, więc spojrzałam na stolik i odpowiedziałam:

-Po prostu jestem ostatnio trochę zmęczona.- Udałam, że ziewam, ale szybko zauważyłam, ze tego nie kupili.

-Źle spałam w nocy.- Długo nie musiałam czekać, bo Emmet od razu to kupił i zaczął swoje żarty:

-Jak jej Ed nie dawał spać, to się nie dziwię!- Wszyscy wybuchnęli śmiechem a ja, chwyciłam do ręki butelkę wody, odkręciłam ją i wylałam na pulpecika.

-Lepiej ze mną nie zadzieraj.- Uśmiechnęłam się słodka i poszłam kupić drugą butelkę wody. Gdy wróciłam do stolika toczyliśmy normalną, luźną rozmowę tak jak zawsze. Kiedy zadzwonił dzwonek, Edward chwycił mnie za rękę i razem poszliśmy na biologię. Minutę po Nas do klasy wszedł nauczyciel i od razu zaczął lekcję. Całą godzinę myślałam o tym wszystkim. Nawet nie wiedziałam, kiedy a był już dzwonek na przerwę. Mój chłopak odprowadził mnie pod szatnię, a tam pożegnałam go całusem w policzek. Przebierałam się jak w transie, bo po chwili byłam już z dziewczynami na sali gimnastycznej. Graliśmy dzisiaj w kosza i nawet dobrze mi szło. Niestety przy ostatnim rzucie musiałam wszystko popsuć, bo się zamyśliłam i zamiast trafić do kosza, piłka mi się wyślizgnęła i trafiła w głowę Jaspera. Podeszłam do niego szybko i zaczęłam:

-Jasper, przepraszam, ja nie chciałam.- Chciałam cos jeszcze powiedzieć, ale mi przerwał:

-Spokojnie. Nic się nie stało. Dobrze, ze to piłka a nie kij od baisbolu.- Powiedział z udawaną ulgą. Po lekcji szybko się z dziewczynami przebrałyśmy i wyszłyśmy z szatni. Okazało się, że chłopcy już na nas czekają. Wszyscy razem skierowaliśmy się do samochodów i już po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy wysiadłam z samochodu, to aż się przeraziłam! To centrum miało ponad 5 pięter! Na szczęście z zakupami sobie jakoś radzę, więc nie będzie źle. Od razu jak tylko weszłyśmy do środka dziewczyny zaciągnęły mnie do sklepu z bielizną. Nie zdążyłam się dobrze rozejrzeć a moje przyjaciółki właśnie pchały mnie do przymierzalni:

-Trzeba wybrać Ci coś seksownego, żeby Edward mógł nacieszyć oczka.

Po około godzinie ciągłego przymierzania różnego rodzaju bielizn wyszłyśmy z trzema torbami zakupów. Chodziłyśmy tak jeszcze chyba z trzy godziny, ale miałam już dość. Na szczęście mój ukochany szybko zauważył moje zmęczenie i postanowił przejąć kontrolę nad tym:

-Rose, Alice może Wy idźcie dalej z chłopakami a ja zabiorę Bells do kina.?.

Dziewczyny jakimś cudem się zgodziły i po 5 minutach siedziałam z moim ukochanym w kinie. Przez cały film, Edward przytulał mnie czule do siebie. Po seansie, kiedy już wyszliśmy z kina okazało się, ze cała nasza paczka siedziała naprzeciwko w kawiarni. Dosiedliśmy się do nich a Edward zamówił mi duże lody. Jak je już zobaczyłam to wiedziałam, ze ich nie zjem.

-Przecież ja ich nie zjem!- Powiedziałam z przerażeniem a dziewczyny na mnie spojrzały jak na kosmitkę.

-Bello, my miałyśmy tyle samo i jakoś zjadłyśmy.

-Ale ja nie jestem głodna. Kochanie, będziesz musiał za mnie dokończyć.- Nie czekałam na żaden już komentarz tylko zaczęłam jeść. Faktycznie już w połowie nie miałam miejsca, więc w ten sposób Edward miał do zjedzenia i swoje lody i moje. Po około 30 minutach siedzieliśmy już w samochodach i wracaliśmy do domu. Droga minęła przyjemnie mi z moim ukochanym na rozmowie. W domu byliśmy, koło 19;40, więc pomyślałam, ze napisze jeszcze do mamy. Poprosiłam Edward żeby wniósł wszystkie moje zakupy na górę. Dałam mu jeszcze całusa w policzek i chwyciłam laptopa. Otworzyłam pocztę. Pierwsza wiadomość była od mamy a druga od nieznanego numeru. Kliknęłam na tą drugą.

 

Muszę Ci powiedzieć, że wyładniałaś. Twoja przyjaciółeczka a może wróg wyśpiewała mi wszystko. Jeśli nie chcesz żeby stało się coś Cullenom a zwłaszcza Edwardowi, (bo tak się nazywa prawda?) Wracaj do Forks i bądź grzeczna.

Pamiętaj! Jedno słowo! A któremuś z Cullenów może się coś stać!

 

Jacob! To pierwsze, co mi wpadło do głowy! To na pewno on! Spojrzałam szybko na zegarek i stwierdziłam, że nie jest jeszcze późno, więc mogę jechać do Mary. Dobrze, że wzięłam od niej adres. Chwyciłam szybko torebkę i zbiegłam na dół. Chyba jak pech, to pech! Wszyscy siedzieli w salonie.

-Muszę pojechać jeszcze w jedno miejsce!

-Bells, co się stało?- Zapytały od razu dziewczyny. Musiałam skłamać kolejny raz!

-Nic, naprawdę.- Już nic więcej nie mówiłam tylko pobiegłam do garażu, kiedy dochodziłam już do samochodu, ktoś chwycił mnie za rękę. Nie musiałam nawet się obracać, bo i bez tego dobrze wiedziałam, ze był to Edward.

-Słońce, co się stało?- Spojrzałam mu w oczy, ale to nie było dobre zagranie z mojej strony, więc obróciłam wzrok i powiedziałam tyle prawdy ile mogłam.

-Po prostu zapomniałam, ze umówiłam się z Mary i musze do niej jechać.

-Przecież nie jestem ślepy! Nie chodzi tylko o to, ze zapomniałaś o wyjściu! Proszę powiedz mi, bo się o Ciebie martwię.

-Nie musisz! Nie jestem już dzieckiem! Lepiej uspokój swoją byłą, bo mam już jej dość! Jej ciągłych zaczepek i gróźb! Jeśli tak ma wyglądać ta gra, to ja się wycofuję! Ona jest dobra w tą grę, ale ja nie! Co ja przegram!? Ciebie? Szkolnego play boy’ a?- Zadziałało, bo puścił moją rękę. Szybko wykorzystałam sytuację i wsiadłam do samochodu. Z garażu wyjechałam z piskiem opon. Zostawiłam tam Edwarda samego, w szoku, na samo wspomnienie tego, co mu powiedziałam łzy ciekły mi po policzkach! To był cios poniżej pasa- pomyślałam, ale musiałam to zrobić. Podeszłam właśnie pod drzwi Mary i zapukałam. Otworzyła mi ona we własnej osobie, ale z ogromnym siniakiem pod okiem i rozciętą wargą.

Dziewczyna opowiedziała mi, ze był tu Jacob i to ona mu podała adres mojego maila, ale tylko, dlatego żeby jej nie zabił. Byłam na nią zła, ale i rozumiałam doskonale. Teraz to ja jej opowiedziałam o tym wszystkim. Kiedy skończyłam obie zaczęłyśmy zastanawiać się nad rozwiązaniem. Około godziny 1 w nocy miałyśmy już gotowy plan.

-Będę się już zbierać.

-Trzymaj się Bells i pamiętaj, ze, jeśli wszystko dobrze pójdzie wrócisz tu.

-Mam nadzieję. To do zobaczenia wieczorem.

-Pa.- Już nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do samochodu, bałam się, ze może być tu Jacob. W rekordowym czasie dotarłam do domu. Weszłam po cichutku do domu a potem od razu skierowałam się do swojego pokoju, nawet nie zachodząc do Edwarda. Była mi strasznie przykro i bolało mnie to, co mu powiedziałam, ale teraz nie mogłam z nim rozmawiać. Nie byłam w stanie. Szybko się wykąpałam i po 15 minutach leżałam w łóżku. Z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć. Zaczęłam, więc rozmyślać o tym wszystkim, o planie, który jutro będę musiała wcielić w życie. I jednego byłam pewna. Jestem i będę gotowa na wszystko, aby ochronić Edwarda. Z tą myślą zasnęłam.

 

Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, ze podobał się Wam rozdział!

Bardzo proszę o pozostawienie komentarza, gdyż dają one silnego kopa motywacji!

Pozdrawiam cieplutko wszystkich czytelników i dziękuje za poprzednie komentarze! J

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin