Skandaliczne_zaloty_rozdzial_03.pdf

(74 KB) Pobierz
skandal
ROZDZIAŁ TRZECI
Na pogrzeb Charlotte Emily, wicehrabiny Win-
throp, zjechało wiele osób. Stary kamienny kościółek
wypełniony był szczelnie i kiedy wielebny Howard
wygłaszał kazanie pełne smutku i powagi, damy po-
płakiwały cichutko, dyskretnie przykładając do oczu
koronkowechusteczki.
Hanna, jak zwykle, siedziała w pierwszej ławce,
zlewejstronyRobert,zprawejsirRogerMontgomery
zmałżonką,siostrązmarłejwicehrabiny.Miejscaobok
byłypuste,brakowałobowiemsiostryciotecznejwice-
hrabiny,ladyMacInnes,któraprzysłaławiadomość,że
przyjedzienatychmiast,gdytylkopoprawisięstanjej
ciężkochoregomęża.Dalszeławkizajęlilicznikuzyni
i kuzynki, zaprzyjaźnione rodziny z sąsiedztwa oraz
prawie cała służbaz Gillingdon Park.
Msza była długa i bardzo uroczysta, taka, jakiej
zapewneżyczyłabysobieladyWinthrop,iHanna,po
Skandaliczne zaloty
45
razpierwszyodśmiercimatki,poczułasięspokojniej-
sza.Wpatrywałasię w wiązankę z białych róż, którą
osobiściepołożyła na trumnie. Wszyscy wiedzieli, że
białe róże to były ukochane kwiaty wicehrabiny.
MiędzyróżeHannawsunęłaniewielkirulonikbiałego
papieru, na którym wykaligrafowała słowa ułożonej
przezsiebiemodlitwy.Czuła,żePanBógwysłuchałjej
modlitwiuciszyłjeszczedoniedawnapanującąwjej
sercu wielką rozpacz, każąc jej pomyśleć, że matka
przecieżjestszczęśliwa.Jejduszauleciaładonieba,aby
tampołączyćsięz dusząukochanegomałżonka,a jej
doczesneszczątkinazawszespocznąobokciałamęża
w rodzinnym grobowcu.
Robertipięciuinnychdżentelmenówniosłotrumnę
z kościoła do grobowca, a żałobne dzwony swym
dostojnym, przejmującym dźwiękiem głosiły światu
wieść,żewicehrabinaWinthropodbywawłaśnieswo-
ją ostatnią ziemską drogę i udaje się na wieczny
spoczynek.
Stypępomogłyprzygotowaćznajomepaniezsąsiedz-
twa.Hanna, jak ogłuszona,witałasię, dziękowała za
wyrazywspółczucia,niezdającsobiesprawy,anizkim
sięwita,anikomuprzedchwiląudzieliłaodpowiedzi.
Starała się być dla wszystkich bardzo miła, każdemu
bezwyjątkupodziękowaćzato,żeprzybyłnapogrzeb.
Zauważyła,żeRobertprzyglądajejsiębacznie,może
obawiałsię,żeonazarazsięzałamie,rozpłaczewgłos
i ucieknie z salonu.Ale jego troska wcale nie była jej
potrzebna,czułaprzecież,żemawsobiedośćsiły,żeby
podołaćsmutnym obowiązkom.
46 Gail Whitiker
– Moje biedactwo – mówiła lady Montgomery,
tulącdosiebiesiostrzenicę.–Jakiżtosmutnydzieńdla
nas wszystkich! Aledla ciebie najbardziej...
– Tak,proszęcioci – odparładrżącymgłosemHan-
na. – Jedyna pociecha, że mama już nie cierpi.
– BiednaLottie!Sercemisiękraje,kiedyprzypomnę
sobie,jakwyglądaławtejtrumnie.Akiedyśbyłatak
piękna, radosna... Och, mój Boże, jak to wszystko
przemija... O, Robercie, jak dobrze, że tu jesteś. To
musiałbyć dla ciebie wielki wstrząs.
– Tak, droga ciotko – odparł posępnym głosem
Robert, podchodząc bliżej. – Hanna pisała, że matkę
męcząatakikaszlu,nieprzypuszczałemjednak, żeta
dolegliwośćbędzie tak poważna.
– Tak już jest, mój drogi. Jesteśmy tu, na tym
padole,i znikamy w jednej chwili...
– A jak się miewa Alice, proszę cioci? – spytała
Hanna, czując,że jednak się rozpłacze,jeśli nie prze-
stanąmówićosprawachbolesnych.–Byłomiprzykro,
że nie mogła przyjechaćna pogrzebmamy.
– Wybacz, Hanno, ale jest ona bardzo cierpiąca
– wyjaśniłaskwapliwieciotka. – Kiedydotarładonas
ta smutna wieść, Alice od razu dostała straszliwej
migreny. Takbardzo rozbolałajągłowa, że cały dom
musiał chodzić na palcach. Tę przypadłość miewa,
niestety,dość często...
– Jakniefortunnie,żewłaśnieteraz–szepnęłaHanna.
– Mamnadzieję,żeAliceszybkoodzyskasiły–ode-
zwałsięuprzejmieRobert.–Słyszałem,żekuzyneczka
robi furorę w towarzystwie.
Skandaliczne zaloty
47
– O,tak,mójdrogi!Bardzowielumłodychdżentel-
menówskładajejwizyty–oznajmiłazbłyskiemwoku
dumnamatka.–SirRogerijamamynadzieję,żenasza
córkajeszczewtymrokuwyjdziedobrzezamąż.Aty,
droga Hanno? Dlaczego nie przyjeżdżasz do nas, do
Londynu? Nie zamierzaszchyba całego życia spędzić
w Gillingdon Park?
– Nie wiem – bąknęła, zmieszana nagle Hanna.
– Prawdę mówiąc, nie zastanawiałam się jeszcze, co
zamierzamrobićdalej.
– Ale za zaproszenie drogiej ciotki siostra moja
piękniedziękujeinapewnojerozważy–wtrąciłnagle
Robert. – Jateżsądzę,żenajwyższyczas,abyHanna
pojechałana sezon do Londynu.
Hannaspojrzałananiego,zdumiona.Atoparadne!
Ten brat, dotychczas tak niełaskawy, teraz raptem
zaczynawtykać nos w jej sprawy.
– Przyjedziesz,mojadroga,prawda?–pytałaciotka,
ujmując dłoń siostrzenicy i czule ją poklepując.
– Wiem, że Lottie zawsze tego sobie życzyła. Nie
musiszsięśpieszyćzdecyzją,dziecko,alepamiętaj,sir
Roger i ja będziemy bardzo radzi gościć ciebie w na-
szym domu. Możesz zostać u nas tak długo, jak
zechcesz. Naturalnie, ze względu na żałobę nasze
kontaktytowarzyskieprzezkilkanajbliższychmiesię-
cybędąograniczone,aleprzecieżmiłonambędzieze
sobą,wgronierodzinnym.Alicezawszedarzyłaciebie
wielką sympatią.
– Bardzo wdzięczna jestem cioci za zaproszenie
– powiedziała Hanna z miłym uśmiechem, skrzętnie
48 Gail Whitiker
ukrywającwzburzenie,wywołaneuwagąbrata.– Ina
pewnowszystkorozważę,ciociapojmujejednak,żesą
pewnesprawy,tu,namiejscu,którymiterazmuszęsię
pilnie zająć.
Byłooczywiste,żeciotkaPrudenceniebardzorozu-
mie,cóżpilnegomożepowstrzymywaćmłodąpannę
przed wyjazdem do Londynu. Nie nalegała jednak,
tylko uściskawszy Hannę jeszcze raz, odeszła kilka
krokówizagadnęłapaniąBranksmuirijejcórkę.Obie
panienatychmiastzaczęłycośskwapliwietłumaczyć,
zachwycone,żetakszlachetnieurodzonadamaraczyła
zaszczycić je swoją uwagą. Robert również się od-
wrócił, nawiązując rozmowę z dżentelmenem, który
stałwpobliżu.Hannieofiarowanowięcchwilęsamo-
tności,chwilę jednak bardzokrótką.
– Witampanią,pannoWinthrop – powitałjąofic-
jalnie Philip Twickenham i, zniżywszy głos, spytał,
patrząc na Hannę z wielką troską. – Jak się czujesz,
droga przyjaciółko?Jak to znosisz?
Hanna, choć smutna i jeszcze troszkę zirytowana,
obdarzyłaPhilipamiłymuśmiechem.DrogiPhilip,zna
go przecież prawie całe życie. W ostatnich latach
bardzo wydoroślał, był teraz przystojnym młodym
mężczyzną,miał gęstąjasnączuprynę i zieloneoczy,
bardzo wesołe i pełne ciepła. Z natury przyjacielski
i skory do śmiechu, z wiekiem stał się bardziej po-
wściągliwyi rzadkookazywałswój temperament,aż
nadto widoczny w wieku dziecięcym. Hanna nie
dziwiła się, że większość dam znajduje Philipa nad-
zwyczajpociągającym,samateżchwaliłajegoujmują-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin