4) Białe święta [Zuzaa].pdf

(609 KB) Pobierz
Białe święta.doc
Zwykły Anioł
Zuzaa
34393772.001.png
część 4
Białe święta
Epizod 57
Dwudziestego trzeciego grudnia zaczął padać śnieg. Zimowa aura rozgościła się już od rana a jej
atrybut sypał na pogrążony w świątecznej gorączce Kraków obficie i bez ustanku. Zaczęły się
przymrozki. Temperatura spadła już do minus siedmiu stopni Celsjusza, a jutro miało być jeszcze
zimniej. Większość ludzi postarała się już o zapasy, bo według prognoz pogody, miało sypać
niemalże bez przerwy aż do sylwestra. Samochody stały pochowane w garażach lub uginały się pod
ciężarem coraz to grubszej warstwy białego puchu.
Daniel przywiózł Tomka i zaparkował auto w garażu. Obok jego auta stał van Kruka. Mężczyzna
miał u nich nocować przez święta. Daniel był nawet z tego zadowolony. Im więcej osób tym lepiej.
Dawid nie mógł się doczekać powrotu przyjaciela. Od rana z niecierpliwości upiekł już trzy ciasta:
makowe, sernik i drożdżowe z bakaliami. Kruk nie spuszczał go z oka, starał się być pomocny. Na
bieżąco zmywał naczynia, ubijał białka do ciasta i dręczył Dawida tym swoim "kochanie". Gdy Tomek
przekroczył próg ich nowego domu Dawid dopadł do niego i mocno go przytulił. Potem zaczął mu
nadskakiwać, usługiwać, oprowadził go po ich nowych pokojach na poddaszu. Buzia mu się nie
zamykała. Tomek też bardzo się ucieszył na spotkanie z przyjacielem. I nawet, jeśli czasem od
radosnego świergotania Dawida kręciło mu się w głowie, nic nie dał po sobie poznać. Bardzo stęsknił
się za przyjacielem. Za jego cichym oddechem na sąsiednim łóżku, gdy mieszkali razem w pokoju
akademika, lub, gdy razem leżeli na sąsiadujących ze sobą łóżkach w szpitalu...
Lub pod namiotem, gdy leżeli oddaleni od siebie na wyciągnięcie ręki, zbyt zmęczeni po
całodniowym moczeniu się w wodzie, by myśleć o...
Dawid...
Cholera, znowu cię pragnę!
Co ja z nimi mam...
- Dawid! Zaniedbałeś się. - Zaczął Tomek przyglądając się wychudzonej sylwetce przyjaciela.
Siedzieli obaj w pokoju Tomka. Chłopak podskakiwał na łóżku sprawdzając czy jest wygodne. Dawid
zarumienił się lekko i odwrócił głowę. - Czy ty w ogóle coś jadasz?
Chłopiec westchnął smutno i usiadł koło przyjaciela. Podwinął lekko bluzkę i spojrzał na wklęsły
brzuch. Położył się na łóżku Tomka.
- Rzeczywiście... Nie wyglądam zachęcająco... Jakoś ostatnio nie mam apetytu...
- No cóż, Marek będzie miał pretensje do Daniela, że ci jeść nie daje. Ktoś zagłodził jego
aniołka...
- Co ty...
- Daaawid! Teraz powinieneś tym bardziej dbać o to by wyglądać ładnie i pociągająco. Czy Marek
byłby w stanie pokochać takiego chuderlawego anemika? Założę się, że jak cię zobaczy to krzyknie :
"Zabierzcie ode mnie ten szkielet! I gdzie do cholery jest Dawid?
Chłopcy roześmiali się.
- Dawid! Weź się w garść. Musisz być silny by odebrać zdjęcia Charliemu "niech go piekło
pochłonie". I by odzyskać zaufanie ukochanego. Bo chcesz go odzyskać?
- Jasne! O niczym innym nie myślę...
- No widzisz! A on cię kocha. Wiele razy to udowodnił, nieprawdaż?
- Ta...ak... - Dawid zamyślił się.
Przypomniał sobie ich rozmowę w parku w tym feralnym dniu gdy Daniel trafił z połamanymi
żebrami do szpitala. "Tak Dawidzie, kocham cię". Tak powiedział. To musi być prawda.
Jego spojrzenie tam, w sklepie.
Maaarkuu...
- Tooomek - miauknął Dawid i schował twarz w dłonie. - Ja już nie mogę! Tak bardzo mi go
brakuje, nie mogę spać, nie mogę jeść... Wciąż sobie wyobrażam jakby to było gdyby był obok
mnie. Ze mną...
- Dawid, na Boga, oprzytomniej! Myśl o tym jak odebrać zdjęcia. Jak wytłumaczyć ich istnienie
profesorowi. Nie zadręczaj się. Żyłeś zanim poznałeś Marka, więc możesz żyć i teraz...
- Tomek... Ale wtedy mogłem kochać ciebie.
Rudowłosy zmieszał się. W końcu wyciągnął do chłopaka ramię i przygarnął go do siebie. Ukrył
Dawida w swoich ramionach. Jego usta nieśmiało całowały włosy przyjaciela.
- Widzę, że zbyt długo mnie nie było. Mój przyjaciel wpadł w doła.
Dawid zaśmiał się cichutko.
- Dawid, - kontynuował Tomek. W progu jego pokoju stanął Daniel. W ciszy obserwował
chłopców. - Obiecaj mi, że nie zepsujesz nam tych świąt.
- Ne-e? - Dawid spojrzał na niego wilgotnymi chabrowymi oczkami.
- Twój brat szukał cię od wielu, wielu lat. W końcu po dziewiętnastu latach rozłąki odnalazł cię.
Odnalazł też mnie, ale to już inna historia. - Daniel stojący w progu uśmiechnął się pod nosem. -
Zabrał nas ze znienawidzonego akademika, dał ci nowy dom. Stara się we wszystkim ci dogodzić,
jakby czuł się winny, że was rozdzielono i próbował się jakoś zrewanżować. Te święta mają być
pierwszymi spędzonymi wspólnie, jako rodzina. Do tego będziesz miał mnie i tego z czerwonymi
włosami...
- Krzyska...
- Właśnie... On ma na imię Krzysiek? No, nieważne, nie o tym mówiłem. Powinieneś się cieszyć,
że nie musisz jechać do sierocińca...
- Tak...
- A ty tymczasem dołujesz się. Snujesz się jak cień, chodzisz z kąta w kąt. Nie jesz, nie śpisz.
Wyniszczasz swój organizm. Pal licho Marka. Daniel bardzo się o ciebie martwi. Dla niego powinieneś
o siebie zadbać. Ciesz się z nami tymi świętami. I nie martw się, pomożemy ci z Markiem. Przecież
wszyscy bardzo cię kochamy i chcemy by było ci dobrze.
- Tomek... - Chłopiec wtulił się mocniej w przyjaciela. Tomek głaskał czarne loczki Dawida. -
Dziękuję. Oczywiście, masz rację. Postaram się jakoś wrócić do normalności. Wiesz co?
Dawid spojrzał Tomkowi prosto w oczy. Potem spojrzał na pociągające różowe wargi przyjaciela.
- Hm?
- Daniel ma duże szczęście, że ma ciebie...
Tomek spąsowiał jak róża. Ale nie zaprzeczył. Dawid wyciągnął się i przywarł wargami do ust
Tomka. Chłopak odpowiedział na czuły gest. Całowali się kilka minut. Potem Dawid przytulił się do
jego piersi. Jego twarz uspokoiła się.- Tomek - szepnął - będę mógł z wami spać?
- Co? Z jakimi nami?
Daniel wszedł cicho do pokoju.
- Z Tobą i z Danielem... Ja tak nie lubię spać sam... Powstrzymacie się przez noc?
- Co ty gadasz?!!! - Prychnął Tomek i zarumienił się. Kątem oka dostrzegł poruszenie. Daniel
właśnie się do nich zbliżał. - Nie mam zamiaru z nim spać...
- No, no, koguciku. W szpitalu mówiłeś coś innego.
Daniel przysiadł na brzegu łóżka i przyglądał się tulącym się do siebie chłopakom. Dawid widząc
go oderwał się z ociąganiem od przyjaciela.
- Ej, jak się wchodzi to się puka! - Napuszył się Tomek wysyłając Danielowi wyzywające
spojrzenie. - Nikt cię kultury nie nauczył?
Długowłosy posłał mu rozbawione spojrzenie.
- Widzę koguciku, że naprawdę wróciłeś do zdrowia.
- Bezczelny! Widzę, że skradanie się to twoje nowe hobby...
Dawid rzucił się na Daniela i przytulał go mocno zatapiając dłonie w jego długich czarnych lokach.
- Braciszku... Tak bardzo cieszę się, że jesteś...
- Dawid...
- Przepraszam za moje zachowanie... Jestem głupi gej - zaśmiał się. - Tomek ma rację.
Powinienem się cieszyć, że nie jestem już sam. Że mam was.
Tomek zbliżył się do przytulających się braci. Objął obu.
- A tam do cholery z pozorami. Ja też się cieszę, że jesteśmy wszyscy razem.
Bracia objęli Tomka. Śmiali się głośno. Dawid śmiał się przez łzy.
- W porządku, jeśli chcesz przychodzić do nas na noc, to jesteś mile widziany... - Zezwolił Daniel.
- Fajnie będzie mieć was obu w łóżku - zawtórował Tomek.
Młodzi siedzieli tak jeszcze przez chwilę. Potem Dawid zerwał się i z szerokim uśmiechem na
uroczej twarzyczce wykrzyknął:
- Dobra! Czas zrobić jakieś ciasto!
Następnie wybiegł z pokoju i o mały włos nie wywracając się na wysuwanych schodach pobiegł na
dół do kuchni.
Epizod 58
Daniel i Tomek popatrzyli na siebie z ulgą.
- Udało ci się - szepnął Daniel i skierował spojrzenie na rudowłosego. - Wiedziałem, że ci się
uda...
- No wiesz... - Tomek wcale nie zamierzał udawać skromności. Dumny ze swego osiągnięcia
napuszył się jak rasowy kogut. - W końcu jestem jego przyjacielem. Rozumiemy się nawzajem. Poza
tym mam bardzo silny charakter. Sam wiesz, że trudno mi się oprzeć. No wiesz, nie na darmo
urodziłem się 13 czerwca, w znaku bliźniaka. Bliźniak rządzi. A tak a propos kiedy masz urodziny?
- Już miałem koguciku. Zrobiłeś mi ładny prezent.
- Hę?
Tomek zarumienił się.
O co mu chodzi?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin