Wizyta u Vicki.doc

(30 KB) Pobierz
Ostatnia wizyta u Vicki pozwoliła nam usłyszeć kilka słów mądrości; to jest jej cechą charakterystyczną: mądrość zakorzeniona w solidnym zdrowym rozsądku

Ostatnia wizyta u Vicki pozwoliła nam usłyszeć kilka słów mądrości; to jest jej cechą charakterystyczną: mądrość zakorzeniona w solidnym zdrowym rozsądku! Była tu pewna grupa Włochów i Vicka wypowiedziała kilka zdań na temat życia rodziny dzisiaj:

Mój ojciec (Petar Ivanković, zmarły rok temu), żeby nas wyżywić, spędził 35 lat swego życia pracując na placach budowy w Niemczech. Dla nas we wsi to było koniecznością, jeśli się chciało przeżyć, tak robiło wielu mężczyzn. Mój ojciec nigdy nie myślał o sobie samym, o swym zmartwieniu wynikającym z tego, że nie mieszkał z nami, o swej samotności wygnańca i uciążliwości tej pracy (mężczyźni byli zakwaterowani w kwaterach ‘Algeco’ na skraju drogi, mroźnych w zimie, upalnych w lecie). Nie, on dostrzegał swoją odpowiedzialność za rodzinę, kochał nas i był dzielny. Poświęcał się za nas.

Dziś jest inaczej. Rodziny przechodzą wielki kryzys, ponieważ myśli się najpierw o sobie samym, nie myśli się o rodzinie. Wszystko staje się ważniejsze niż rodzina. Już nie przeznaczamy czasu na wspólną modlitwę, ponieważ sądzimy, ze są rzeczy ważniejsze do zrobienia. To jest wielki błąd! Nie chcemy poświęcać się rodzinie ani dobrowolnie poświęcać dla niej czasu; każdy zaczyna żyć tylko dla siebie, nie poświęcając czasu na to, żeby być razem, żeby porozmawiać, żeby zainteresować się sprawami drugiej osoby. Albo się ogląda telewizję i nie ma rozmowy, nie ma dialogu. Wtedy do tego egoizmu dochodzi zazdrość, nienawiść, brak zrozumienia…

Szatan działa, on chce podzielić, zniszczyć rodzinę. Każdy sprawdza, jak może mieć najwięcej korzyści i zajmuje się przede wszystkim rzeczami materialnymi. Dostatek materialny staje się rzeczą najważniejszą. To jest chore! Więc serca i dusze odczuwają głód i nie otrzymują nic. Niszczy je poszukiwanie dobrobytu, zamykają się jedni na drugich. Każdy cierpi w swoim kącie. I bez wspólnej modlitwy czasami to staje się nie do zniesienia. Bóg nie jest na pierwszym miejscu, młodzi nie otrzymują dosyć miłości, jest smutek, który się powiększa, niezadowolenie i złość i rodziny się rozpadają. Nie widzimy nawet, dlaczego one się rozpadają i mówimy do Boga: „Dlaczego pozwoliłeś mojej rodzinie się rozpaść?”

Ależ nie! My nie musimy tak robić! My jesteśmy odpowiedzialni! Najważniejsze to chronić rodzinę, jedność w rodzinie! Jedność serc przychodzi z modlitwą, gdy stawiamy Boga na pierwszym miejscu i poświęcamy się rodzinie. Nie mówię, że rzeczy materialne nie są ważne; oczywiście są, ale powinny być bardzo zwykłe.

Na przykład dzisiaj wiele osób, żeby się ubrać, szuka ubrań markowych! I w rezultacie zachowujesz się jak posąg, cała sztywna, nie możesz się poruszać jak chcesz, ponieważ niepokoi cię to, żeby przecież inni widzieli, że nosisz tę markową odzież! Jesteś niewolnikiem tego, jak widzą cię inni i tracisz wolność. Wydajesz zbyt wiele pieniędzy, żeby mieć tę odzież i wtedy zaczynają się porównania i konflikty. Ciągle chcesz więcej… To jest chore!

Od 26 lat Gospa prosi nas, żeby każdego dnia poświęcić czas na modlitwę w rodzinie. Ona wie, dlaczego! Ona chce nas uchronić przed katastrofą! Ale wielu tego nie słucha i potem przychodzą przed Nią płakać mówiąc: „Ratuj nas!” To teraz powinniśmy podejmować dobre decyzje! Wystarczy zdecydować, a Bóg jest dobry, On nam pomoże. Ale trzeba zacząć dziś i powiedzieć: „Oto uczynię to, co Ty mówisz, uczynię wszystko to, co będę mógł, a Ty uczynisz resztę!”

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin