Wojtkowiak Zbys�aw Nauki pomocnicze historii najnowszej. �r�d�oznawstwo. �r�d�a narracyjne. Cz�� pierwsza: Pami�tnik, tekst literacki, Pozna� 2001 S P I S T R E � C I OD AUTORA I - WPROWADZENIE CZYLI ZWYCZAJOWA ASEKURACJA AUTORA wybrana literatura II - MIEJSCE HISTORII NOWO�YTNEJ W SCHEMACIE PERIODYZACJI DZIEJ�W II-1; Zasady periodyzacji II-2; Podzia� mi�dzy �redniowieczem a Czasami Nowo�ytnymi II-3; Historia Wsp�czesna w obr�bie Historii Nowo�ytnej II-4; Specyfika bada� historii najnowszej II-5; Merytoryczna zawad uprawiania historii wsp�czesnej wybrana literatura III - MIEJSCE NAUK POMOCNICZYCH HISTORII NOWO�YTNEJ I NAJNOWSZEJ W WARSZTACIE BADAWCZYM HISTORYKA III-1; Zakres przedmiotowy III-2; Elementarz warsztatowy wybrana literatura IV - MEMUARYSTYKA CZYLI PAMI�TNIK JAKO �R�D�O HISTORYCZNE IV-1; Dotychczasowa refleksja �r�d�oznawcza IV-2; Pr�ba typologii gatunku IV-3; Specyfika gatunku IV-4; Mnemotechnika pami�tnikarza IV-5; Krytyka zewn�trzna pami�tnika IV-5a; Autentyczno�� tekstu wspomnieniowego IV-5b; Autentyczno�� narracji wspomnieniowej IV-6; W�druj�ca anegdota IV-7; Roztrz�sanie schematu krytycznego IV-8; Weryfikacja wiarygodno�ci pami�tnika IV-9; Pr�ba konkluzji wybrana literatura V - BELETRYSTYKA CZYLI FIKCJA LITERACKA JAKO �R�D�O HISTORYCZNE V-1; Wprowadzaj�ce motto V-2; Fantazja jako wytw�r nie tylko wyobra�ni V-3; Sygna� nadany tytu�em V-4; Fikcja czy autopsja ? V-5; Korzenie anegdoty V-6; Zapo�yczenie czy plagiat ? V-7; Opowiadanie historyczne V-8; �Klucz" powie�ciowy V-9; �Klucz" nierozpoznany V-10; Biografia literacka V-11; Reporta� literacki V-12; Czy fikcji literackiej nale�na jest krytyka rezerwowana dla �r�d�a? Wybrana literatura OD AUTORA Poni�szy tekst powstawa� przez lat wiele, pierwotnie b�d�c materia�em w prowadzonych zaj�ciach z �Nauk Pomocniczych Historii Nowo�ytnej i Najnowszej". Te zreszt� zmienia�y w tym okresie nie tylko swoj� nazw�, ale i formu�� dydaktyczn�. Wcze�niej (lata siedemdziesi�te) b�d�c ��wiczeniami", nast�pnie �proseminarium", za� ostatnio �konwersatorium". Zamys� opracowania kompendium, krystalizowa� si� przez czas niejaki i w pierwotnej formie by� zrealizowany w latach 1996-1998. D�ugotrwa�o�� wynika�a za� tak z opiesza�o�ci autora, jak i z jego modestii .Ot� powracaj�c wielokrotnie do tych samych zagadnie�, operuj�c cz�stokro� tymi samymi przyk�adami na tyle si� z nimi oswoi�, i� zdawa�y si� dojmuj�co banalnymi. I cho� wra�enie takie nadal w nas pokutuje, zdecydowano si� jednak na os�d og�u. Cho�by dlatego, �e co rusz napotykamy diametralnie odmienne - w naszym mniemaniu mylne - pojmowanie problem�w tu poruszanych. Tak w sferze metodologii przedmiotu �Nauk Pomocniczych", jak w interpretacji wykorzystywanych i tu w�a�nie powo�ywanych �r�de�. Nadto pogl�dy odnalezione w literaturze, a spotykane te� w publicystyce i �yciu ... politycznym, sk�aniaj� do zadufanego wy�o�enia w�asnych racji. W�a�nie ostatnio, w publicznej dyspucie o zadaniach Instytutu Pami�ci Narodowej, o kompetencjach S�du Lustracyjnego, poruszane s� zagadnienia stricte �r�d�oznawcze ! W tym podstawowa kwestia - pojmowanie autentyczno�ci i wiarygodno�ci materia�u. Dla nas - �r�d�a historycznego. Oczywi�cie niniejsze uwagi nijak si� maj� do otaczaj�cej nas �burzy" i �adn� miar� nie pretenduj� by w niej uczestniczy�. Tym nie mniej wys�uchiwane � refleksje" prominentnych polityk�w i dziennikarzy; cho�by o �faktach medialnych", �braku konkretnych dowod�w przy og�lnym wra�eniu", o �znajomo�ci tre�ci dokumentu" jaki nie istnieje, a istnie� �musia�"- daje impuls. Z pewno�ci� nie do udzia�u w tej dyspucie, ale do sprowokowania adept�w badaj�cych dzieje najnowsze - ku przemy�leniom. Do refleksji nad mo�liwo�ciami rozpoznania i otaczaj�cej rzeczywisto�ci i nieodleg�ej przesz�o�ci. Ksi��eczka niniejsza powstawa�a sukcesywnie, co widoczne cho�by w rozsianych odsy�aczach chronologicznych - o bie��cych wydarzeniach - i w przypisach, przywo�uj�cych aktualne g�osy o tekstach przez nas ju� wcze�niej wywo�anych. Je�eli nasunie si� podejrzenie mistyfikacji, tekst poni�szy winien by� poddany krytyce autentyczno�ci - cho�by i metodami tu proponowanymi. Nie tylko wzgl�dy �techniczne" i finansowe sprawi�y, �e zamierzona ca�o�� udost�pniana b�dzie sukcesywnie - na raty. Niniejszym prezentujemy cz�� pierwsz�, gdzie obok wprowadzenia, autor przedstawia swoje rozumienie przedmiotu dyskursy - o �r�d�oznawstwie dziej�w nowo�ytnych i najnowszych. Dalej za� dywaguje nad konkretnymi ju� kategoriami �r�d�owymi. Tutaj, nad literatur� wspomnieniow� i artystyczn� kreacj� literacka. W cz�ci drugiej, jaka winna ukaza� si� w drugiej po�owie roku niniejszego (AD 2001), prezentowane b�d� uwagi o epistolografii i prasie codziennej, oczywi�cie r�wnie� rozpatrywanych jako �r�d�o historyczne. B�dzie to prosta kontynuacja wydania niniejszego, co przejawi si� cho�by w ci�g�o�ci numeracji akapit�w. Dlatego tutaj niekiedy wywo�uj�cych tekst jaki, jeszcze �wiat�a nie ujrza�. Wesp� z Oficyn� Wydawnicz� zdecydowano te�, �e wbrew zastrze�eniom wy�o�onym ni�ej - we �Wprowadzeniu" {I, IX}- wypada podj�� pr�b� na�wietlenia spraw �r�d�oznawczych, wobec wytwor�w i wynalazk�w czas�w najnowszych. Roztrz�sanie walor�w fotografii, filmu, fonografii, a tak�e imponderabili�w �ycia spo�ecznego w XIX-XX stuleciu, b�d� jednak zredagowane i udost�pnione w zale�no�ci od odbioru (wcale nie akceptacji !) dw�ch pierwszych cz�ci. Bezwzgl�dnie, ca�o�� maj� zwie�czy� indeksy - osobowy i rzeczowy. Pozna�, luty 2001 I - W P R O W A D Z E N I E, CZYLI ZWYCZAJOWA ASEKURACJA AUTORA [ pareant qui ante nos nostra dixerunt, Aelius Donatus ] I. Prezentuj�c tekst niniejszy, jeste�my winni czytelnikowi kilka wyja�nie�. I to nie tylko w asekuracyjnych celach. Podejmujemy zadanie, na pozornie ju� przetartym gruncie. Wreszcie bowiem dysponujemy polskimi skryptami, cho�by w tytu�ach sugeruj�cymi analogiczn� jak tu problematyk�. Jednak por�wnanie tamtych - cho�by w "spisach tre�ci" - z pr�b� tu podj�t�, ujawnia odmienne pojmowanie przedmiotu dyskursu. Zasadno�� naszego wyk�adu staramy si� wi�c wykaza� w tek�cie, g��wnie w cz�ci II i III. Odmienno��, wynika przede wszystkim z w�asnych, osobistych do�wiadcze� dydaktycznych wielu ju� lat, oraz z r�wnie d�ugich kontakt�w autora ze �rodowiskiem profesjonalnych historyk�w - nowo�ytnik�w. W�a�nie te doznania wp�yn�y na kszta�t niniejszego wywodu, kt�rego autor z czasem coraz bardziej utwierdza� si� w przekonaniu; o niezb�dno�ci sformu�owania nowego zestawu zagadnie� - zwi�zanych z warsztatem badawczym historyka dziej�w najnowszych. I to niemal ab ovo ! Dlatego jeste�my prze�wiadczeni o niezb�dno�ci w�a�nie e d u k a c y j n e j - przywo�ania e l e m e n t a r z a warsztatowego. Cho�by po to, aby ustali� p�aszczyzn� porozumienia terminologicznego - mi�dzy autorem i ewentualnym czytelnikiem {III-2}. Pozwoli to jednoznacznie nakre�li� zakres penetracji na obszarze "Nauk Pomocniczych Historii Nowo�ytnej i Najnowszej". Nara�a to ju� na wst�pie na zarzuty "wywa�ania otwartych drzwi"; " prawienia komuna��w" i oczywi�cie "infantylizacji wyk�adu akademickiego". Podejmujemy to ryzyko ! Przekonani bowiem jeste�my o konieczno�ci obja�nienia poj�� i zagadnie� tylko z pozoru oczywistych. Wcale te� nie pragniemy zas�ania� si� banalnym, bo stereotypowym twierdzeniem o celowej pr�bie wywo�ania "tw�rczej dyskusji w �rodowisku". Dlatego dywagacje kwitn�cych dzi� nurt�w; post modernizmu i ponowoczesno�ci - pozostawiamy metodologom i filozofom nauki. A tak�e - nale�nej przecie� historykowi - ocenie przysz�ych badaczy - nie tylko kultury. Tutaj formu�a wywodu odbiega� b�dzie od obecnie coraz to powszechniejszej quasi scientyzacji j�zyka narracji; w�a�nie w tekstach humanistycznych. Zreszt� nie tylko w tych teoretyzuj�co metodologicznych. Nie nadu�ywaj�c modelowania terminologii w naszej perswazji dydaktycznej, z premedytacj� powracamy do wzoru wy�o�onego niegdy� przez Stanis�awa Ko�cia�kowskiego. Pami�ta� wypada, �e Jego "Historyka" - onegdaj (rok 1954) jak�e " nies�uszna" - w�a�nie od ko�ca lat pi��dziesi�tych stanowi�a podstaw� edukacyjn� zaj�� uniwersyteckich. Takich, jakie porusza�y problematyk� warsztatu badawczego historyka. I to na zaj�ciach, prowadzonych w uczelniach dzia�aj�cych w Polsce Ludowej ! Jak si� wydaje, nie decydowa�a o tym kontestacja �wczesnych -�s�usznych" przecie wyk�adowc�w. Chyba r�wnie� nie niedostatek - zreszt� rzeczywisty - krajowych odpowiednik�w takiej ksi��ki. Jej bezsporn� zalet� by�a klarowno�� wyk�adu, podpartego przyk�adami zaczerpni�tymi z w�asnych do�wiadcze� badawczych i dydaktycznych Autora. Przypomnienie tej w�a�nie narracji, wynika nie tylko z osobistego sentymentu. II. Posi�kowanie si� "egzemplami", jest odwieczn� tradycj� nauczania uniwersyteckiego. Teraz i na tym miejscu, niezb�dne s� tedy pewne wyja�nienia. Wszystkie przywo�ywane ni�ej przyk�ady, zosta�y dobrane z premedytacj�. Z marginesu zagadnie� historiograficznych. Nie jest bowiem naszym zadaniem wyja�nianie fakt�w - problem�w historycznych, a tym bardziej polemika merytoryczna. Stosuj�c hierarchizacj� (Gerard Labuda) uznajemy, �e niniejsze wywody koncentrowa� si� winny na: 1 - faktach �r�d�owych; 2 - faktach historiograficznych. Z regu�y nie b�dziemy wchodzi� w sfer� "fakt�w historycznych", a wi�c w pr�by ustalania: "jak to naprawd� by�o ?" Takie w�tpliwo�ci sygnalizujemy tylko - i to wy��cznie - wobec �r�d�oznawczych pyta� o w i a r y g o d n o � � wykorzystywanego przekazu. Sprawa "faktu historycznego" b�dzie jedynie markowan�, dla rozja�nienia wyk�adu o sugerowanych tu mechanizmach skierowanych na...
mikiirish