W PUŁAPCE ŻYCIA 0-12.pdf

(715 KB) Pobierz
351424498 UNPDF
SPIS TREŚCI:
PROLOG…………….…………………………..str.2
ROZDZIAŁ 1………..…………………………...str.3
ROZDZIAŁ 2…..…………………………………str.9
ROZDZIAŁ 3……………………………………str.14
ROZDZIAŁ 4……………………………………str.21
ROZDZIAŁ 5……………………………………str.28
ROZDZIAŁ 6……………………………………str.36
ROZDZIAŁ 7……………………………………str.43
ROZDZIAŁ 8……………………………………str.50
ROZDZIAŁ 9……………………………………str.57
ROZDZIAŁ 10…………………………………..str.64
ROZDZIAŁ 11…………………………………..str.70
ROZDZIAŁ 12…………………………………..str.77
1
351424498.002.png
PROLOG
Odkąd pamiętam, w moim domu nie układało się zbyt dobrze. Matka
alkoholiczka, ojciec też. Co noc gwałcił moją starszą siostrę Cloe.
Krzyczała, płakała. Chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam co się dzieje.
Ja, zaledwie dwuletnia Ashley, czułam się taka bezbronna. Mijały lata, a
on ciągle gwałcił Cloe. Gdy miała 15 lat, popełniła samobójstwo. Wzięła
pistolet ojca i strzeliła sobie w głowę. Widziałam to wszystko. Widziałam
jej śmierć. Jej krew. Miałam wtedy 5 lat i nie wiedziałam o co chodzi.
Byłam zbyt mała, by to zrozumieć. Zrozumieć, co zrobiła i dlaczego. Mój
ojciec bardzo się tym przejął. Przejął się śmiercią córki, którą krzywdził.
Tej córki, która chciała uciec od problemów, która nie chciała być
krzywdzona. Wtedy zaczął się mój koszmar. Każdej nocy pijany ojciec
przychodził do mojego pokoju. Krzywdził mnie tak samo jak Cloe. To
wszystko bolało. Wtedy wiedziałam, że to samo czuła moja siostra.
Każdej nocy ból stawał się silniejszy. Chciałam o tym wszystkim komuś
powiedzieć, ale nie wiedziałam co to wszystko znaczy. Ciągle ojciec
powtarzał mi, że tak musi być. Mijały tygodnie, a ja byłam gwałcona,
nawet kilka razy dziennie. Najpierw ja, później moja matka. Nie
nazwałabym jej nigdy mamą. Nie zasługiwała nawet na to, by nią być.
Wiedziała dokładnie co się działo, a nie zareagowała. Pozwalała ojcu, by
to robił. Dopuściła do śmierci Cloe, która mogłaby mi wytłumaczyć co się
dzieje. Co takiego robi nam ojciec. Ja nawet nie miałam odwagi zapytać.
Miałam tylko pięć lat. Po śmierci matki, ojciec ciągle pił. Przychodził do
mojego pokoju i gwałcił, a potem znów pił. Potrafił nawet to robić, gdy
spałam. Zawsze próbowałam się bronić, ale nie miałam dużo siły. Nie
chodziłam do przedszkola, ani do szkoły. Ojciec nie wypuszczał mnie z
domu. Zdarzało się nieraz, że byłam głodna, brudna. Miałam 8 lat, gdy
przyszło moje wybawienie. Jakaś pani zabrała mnie stamtąd. Umieściła
mnie w obcej dla mnie rodzinie. Rodzinie zastępczej, a ojca zamknęli w
więzieniu. Oni o wszystkim wiedzieli. Traktowałam ich jak rodziców, a ich
dzieci, jak własne rodzeństwo. Niestety. Żadne z nich nie potrafiło
zastąpić mojej siostry, choć wyczuwałam jej obecność. Miałam wrażenie,
że stoi obok mnie i trzyma moją rękę. Byłam szczęśliwa, ale
wspomnienia powracały. Chodziłam do szkoły, na zakupy. Starałam się
żyć normalnie. Nazywam się Ashley Kingsley. Teraz mam 19 lat, a przy
życiu utrzymuje mnie jedynie żądza zemsty, na tyranie, który nigdy nie
będzie już moim ojcem.
2
351424498.003.png
ROZDZIAŁ 1.
Każdej nocy budzę się z krzykiem. Od kilkunastu lat mam ciągle ten sam
sen. Młoda dziewczyna z puchowymi skrzydłami anioła i pistoletem
przyłożonym do skroni. Naciskała na spust. Upadała na ziemię, a zaraz
potem obok niej pojawiała się wielka kałuża krwi. Płynęła w stronę małej
dziewczynki. Gdy dotykała jej małych stópek, krzyczała. Krzyczałam
razem z nią, a zaraz potem budziłam się, ciągle krzycząc. Moja własna
podświadomość mówiła mi, że to moja siostra i ja.
Pamiętam to wszystko, ale tak jakby przez mgłę. Odkąd zamieszkałam z
Wilsonami czuję jej obecność. Jest przy mnie w każdej sytuacji. Nawet
wtedy, gdy rodzice po raz pierwszy zaprowadzali mnie do psychologa,
czułam jak Cloe trzyma mnie za rękę. Mówiłam o tym doktorowi Halsowi,
ale on mi nie wierzył. Tak jak Wilsonowie. Jedynie ja wiem, że ona jest
prawdziwa. Czuję jej obecność. Dzisiejszego dnia, również obudziłam
się z krzykiem. Znałam ten sen już na pamięć, dla mnie zawszy jest
straszny. Mimo to, staram się żyć normalnie.
Chodziłam do szkoły, na zakupy, ale nie mam przyjaciół. Jedynymi
moimi przyjaciółmi są moi przyszywani rodzice Martha i Joseph, oraz
moje „rodzeństwo” Michael, Xavier i Jeanette. Nikt więcej. Rodzice nie
pracują. Kilka lat temu przeszli na wymarzoną emeryturę. Michael
pracuje jako nauczyciel w pobliskim gimnazjum. Uczy biologii, która od
zawsze jest moją pasją. Dlatego poszłam na studia, które są z nią
najbardziej związane. Na medycynę. Xavier jest prawnikiem, a Jeanette
jest na ostatnim roku psychologii. Są moimi przyjaciółmi, ale nie takimi
prawdziwymi. Mogłam się wypłakać im na ramieniu, ale nie często. Nie
było ich przeważnie w domu. Wychodzili rano, a wracali wieczorem.
Zaczął się w końcu październik, czyli rozpoczęcie dla mnie nowego
życia. Życia studenckiego. Zapisałam się na studia zaoczne, a
wieczorami pracowałam w klubie jako barmanka. Nie zarabiam dużo, ale
na opłacenie czesnego wystarczy. Mijały dni, a ja coraz bardziej
przyzwyczajałam się do życia studentki. Dzisiejszego poranka, również
obudziłam się z krzykiem. Bałam się, żeby tylko nie obudzić Jeanette,
która wróciła późno w nocy z praktyk, tyle że ja w to nie wierzę, żeby do
godziny czwartej miała praktyki i na dodatek pozwalali tam pić alkohol.
Nie wnikałam w to, tylko usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
-To tylko sen Ash –odezwał się Xavier, który właśnie wychodził do pracy
i zajrzał do mojego pokoju.
-Wiem, ale to takie realistyczne –powiedziałam, chowając twarz w
poduszkę, by stłumić płacz –Wspomnienia wracają. To tak boli.
Xavier usiadł obok mnie na łóżku i przytulił do siebie.
-Wszystko się ułoży. Jeśli zmienisz zdanie, to możemy założyć sprawę
twojemu ojcu.
Wiedziałam, że w końcu to powie.
3
351424498.004.png
-Xavier, ale to nic nie da –powiedziałam, podnosząc twarz z poduszki –
Siedział przez 10 lat w więzieniu i nic to nie dało. To dalej boli. Dalej
czuję, jakby to robił. I co? Pójdzie znów siedzieć, ale potem wyjdzie. Nie
chcę go widzieć. Nie chcę o nim pamiętać.
-Rozumiem cię –pocałował mnie w czoło –Będę wieczorem, więc jak
będziesz chciała, to porozmawiamy.
Kiwnęłam głową, a Xavier powoli wstał z łóżka. Zanim zniknął za
drzwiami mojego pokoju, odwrócił się i uśmiechnął.
-Do zobaczenia mała –powiedział i wyszedł.
Zaczęłam wzdychać. Xavier jest taki miły, opiekuńczy… Ale jest moim
bratem. Przyszywanym, ale jednak bratem. Każda dziewczyna o nim
marzy. Jest bardzo przystojny, więc nie dziwię się, że ma powodzenie u
dziewczyn, ale on widocznie nie jest nimi zainteresowany. Xav ma 30 lat.
Jest wysportowany, wysoki i co najważniejsze przystojny. Jest
blondynem o dużych niebieskich oczach. Czasem zastanawiam się,
czemu jeszcze nie ma żony, narzeczonej lub choćby dziewczyny. Cały
czas mi powtarza, że to nie dla niego. Woli być starym kawalerem. Mam
nadzieję, że kiedyś mu się poszczęści i znajdzie swoją bratnią duszę, tak
jak Michael, który jest jego przeciwieństwem.
Ma on 27 lat. Jest wysokim, szczupłym szatynem o czarnych oczach.
Parę miesięcy temu poprosił o rękę Luizę, z którą jest już ponad 10 lat.
Natomiast Jeanette jest duszą towarzystwa. Imprezowa dziewczyna,
która na każdej udanej imprezie, ląduje w łóżku z facetem, którego zna
zaledwie kilka godzin. Ma 25 lat, a już 3 razy była w ciąży. Nawet nie
wie, kim są ojcowie nienarodzonych dzieci. Za każdym razem nie
donosiła ciąży. Trzy razy poroniła. Do tej pory bardzo przeżywa stratę
dzieciątek. Od tamtego czasu zbyt dużo pije. Zaczynam się martwić, czy
tylko alkohol jej wystarcza. Ostatnio zachowuje się strasznie dziwnie.
Możliwe, że zaczęła ćpać. Próbuję jej wytłumaczyć, że to nic nie zmieni,
ale ona zawsze odpowiada to samo, że „to nie moja sprawa”. Ma rację,
nie moja, ale jest moją siostrą i się o nią martwię. W domu nie było już
nikogo jedynie Jeanette, która spała, po wczorajszych alkoholowych
„praktykach”.
Wygrzebałam się powoli z łóżka i pognałam do łazienki, by
przyszykować się do pracy. Dzisiaj i jutro pracuję, a kolejne dwa dni
mam spędzić na uczelni. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do pracy.
Jak zwykle rano nie było dużo ludzi. Robiłam rozliczenia z wczorajszego
dnia, gdy usłyszałam głos mężczyzny, który od dłuższego czasu siedział
za barem i popijał drinka.
-Śliczna. Może się kiedyś umówimy? –zapytał.
-Nie dziękuję –odpowiedziałam z dumą –Chyba za dużo pan wypił.
Mężczyzna już się nie odezwał, tylko wstał i wyszedł, zostawiając na
ladzie banknot i małą karteczkę z numerem. Pieniądze schowałam do
4
351424498.005.png
kasy, a karteczkę zgniotłam i wyrzuciłam do kosza. Nie widziałam
numeru, bo nie miałam zamiaru. Chciałam, by ten dzień dobiegł już
końca. Gdy zegar zaczął wybijać godzinę 18, przyszła Vanessa, która
miała mnie zastąpić. Jest ona tu dopiero drugi dzień, więc zaczęłam jej
tłumaczyć co powinna zrobić i gdzie co jest. Ja nawet po tygodniu pracy
nie mogłam się połapać.
-No to do jutra Ash –powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Do jutra –odpowiedziałam, odwzajemniając jej uśmiech.
Wzięłam swój sweter z zaplecza i skierowałam się w stronę wyjścia.
Poczułam, jak moje ciało stawia lekki opór. Zdziwiłam się, gdy
spostrzegłam, że wpadłam na całkiem przystojnego chłopaka.
-Ups… Przepraszam –wybełkotałam i próbowałam wyminąć chłopaka,
który w tym samym momencie robił to samo.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, o którym całkowicie zapomniałam.
Zrobiłam krok do tyłu, by chłopak mógł spokojnie wejść do baru. On
wpadł na ten sam pomysł, tyle że ja nie chciałam wejść, tylko wyjść.
Uśmiechnęłam się do niego jeszcze raz i wyszłam na zewnątrz.
-Dziękuję –wyszeptałam, gdy minęłam chłopaka.
Nie odwróciłam się już w jego stronę, tylko zaczęłam iść przed siebie.
Szłam ciemną ulicą, bo tylko ona prowadziła do domu. Po przyjściu
przygotowałam sobie coś do jedzenia, mimo że nie byłam głodna, ale
zjadłam. Podczas posiłku zastanawiałam się, dlaczego chłopak, z którym
zderzyłam się przy drzwiach baru, przyglądał mi się dziwnie.
Rozważałam różne opcje, ale nic nie wymyśliłam. Może po prostu mu się
spodobałam, albo coś. Nie. To nie możliwe. Nigdy nikomu się nie
podobałam, więc wątpię, by teraz było inaczej. Pozmywałam wszystkie
naczynia, które walały się po całym zlewie i wróciłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o tym, czy Vanessa dała sobie
radę w pracy. Do domu akurat wszedł Xavier. Minęła chwila, gdy
usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Wejdź –powiedziałam cicho.
-Nie przeszkadzam? –zapytał Xavier.
-Nie skąd –odpowiedziałam siadając na łóżku –O co chodzi?
-Chciałem z tobą porozmawiać –cicho zamknął za sobą drzwi i usiadł
obok mnie na łóżku –Czy wiesz może co się dzieje z Jeanette?
Mogłam się tego spodziewać, że ktoś w końcu zauważy, co się z nią
dzieje.
-Nie mam pojęcia –skłamałam, bo dokładnie wiedziałam, co ona robi, ale
nie chciałam się w to mieszać.
-Myślałem, że wiesz –posmutniał –Martwię się o nią. Jest jeszcze młoda
i boję się, że wpakuje się w jakieś kłopoty. Wiesz o co mi chodzi?
-Wiem –pokiwałam głową –Ja też się o nią martwię.
5
351424498.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin