THOMAS STEARNS ELIOT-Wiersze.pdf

(3590 KB) Pobierz
393331154 UNPDF
1948
THOMAS STEARNS ELIOT
Thomas Stearns Eliot był Amerykaninem; urodził się
w 1888 roku. W 1914 roku osiadł na stałe w Anglii. Studio-
wał filozofię w Harvardzie, Sorbonie i Oksfordzie. W Lon-
dynie pracował jako nauczyciel i urzędnik bankowy. Po-
tem, w latach 1917-1922 redagował pisma „The Egoist"
i „The Criterion", był także wydawcą w znanej oficynie
„Faber and Faber". Poemat Ziemia jałowa (1922) został
uznany za arcydzieło i przyniósł Eliotowi międzynarodo-
wą sławę. Od tego czasu każda książka tego wybitnego poety
i eseisty elektryzowała publiczność literacką i stanowiła
393331154.002.png
wydarzenie. Uważa się, że w światowej liryce i literaturoz-
nawstwie jego twórczość spowodowała głęboki przełom.
Eliot jako poeta starał się uciec od subiektywizmu i sto-
sując tzw. korelat obiektywny, czyli zestawiając ze sobą
przedmioty, fakty i sytuacje, pragnął wykreować poetyckie
ekwiwalenty rzeczywistości, także emocjonalnej. W jego
koncepcji sztuki wzruszenie i osobowość powinny uzys-
kać ponadindywidualne, bardziej wymierne formuły wyra-
zu. Był również nowatorem języka i formy, lecz nie odżeg-
nywał się od tradycji literackich, czego połączenie dało
niezwykle oryginalne efekty.
Zmarł w 1965 roku.
Najważniejsze utwory T.S. Eliota — eseistyczne: The Sa-
cred Wood (1920), Notes Towards the Definition of Cultu-
re ( 1948), Poetry and Drama (1951), On Poetry and Po-
ets (1957); dramaturgiczne: The Rock (1934), The Coctail
Party (1949), The Elder Statesman (1958); poetyckie: Po-
ems (1919), The Hol Iow Men ( 1925), A Song for Simeon
(1928), Animula ( 1929 ),Triumphal March ( 1931 ), Four
Quarters (1943).
393331154.003.png
Boston Evening Transcript
Czytelnicy „Boston Evening Transcript"
Kołyszą się na wietrze jak łan dojrzałego zboża.
Gdy na ulicy rodzi się wieczorne krzątanie,
Budzą się żądze życia w jednych,
A drugim przynoszą „Boston Evening Transcript",
Wchodzę po schodach i naciskam dzwonek, obracam się
Zmęczony, jak ktoś, kto skinąłby głową de Rochefoucauld
na pożegnanie.
Gdy ulica była czasem, a on na jej końcu,
I mówię „kuzynie Harriet, masz tu swój «Boston Evening
Transcript»".
Krzysztof Karasek
Pan Apollinax
Gdy pan Apollinax odwiedził Stany,
Jego śmiech zabrzmiał pośród filiżanek
Herbaty. Pomyślałem
0 Fragilionie, tej strachliwej postaci pośród kępy brzóz,
1 o Priapie, gdy w krzakach
Podgląda damę na huśtawce.
W pałacu pani Phlaccus, u profesora Channing-Cheetah
Śmiał się jak embrion, nieodpowiedzialny płód.
Śmiech jego był podwodny, głęboki jak śmiech
Starego morskiego wilka
Ukrytego pod koralowymi wyspami,
Gdzie udręczone ciała topielców dryfują w zieloną ciszę
Odpychając się od palców nadbrzeżnej piany.
393331154.004.png
Zacząłem szukać głowy pana Apollinaxa toczącej się pod
krzesłem
Lub też szczerzącej zęby nad parawanem
Z wodorostami we włosach. Usłyszałem
Tętent kopyt centaura na stwardniałej darni,
Gdy jego dysząca namiętnością oracja zżerała popołudnie
„Cóż za czarujący człowiek" — „Lecz w rzeczy samej, co
mógł mieć na myśli?" —
„Ten jego słuch... nadwrażliwca... Chyba niepoczytalny?" —
„To co powiedział mógłbym z łatwością obalić."
Co do ciepłej wdowy Phlaccus i profesora Cheetah
spamiętałem
Plasterek cytryny i nadgryziony makaron.
Krzysztof Karasek
Animula
„Z ręki Boga wychodzi zwykła dusza"
Na płaski świat zmiennych blasków i okrzyków,
Do światła, mroku, wilgoci lub suszy, zimna lub żaru;
Porusza się wśród nóg stolików i foteli,
Staje lub pada, chciwa zabawek i pieszczot,
Śmiało idąca, nagle przerażona
Ucieka, aby schronić się za dłonią wspartą na kolanie,
Pragnąca rozproszenia obaw, cieszy się
Aromatycznym blaskiem choinki w pokoju,
Ciepłym wiatrem, światłem słonecznym i morzem;
Studiuje plamy słońca na podłodze
I jelenie skaczące wokół srebrnej tacy;
Plącze prawdziwe z urojonym,
Wierzy w karty, w królowe, w królów,
W zaklęcia wróżek i w bajanie służby.
393331154.005.png
Kamienny ciężar wciąż rosnącej duszy
Rani i gmatwa coraz bardziej, dzień po dniu,
Gmatwa i rani coraz silniej, tydzień po tygodniu
Imperatywem „jest i zdaje się",
Możliwe i niewykonalne, pragnienie i umiar.
Ból istnienia i narkotyk snów
Skręca duszyczkę w fotelu przy oknie —
Za tomami Encyclopaedia Britannica
Z ręki czasu wychodzi zwykła dusza
Lękliwa, samolubna, niekształtna, kulawa,
Niezdolna iść przed siebie albo uciec,
Lęka się ciepłej realności, nie ufa dobroci,
Wyrzeka się natarczywych wizji krwi,
Cienia własnego cień, widmo w swym własnym mroku,
Zostawiając stos papierosów w zakurzonym gabinecie;
Żyjąca po raz pierwszy w ciszy — po wiatyku.
Módl się za Guiterrieza, chciwego szybkości i władzy,
Za Boudina, rozerwanego w strzępy,
Za tego, który zrobił wielką fortunę,
I za tego, który poszedł własną drogą,
I za Floreta, przez ogary rozszarpanego wśród cisów
— Módl się za nami dziś i w godzinę naszych narodzin.
Krzysztof Boczkowski
Pieśń dla Symeona
Panie, rzymskie hiacynty kwitną w urnach i
Słońce zimy pełznie po śnieżnych wzgórzach;
Uparta pora roku stoi w miejscu.
Moje życie bez wagi, które czeka na wiatr śmierci,
Jak ptasie pióro na grzbiecie mej dłoni,
393331154.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin