swiadkowie.doc

(550 KB) Pobierz
Magazyn Internetowy "Konserwatysta"

 

TOMASZ DAJCZAK

 

O czym Świadkowie Jehowy nie mówią głośno...

 

 

Ponieważ artykuł ten wzbudził sporo kontrowersji, pozwoliłem sobie na umieszczenie w nim przypisów wyjaśniających niektóre sprawy.  

 

Kojarzymy wszyscy Świadków Jehowy z natrętnymi wizytami w domach, zaczepianiem ludzi na ulicach i dworcach, kolorowymi ulotkami, czasopismem "Strażnica" oraz ze znajomością masy cytatów z Pisma Świętego. O nich samych, a także o ich wierzeniach wiemy niezbyt dużo. Być może dlatego, że unikają oni jak ognia niektórych, niewygodnych dla nich tematów. A szkoda, gdyż dowiedzielibyśmy się wtedy bardzo ciekawych rzeczy...

 

Ciekawą postacią był już sam założyciel sekty Świadków Jehowy - Charles Taze Russell [1]. Urodził się on w roku 1852 w Pittsburgu w Stanach Zjednoczonych jako syn właściciela sklepu tekstylnego. Już w młodości ogarnęła go obsesja dotycząca piekła, chodził więc po mieście i pisał kredą na murach ostrzeżenia przed wiecznym potępieniem dla niewierzących. W wieku 17 lat próbował on nawrócić napotkanego ateistę, jednak stało się odwrotnie - to on „nawrócił” Russela, w wyniku czego przyszły założyciel sekty przestał wierzyć w piekło. Nie mógł jednak odłożyć Biblii na półkę, doszedł więc wkrótce do kuriozalnego wniosku, że można wierzyć w Biblię bez wierzenia w piekło, ponieważ Pismo Święte w ogóle nie wspomina o jego istnieniu (sic!).

 

Gdy miał 20 lat zaczął nauczać „dobrej nowiny” bez piekła. Sprzedał szybko przedsiębiorstwo swego ojca i w roku 1878 założył nową religię przybierając tytuł „Pastora Russella”. Stał się bardzo płodnym pisarzem, w swych licznych książkach objaśniających Biblię opierał się między innymi na dziełach Marcina Lutra i najsłynniejszego heretyka starożytności - Ariusza. Podobnie jak sekta Adwentystów nauczał, że ponowne przyjście Chrystusa oraz Sąd Ostateczny są bardzo blisko.

 

Russell był prawdziwym specjalistą od zarabiania pieniędzy. Inwestował w kopalnie i nieruchomości, a także sprzedawał swe książki oraz tzw. „cudowną pszenicę”. Jak nietrudno się domyślić, ta ostatnia była ewidentnym oszustwem, więc Russell musiał stanąć przed sądem, który nakazał mu zwrot nieuczciwie uzyskanych pieniędzy. Podczas procesu, który odbył się w Hamilton w kanadyjskiej prowincji Ontario w 1913 roku Russell potwierdził swe specyficzne pojmowanie uczciwości, twierdząc na poparcie swych tez, że jest uczonym biblistą, i że zna grekę. Gdy wręczono mu greckie wydanie Nowego Testamentu okazało się, że obcy mu jest nawet grecki alfabet, nie mówiąc o hebrajskim i łacinie, do których znajomości również się przyznawał. Nieznajomość greki nie jest oczywiście zbrodnią, ale gdy taka osoba bierze się za poprawianie Biblii (przypominam, że Nowy Testament napisany został po grecku) - to zakrawa na kpinę.

 

Nic dziwnego, że wersja Pisma Świętego, którą posługują się Świadkowie Jehowy [2] roi się od błędów i celowych przeinaczeń. Poniżej podam kilka przykładów przekręcania Biblii na poparcie doktryny sekty.

 

Nieśmiertelność duszy. Świadkowie Jehowy twierdzą, że umarli są pozbawieni świadomości i dopiero po zmartwychwstaniu wybrani ludzie (czyli członkowie ich organizacji [3]) pójdą do nieba [4]. Aby tego dowieść, „poprawili” słowa Chrystusa skierowane do dobrego łotra (Łk 23,43) Powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju na Powiadam ci dzisiaj: Będziesz ze mną w raju. Zwykłe przestawienie interpunkcji, a jak wiele zmienia!

 

Jezus Chrystus. Sekta zaprzecza boskości Chrystusa. W celu pogodzenia tego z Biblią sfałszowano pierwszy wers Ewangelii Świętego Jana. Powinien on brzmieć: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było słowo, zmieniono jednak jego ostatnią część na boże było słowo. Co zaś z fragmentami Pisma Świętego, w których Jezus Chrystus jest bezpośrednio nazywany Bogiem? Otóż słowo „Bóg” po prostu usunięto. Najbardziej rażące przykłady to (Rz 9,5; Tt 2,13; Hbr 1,8; 2 P 1,1).

To jednak tylko początek. Gdy zaczniemy szukać odpowiedzi na pytanie kim jest Jezus Chrystus, możemy się dowiedzieć, że był on pierwszym stworzeniem Boga, który wykorzystał Go do stworzenia wszystkiego innego. Russell twierdził, że był on Archaniołem Michałem. Posłuszny Bogu, narodził się on z Maryi jako człowiek, porzucając całkowicie swą naturę anielską i duchową. Jak by na to nie spojrzeć, oznacza to koniec Archanioła. Świadkowie Jehowy zapomnieli jednak, że w Apokalipsie Św. Jana Michał istnieje obok Chrystusa. Czyżby rozdwojenie jaźni?

Na tym jednak nie koniec, gdyż według nauk sekty, ponieważ Jezus był jedynie człowiekiem, śmierć była jego całkowitym i ostatecznym końcem. Z grobu wyłoniła się jedynie „istota duchowa” - ani Bóg, ani człowiek. Wynika więc z tego, że Chrystus był aż trzema osobami: Aniołem Michałem, Jezusem-człowiekiem i pół boskim królem nowego świata. Osobom, które nie wierzą, że można wymyślić coś równie dziwnego podaję źródła (po angielsku): The Watchtower (Strażnica), 15.03.1963, str. 307; Reasoning from the Scriptures, 1985, str. 306; Awake! 22.07.1973, str. 4; Let God be True, str. 276.[5]

 

Duch Święty. Świadkowie Jehowy twierdzą, że Duch Święty nie jest Osobą, a jedynie Bożą mocą. O dziwo nie przeszkadza im to chrzcić w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Aby potwierdzić swe tezy przerobiono 1 List do Tymoteusza (1 Tm 4,1) Duch zaś otwarcie mówi na Natchniony głos mówi. Tłumaczenie greckiego słowa pneuma oznaczającego ducha na natchniony głos jest czystą kpiną. A nie jest to przypadek, gdyż w pierwszym liście Św. Jana (1 J 4,1) słowo pneuma przetłumaczono identycznie. Podobnie w 19 wersie listu Św. Judy słowa Ducha nie mają zmieniono na nie mają duchowości.

 

„Bóg Jehowa”. Członkowie sekty twierdzą, że Jehowa to imię Boga. Tak jednak nie jest, gdyż imię "Jehowa" powstało z błędnego odczytania słowa „Jahwe” znaczącego dosłownie „Ten, Który jest”. Wyrażenie „Bóg Jehowa” jest groteskowe i nie występuje nigdzie w Biblii [6]. Co ciekawe, Świadkowie uparcie tłumaczą greckie słowo Kyrios, pojawiające się w Nowym Testamencie ponad 200 razy, a znaczące „Pan”, na „Jehowa”.

 

Ze zrozumiałych względów powyższe pobieżne wyliczenie nie wyczerpuje nawet części problemu. Można tylko zastanawiać się, jak Świadkowie Jehowy odnoszą się do słów Świętego Pawła z pierwszego listu do Galatów: „Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty”.

 

Świadkowie Jehowy twierdzą, że głoszą „dobrą nowinę” o „wspaniałych Bożych planach dla ludzkości”. Chyba jednak nowina ta nie jest aż tak dobra, skoro przeciętnemu człowiekowi włosy na głowie stają od niej dęba. Oto przykłady (głównie z magazynu "Strażnica"):

 

Po stronie szatana stanie reszta ludzkości, ponad 99,9%, gdyż napisane jest: „cały świat znajduje się w mocy złego”. Obejmuje to wszystkie rządy świata wraz z osobami je popierającymi oraz instytucje handlowe, religijne i społeczne. Nawet organizacje jawnie chrześcijańskie? Tak, ponieważ wszyscy, którzy są przyjaciółmi tego świata stają się nieprzyjaciółmi Boga (Watchtower 15.10.1958, str.614-615).

 

Cóż więc stanie się z przeważającą częścią ludzkości? To bardzo proste - zostanie ona krwawo wyrżnięta:

 

Będzie wtedy zgładzonych tak wiele ludzkich istot, jak nigdy dotąd w historii. (...) Narody wraz z ich owocami zła zostaną zdeptane, aby ziemia stała się oczyszczonym miejscem oddanym w posiadanie sprawiedliwym, ku ich radości (Watchtower 1.12.1961 str. 725-6).

 

"Sprawiedliwi" to oczywiście Świadkowie Jehowy. Czytelników wystraszonych wizją radości na stosie trupów zapewniam, że w archiwalnych numerach "Strażnicy" można znaleźć jeszcze wiele mrożących krew w żyłach zapowiedzi:

 

Można spryskać pole chemikaliami, które zabiją chwasty, lecz pozostawić plony; bardzo źle, że nie można zasypać miast bombami, które unicestwią złych, lecz nie naruszą niewinnych (Watchtower 15.7.1955, str. 436).

 

A co z Bogiem Jehową? Czy przygotowuje się on do Armageddonu? Cóż, czy wy przygotowywalibyście się do zabicia pchły lub rozdeptania robaka? (Watchtower 15.7.1955, str. 438).

 

W książce „Od raju utraconego do raju odzyskanego” znaleźć można taki tekst: Martwe ciała będą wszędzie - od jednego końca świata do drugiego. Jehowa mówi: „Sięgnę po miecz przeciw mieszkańcom ziemi”. Rozrzucone, niepogrzebane i nieopłakane ciała będą dla ziemi niczym nawóz.

 

Oprócz krwawych scen, pisma i książki wydawane przez Świadków Jehowy zawierają fragmenty, które u zdrowo myślącego człowieka mogą wzbudzić tylko śmiech. Oto kilka przykładów:

 

Konstelacja siedmiu gwiazd tworzących Plejady wydaje się być centrum, wokół którego obracają się znane systemy planetarne, tak jak nasze planety posłuszne słońcu podróżują po swych orbitach. Z powodu dużej masy jednej z gwiazd grupy można zasugerować, że jest ona mieszkaniem Jehowy i miejscem, w którym znajdują się niebiosa (Reconciliation; 1928; str. 14). Niestety nigdzie nie podano informacji, skąd Świadkowie Jehowy mieli w roku 1928 informacje o innych systemach planetarnych? Czyżby za pomocą wehikułu czasu konsultowali się z profesorem Wolszczanem?

 

Istnieje biblijny dowód pozwalający na wyciągnięcie wniosku, że imię „Michał” było imieniem Jezusa Chrystusa zanim opuścił on niebo i gdy do niego powrócił (The Watchtower; 15.5.1969; str. 307).

 

Ludzkie ciało naszego Pana zostało w sposób nadprzyrodzony usunięte z grobu; ponieważ gdyby tam zostało, stanowiłoby przeszkodę nie do pokonania dla wiary Apostołów. (...) Nie wiemy co się z nim stało, z wyjątkiem tego, że nie uległo zepsuciu ani rozkładowi. Czy przeszło z formy stałej na gazową, czy wciąż jeszcze jest gdzieś zachowane jako wielki pomnik Bożej miłości, Chrystusowego posłuszeństwa i naszego odkupienia - nikt nie wie (The Time Is At Hand; 1889; wydanie z roku 1915; str. 129)[7]

 

Powstaje więc pytanie: dlaczego normalni, inteligentni ludzie dają się wciągnąć do sekty głoszącej tak dziwną, a czasem wręcz śmieszną naukę? Chyba dlatego, że najpierw są oszołomieni elokwencją „misjonarzy” Świadków Jehowy, którzy z szybkością karabinu maszynowego podają serie biblijnych cytatów potwierdzających ich tezy. Później zaś sami zajmują ich miejsce i obarczeni obowiązkiem „kolędowania” po domach oraz rozprowadzania literatury nie mają czasu na refleksję...

 

Tomasz Dajczak

 

PRZYPISY

 

[1] Pojawiły się głosy, że w historii Kościoła również były postacie o wątpliwej reputacji. Należy jednak pamiętać, że żadna z nich nie była założycielem katolicyzmu. Natomiast każdy musi przyznać, że nawet jeśli Russell nie był założycielem nowej religii, to zinterpretował on w nowatorski sposób Pismo Święte i założył nową religijną organizację. A taka osoba powinna być nie tylko bez skazy (ciekawi mnie, czy któryś z internautów dotrze do bardziej sczegółowych materiałów o procesie Russella), ale również winna dobrze znać grekę i hebrajski.

[2] Mowa tu oczywiście o Chrześcijańskich Pismach Greckich w Przekładzie Nowego Świata. Z powodu nie posiadania przeze mnie polskiego wydania, cytaty na które się powołuję są tłumaczone z języka angielskiego.

[3] Według Świadków Jehowy cały świat jest we władaniu szatana, a wyznawcy wszystkich pozostałych religii (szczególnie katolicy) są bałwochwalcami. Wniosek jest oczywisty.

[4] Ściślej: do nieba pójdzie jedynie 144 000 wybranych osób. Pozostali sprawiedliwi wyznawcy Jehowy będą żyli wiecznie w raju na ziemi.

[5] Łatwo tutaj posądzić mnie o iście jehowicką manipulację cytatami. Muszę jednak powiedzieć, że takie wnioski nasuwa na ich podstawie nieubłagana logika. A może oficjalna doktryna sekty jest inna? Jeśli ktoś potrafi inaczej powiązać fakty - proszę o kontakt. Chętnie zamieszczę sprostowanie.

[6] W hebrajskiej Biblii występuje Jahwe Elohim (Jahwe Bóg) - jednak wyraz Jahwe nigdy nie był przez Żydów czytany na głos, lecz zastępowany słowem Adonaj znaczącym Pan. Tak też (Kyrios) przetłumaczono wyraz Jahwe w Septuagincie (grecki przekład Starego Testamentu z III/II w. p.n.e.) i chyba w większości przekładów na inne języki (Vulgata - Dominus, King James' Bible - Lord, Biblia Tysiąclecia oraz Biblia Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego - Pan). Świadkowie Jehowy zbyt duże (wg mnie) znaczenie przypisują imieniu Jehowa/Jahwe, zapominając o rzeczy najważniejszej - jego znaczeniu. Imię Jahwe nie powstało aby odróżnić Boga Izraela od innych bogów, ale aby podkreślić Jego jedyność i wieczność. Przepraszam za uproszczone i nieco nieprzemyślane sformułowanie tego problemu w tekście artykułu.

[7] Proszę się nie oburzać na datę wydania książki. Zapewniam, że nauka odnośnie losu ciała Jezusa Chrystusa jest wśród Świadków Jehowy nadal aktualna.

 

 

BIBLIOGRAFIA

 

Rev. Dr. Rumble "Incredible Creed of the Jehovah's Witnesses" w: Catholic Encyclopedia, New Advent Catholic Supersite

"Bad Translations of the Jehovah's Witness Bible, the New World Translation (NWT)." w: Christian Apologetics and Research Ministry Web-site

"The Jehovah's Witnesses Flickering Light on God and Jesus" w: Watchtower Observer Web-site

"A Gospel of Love or a Gospel of Hate?" w: All Along the Watchtower Web-site

"Watchtower & JW FAQ" w: All Along the Watchtower Web-site

"The Ultimate Children's Nightmare" w: All Along the Watchtower Web-site

 

 

 

Milenarystyczna sekta założona w końcu XIX w. przez Ch. T. Russella. Jej rozwój historyczny (podobnie jak adwentystów dnia siódmego, których doktrynę w znacznej mierze przejęli) przebiegał w dwóch płaszczyznach: stałego modyfikowania doktryny i podawania coraz to nowych dat końca świata.

 

Początkowo Russell głosił, że Chrystus zstąpi na ziemię w 1874 r., choć swoje królowanie zacznie dopiero w 1878 r. Twierdził także, iż sześć tysięcy lat ludzkiej historii upłyną w 1874 r. Z drugiej strony jako datę końca świata wymieniał rok 1914. Wówczas to upadną wszystkie rządy ziemskie, które zgromadzą się na wojnę, w wielkim dniu wszechmogącego Boga (Ap 16, 14), i nastanie królestwo Boże na ziemi. W 1914 r. powinno również zniknąć z Ziemi chrześcijaństwo. Na poparcie swoich tez Russell cytował nie tylko Biblie, ale także proroctwo Wielkiej Piramidy. Wobec niespełnienia się tego proroctwa Towarzystwo Strażnica przesunęło datę końca świata na 1918 r. Miał to być rok końca chrześcijaństwa i bitwy Armagedonu. Raz jeszcze Russell oparł swoje wyliczenia na proroctwie Wielkiej Piramidy, ale rezultat okazał się taki sam jak poprzednio. Russell nie dożył niespełnienia się swego proroctwa (umarł w 1916 r.). Jego zaś następca, J. F. Rutherford, nie wyciągnął żadnej nauki z porażek swojego poprzednika i na 1925 r. zapowiedział kolejną datę końca świata, a także powstanie z martwych starotestamentowych patriarchów, Abrahama, Izaaka i Jakuba. Głosił również, że wiele milionów żyjących w owym czasie ludzi nigdy nie umrze. Towarzystwo Strażnica zakupiło nawet w San Diego w Kafifornii dom na przyjęcie patriarchów. Później władze sekty twierdziły, że dom był przeznaczony na zimową rezydencję Rutherforda. Niespełnienie się żadnej przepowiedni nie ostudziło proroczych zapędów Rutherforda. Nową datę końca świata wyznaczył na rok upadku niemieckiego nazizmu. Gdy i ta przepowiednia się nie sprawdziła, przez jakiś czas wydawało się, że przywódcy sekty zaprzestaną ogłaszania kolejnych proroctw o końcu świata, ale było to tylko złudzenie. Nastepną datą końca świata miał być rok 1975, ale i ta przepowiednia się nie spełniła. Tymczasem przywódcy sekty stanęli wobec nowego problemu. Dało się bowiem słyszeć głosy, że rok 1914 nie jest datą dojścia (jak twierdził Russell), ale wyjścia - początkowa data ostatniego pokolenia. Przy założeniu, że okres jednego pokolenia obejmuje 70-80 lat, upływ czasu bezlitośnie dowodził, iż adepci związali się ze złudnymi nadziejami. R. Franz pisał, że niektórzy członkowie zarządu sekty próbowali zmienić tę datę wyjścia, przesunąć ją na rok 1956, jednakże ich propozycja nie została przyjęta. Być może wnet zostaną więc zmuszeni do ogłoszenia nowej daty konca świata.

 

 

D o k t r y n a : Choć Towarzystwo Strażnica podkreśla, że swoje nauki opiera na Piśmie Świętym, wielu specjalistów (np. L. Stauss, F. E. Mayer, E. C. Gruss, Van Baalen) sądzi, że są one w znacznej mierze kopią doktryny adwentystów dnia siódmego. To samo mówi Franz, były członek zarządu sekty.

Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że doktryna sekty jest ciągle modyfikowana przez kolejnych prezydentów. Russell, który wierzył nie tylko w Biblię, ale także w proroctwa Wielkiej Piramidy, odrzucił dogmat o Trójcy Świętej, o nieśmiertelności duszy i istnieniu piekła, twierdził, że Chrystus jest archaniołem Michałem. Rutherford zaś, który powoływał się wyłącznie na Biblię, ale - jak sam twierdził - interpretował ją zgodnie z tym, co dyktowały mu duchy posłane przez Boga z gwiazdy należącej do gromady Plejad, głosił, że tylko 144 000 ludzi zostanie obdarowanych nieśmiertelnością i znajdzie się w niebie, wprowadził nazwę Świadkowie Jehowy (forma imienia Boga Jehowa, zamiast Jahwe, jest błędna; polega na zapożyczeniu samogłosek z hebrajskiego rzeczownika Adonai [Pan] do spółgłosek jhwh; znana dopiero od XIII w. po Chr.), zakazał dokonywania zabiegów transfuzji krwi (wcześniej pochwalanych), obchodzenia urodzin, oddawania czci sztandarom narodowym, świętowania Bożego Narodzenia, uprawiania niektórych sportów itp. Franz ukazał, jak wielu członków zarządu sekty nie wierzy w większość głoszonych przez siebie doktryn, tylko strach przed utratą adeptów nie pozwala im się do tego przyznać. Z powodu niespełnienia się kolejnych proroctw i stałych zmian doktryny (nazwanych przez przywódców sekty nowym rozumieniem) dochodziło do masowego opuszczania szeregów sekty przez adeptów, którzy zakładali nowe sekty, budując swe nowe doktryny na takich elementach jehowizmu, jakie uznali za możliwe do przyjęcia. Trzeci prezydent świadków Jehowy, N. Knorr, nie wprowadził wprawdzie znacznych zmian doktrynalnych, ale za jego kadencji ukazało się wydanie Biblii, tzw. wersja Nowy Świat, w której w sposób dowolny dopasowano teksty biblijne do doktryn sekty (za podstawę tej adaptacji obrano wersje Nowego Testamentu opracowana przez J. Grebera, kapłana katolickiego, później, po wystąpieniu z Kościoła katolickiego, kapłana kultu spirytystycznego). Wbrew temu, co się przypuszcza; sekta Świadków Jehowy ma prawny status anonimowego towarzystwa, Towarzystwa Strażnica, którego akcję znajdują się wyłącznie w rękach kierownictwa, adepci nie mają żadnego wpływu na jej decyzje ekonomiczne. Prezydenta i innych członków zarządu wybiera się nie z uwagi na ich zalety moralne, ale na ilość posiadanych przez nich akcji. Obecnie sekta liczy ponad dwa i pół miliona wyznawców.

 

 

Które pokolenie nie miało przeminąć?

 

Ostatnią rzeczą, którą chciałbym poruszyć, jest kwestia pokolenia, które wg słów Pana Jezusa, nie miało przeminąć, aż się to wszystko stanie. (Mat. 24:34) W Biblii, słowo „pokolenie”, występuje ponad 100 razy. Tego słowa, użył także Pan Jezus w wyżej wymienionym wersecie. Użył go również ewangelista Mateusz kiedy wyprowadzał rodowód Pana Jezusa: Tak więc wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida jest czternaście; od Dawida do uprowadzenia do Babilonu - pokoleń czternaście; od uprowadzenia do Babilonu do Chrystusa - pokoleń czternaście. (Mat.1:17)

 

Jak widać, Mateusz wspomniał, że od uprowadzenia Izraela do Babilonu, aż do czasu przyjścia Chrystusa upłynęło 14 pokoleń. Ile lat przypada na jedno pokolenie? Aby to stwierdzić wystarczy ustalić różnicę czasu między deportacją Izraela do Babilonu a przyjściem Chrystusa. Następnie otrzymaną liczbę lat należy podzielić przez 14 pokoleń, o których wzmiankuje Mateusz. W efekcie uzyskujemy biblijną miarę długości trwania jednego pokolenia. Jak wiemy z Pisma miały miejsce trzy deportacje Żydów do Babilonu. Ludność, którą Nabuchodonozor nakazał uprowadzić do niewoli, można podzielić na trzy grupy:

• w siódmym roku panowania, 3.023 mieszkańców Judy,

• w osiemnastym roku Nabuchodonozora, 832 osoby z Jerozolimy,

• w dwudziestym trzecim roku Nabuchodonozora, 745 osób z Judy. (Jer.52:28-30, BT)

 

Z historii wiemy, że Nabuchodonozor objął władzę w roku 606/5 p.n.e. Stąd siódmy rok panowania Nabuchodonozora przypada na 598 p.n.e., osiemnasty rok przypada na 587 p.n.e. a rok dwudziesty trzeci na rok 582 p.n.e. Pan Jezus, objawił się jako Chrystus, podczas chrztu Janowego. Według danych z publikacji ŚJ miało to miejsce w roku 29 n.e. (Będziesz…, s.138, § 13) Które uprowadzenie do Babilonu miał na myśli Mateusz - skoro było ich trzy? Spróbujmy policzyć dla wszystkich trzech.

 

W pierwszym przypadku mamy: rok, w którym Pan Jezus przyjął chrzest czyli 29+598=627 lat. Po podzieleniu przez 14 pokoleń, wychodzi na to, że jedno pokolenie musiałoby mieć średnio 45 lat.

 

W drugim wypadku: 29+587=616, po podzieleniu: 44 lata.

W trzeci wypadku: 29+582=611, po podzieleniu: » 44 lata.

 

Tak więc bez względu na to, którą deportację przyjmiemy za datę wyjściową, uzyskamy w efekcie prawie taki sam wynik - 44 lata. Nie jesteśmy odosobnieni w takim zrozumieniu tematu pokolenia. Jedna ze Strażnic podaje:

 

Łatwiej nam na tej podstawie zrozumieć sens słowa „pokolenie” z Ewangelii według Mateusza 24:34. W powszechnym użyciu „pokolenie” oznacza:

1.                wszystkich ludzi, którzy się urodzili i żyją mniej więcej w tym samym czasie;

2.                przeciętny odstęp pomiędzy urodzeniem rodziców i ich dzieci, zwykle dwadzieścia do trzydziestu lat. Które z tych znaczeń mógł mieć na myśli Jezus? Z całą pewnością nie ostatnie z wymienionych, gdyż przy pierwszym spełnieniu proroctwa „pokolenie” trwało od roku 33 aż do 70, czyli przynajmniej 37 lat. (Strażnica, tom C/18, s.24)

 

Od roku 1914 dzieli nas już 80 lat. Jak widać pierwsze pokolenie już dawno minęło (1914+44=1958). Niedługo przeminie również drugie pokolenie (1958+44=2002). Czy Pan Jezus nie przyjdzie? Ależ przyjdzie! Odbędzie się to jednak w czasie wiadomym dla Boga. „Niewolnik” próbuje za wszelką cenę utrzymać podstawową naukę ŚJ - jaką jest rok 1914 - choć ta, już dawno upadła.

 

Niewielu głosicieli pamięta Strażnice wydawane 20 lub 30 lat wstecz, dlatego wróćmy do nich aby się przekonać, co pisał „niewolnik” o pokoleniu i o końcu "tego systemu rzeczy":

 

Według Psalmu 90:10 można życie ludzkie obliczać na siedemdziesiąt, a niekiedy osiemdziesiąt lat. W tym stosunkowo krótkim okresie muszą się zmieścić wszystkie zdarzenia wyliczone przez Jezusa w odpowiedzi na pytanie o znak, kiedy to wszystko będzie miało się dokonać. (Strażnica, nr 5/1968, s.4)

 

Gdyby nawet przyjąć, że 15-letnie dzieci były na tyle dojrzałe, żeby pojąć znaczenie tego, co się wydarzyło w roku 1914, to najmłodsi z „tego pokolenia” mają już około 70 lat. A zatem większość pokolenia, o którym mówił Jezus, już wymarła. Pozostali są już w podeszłym wieku. Pamiętajmy jednak, że Jezus powiedział, iż koniec obecnego złego świata nastąpi, zanim całkowicie przeminie to pokolenie. Już samo to dowodzi, że do przepowiedzianego końca pozostało niewiele lat. (Przebudźcie się!, nr 1/190, s.13)

 

Czy nie przypominasz sobie, że gdy Jezus prorokował o tym okresie dni ostatnich, jaki rozpoczął się w roku 1914, powiedział także: „Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, a wszystko to się stanie” (Łuk.21:32). Ludzie, którzy byli na tyle dorośli, by rozumieć, co działo się na świecie w roku 1914, dobiegają obecnie siedemdziesięciu lat. Liczebność tego pokolenia szybko topnieje, lecz zanim wszyscy odejdą, temu systemowi musi być położony kres w walce Armagedonu. (Strażnica, tom XCIII/3, s.21, 1972)

 

A jakie „pokolenie” według słów Jezusa „żadną miarą nie przeminie, aż się wydarzą wszystkie te rzeczy”? Słowo to nie dotyczy jakiegoś odcinka czasu, który różne osoby określały na 30, 40, 70, a nawet 120 lat; chodzi tu raczej o ludzi - tych, co żyli na „początku bólów niedoli” dręczącej ten skazany na zagładę system ogólnoświatowy. Jest to pokolenie ludzi, którzy widzieli, jak z wybuchem pierwszej wojny światowej ruszyła lawina tragicznych wydarzeń. Jeżeli wyjdziemy z założenia, jakie wyłuszczono w czasopiśmie „U.S. News and World Report” (wydanie z 14 stycznia 1980 roku, strona 56), a mianowicie, że „określone zdarzenie pozostawia trwały ślad w pamięci dziecka co najmniej od wieku 10 lat”, to obecnie żyje jeszcze ponad 13 milionów Amerykanów, którzy „przypominają sobie pierwszą wojnę światową”. (Strażnica, tom CII/17, s.27, 1981)

 

Widać wyraźnie, że przez słowo „pokolenie” Jezus nie rozumiał po prostu dzieci żydowskich urodzonych w 33 roku n.e. Łukasz donosi, iż zapytany przez faryzeuszy o nadejście Królestwa, powiedział następnie uczniom, że „musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie” (Łuk.17:2025). Z pewnością nie mogły go odrzucić nowo narodzone dzieci. Ponadto przebieg dalszych wypadków wskazuje, że „pokolenie”, o którym mówił Jezus według Mateusza 24:34, obejmowało jego słuchaczy i innych ludzi, którzy byli w stanie obserwować spełnianie się jego słów od roku 33 aż do zburzenia Jeruzalem. Toteż jeśli chodzi o zastosowanie słowa „pokolenie” w naszych czasach logicznie rzecz biorąc nie może się ono odnosić do dzieci urodzonych w trakcie pierwszej wojny światowej. Dotyczy naśladowców Chrystusa i innych, którzy obserwowali tę wojnę oraz pozostałe zjawiska, jakie wydarzyły się zgodnie ze złożonym „znakiem” podanym przez Jezusa. Część tych ludzi „nie przeminie”, aż dokona się wszystko, o czym prorokował Syn Boży włącznie z nastaniem ostatecznego kresu obecnego niegodziwego systemu rzeczy. (Strażnica, tom C/18, s.24, 1979)

 

Bieg wydarzeń światowych od roku 1914 harmonizuje z proroctwami Jezusa Chrystusa i dowodzi, że od tego czasu sprawuje on władzę. Już przeszło 70 lat przedstawiciele pokolenia XX wieku żyjący od 1914 (tzn. urodzeni, gdyż Strażnica nie mówi „przed” lecz „od” 1914 - przyp. red.) widzą spełnianie się wypowiedzi Jezusa z 24 rozdziału Ewangelii według Mateusza. Okres ten dobiega końca i przywrócenie raju na ziemi jest już bliskie. (Strażnica, nr 16/1989, s.14, § 18)

 

Jezus nie zachęcał swoich naśladowców do podejmowania prób wyliczenia dokładnego czasu trwania „tego pokolenia” (Ps.90:10). Zamiast kalkulować, ile lat maksymalnie jeszcze może pozostać do końca, chrześcijanie powinni pamiętać o jego przestrodze: „Czuwajcie (…), bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. (Mat.24:42 - 44) (Strażnica, tom C/18, s.24, 1979)

 

W Strażnicy z 1968 czytaliśmy, że wszystko to, powinno się wypełnić w ciągu życia przeciętnego człowieka. Ps. 90:10. Potem Przebudźcie się! przekonywało, że ludzie Ci w 1970 roku mieli już ponad 70 lat i młodzież ta, która pamięta 1914 rok powinna mieć co najmniej 15 lat, później ten wiek skrócono do 10 lat, następnie nie podano żadnego wieku, choć z kontekstu wynika, że urodzili się w 1914. Na koniec oberwało się głosicielom, że nie powinni zajmować się wyliczaniem.

Następną niekonsekwencją „niewolnika” jest obchodzenie Wieczerzy Pańskiej, po przyjściu Pana Jezusa. Skoro przyszedł w 1914 roku, to zgodnie ze słowami ap. Pawła: Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie (1 Kor. 11:26) nie powinni obchodzić Wieczerzy Pańskiej, gdyż miała być obchodzona tylko do przyjścia Pana. Jeśli Pan już przyszedł, jak utrzymuje „niewolnik”, to po co nadal obchodzi Pamiątkę śmierci Jezusa i to jeszcze niezgodnie z Biblią?

Rozumowanie „niewolnika” w tym wypadku przypomina łańcuch. Jak wiemy łańcuch składa się z szeregu ogniw. Wystarczy usunąć tylko jedno (!) ogniwo, aby cały łańcuch uległ zerwaniu. Zauważmy, że punktem wyjściowym, nauki o powtórnym przyjściu Chrystusa, jest wymieniona wyżej reinterpretacja 4...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin