POKOJ_ZENSKO-MESKI.pdf

(500 KB) Pobierz
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: paula943@interia.pl
957770644.001.png
2
Hanna Samson
Pokój żeńsko-męski na chwałę patriarchatu
Copyright © by Hanna Samson 2005
Copyright © by Estymator Jacek Chołoniewski 2012
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: paula943@interia.pl
3
Z trudem zwlokłam się z łóżka, w którym chrapał Ogr. Spojrzałam z zachwytem
na jego przerzedzone włosy, na muskularną łydkę wystającą spod kołdry. Że też
ja wcześniej nie widziałam, jaki on piękny! Za to od trzech miesięcy nie miałam
wątpliwości, że jestem z najwspanialszym facetem w mieście. Niech tak trwa,
myślałam rozmarzona, i nagle dotarły do mnie zdarzenia minionej nocy. Czy to
możliwe? Naprawdę się zgodziłam? Byłam przerażona, choć nie tak bardzo, by
chcieć odwołać dane w nocy słowo. Może Ogr nie będzie pamiętał? Ale gdzie
tam. Otworzył oczy i chwycił mnie za rękę.
– Baśka! Będziesz moją żoną! – wrzasnął, wciągnął mnie do łóżka i zaczął
całować, usta, oczy, uszy. To niesłychane, ile przyjemności mieści się w uszach.
Ogr wprawnie wydobywał ją z zakamarków małżowin, sięgał, gdzie wzrok nie
sięga, wślizgiwał się i wysuwał, jego język, jego oddech, jego dotyk podniecały
mnie do szaleństwa, nie mówiąc o penisie, który rósł w mojej dłoni i twardniał.
Oto on, myślałam, z nawyku zawodowego dokonując szybkiej diagnozy
osobowości Ogra. Pogodny, pewny siebie ekstrawertyk. Stabilny emocjonalnie,
wrażliwy, opanowany optymista. Ale wiedziałam już, że Ogra nie sposób
zamknąć w zbiorze zwykłych cech, bo jest nadzwyczajny. Niezwykle dowcipny,
inteligentny, odważny, szlachetny i zaskakujący. Pierwsze prawo optyki
interpersonalnej * działało z całą mocą, ale ja kompletnie o nim zapomniałam. Bo
czy jest sens zawracać sobie głowę prawami fizyki, kiedy wszystko układa się
jak w bajce? Jak Odys do Itaki, tak i ja po latach tułaczki dobrnęłam w końcu do
bezpiecznej przystani mojego życia. Czyż nie uczono nas, że ostatni będą
pierwszymi, cierpliwi zostaną nagrodzeni, a po latach chudych przyjdą tłuste?
Byłam sławna i uwielbiana. Byłam szczupła i miałam pieniądze. Wszystko to
zawdzięczałam samej sobie, a właściwie mojej słynnej autorskiej metodzie
* Pierwsze prawo optyki interpersonalnej, które Barbara odkryła już w „Wojnie żeńsko–męskiej i przeciwko
światu”, brzmi: „Jeżeli kobieta patrzy na mężczyznę, pozostając pod wpływem miłości, to tym piękniejszy,
inteligentniejszy, bardziej dowcipny, odważny i szlachetny on się jej wydaje, im bardziej ona go kocha.” (przy.
red.)
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: paula943@interia.pl
4
diagnozowania i terapii osobowości za pośrednictwem prącia. To ona sprawiła,
że „Wyuzdany Magazyn dla Pań”, odkąd drukował moje słynne felietony, w
których dokonywałam wnikliwej charakterystyki mężczyzn li tylko na
podstawie zdjęć ich penisów, nadsyłanych bez przerwy przez czytelniczki,
wzniósł się wysoko ponad wszystkie inne magazyny. Byliśmy liderem
sprzedaży. Nasz nakład przewyższał nakłady nawet tak mocnych tytułów jak
„Bardzo Elegancki Magazyn dla Pań”, „Twoje Lustro”, „Wielki Świat”, „VIP!”,
„Sypialnia i Łóżko”. Sprzedawaliśmy się lepiej nawet od wyjątkowo poczytnej
„Kury Domowej”. I mieliśmy największe wpływy z reklam. Ale to nie koniec!
Moja słynna Klinika Prącia, w której osobiście dokonywałam bezbolesnej
diagnozy i terapii osobowości, ledwie mieściła wszystkich rezydentów, a
dochodzący pacjenci musieli zapisywać się z kilkumiesięcznym
wyprzedzeniem. Ponadto co wieczór występowałam w telewizji w autorskim
programie „Pytanie o pytę”, który bił rekordy oglądalności. Byłam kobietą
sukcesu i to sukcesu medialnego, a dzięki doktorowi Noszczytowi moja twarz
wyglądała jak warszawska Starówka tuż po renowacji. W dodatku byłam
zakochana i to z wzajemnością, wkrótce mieliśmy wziąć ślub, choć mówią, że
kobieta w pewnym wieku ma mniejsze szanse na małżeństwo niż na śmierć z
rąk terrorystów. Być może był to skutek uboczny wzrastającej liczby ataków
terrorystycznych, ale faktem jest, że Ogr mi się oświadczył, a ja go przyjęłam.
Nasz luźny związek miał zakończyć się ślubem. Ale jak skończy się historia,
która zaczyna się od happy endu? – pomyślałam, gdy Ogr we mnie wchodził.
Czy po ślubie dalej będziemy się kochać? Jak długo będziemy sobą
zafascynowani? Czy nie będziemy nawzajem ograniczać swojej wolności? Po
trzech godzinach pieprzenia żadne głupie pytania nie przychodziły mi już do
głowy, bo znałam odpowiedź. Odtąd będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Przyszłość była jasna jak Orange.
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: paula943@interia.pl
5
Ludzie, co to się działo! Wieść o naszym ślubie zelektryzowała wszystkich.
Mnie i Ogra też, więc zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się do przygotowań. To
znaczy ja się wzięłam, bo Ogr musiał akurat zrobić bilans w pracy i nie miał
czasu, więc pozwolił mi o wszystkim decydować. Suknia, garnitur, buty, lista
gości, menu, kwiaty, bielizna, limuzyna, druhny, jak Napoleon podczas
kampanii, tak i ja podejmowałam tysiące decyzji na różnych frontach, ale
brakowało mi tej cudownej pewności siebie, która jego doprowadziła do klęski.
Ponoć kobiety uwielbiają to całe zamieszanie, ja widocznie jestem wyjątkiem.
Męczyłam się z każdym gównem, no bo skąd wiedzieć, co jest lepsze? Suknia
od Very Wang czy od Narciso Rodrigueza? Garnitur Prady czy Gucciego? Buty
Blahnika czy Jimmy’ego Choo? Dla Ogra Gucci czy Sergio Rossi? Stringi La
Perla czy Victoria Secret? Dla niego slipy czy bokserki? Yves Saint Laurent czy
Eminence? Musiałam znaleźć prawidłową odpowiedź na te i tysiące innych
pytań, żeby nie zawieść Ogra, który pokładał we mnie wielkie nadzieje. I nie
zawiodłam. Gdy nadeszła godzina zero, wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Zdążyłam nawet wykąpać moją rudą sukę i ubrać ją w różową sukienkę, jak
inne druhny. W końcu to ona towarzyszyła mi wiernie w latach chudych, gdy
nawet pies z kulawą nogą się za mną nie oglądał. Za to teraz chcieli oglądać
mnie wszyscy. Tłumy zbierały się od świtu, choć ślub miał się odbyć o trzeciej.
O dwunastej ulice i uliczki w promieniu dwóch kilometrów od Pałacu Ślubów
były zapchane napierającą ciżbą, policja próbowała zapanować nad sytuacją,
ustawiając barierki, żeby zrobić przejście, bo inaczej nie moglibyśmy dotrzeć na
miejsce i z całej świetnie przygotowanej imprezy wyszłyby nici. Przybyli
wszyscy. A już na pewno wszyscy rezydenci i przelotni pacjenci mojej słynnej
Kliniki Prącia, a także czytelniczki „Wyuzdanego Magazynu dla Pań”, nie
mówiąc o czytelnikach, których nie odstraszał seksistowski tytuł magazynu.
Według ostatnich sondaży mężczyźni stanowili czytelniczą większość. Jednak
większość gapiów stanowili fani „Pytania o pytę”, mojego słynnego programu
telewizyjnego, wciąż bijącego rekordy oglądalności. Dziś, zamiast siedzieć tępo
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: paula943@interia.pl
Zgłoś jeśli naruszono regulamin