Goodnight Linda - Nie bój się miłości.pdf

(671 KB) Pobierz
Her Pregnant Agenda
Linda Goodnight
Nie bój się miłości
Tytuł oryginału: Her Pregnant Agenda
0
162739512.003.png 162739512.004.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nie rozpłaczę się!
Ariana Fitzpatrick wbiegła do damskiej toalety na czterdziestym
dziewiątym piętrze biurowca, w siedzibie spółki Wintersoft i zatrzasnęła
za sobą drzwi kabiny. Przycisnęła do oczu chusteczkę. Nie rozpłaczę się!
Spojrzała na zaokrąglony brzuch. Była w siódmym miesiącu ciąży.
Nie mogła dłużej powstrzymać łez. Oparła rozpalone czoło o
chłodny metal drzwi i wybuchnęła żałosnym płaczem. Zazwyczaj
profesjonalna i opanowana, teraz zalewała się łzami.
- Nienawidzę cię, Benjy Walburnie - zawyła, uderzając pięścią w
ścianę.
- Czy wszystko w porządku? - usłyszała zaniepokojony głos i
zapragnęła znaleźć się jak najdalej stąd.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Może chciałabyś porozmawiać?
- Nie - odparła i ponownie się rozpłakała.
- Otwórz drzwi - rozkazał zatroskany głos.
- Kim jesteś? - spytała.
- Emily Winters. A ty?
Dlaczego akurat córka prezesa musiała zastać ją w tak niezręcznej
sytuacji? Trudno, nic już na to nie poradzi.
Najwyższa pora wyznać prawdę. Poza tym potrzebowała chusteczki,
ponieważ w kabinie zabrakło papieru toaletowego. Ona to miała szczęście!
1
162739512.005.png
- Ariana Fitzpatrick. - Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz, starając
się nie zawadzić o nic brzuchem.
- Ariana! - Emily spojrzała na jej zaokrągloną sylwetkę. - Czy
wszystko w porządku?
- Tak - odparła, choć jej zachowanie przeczyło tym słowom.
W jaki sposób mogła wytłumaczyć Emily Winters, dlaczego tak
długo kłamała? Przede wszystkim nie chciała stracić pracy. Nie mogła
sobie na to pozwolić, bo jej bliźnięta miały przyjść na świat za mniej
więcej dwa miesiące, no a Benjy zniknął na dobre.
- Najwyraźniej coś się stało. Mam nadzieję, że nie chodzi o dzieci? -
W błękitnej sukience sięgającej kolan i białym żakiecie Emily wyglądała
szczupło i elegancko. Szczególnie w porównaniu z Arianą.
Pragnęła się komuś zwierzyć. Nie potrafiła żyć dłużej w kłamstwie.
- Straszna ze mnie kłamczucha.
Emily nie wyglądała na zszokowaną, raczej na przejętą.
- Powiedz mi, proszę, o co chodzi. Może będę ci w stanie pomóc.
- Jestem w ciąży!
- Tak... wiem. - Emily zerknęła na jej zaokrąglony brzuch. -
Zauważyłam.
Roześmiała się przez łzy. Nie sposób przeoczyć kobiety, która
wygląda, jakby połknęła słonia! Cóż więcej miała do stracenia?
- Problem polega na tym, że nie będzie ślubu. Zmyśliłam to
wszystko. - W tamtej sytuacji kłamstwo wydawało się jej najlepszym
sposobem wyjścia z opresji. -Benjy odszedł ode mnie przed dwoma
miesiącami. W dniu, w którym mieliśmy wziąć ślub - wyjaśniła.
2
162739512.006.png
- Och! Tak mi przykro! - Emily podała Arianie chusteczkę. - Ale nie
rozumiem, dlaczego kłamałaś. To on jest nieudacznikiem! On powinien
się wstydzić, nie ty!
Ariana otarła zaczerwienioną twarz.
- Kocham moje maleństwa i za nic bym ich nie oddała, ale nie
chciałam stwarzać firmie trudności. Moja praca w public relations polega
na dbaniu o wizerunek spółki i kontaktach z mediami, a w tej chwili nie
jestem zbyt dobrą reklamą dla firmy...
To była tylko część prawdy. Przede wszystkim miała nadzieję, że
wszystko się jakoś ułoży, jednak dzisiaj ta nadzieja rozsypała się jak
domek z kart.
- Bzdura. Wizerunek firmy nie jest nawet w połowie tak ważny jak ty
i twoje bliźnięta. - Emily zmarszczyła brwi. - Ten gałgan Benjy planuje
oczywiście wspomóc cię finansowo?
Ariana rozłożyła bezradnie ręce.
- Benjy uważa, że to nie jego problem. Jego zdaniem dzieci przyniósł
bocian.
- To skandal!
Drzwi łazienki otworzyły się i do środka weszła Carmella Lopez.
Widząc łzy na twarzy Ariany, natychmiast otoczyła ją ramieniem.
- Co się stało? Jaki skandal?
Jako asystentka ojca Emily i prezesa firmy Carmella była zbyt blisko
związana z zarządem spółki, by Ariana czuła się w jej towarzystwie
swobodnie. Wolałaby, żeby pan Winters nigdy nie dowiedział się o jej
problemach, ale Emily zaczęła mówić, nim Ariana miała szansę powstrzy-
mać ją.
3
162739512.001.png
- Narzeczony Ariany zostawił ją i odmawia płacenia alimentów na
dzieci.
- Co za skunks. - Brązowe oczy Carmelli zwęziły się. - Potrzeba ci
dobrego adwokata.
- Nie stać mnie nawet na kiepskiego.
- Wiedziałam, że będę w stanie ci pomóc! - ucieszyła się Emily. -
Szef działu prawnego Wintersoftu jest jednym z najlepszych adwokatów w
Bostonie. Na pewno zdołam go namówić, by nieodpłatnie zajął się twoją
sprawą. - Wzięła koleżankę za rękę. - Chodź, zaraz z nim porozmawiamy.
- Nie, nie mogłabym... - Ariana cofnęła się przerażona. Czy nie
wystarczyło, że była niezamężną, ciężarną i nieszczęśliwą kobietą?
Miałaby jeszcze błagać obcych ludzi o litość?
- Oczywiście, że możesz! Adwokaci często prowadzą sprawy za
darmo. Chodzi o etykę czy coś w tym stylu, a Grant Lawson jest na
gruncie zawodowym człowiekiem bez skazy.
- Czy mogłabyś później do mnie wpaść, Emily? - poprosiła
Carmella. - Musimy przedyskutować pewną kwestię.
- Oczywiście. - Emily wypchnęła Arianę na korytarz.
- Do zobaczenia.
Droga na pięćdziesiąte piętro nie trwała zbyt długo. Wspólnie minęły
Sunny Robbins, grzeczną i sympatyczną asystentkę pana Lawsona.
Córka szefa zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź, zajrzała
do środka.
- Cześć, Grant, masz chwilkę? Ariana potrzebuje twojej rady.
Grant odłożył na bok pióro.
- Udzielanie rad jest tym, co robię najlepiej. Zapraszam miłe panie.
4
162739512.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin