Rozeznawanie duchowe.doc

(149 KB) Pobierz

ROZEZNAWANIE DUCHOWE

W jezuickim Domu Rekolekcyjnym w Czechowicach–Dziedzicach znajduje się obraz, który nawiązując do średniowiecznej tradycji malarstwa plastycznie ukazuje temat rozeznawania duchowego.

 

Obraz przedstawia grę w szachy. Z lewej strony stołu siedzi mężczyzna ubrany w czerwony płaszcz; pewny siebie, z ironicznym uśmiechem spogląda na szachownicę. Gra czarnymi figurkami, które przedstawiają małe odrażające potworki. Obok mężczyzny artysta umieścił lwa, który trzyma łapę na trupiej czaszce ludzkiej. W tym kontekście przypominają się słowa św. Piotra: Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1 P 5, 8).

 

Po drugiej, prawej stronie siedzi młody człowiek ubrany skromnie, z torbą u boku, wydaje się, jakby był w podróży. Widać, że jest bardzo skupiony, zamyślony, a nawet przejęty. Gra białymi figurkami, które wyobrażają aniołki. Na szachownicy widać jednak wyraźną przewagę czarnych potworków, które okrążyły figurki aniołków. Większość białych figurek trzyma przy sobie mężczyzna grający z lewej strony. Z obrazu emanuje duże napięcie. Podkreśla to także czarny pająk, który pełza w stronę młodego człowieka i anioł, który z oddali przypatruje się grze. Ale gra jeszcze się nie skończyła, a z góry na szachownicę pada snop światła.

 

Młody człowiek od początku widocznie grał nierozważnie, pierwsze posunięcia były prawdopodobnie zbyt szybkie, nieprzemyślane, odruchowe, nie doceniał, a może nawet lekceważył przeciwnika i szybko znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Teraz nie może popełnić już najmniejszego błędu, musi grać bardzo uważnie, każdy ruch musi wszechstronnie przemyśleć.

 

Można przypuszczać, że intencją artysty było ukazanie tego, co dzieje się w duszy każdego człowieka: nieustannej walki pomiędzy dwoma światami: dobra i zła, ducha i ciała. Jest to obraz–przestroga.

 

Rozeznawanie duchowe stanowi jeden z centralnych problemów w Ćwiczeniach duchownych, ponieważ jest ono głównym narzędziem do szukania i znajdowania Boga we wszystkich doświadczeniach życiowych. Inspiracją do obecnego rozważania są przede wszystkim Reguły św. Ignacego o rozeznawaniu duchowym zamieszczone w książeczce Ćwiczeń duchownych (ĆD, 313–327).

 

1. Potrzeba rozeznawania duchowego

 

Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełniajcie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody (Ga 5, 16–17).

 

Obserwując to, co dzieje się w nas, łatwo dostrzegamy, iż podlegamy wielu różnym impulsom, pragnieniom, natchnieniom wewnętrznym, uczuciom. Najczęściej nie jest łatwo od razu, jakby spontanicznie, odruchowo stwierdzić, które z nich pochodzą z pożądania ciała, a które z nich są dążeniem ducha. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się prowadzić do dobra, może okazać się tylko jego pozorem; i odwrotnie, to, co odruchowo oceniamy nieraz jako zbędne czy nawet złe, może okazać się prawdziwym dobrem.

 

Rozeznawanie duchowe nie dotyczy tylko wyboru pomiędzy złem a dobrem, ale także szukania wśród wielu różnych dobrych możliwości tej jednej, lepszej dla mnie, którą Bóg pragnie mi ofiarować. Mówimy nieraz: to, co jest dobre dla jednego, nie musi być koniecznie dobre dla kogoś innego. Każdy z nas jest kimś niepowtarzalnym, kimś jedynym dla Boga i w każdym z nas Bóg działa w sposób indywidualny. Rozeznawanie duchowe służy więc nie tylko do poznania i odrzucenia złych poruszeń wewnętrznych, ale także do odkrycia tych dobrych, ofiarowanych tylko mnie; poprzez nie właśnie Bóg we mnie działa. Stąd też zachęta i naleganie Słowa Bożego: Wszystko badajcie, a co szlachetne, zachowujcie. Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5, 21). Podobną przestrogę daje nam także św. Jan: Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie (1 J 4, 1).

 

Prowadzenie życia duchowego nie polega na spekulowaniu myślowym, ale na podejmowaniu decyzji (N. Kotyła), na nieustannym opowiadaniu się po stronie człowieka duchowego w nas. Człowiek wierzący winien najpierw dostrzec całą gamę różnych poruszeń, skłonności i natchnień, które przepływają przez jego wnętrze najczęściej niezależnie od jego woli — dobre, aby je przyjmować, złe, aby je odrzucać (ĆD, 313).

 

A oto jak sam św. Ignacy w jednym ze swoich listów uzasadnia potrzebę rozeznawania duchowego: Zdarza się często, że Pan działa na naszą duszę poruszając ją i przynaglając do wykonania takiej czy innej czynności. Przemawia w głębi duszy bez słów, pociągając ją całą do swojej Boskiej miłości w taki sposób, że nie możemy się oprzeć temu Boskiemu działaniu. (...) Ale tu możemy się często mylić, ponieważ po otrzymaniu takiej pociechy lub natchnienia dusza pozostaje w stanie radosnego uniesienia. Nieprzyjaciel zbliża się wówczas pod osłoną radości i jasnych barw, by nam dorzucić coś od siebie do tego, co otrzymaliśmy od Boga, Pana naszego i by wprowadzić do naszej duszy całkowity nieład i zamieszanie. Kiedy indziej znowu stara się pomniejszyć w nas działanie Boga przedstawiając nam różne trudności i niewygody, byleśmy tylko nie wypełnili całkowicie tego, co nam zostało ukazane. W tym wypadku konieczna jest znacznie większa uwaga niż w jakimkolwiek innym.

 

2. Trudności w rozeznawaniu duchowym

 

Dzisiejszy człowiek z powodu wielości zewnętrznych wrażeń, które docierają do niego poprzez wciągające środki audiowizualne, naraża się na życie poza sobą, poza swoim wnętrzem. Krzykliwa pstra kakofonia audiowizualnych informacji (A. Frossard), która zalewa współczesną cywilizację, zagłusza delikatny i wymagający ciszy — także zewnętrznej — świat doznań duchowych. Niedostrzeganie własnych impulsów wewnętrznych połączone z brakiem ich rozeznawania skazuje człowieka ma bezwiedne uleganie impulsom i żądzom najbardziej prymitywnym (por. Ga 5, 19–21).

 

Innym poważnym błędem w życiu duchowym może być duża dowolność i przypadkowość w rozeznawaniu natchnień i w rostrzyganiu, które z nich prowadzą do dobra, a które prowadzą do zła. Nierzadko w takiej sytuacji wpadamy w pułapkę własnej nieświadomości czy nawet naiwności, które niezawodnie zostaną wykorzystane także przez nieprzyjaciela ludzkiej natury (ĆD, 334). Abyśmy mogli uznać jakiś nasz impuls, natchnienie, uczucie za dobre, nie wystarczy odwołać się tylko do spontanicznego subiektywnego odczucia, ale trzeba głęboko rozeznać, jakie będą jego owoce, ponieważ po owocach poznaje się drzewo (por. Mt 7, 20).

 

Im wytrwalej i konsekwentniej człowiek szuka Boga i Jego woli, tym silniej doświadcza działania duchów. Wówczas bowiem daje o sobie znać zarówno to, co w nim najlepsze i najszlachetniejsze, jak i to, co w nim najgorsze. Mocniej działa wówczas łaska Boga, ponieważ człowiek pełniej się na nią otwiera. Silniej również działa szatan, który niełatwo rezygnuje z tego, co już — przynajmniej częściowo — należy do niego. Kiedy człowiek chce się modlić, nieprzyjaciele starają się mu przeszkodzić: widzą bowiem, że mu inaczej nic nie zrobią, jak tylko gdyby go powstrzymali od modlitwy. I w każdym innym ćwiczeniu, jakiego by się człowiek podjął, jeżeli jest wytrwały, zdobywa łatwość; w modlitwie zaś aż do ostatniego tchu potrzeba walki (Abba Agaton, V w.).

 

Św. Ignacy uważa, że kiedy w rekolekcjach doświadczamy zmiennych i nierzadko uciążliwych dla nas poruszeń, jest to dobry znak. Świadczy on bowiem o szczerym i ofiarnym zaangażowaniu w prawdziwe szukanie Boga i Jego najświętszej woli.

 

3. Działanie złego ducha

 

Poruszeniami złego ducha św. Ignacy nazywa to wszystko, co prowadzi do zła, także wówczas, gdyby miało ono pozory dobra. Działaniem złego ducha nazwiemy najpierw nasze pożądliwości: nieuporządkowane uczucia, odruchy i impulsy. Tradycyjny katechizm wylicza siedem zasadniczych żądz człowieka, tzw. siedem grzechów głównych. Człowiek rodzi się ze zranioną naturą. To naturalne zranienie wynikłe z grzechu pierworodnego powiększa się jeszcze przez zranienia nabyte w osobistej historii życia. Dodatkowo ranią nas zarówno grzechy cudze jak i grzechy popełnione osobiście (por. Rz 7, 18–24).

 

Szatan wpływa na zranioną ludzką naturę i posługuje się nią dla zguby człowieka. Nasza zraniona natura staje się jakby instrumentem szatana, na której może on wygrywać swoje melodie. Szatan w zwodniczy sposób przekonuje nas, że zaspokajanie naszych żądz jest koniecznością, bez której nie możemy osiągnąć pokoju i szczęścia.

 

Praktycznie trudno i chyba nie trzeba oddzielać tego, co może pochodzić od naszej zranionej natury od tego, co pochodzi od szatana. Oba działania zawsze się łączą. Trzeba nam wierzyć, że żaden z naszych grzechów nie był popełniony bez jego zachęty oraz że również w przyszłości kusiciel nie pominie żadnej okazji, aby nas do złego doprowadzić.

 

W ukazywaniu działania szatana zawsze grożą nam dwa niebezpieczeństwa: z jednej strony pomniejszanie lub nawet banalizowanie działania ojca kłamstwa (J 8, 44), z drugiej zaś demonizowanie rzeczywistości polegające na przypisywaniu mu mocy, której nie posiada. Ludzie wierzą w Diabła albo zbyt gorliwie, albo zbyt słabo (C. S. Lewis). Pomniejszanie czy negowanie roli Szatana jest niebezpieczne, ponieważ najskuteczniej działa on wówczas, gdy się go nie dostrzega. Nie bez racji mówi się, że największy sukces odniósł przez to, że wielu nie wierzy w jego istnienie i działanie. Niebezpieczne jest także przypisywanie złemu duchowi mocy, której on nie posiada. Św. Ignacy podkreśla, że szatan działa zawsze tylko za pomocą jakiejś przyczyny (por. ĆD, 330), to znaczy, iż kusząc musi posłużyć się czymś, co tkwi w nas: jakąś przyczyną. Nie może wchodzić bezpośrednio do duszy i wzbudzać w niej swoich podstępnych i zwodniczych pragnień. Szatan nie zrobi nam nic złego bez nas samych, bez zaangażowania naszej wolności.

 

Przypisywanie szatanowi większej mocy niż posiada może budzić w człowieku niesłuszne obawy i lęki przed jego obecnością i działaniem, a zarazem może prowadzić do zwalniania się od osobistej odpowiedzialności za popełnione zło. Tak właśnie postąpiła Ewa w Ogrodzie Eden. Kiedy Bóg pyta ją, dlaczego zerwała zakazany owoc, ona zrzuca całą winę na kusiciela: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. Ale przecież nie była to jedyna przyczyna zerwania zakazanego owocu. Trzeba nam nieustannie pamiętać, że każde kuszenie może nas doprowadzić do upadku albo do zwycięstwa. Nie kuszenie decyduje o naszym postępowaniu, ale nasza wolność.

 

Kim jest ten, który wykorzystując ludzkie zranienia pragnie duszę i ciało człowieka zatracić w piekle (Mt 10, 28)? Biblia daje mu wiele imion. Określają one jego istotę, sposoby i cele działania: szatan (hebr. sathan — przeciwnik [Boga i tych, którzy do Niego należą], Mt 12, 26), diabeł (gr. dia–ballo — dzielić, oskarżać, oczerniać, Łk 4, 1nn), demon (duch złowrogi, 1 Kor 10, 21), kłamca i ojciec wszelkiego kłamstwa (J 8, 44), smok (Ap 12, 3nn), uwodziciel (Ap 20, 10), kusiciel (Mt 4, 3), książę tego świata (Mt 9, 34), Antychryst (1 J 2, 18), Apollyon (gr. niszczyciel, eksterminator, Ap 9, 11).

 

Szatan wciąga duszę w swe ukryte podstępy i przewrotne zamiary posługując się szeroko rozumianym lękiem człowieka przed śmiercią. Stąd też w Apokalipsie św. Jan stwierdza, że zwycięstwo dzięki krwi Baranka odnoszą ci, którzy nie umiłowali swego życia aż do śmierci (Ap 12, 11).

 

Zwróćmy uwagę na jedno często używane i szczególnie ważne dla nas imię szatana — diabeł, tzn. ten, który dzieli, oskarża, oczernia. Jestem inteligencją, która kontempluje samą siebie — mówi o sobie szatan w książce A. Frossarda. Ponieważ zły duch zwraca się tylko ku sobie, dlatego nienawidzi wszystkiego, co jest skierowane ku Drugiemu. Jako pierwszy cel stawia on sobie oddzielenie człowieka od Boga, a tym samym wewnętrzne rozbicie samego człowieka oraz skłócenie ludzi pomiędzy sobą. W tym celu oskarża i oczernia na wszystkie możliwe sposoby. Oskarża i oczernia Boga przed człowiekiem (np. Rdz 3, 5); oskarża także człowieka przed Bogiem (Hi 1, 6nn; Ap 12, 10). W czasie kuszenia do grzechu szatan oskarża najpierw Boga przed człowiekiem starając się go przekonać, że poprzez swoje prawo Bóg zniewala go; po grzechu zaś szatan oskarża człowieka przed nim samym przekonując go — jak przekonał Judasza — że nie ma już dla niego miłosierdzia i musi zginąć. Szatan oskarża także jednego człowieka przed drugim rozbijając w ten sposób jedność pomiędzy ludźmi.

 

4. Działanie dobrego ducha

 

Pomimo całego naszego zranienia przez grzech pierworodny i grzech własny naszym najgłębszym pragnieniem jest zawsze dobro i tylko w nim możemy odnaleźć prawdziwe szczęście. Żaden grzech nie może nigdy do końca zatrzeć Bożego obrazu, którym zostaliśmy naznaczeni na początku. Pięknie wyraził to św. Augustyn w swoich Wyznaniach: Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie. T. Merton mówi podobnie: Bóg jest obecny we mnie, w akcie mojego własnego bycia, w akcie, który płynie bezpośrednio z Jego woli i jest Jego darem. Mój akt istnienia, to bezpośredni udział w Bycie Pana Boga. Bóg jest obecny w każdym z nas w najgłębszych warstwach naszego bytowania. Swoją stwórczą mocą i miłością wyprowadza nas z nicości do istnienia. W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28).

 

To naturalne, wynikające z aktu stworzenia, skierowanie nas ku Bogu, jest łaską, jest darem. Wszystkie nasze dobre pragnienia są więc nie tylko nasze, ale są dziełem samego Boga: Bóg bowiem jest sprawcą waszych pragnień i czynów wedle swego upodobania (Flp 2, 13). Również samo nasze pragnienie szukania Stwórcy pochodzi od Niego i nikt nie może znaleźć Boga, nie będąc wpierw odnalezionym przez Niego (T. Merton).

 

Tradycja Kościoła, na której opiera się św. Ignacy, utrzymuje, odwołując się do Pisma św., że Bóg działa nie tylko poprzez naturalne dobro, które zaszczepił w nas w akcie stworzenia, ale także poprzez niewidzialny świat czystych duchów — poprzez aniołów: są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie (Hbr 1, 14). Psalm 91. mówi, że aniołowie strzegą człowieka ufającego Bogu. Czuwają nad nim, aby nie uraził swej stopy o kamień (por. Ps 91, 1. 11–12). Św. Augustyn na temat dobrych duchów pisze: Jest rzeczą widoczną, iż w czynach, poznanie i afekt człowieka, bardzo się zmienia i może od dobrego odpaść, dlatego było odpowiednim, by aniołowie do strzeżenia człowieka byli wyznaczeni, przez których ludzie byliby pobudzani i kierowani do dobrego.

 

W swoim działaniu Bóg nie jest jednak niczym i nikim ograniczony. O ile szatan, aby wzbudzić w nas jakieś swe ukryte i podstępne zamiary musi odwołać się do przyczyny (por. ĆD, 332), to znaczy do tego, co jest w nas, to Stwórca może działać w stworzeniu bez żadnej przyczyny czyli bezpośrednio. I tym różni się między innymi działanie Boga w człowieku od działania Jego nieprzyjaciela.

 

Działanie Boga w człowieku przy pomocy jakiejś przyczyny, czy też bez żadnej przyczyny nie ogranicza jednak nigdy wolności człowieka. Bóg może wejść do duszy i sprawić w niej poruszenie, pociągając ją całą do miłości swego Boskiego Majestatu (ĆD, 330), ale nie może sam bez udziału ludzkiej wolności uczynić go owocnym. Stwórca czeka na zaangażowanie serca ludzkiego. W tym czekaniu Boga wyraża się Jego pokora. Pokora Boga wypływa z Jego nieskończonej miłości do człowieka jako istoty obdarzonej wolnością. Gdy ja się modlę, to zwracam się do Kogoś pokorniejszego ode mnie. Gdyby Bóg nie był pokorny, to ja wahałbym się nazwać Go tym, który kocha bezgranicznie (F. Varillon).

 

Nie musimy zatrzymywać się nad kryteriami rozróżniania działania Boga za pomocą przyczyny i bez przyczyny. Chodzi raczej o głębokie uświadomienie sobie, że Bóg nie dokona w nas niczego bez nas, bez zaangażowania naszej wolności. Jego moc byłaby bezsilna, gdybyśmy zamknęli przed Nim serca, gdybyśmy byli oziębli, leniwi i niedbali w ćwiczeniach duchownych (ĆD, 322). Stąd trzeba nam usilnie modlić się zarówno przed rekolekcjami jak i podczas ich trwania o hojność (ĆD, 5) i wrażliwość serca na wszystkie dobre pragnienia, zachęty i impulsy, jakie Bóg do nas kieruje.

 

5. Rozeznawanie duchowe szukaniem woli Bożej

 

Dwa światy, złych i dobrych duchów, nieustannie oddziałują na nas. Stajemy się w ten sposób terenem walki duchów, albo też — nawiązując do terminologii Pawłowej — walki pomiędzy ciałem a duchem. Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody (Ga 5, 16–17). Z jednej strony człowiek podlega kuszeniu złego ducha (ciała), z drugiej zaś prowadzi go i kieruje nim dobry duch. Ponieważ teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno (1 Kor 13, 12), dlatego też trudno nam odróżnić kuszenie złego ducha od natchnień ducha dobrego. Zły duch nie daje się łatwo rozpoznać. Umie bowiem dostosować się do sytuacji człowieka i potrafi też udawać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14).

 

Celem rozeznawania duchowego jest poznawanie i pełnienie w każdej sytuacji — niezależnie od wewnętrznych stanów człowieka i zewnętrznych okoliczności — woli Bożej, która zostaje mu objawiona przez działania dobrego ducha. W rozeznawaniu duchowym człowiek pyta siebie samego, korzystając także z rozeznania Kościoła (kierownictwo duchowe, rozeznanie wspólnotowe, posłuszeństwo przełożonym), które z tych wielu natchnień, pragnień i poruszeń wewnętrznych pochodzi rzeczywiście od Boga, a które jest tylko dziełem ludzkich dążeń czy nawet pożądań, umiejętnie wykorzystanych przez zwodziciela.

 

Św. Jan Apostoł przestrzega: Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga (1 J 4, 1), to znaczy: nie dowierzajcie każdemu waszemu pragnieniu, każdemu wewnętrznemu impulsowi, natchnieniu, ale badajcie, czy pochodzą od Boga, czy tylko od was samych lub od szatana.

 

Źródłem fałszywych pragnień i natchnień mogą być także ludzie — fałszywi prorocy. Uwaga św. Jana, że wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie (1 J 4, 1) zachowuje aktualność także i dziś. Kusicie się nawzajem — mówi diabeł w książce A. Frossarda — mnożąc dokoła siebie obfitość dóbr, które są przedmiotem pożądania, a nierówności w ich podziale budzą u jednych furie żądzy, a u drugich furię gniewu. Podobnie nie mam potrzeby posługiwać się tradycyjnymi sposobami opętania, aby oderwać was od Innego (Boga): jesteście opętani sami sobą.

 

Rozstrzygającym kryterium rozróżnienia działania duchów mogą być jedynie owoce tego działania: Po ich owocach poznacie ich (Mt 7, 20). Za dobre można uważać te natchnienia, impulsy czy pragnienia, które nie tylko wydają się być dobre w swoich początkach czy może nawet w trakcie realizacji, ale przede wszystkim wydają owoce większego dobra. Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała (złego ducha): nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrości, pijaństwo, hulanki i tym podobne. (...) Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5, 19–21. 22–23).

 

Szczególnie wówczas, kiedy nie mamy jeszcze większego doświadczenia i rozeznania we własnym życiu wewnętrznym, będzie nam bardzo trudno przewidzieć, jakie owoce mogą się zrodzić z pewnych konkretnych pragnień, natchnień czy uczuć. W takiej sytuacji potrzeba nam będzie dużej rozwagi, roztropności, umiejętności przewidywania, a przede wszystkim gorącej modlitwy o światło Ducha Świętego i jednocześnie pomocy doświadczonego duchowego przewodnika, który nie będzie dokonywał za nas wyboru, ale pomoże nam uwzględnić wszystkie elementy, jakie winniśmy wziąć pod uwagę w osobistym rozeznaniu i podejmowaniu decyzji.

 

Jednorazowe czy nawet kilkakrotne rozpoznanie i odrzucenie jakiegoś impulsu prowadzącego do zła nie oznacza wcale usunięcia go na zawsze. W nowej sytuacji może on powrócić z nową siłą i w nowej masce, stąd potrzebny będzie nowy trud rozeznania i odrzucenia. Podobnie z poruszeniami wewnętrznymi prowadzącymi do dobra; kilkakrotne nawet rozpoznanie ich i pójście za nimi nie gwarantuje nam wcale nieomylności w rozeznawaniu na przyszłość.

 

Pomimo naszego wysiłku w rozeznawaniu duchowym i podejmowaniu konkretnych wyborów możemy popełnić błąd: możemy ulec złudzeniu złego ducha. Św. Ignacy zachęca nas jednak, aby pomyłki i błędy nie stawały się powodem do zniechęcenia, ale okazją do owocnej praktyki rozeznawania duchowego: Gdy nieprzyjaciel natury ludzkiej da się odczuć i rozpoznać po swoim ogonie wężowym, i po złym celu, który podsuwa, wtedy ten, co był kuszony, odniesie duży pożytek, jeśli zaraz potem rozważy przebieg całego kuszenia i tak dzięki temu doświadczeniu, przeżytemu i zachowanemu w pamięci, niech się w przyszłości strzeże przed jego podstępami, które zwykł podsuwać (ĆD, 334).

 

W nieustannym badaniu duchów ogromną pomocą mogą okazać się Reguły św. Ignacego o rozeznawaniu duchowym, które, jak mówi Autor Ćwiczeń duchownych, służą do odczucia i rozeznania w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać (ĆD, 313).

 

REGUŁY O ROZEZNAWANIU DUCHOWYM

 

Dla św. Ignacego życie wewnętrzne człowieka nie polega na ciągłym wzroście w dobrym nastroju wewnętrznym, ale przede wszystkim na szukaniu i znajdywaniu woli Bożej pośród zmienności uczuć związanych zarówno z naszą sytuacją duchową, jak i okolicznościami zewnętrznymi. Stany pocieszenia i strapienia duchowego, o których będziemy mówić w dalszej części tych rozważań, przeplatają się nieraz jak zmienna aura. W procesie duchowego wzrostu przechodzenie od jednego stanu do drugiego nie jest jednak cyklicznym powrotem tej samej pociechy i strapienia, jak nieustanne powroty pór roku. Tworzy ono raczej spiralne wznoszenie się ku górze, któremu towarzyszy zmienność doświadczeń wewnętrznych. Autentyczność i stałość powierzenia się Bogu sprawdza się właśnie pośród tej zmienności.

 

Zmienność przeżyć, najczęściej niezależna od nas, ukazuje nam bardzo jasno, że nasza wiara jest drogą (Dz 16, 17; 22, 4), a życie pielgrzymowaniem. Droga naszego życia prowadząca do niebieskiej ojczyzny (por. Flp 3, 20) wiedzie poprzez wiele doświadczeń (Dz 14, 22). Za przykładem patriarchów, proroków i świętych winniśmy uznać siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi (Hbr 11, 13). Tę fundamentalną prawdę naszego życia przypomina nam nieustannie zmienność naszych wewnętrznych uczuć.

 

1. Działanie duchów u tych, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego (ĆD, 314)

 

W życiu wewnętrznym nie można zatrzymać się w jakimś neutralnym punkcie: w każdym dniu, poprzez każdą decyzję albo zbliżamy się do Boga, albo się od Niego oddalamy.

 

Jeden z głównych sposobów działania złego ducha polega na tym, żeby przekonać człowieka o istnieniu trzeciej możliwości, jakiegoś stanu neutralnego; stąd pokusa zdystansowania się od spraw wiary i przyjęcie postawy agnostycyzmu religijnego. Uleganie pokusie trzeciej możliwości nierzadko podbudowywane jest pięknymi i szlachetnymi racjami w rodzaju: skoro o Bogu nie można nic pewnego powiedzieć, to trzeba się zająć raczej czynieniem dobra ludziom; w życiu nie liczą się dogmaty głoszone o Panu Bogu, ale przede wszystkim pomaganie bliźnim, itp. Te piękne deklaracje są jednak często tylko przykrywką dla duchowego lenistwa w szukaniu prawdy, w dawaniu zdecydowanej i jasnej odpowiedzi na ostateczne pytania związane z istnieniem człowieka.

 

Życie ludzkie wymaga od człowieka konkretnego opowiedzenia się w zasadniczych kwestiach: istnienia Boga, nieśmiertelności duszy, sensu istnienia ludzkiego na ziemi. Agnostycyzm czy obojętność wobec Boga najczęściej popycha nas w kierunku realizowania naszych namiętności, które trzymając nas w niewoli jeszcze bardziej oddalają od możliwości poznania Stwórcy. Człowiek bez Boga traci swoją tożsamość, nie wie kim naprawdę jest. Człowiek powszechnej chwiejności i przeciętności, w którego krwi krążą nęcące powaby grzechu, żyje jak w odurzeniu i nie wie już, gdzie naprawdę jest sobą: w swych brutalnych, butnych popędach czy w jakże słabym już, jakże onieśmielonym sumieniu (K. Rahner).

 

A. Ludziom, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego, nieprzyjaciel szatan ma przeważnie zwyczaj przedstawiać przyjemności zwodnicze i sprawia, że wyobrażają sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe, aby ich tym bardziej utrzymać i pogrążyć w ich wadach i grzechach (ĆD, 314).

 

Ludzie opanowani namiętnościami przechodząc od grzechu do grzechu żyją jak w odurzeniu. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że można żyć inaczej. Ewangelicznym przykładem jest głupi bogacz, który wobec obfitości urodzajów wyobraża sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe snując marzenia o tym, co go czeka w niedalekiej, jego zdaniem, przyszłości: I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj. Ale marzenia bogacza okazały się tylko kuszeniem szatana, który posługiwał się jego własnymi namiętnościami. Ocena Boga jest jednoznaczna: Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twej duszy od ciebie (Łk 12, 19–20).

 

Zły duch przedstawia człowiekowi w grzechu zwodnicze przyjemności, aby utrzymać i pogrążać go w jego dotychczasowym stanie. Utrwalanie grzesznego życia dokonuje się także przez ideologię, którą człowiek dorabia sobie dla usprawiedliwienia swojego niemoralnego życia. Czasem polega ona na oskarżaniu i sądzeniu innych: nie tylko ja tak żyję, są jeszcze gorsi ode mnie. Człowiek może utwierdzać się w swoim grzechu także przez to, co K. Rahner nazywa mistyką grzechu: Człowiek w nas, będący kłamcą, wynajduje tysiące przyczyn, dla których nasz przypadek nie podpada pod codzienne, trzeźwe prawo Boga: (...) prowadzi on swój subtelny i może całkiem pobożny wykład o tym, że nasza sytuacja jest wyjątkowa i nie da się ocenić zwyczajną miarą. Módlmy się o odporność na mistykę grzechu.

 

Najgorszym sposobem utwierdzenia się w grzechu jest przewrotna pycha, która z buntu wobec Boga robi bohaterski czyn prowadzący rzekomo do prawdziwej wolności i autonomii człowieka. Pycha uważa zabicie Boga w sercu za tryumf człowieczeństwa: Biada temu, kto w swym upadku nie jest biedny, kto nie wierzy, że upadł, kto nie chce przystać na to, aby Bóg był większy od jego winy (K. Rahner).

 

B. Dobry duch zaś u tych, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego (...) stosuje sposób działania zgoła przeciwny, kłując ich i gryząc sumienia ich przez prawo naturalnego sumienia (ĆD, 314).

 

Zły duch uspokaja człowieka żyjącego w stanie grzechu, ale jednocześnie niepokoi go duch dobry. Żyjąc w grzechach potrafimy się okłamywać, zagłuszać nasze sumienia, nakładać sobie maski, ale zawsze tylko do pewnego stopnia. Nigdy nie udaje nam się zniszczyć duchowej wrażliwości tak, aby stać się zupełnie nieczułymi. Człowiek jest ze swej istoty bytem stworzonym na obraz i podobieństwo samego Boga, i tego faktu nie potrafią wymazać nawet największe namiętności. Duchowy człowiek w nas daje słyszeć swój głos przez prawo naturalnego sumienia.

 

Wyrzuty sumienia są naturalną reakcją duchowości człowieka, który w stanie grzechu przestaje być sobą; są naturalnym głosem wewnętrznym domagającym się od wolności człowieka przyznania jej należytego miejsca. Wyrzuty sumienia to niepokój ludzkiego serca, które nie spoczywa w Bogu, swoim Stwórcy.

 

Kłucie i gryzienie zdrowego sumienia należy jednak odróżnić do wyrzutów sumienia zafałszowanego. Kryterium rozróżnienia są zawsze owoce działania obu sumień. Dobry duch, kłując i gryząc sumienia przez prawo naturalnego sumienia daje człowiekowi jednocześnie nadzieję. W wyrzutach sumienia zawsze można znaleźć jakąś obietnicę pokoju wewnętrznego. Natomiast poczucie winy sumienia zafałszowanego daje tylko rozpacz popychającą do przekreślania lub nawet samozniszczenia siebie.

 

2. Działanie duchowe u tych, co usilnie postępują w oczyszczaniu się ze swoich grzechów (ĆD, 315)

 

A. U tych zaś, co postępują w oczyszczaniu się ze swoich grzechów, a w służbie Boga, Pana naszego, wznoszą się od dobrego do lepszego, rzecz ma się odwrotnie niż w regule pierwszej. Wtedy bowiem właściwością ducha złego jest gryźć, zasmucać i stawiać przeszkody, niepokojąc fałszywymi racjami, aby przeszkodzić w dalszym postępie (ĆD, 315). Doskonały komentarz do tej reguły podaje Autor Ćwiczeń duchownych w liście do siostry zakonnej Teresy Rejadell. Św. Ignacy stwierdza w nim między innymi, że wobec początkujących w służbie Boga szatan używa trzech rodzajów broni.

 

Pierwszy rodzaj broni polega na stawianiu przed nimi trudności i przeszkód. Święty odwołując się zapewne do własnego doświadczenia przytacza przykłady trudności spotykanych przez początkujących w życiu wewnętrznym. Nieprzyjaciel podsuwa takie np. myśli: Czy możesz pędzić całe życie w ten sposób, podejmując takie pokuty? (...) Czy nie możesz zbawić się w inny sposób bez narażania się na takie ryzyko? Stawiając przed oczyma trudy, jakie nas czekają, daje nam do zrozumienia, że będziemy żyli bardzo długo, że będziemy musieli prowadzić życie, jakiego jeszcze nikt nie prowadził; nie wspomina natomiast zupełnie o ogromnym zadowoleniu i pociechach, jakie Pan zwykł dawać nowemu swojemu słudze, gdy ten nie licząc się z niewygodami wybierze cierpienie ze swoim Stwórcą i Panem.

 

Drugi rodzaj broni używany przez szatana przeciwko ludziom postępującym na drodze oczyszczenia polega na nakłanianiu do chełpliwości i próżnej chwały, dając do zrozumienia osobie kuszonej, że jest pełna dobroci i świętości i stawiając ją w jej własnych oczach znacznie wyżej, niż na to zasługuje. Jest to częsta pułapka zastawiana na neofitów, którzy uporali się z jakimś ciężkim grzechem. Ponieważ nie wpadają w grzechy, natychmiast sądzą, że są święci. Ale jeżeli szczerze postępują na drodze oczyszczenia, autentycznie się modlą, szybko odkrywają tę pychę, którą najczęściej demaskuje osąd innych.

 

Jeżeli drugi rodzaj broni: nakłanianie do pychy nie skutkuje, zły duch sięga po jej kolejny rodzaj: fałszywą pokorę. Polega ona między innymi na koncentrowaniu się na swojej słabości, zniechęceniu do siebie z powodu najmniejszej słabości, uważaniu się za bezużytecznego, pomniejszaniu swoich dobrych czynów i pragnień. We wspomnianym liście św. Ignacy wykazuje s. Teresie tę właśnie fałszywą pokorę: Po przedstawieniu niektórych swoich słabości i obaw związanych z omawianym przedmiotem piszesz: Jestem biedną zakonnicą. Wydaje mi się, że pragnę służyć Chrystusowi, Panu naszemu. Dlaczego nie masz śmiałości napisać: Pragnę służyć Chrystusowi, Panu naszemu, albo Otrzymałam od Pana pragnienie służenia Mu, lecz mówisz: Wydaje mi się, że pragnę. Jeżeli dokładniej się zastanowisz, to jasno zrozumiesz, że te pragnienia służenia Chrystusowi, Panu naszemu, nie pochodzą od Ciebie, lecz od samego Chrystusa, który ci ich udziela. Przedstawiając więc sprawy w ten sposób, że Chrystus daje mi wielkie pragnienie służenia Mu, oddajesz chwałę Panu, ponieważ ujawniasz jego dary.

 

Św. Ignacy zachęca następnie s. Teresę do demaskowania złego ducha przez działanie przeciwne jego działaniom: powinniśmy bardzo uważać i upokarzać się, przypominając sobie nasze grzechy i naszą nędzę w chwilach, gdy nieprzyjaciel stara się nas wywyższyć; i na odwrót, podnosić się przez prawdziwą wiarę i nadzieję w Panu, (...) gdy nieprzyjaciel stara się nas poniżyć i pognębić.

 

B. U tych, co usilnie postępują w oczyszczaniu się ze swoich grzechów (...) właściwością ducha dobrego jest dawać odwagę i siłę, pocieszenie, łzy, natchnienia i odpocznienie, zmniejszając lub usuwając wszystkie przeszkody, aby mogli postępować naprzód w czynieniu dobrze (ĆD, 315).

 

Bóg jest Bogiem pokoju, a nie udręczenia. Jeżeli więc człowiek z pokorą wznosi się od dobrego do lepszego, to rodzące się w nim niepokoje wewnętrzne nie pochodzą od Boga, ale od złego ducha.

 

Człowiek postępujący w oczyszczaniu się ze swoich grzechów zostaje poddany jeszcze wielu próbom. Namiętności, z których się co dopiero wyrwał, dają o sobie znać szczególnie w momentach krytycznych. W znużeniu i zmęczeniu walką z żądzami ciała (2 P 2, 18) człowiek nowo nawrócony powraca do rozkoszy i przyjemności zmysłowych jak Izraelici na pustyni znużeni jedzeniem manny tęsknili za pokarmem spożywanym w niewoli egipskiej: Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną (Lb 11, 5–6). Podobnie też człowieka, który wyzwolił się z grzechu, nachodzą myśli, czy nie lepiej byłoby powrócić do dawnego życia, w którym ludzkie pożądania były zaspokojone. I w ten sposób z powodu ludzkiej przewrotności dar samego Boga (manna) może stać się powodem do nowego buntu.

 

Stąd też dobry duch dodaje odwagi i siły do kroczenia przez pustynię do ziemi obiecanej, w której człowiek otrzyma radość i wesele duchowe (ĆD, 329). Dobry duch zmniejsza lub też usuwa przeszkody, smutek i zakłócenia spotykane na tej drodze. Doświadczamy nieraz, że w momentach osaczenia przez trudności nagle spływa na nas jakieś światło i niemal natychmiast wewnętrznie czujemy, że to, co dotąd wydawało się bardzo trudne lub też wprost niemożliwe, staje w zasięgu naszych możliwości.

 

Wraz z usuwaniem przeszkód, dodawaniem odwagi, dobry duch daje pocieszenie i łzy, natchnienie i odpocznienie. Człowiekowi usilnie wzrastającemu od dobrego do lepszego dane jest nieraz doświadczyć, że nie ma nic lepszego nad bojaźń Pana i nic słodszego nad wypełnianie Jego przykazań (Syr 23, 27).

 

3. Pocieszenie duchowe

 

A. Czym jest pociecha duchowa?

 

Pocieszeniem nazywam przeżycie, gdy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, dzięki któremu dusza rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy i Panu, a wskutek tego nie może już kochać żadnej rzeczy stworzonej na obliczu ziemi dla niej samej, lecz tylko w Stwórcy wszystkich rzeczy (ĆD, 316).

 

W zmienności przeżyć duchowych nie chodzi najpierw o odczucia psychiczne, które są bardzo często uwarunkowane przyczynami psychosomatycznymi lub innymi warunkami zewnętrznymi. Pociecha i strapienie duchowe powstają w człowieku w konfrontacji człowieka z Bogiem, z jego reakcji na wołanie Boże do doskonałości ewangelicznej (N. Kotyła). Chociaż z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że doświadczenia duchowe uzewnętrzniają się w sferze psychicznej a nawet somatycznej (np. przez łzy) ze względu na jedność wszystkich warstw w człowieku.

 

Pierwsze istotne doświadczenie pociechy duchowej to odczucie wzrostu w miłości do Boga — dusza rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy. Drugim natomiast doświadczeniem pociechy, złączonym istotnie z pierwszym, jest wolność wobec wszystkich rzeczy stworzonych. Człowiek, który kocha Boga ze wszystkich ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin