łładunkii ssttattyyczzne w nattarrciiu.pdf

(168 KB) Pobierz
4541692 UNPDF
Podstawy
HBM, MM, CDM, czyli
ładunki statyczne w natarciu
Układy elektroniczne, a zwłaszcza mikrosko−
pijnej wielkości struktury układów scalonych
łatwo mogą zostać uszkodzone przez duże na−
pięcia i prądy, występujące podczas rozłado−
wania ładunków elektrostatycznych (ESD −
electrostatic discharge). Ładunki statyczne
powstają wskutek tak zwanego efektu trybo−
elektrycznego. Przykładowo, chodząc po dy−
wanie lub wykładzinie ze sztucznego włókna,
czy nawet posługując się najzwyklejszymi to−
rebkami z polietylenu możemy naładować
swoje ciało czy dotykane przedmioty do wy−
sokiego napięcia rzędu kilkuset woltów lub
nawet kilkunastu tysięcy woltów. Z punktu
widzenia elektryczności chodzi tu o nałado−
wanie pojemności i zgromadzenie w niej
energii. Choć wchodzące tu w grę pojemności
są stosunkowo małe, ze względu na duże na−
pięcie, zmagazynowana ilość energii jest
znaczna. Energia ta może bardzo łatwo do−
prowadzić do nienaprawialnego uszkodzenia
struktury półprzewodnika. Potężny impuls
prądu rozładowania może po prostu stopić
połączenie, natomiast wysokie napięcie może
nieodwracalnie przebić złącze lub dielektryk.
Większości elektroników problem ładun−
ków statycznych kojarzy się z uszkodzeniami
układów CMOS i małych tranzystorów MO−
SFET. Problem dotyczy także całych modu−
łów, na przykład kart i pamięci komputero−
wych. Mniej brana pod uwagę jest możliwość
stopniowej degradacji parametrów, prowadzą−
ca w końcu do uszkodzenia, dotycząca wszel−
kich delikatnych układów analogowych,
w tym także bipolarnych. Nieprzypadkowo
producenci układów analogowych, na przy−
kład wzmacniaczy operacyjnych, umieszczają
na opakowaniach i w specyfikacjach stosowne
ostrzeżenia oraz zalecenia przechowywania
i montażu, dotyczące układów bipolarnych.
Konstruktorzy współczesnych układów
scalonych włożyli wiele trudu, by zmniej−
szyć ich podatność na uszkodzenie. Na przy−
kład we wszystkich układach CMOS na wej−
ściach są umieszczone obwody zabezpiecza−
jące. Jednak umieszczenie skutecznych ob−
wodów ochronnych na wejściach układów
analogowych, na przykład ultraprecyzyjnych
wzmacniaczy operacyjnych mijałoby się
z celem, ponieważ każdy taki obwód pogar−
sza w jakiś sposób właściwości układu. Ale
nawet układy scalone z zabezpieczeniami nie
są całkowicie bezpieczne. W wyjątkowo nie−
sprzyjających warunkach rozładowanie ła−
dunków statycznych może uszkodzić niemal
każdy układ scalony, który przecież zawiera
delikatne struktury mikroskopijnej wielkości.
Choć dla wielu elektroników temat wyda−
je się bardzo tajemniczy, ogólna zasada jest
oczywista: naładowana do wysokiego napię−
cia pojemność rozładowuje się po zaistnieniu
sprzyjających okoliczności przez końcówkę
układu scalonego. Prąd zawsze płynie w za−
mkniętym obwodzie. Ilustruje to w upro−
szczeniu rysunek 1 .
W praktyce jest wiele
różnych możliwości
i trudno byłoby je wszyst−
kie wymienić. Jedną
z częściej występujących
sytuacji jest rozładowa−
nie pojemności ciała
ludzkiego przez końców−
kę układu scalonego. Generalnie nie chodzi
o sam moment dotknięcia do końcówki, tylko
o powstanie sytuacji umożliwiającej przepływ
prądu w zamkniętym obwodzie przez strukturę
i przez ewentualne obwody zabezpieczające.
Na przykład po dotknięciu palcami przez
osobę „naładowaną” (względem ziemi) kilku
wyprowadzeń układu scalonego zwykle nie
dzieje się jeszcze nic strasznego. Maleńka
pojemność tych końcówek i całego układu
scalonego szybko ładuje się do napięcia, do
którego naładowana jest osoba. Problem po−
jawia się w chwilę później, przy wkładaniu
kostki do podstawki. Przypuśćmy, że naj−
pierw kontakt z podstawką mają końcówki,
które nie są dotknięte palcami. I właśnie
w tym krótkim ułamku sekundy może popły−
nąć duży prąd rozładowania pojemności cia−
ła przez palce, dotknięte końcówki i dalej
przez wewnętrzne struktury układu, do in−
nych końcówek, do podstawki i do masy.
Oczywiście w praktyce zazwyczaj sytua−
cja nie jest aż tak jasna, obwód „masy” nie
jest jednoznacznie określony (zwykle chodzi
o uziemienie), niemniej prąd zawsze płynie
w zamkniętym obwodzie, być może przez ja−
kieś dodatkowe pojemności. Generalnie moż−
na tu mówić najpierw o ładowaniu pojemno−
ści, a potem o jej rozładowaniu przez element.
Prąd przepływa pomiędzy końcówkami ele−
mentu półprzewodnikowego przez strukturę.
Ten sam prąd rozładowania płynie też przez
inne obwody, np. rezystancję ciała itp. Na do−
kładniejszym schemacie zastępczym należa−
łoby więc uwzględnić występujące dodatko−
we rezystancje i indukcyjności. Ilustruje to
rysunek 2 − w pozycji A przełącznika S po−
jemność C jest ładowana do wysokiego na−
pięcia. Potem, po przełączeniu S do pozycji
B, pojemność rozładowuje się przez rezystan−
cję R, indukcyjność L i przez strukturę pół−
przewodnikową narażanego elementu.
Rys. 1
Rys. 2
Aby w powtarzalny sposób określić od−
porność układów na uszkodzenia, wprowa−
dzono standardowe sposoby i warunki pomia−
ru właśnie według rysunku 2 . Już w późnych
latach 60. na potrzeby armii amerykańskiej
wprowadzono tzw. Human Body Model, czy−
li model ludzkiego ciała. Kondensator o po−
jemności 100pF jest ładowany do wysokiego
napięcia (zwykle 400V ... 2kV) i potem rozła−
dowywany przez rezystor i badany element.
Schemat HBM z wartościami według amery−
kańskiej normy (MIL−STD−883) pokazany
jest na rysunku 3a , a kształt wyjściowego
impulsu prądowego na rysunku 3b . W zależ−
ności od napięcia, przy którym badany ele−
ment nie ulega uszkodzeniu, określa się klasy
28
Kwiecień 2002
Elektronika dla Wszystkich
4541692.007.png 4541692.008.png
Podstawy
i oznaczenia, ewentualnie podaje się napięcie
próby, w zakresie kilkuset woltów do kilku
kilowoltów. Tylko zupełnie niezorientowani,
natrafiwszy w katalogu na wzmiankę typu:
ESD − 2kV sądzą, że element wytrzyma bez
uszkodzenia dowolny impuls o napięciu 2kV.
Tymczasem dotyczy to zwykle sytuacji z ry−
sunku 3a, gdzie prąd jest relatywnie mały.
Trzeba wiedzieć, że model HBM odwzoro−
wuje przeciętne, inaczej średnie warunki spo−
tykane w praktyce. Dość duża rezystancja
ograniczająca prąd, brak indukcyjności, stwa−
rzają stosunkowo łagodne warunki testu, co
słabo odzwierciedla sytuacje skrajne wystę−
pujące w rzeczywistych warunkach. Aby
sprawdzać odporność dla takich skrajnych
przypadków wprowadzono w 1976 nowy
model, nazwany MM (machine model). Ma
on związek z sytuacjami występującymi pod−
czas automatycznych testów układów scalo−
nych za pomocą maszyn−automatów, ale
odzwierciedla też skrajne przypadki związa−
ne z dotknięciem przez człowieka. W mode−
lu MM rezystancję ograniczającą prąd
zmniejszono do zera, a za to wprowadzono
indukcyjność, przez co impuls prądowy ma
charakter tłumionych oscylacji sinusoidal−
nych. Schemat MM i kształt impulsu testo−
wego są pokazane na rysunku 4 . Jak widać,
testy z pomocą modelu MM stawiają badane−
mu elementowi dużo wyższe wymagania, niż
przy modelu HBM.
wanego” człowieka, w krótkim ułamku se−
kundy popłynie prąd i zostanie naładowana
maleńka pojemność Cs (zamiast źródła na−
pięcia HV można byłoby też narysować po−
jemność ciała ludzkiego, która jest znacznie
większa niż pojemność elementu Cs).
Ponieważ uszkodzeń wynikających
z ESD nie można naprawić ani skompenso−
wać, jedynym ratunkiem jest ZAPOBIEGA−
NIE. Praktyka pokazuje, że uszkodzenia
związane z ESD nie są częste, co po części
wynika z zastosowania obwodów ochron−
nych, a po części z przypadkowo sprzyjają−
cych warunków przechowywania i montażu.
Ośmiela to amatorów do zupełnego lekcewa−
żenia niebezpieczeństwa. O ile zdarzające się
sporadycznie przypadki uszkodzenia ukła−
dów logicznych CMOS (raz na kilkadziesiąt
kostek) można pominąć choćby ze względu
na cenę traconych układów, o tyle nie należy
lekceważyć szkodliwego wpływu ESD na
precyzyjne układy analogowe. Kolejne rozła−
dowania nie uszkodzą układu całkowicie,
tylko na przykład zwiększą prądy upływu
czy obniżą precyzję poniżej granicy podanej
w katalogu. Powinni o tym pamiętać zwła−
szcza konstruktorzy, bowiem o takie trudne
do uchwycenia przypadki najłatwiej właśnie
podczas eksperymentów i budowania proto−
typów.
Rys. 4
Rys. 5
Uwzględniając takie zagrożenie, związa−
ne z ładowaniem pojemności elementu
względem ziemi, opracowano kolejny model,
zwany CDM (charged device model). Rysu−
nek 6 ilustruje sposób przeprowadzania po−
miarów i uzyskiwany impuls prądu.
Należy mieć świadomość, że omówione
modele i prowadzone przy ich pomocy ściśle
określone normami testy stosowane są głów−
nie względem elementów o specjalnym prze−
znaczeniu (wojskowe, lotnicze, kosmiczne,
ewentualnie medyczne). Elementom po−
wszechnego użytku poświęca się znacznie
mniej uwagi. Często w podstawowych kata−
logach nie ma żadnej informacji dotyczącej
ESD, ewentualnie występuje tylko krótka
wzmianka lub zalecenie ostrożności.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, jakie para−
metry mają impulsy testowe oraz te występu−
jące w realnych warunkach. I właśnie takie
króciutkie impulsy potrafią w ułamku sekun−
dy zniszczyć kosztowny układ scalony. Przy−
kładowo w metodzie HBM ze względu na
dużą wartość rezystancji impuls prądu jest
stosunkowo niewielki, zwykle nie przekracza
1A, a czas trwania jest rzędu dziesiątych czę−
ści mikrosekundy. Przy modelu MM nawet
przy napięciu 400V szczytowy prąd przekra−
cza 5A, czas narastania pierwszego impulsu
prądowego wynosi typowo 14ns, a gasnące
drgania mają częstotliwość 10...15MHz. Przy
metodzie CDM (400V) impuls prądu ma na−
wet ponad 2 ampery, a jego czas trwania wy−
nosi tylko około 2 nanosekund.
a)
b)
Rys. 6
Rys. 3
W pewnym uproszczeniu można powie−
dzieć, że modele HBM i MM dotyczą spraw−
dzania odporności układu scalonego na
uszkodzenie na drodze między końcówkami
wejściowymi, a masą. Niewiele mają nato−
miast wspólnego z samym dotknięciem przez
człowieka do końcówek. Tymczasem nie tyl−
ko amatorzy intuicyjnie czują, że już samo
dotknięcie końcówek, bez żadnego połącze−
nia z masą, niesie pewne zagrożenie. W ta−
kim intuicyjnym podejściu jest sporo praw−
dy. W tym wypadku jednak nie chodzi
o przepływ prądu przez struktury scalone,
tylko przepływ prądu związany z ładowa−
niem się pojemności struktury scalonej. Cho−
dzi o pojemność struktury względem masy
(ziemi), która nie jest stała i wynosi zwykle
1...20pF. Rysunek 5 ilustruje ładowanie tej
pojemności, oznaczonej Cs. W chwili do−
tknięcia dowolnej końcówki przez „nałado−
Aby radykalnie zmniejszyć prawdopodo−
bieństwo uszkodzenia podczas pracy warto:
− uziemić grot lutownicy,
− pracować na metalowym, uziemionym bla−
cie stołu
− przechowywać delikatne układy w antysta−
tycznych szynach, torebkach lub wetknięte
w czarną gąbkę
− nie nosić ubrań z tworzyw sztucznych (np.
z polaru)
Przy pracy z najdelikatniejszymi i ko−
sztownymi układami analogowymi i cyfro−
wymi warto też uziemić nie tylko lutownicę,
masy i obudowy przyrządów pomiarowych,
ale i własne ciało oraz zwiększyć wilgotność
powietrza, np. z rozpylając w pomieszczeniu
trochę wody.
Piotr Górecki
Elektronika dla Wszystkich
Kwiecień 2002
29
4541692.009.png 4541692.010.png 4541692.001.png 4541692.002.png 4541692.003.png 4541692.004.png 4541692.005.png 4541692.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin