MARY WESTMACOTT CZYLI AGATHA CHRISTIE NIE DOKO�CZONY PORTRET PRZE�O�Y�A BOGUMI�A MALARECKA TYTU� ORYGINA�U UNFINISBED PORTRAIT PRZEDMOWA Moja droga Mary, wysy�am ci to, poniewa� ja sam nie mam poj�cia, co si� z czym� takim robi. Chyba chcia�bym, by to co� ujrza�o �wiat�o dzienne. Przypuszczam, �e tylko absolutny geniusz ukrywa swoje obrazy i nie pokazuje ich nikomu. Ja nigdy tak nie post�powa�em, lecz te� nigdy nie zalicza�em si� do geniuszy; bytem jedynie panem Larrabym, m�odym, obiecuj�cym portrecist�. C�, moja droga, ty wiesz najlepiej, co to znaczy by� odci�tym od wszystkiego, co si� lubi�o robi� i co si� dobrze robi�o. To dlatego byli�my przyjaci�mi, ty i ja. No, a na pisaniu z nas dwojga znasz si� ty. Je�li przeczytasz ten r�kopis, zobaczysz, �e us�ucha�em rady Barge�a. Pami�tasz? Powiedzia�: �Spr�buj nowego sposobu wyra�ania my�li�. To jest swego rodzaju portret � prawdopodobnie piesko z�y; nie mam przecie� poj�cia o tym moim nowym �sposobie wyra�ania my�li�. No wi�c, je�li uznasz, �e to, co napisa�em, to czyste grafoma�stwo, uwierz� ci na s�owo, lecz je�li ci si� spodoba, cho�by odrobin� � c�, nie widz� powodu, dla kt�rego nie mia�oby zosta� opublikowane (czy� oboje nie uwa�amy s�owa pisanego za fundament wszelkich sztuk?). Nie odst�pi�em od prawdziwych imion, lecz daj� ci woln� r�k� � mo�esz je zmieni�. Tylko komu mia�yby one przeszkadza�? Przecie� nie Michaelowi. A co do Dermota, ten nigdy nie rozpozna samego siebie! To do niego niepodobne. Zreszt�, jak powiedzia�a nie bez racji sama Celia, jej historia jest bardzo zwyk�� histori�. Mog�aby si� przydarzy� ka�demu. Mnie nie interesowa�a historia jako taka. Interesowa�a mnie sama Celia. Tak, sama Celia� Widzisz, najch�tniej utrwali�bym jej obraz na p��tnie, ale poniewa� cos takiego w og�le nie wchodzi�o w gr�, spr�bowa�em �uwieczni� j� w inny spos�b. Ale c� � s�owa, zdania, przecinki i kropki to nie moja specjalno��. Zauwa�ysz, przypuszczam, que �a se voil! Przygl�da�em si� jej dwojako. Po pierwsze zastanawia�em si�, jak ja j� postrzegam. Po drugie, interesowa�o mnie, co ona sama o sobie my�li� mog�em zajrze� w g��b jej duszy (chwilami), gdy dzi�ki zbiegowi okoliczno�ci dane mi by�o sp�dzi� z ni� ca�� dob�. C�, dwoje nigdy nie widzi jednakowo. W�a�nie to mnie i zwodzi�o, i jednocze�nie fascynowa�o! Szkoda, �e nie jestem Panem Bogiem i nie mog� zna� prawdy. Cho�, co tu ukrywa�, powie�ciopisarz, kreuj�c swoje postaci, zachowuje si� jak B�g: mo�e zrobi� z nimi wszystko, co zamy�li. Mimo to zdarza si�, �e ostatecznie spotykaj� go z ich strony niespodzianki. Ciekawe, czy prawdziwy B�g prze�ywa to samo� Tak, ciekawe� No, do�� tych bredni. Zr�b dla mnie to, co mo�esz. Zawsze tw�j J. L. KSI�GA I WYSPA Jest taka wyspa samotna Zagubiona Po�rodku morza Gdzie ptaki odpoczywaj� chwile W swym d�ugim locie Na po�udnie Odpoczywaj� noc A potem lec� dalej Ku po�udniowym morzom� Jestem wysp� samotn� Po�rodku morza A ptak ze sta�ego l�du Odpoczywa� na mnie� 1. KOBIETA W OGRODZIE Czy znacie to uczucie, gdy cz�owiek u�wiadamia sobie, �e oto styka si� z czym�, co jest mu dobrze znane, co tkwi w jego pami�ci, a jednak w �aden spos�b nie potrafi sobie tego przypomnie� ani wyja�ni�? Ja nie mog�em si� pozby� owego uczucia podczas ca�ej powrotnej drogi do miasteczka. Towarzyszy�o mi od pierwszej chwili, to znaczy od kiedy zostawi�em za sob� tamten zawieszony nad morzem cypel, tamte ogrody i tamt� wille, i narasta�o z ka�dym krokiem, i z ka�dym krokiem stawa�o si� coraz bardziej natarczywe. W ko�cu, w miejscu, gdzie aleja palmowa zbiega ku pla�y, zatrzyma�em si�; zrozumia�em, �e nale�y natychmiast rozprawi� si� z w�asn� pami�ci� i wyrwa� z niej to, co przede mn� ukrywa, cho�by to co� by�o nie wiedzie� jak zagadkowe i mgliste. Wyrwa� i przyszpili�. Natychmiast. Inaczej mog�oby by� za p�no. Post�pi�em tak, jak ludzie zwykle post�puj�, kiedy usi�uj� co� sobie przypomnie�; prze�ledzi�em w my�lach fakt po fakcie. Spacer w tamt� stron�, z miasteczka, w bia�ym kurzu i w rozgrzewaj�cym moje plecy s�o�cu. Nic, nad czym warto by�oby si� zastanawia�. Tereny wok� domu � ch��d i �wie�o��, rysuj�ce si� na tle nieba ciemne, wysokie cyprysy. Zielona trawa �cie�ki prowadz�cej na cypel, ku �awce z widokiem na morze. Nast�pnie� tak, nast�pnie zaskoczenie i lekkie zdenerwowanie: jedyn� �awk�, cel mojej wycieczki, zajmowa�a jaka� kobieta. Przez chwil� poczu�em si� niezr�cznie. Ona obr�ci�a g�ow� i popatrzy�a na mnie. Angielka. Wiedzia�em, �e wypada co� powiedzie�, co�, co wyt�umaczy�oby m�j natychmiastowy odwr�t. � �adny st�d widok. Tylko tyle. Kilka banalnych, stereotypowych s��w. S�owa i ich ton by�y dok�adnie takie, jakimi pos�uguje si� na co dzie� kto� dobrze wychowany. � Urzekaj�cy � powiedzia�a. � A przy tym taki uroczy dzie�. � Cho�, aby si� tu znale��, trzeba si� d�ugo wspina�. Zgodzi�a si� ze mn� i powiedzia�a, �e istotnie spacer zakurzon�, wij�c� si� drog� nie nale�a� do najkr�tszych. I to wszystko. Zwyk�a wymiana uprzejmo�ci mi�dzy Anglikami za granic�, kt�rzy nie spotkali si� nigdy przedtem i kt�rzy prawdopodobnie nie spotkaj� si� nigdy potem. Wycofa�em si� z tamtego miejsca, obszed�em kilka razy will�, podziwiaj�c pomara�czowe berberysy (mam nadziej�, �e u�ywam w�a�ciwej nazwy) i ruszy�em w drog� powrotn�. To by�o absolutnie wszystko, cho� � no w�a�nie: wszystko, a jednak nie wszystko. Bo inaczej sk�d wzi�oby si� we mnie to uczucie, �e jest jeszcze co�, czego nie potrafi� sobie przypomnie�? Czy to co� odnosi�o si� do tamtej kobiety, do sposobu, w jaki zwr�ci�a ku mnie g�ow�, czy mo�e do jej spojrzenia? Nie, tamta kobieta zachowa�a si� absolutnie normalnie, co wi�cej, sympatycznie. Zachowa�a si� tak, jak zachowa�oby si� dziewi��dziesi�t dziewi�� kobiet na sto. Poza tym, �e� ale� tak, to prawda, poza tym, �e nie spojrza�a na moje r�ce. No i prosz�! Patrz� sobie na sw�j tekst i sam si� dziwi� powy�szym s�owom. S� niedorzeczne. A jednak� a jednak zast�pienie je w�a�ciwymi nie odda�oby tego, co zamierzam przekaza� czytelnikowi. Nie popatrzy�a na moje r�ce, a przecie� wszystkie kobiety patrz� na nie. Kobiety s� bystre. I maj� mi�kkie serca. Przyzwyczai�em si� do wyrazu ich twarzy, kt�ry w takich momentach przybieraj� i kt�ry sprawia, �e kln� je w duchu i jednocze�nie b�ogos�awi�; wsp�czuj� mi, lecz s� dyskretne i absolutnie zdeterminowane, aby nie pokaza�, �e co� zauwa�y�y. No a przy tym ta natychmiastowa zmiana w ich zachowaniu, ta delikatno�� Kobieta z �awki na cyplu niczego nie zauwa�y�a, ani nawet na nic nie spojrza�a. Zacz��em my�le� o niej intensywniej. Dziwne, lecz w chwili, kiedy odwr�ci�em si� od niej, chc�c odej��, jej �ysy natychmiast zatar�y si� w mojej pami�ci. Nijak nie potrafi�bym jej opisa�. M�g�bym jedynie powiedzie�, �e by�a urodziwa i �e mia�a oko�o trzydziestu lat � to wszystko. A mimo to przez ca�� drog� powrotn� ze wzg�rza obraz jej twarzy i postaci powoli odzyskiwa� swe barwy i kontury, na podobie�stwo zjawiska, kt�re zachodzi w ciemnej piwnicy przy wywo�ywaniu kliszy fotograficznej. (To jedno z moich najwcze�niejszych wspomnie�: ciemna piwnica, ja i m�j ojciec, i wywo�ywanie negatyw�w). Nigdy nie zapomn� tamtego dreszczyku emocji. Pusta, bia�a powierzchnia na dnie naczynia z wywo�ywaczem, l nagle ni st�d, ni zow�d pojawia si� na niej malusie�ka plamka, kt�ra gwa�townie si� poszerza i ciemnieje. Tamten dreszczyk podniecenia i� niepewno�ci. Klisza ciemnieje gwa�townie, lecz wci�� jeszcze nie zdradza utrwalonej na sobie tajemnicy. Czer� przeplata si� z biel�. I nagle� i nagle� tak, to znajoma ci ga��� drzewa albo czyja� twarz, albo oparcie krzes�a i ju� wiesz, czy negatyw le�y do g�ry nogami, czy nie, a je�li tak, to go odwracasz i przygl�dasz si� ca�emu obrazowi, wy�aniaj�cemu si� z nico�ci, przygl�dasz si� i przygl�dasz, a� ten obraz zaczyna ciemnie� i zn�w znika ci z oczu. Tak, to najlepszy spos�b na opisanie tego, co mi si� przydarzy�o. Przez ca�� drog� powrotna do miasta twarz tamtej kobiety robi�a si� coraz wyra�niejsza. Oto jej ma�e uszy, ciasno przylegaj�ce do g�owy, a w ich p�atkach d�ugie kolczyki z lapis�lazuli, oto fala bardzo p�owych w�os�w, zataczaj�ca �agodny �uk tu� nad czubkiem jednego ucha, oto zarys jej twarzy, rozstawienie oczu, oczu bardzo jasnych, oczu nieskazitelnie niebieskich, oto kr�tkie, bardzo g�ste, ciemnobr�zowe rz�sy i lekko podkre�lona o��wkiem linia brwi, a w samych brwiach wyraz lekkiego zaskoczenia, oto w ca�ej swej krasie ma�a, powa�na twarz z bruzd� goryczy wok� ust. Szczeg�y tej twarzy pojawia�y si� przed moimi oczami powoli, jeden po drugim, dok�adnie tak jak w ciemnej piwnicy odkrywa�a swe tajemnice fotograficzna klisza. Nie potrafi� wyt�umaczy� tego, co nast�pnie si� zdarzy�o. Proces wywo�ywania w�a�ciwie dobieg� ko�ca; dotar�em do punktu, kiedy m�j obraz zaczyna� ciemnie�. Lecz, prosz� zauwa�y�, tym razem mia�em do czynienia nie z klisz� fotograficzn�, lecz z ludzk� istot�. Zatem wywo�ywanie trwa�o. Odkrywa�em ci�gle nowe punkty na bia�ej p�aszczy�nie i widzia�em wszystko coraz wyra�niej � jakby wewn�trz kliszy i poza ni�; nie potrafi� tego zjawiska dok�adniej wyt�umaczy�. Prawdopodobnie zna�em prawd� ca�y czas, od pierwszej chwili, to znaczy od kiedy stan��em na tamtym cyplu i spojrza�em w tamt� twarz. I prawdopodobnie przez ten ca�y czas zachodzi� we mnie proces wywo�ywania. Obraz, kt�ry jak za zwolnieniem migawki w aparacie fotograficznym zapad� w moj� pod�wiadomo��, teraz wyp�ywa� na powierzchni� �wiadomego my�lenia� Prawdopodobnie zna�em prawcie, lecz nie wiedzia�em, �e j� znam, a� nagle mi si� objawi�a. Wystrzeli�a z czarnej bieli! Ma�a plamka, a po niej obraz. Ponownie, tym razem prawie biegiem, pokona�em pokryt� kur/cm drog�. By�em w ca�kiem niez�ej kondycji, a mimo to tempo mojego ni to biegu, ni to marszu zdawa�o mi si� zbyt wolne. Jeszcze furtka w ogro...
Jagusia_17