Wentworth Sally - Orzeł czy reszka.doc

(713 KB) Pobierz

SALLY WENTWORTH

Orzeł czy reszka?


ROZDZIAŁ PIERWSZY

Ginny dziwnie się czuła podróżując samotnie. Popchnęła wózek z bagażami w kierunku odprawy paszportowej na lotnisku Heathrow. Próbowała przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek wcześniej wyjeż­dżała gdzieś bez Venetii. No tak, zdarzały się czasem krótkie wypady ze znajomymi. Ale prawdziwa podróż zaczynała się dopiero teraz, gdy dostała kontrakt i leciała na zdjęcia do Paryża. Ciągle męczyło ją uczucie, że o czymś zapomniała.

Sporo ludzi stało w kolejce do okienka klasy turystycznej, ale na szczęście agencja wykupiła dla Ginny miejsce w pierwszej klasie. W tej kolejce stało tylko kilka osób. Zaczęła zdejmować bagaże z wózka, gdy nagle usłyszała: „Pani pozwoli" i stojący za nią mężczyzna przełożył na wagę jej walizki. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, ale zaraz odwróciła się i podała bilet.

-               Miejsce dla palących? - zapytała dziewczyna w granatowym stroju British Airways.

-               Proszę dla niepalących.

Dziewczyna podała jej bilet i kartę pokładową.

-              Miejsce jedenaste. Życzę przyjemnego lotu.
Ginny wzięła bilet, skinęła lekko głową stojącemu

za nią mężczyźnie i ruszyła przez poczekalnię. Miała dwadzieścia jeden lat, była wysoka, szczupła i poruszała się z naturalnym wdziękiem, popartym latami ćwiczeń, gdy zajmowała się tańcem i później, gdy została modelką. Długi, luźny, wełniany płaszcz okrywał jej niemal chłopięcą figurę, a spod szerokiego kapelusza


6


ORZEŁ CZY RESZKA?


aż na plecy spływały gęste kasztanowe włosy. Kilka osób popatrzyło na nią z zainteresowaniem - uśmiech­nęła się lekko, gdy to zauważyła. Przyszło jej do głowy, że gdyby była tu razem z Venetią, to zamiast przelotnych spojrzeń, ludzie zatrzymywaliby się i wpat­rywali w nie z niedowierzaniem.

Odprawa była tak szybka, że zostało jej sporo czasu. Ginny weszła do sklepu wolnocłowego, wy­próbowała różne perfumy i kupiła dwie butelki Obsession Calvina Kleina, jedną dla siebie i drugą dla Venetii. Nigdy nawet nie przyszło jej do głowy, że mogłyby używać różnych perfum - zawsze miały takie same. Kupiła magazyn kobiecy, usiadła w po­czekalni i przerzucała strony, czekając na zapowiedź lotu.

Po kilku minutach odłożyła pismo. Czuła się nieswojo. Nie miała nawet z kim porozmawiać o oglądanych strojach. Była podekscytowana i trochę zdenerwowana tym, że jedzie na zdjęcia sama. To też było pierwszy raz. Zamknęła magazyn i rozejrzała się po sali. Wydało jej się, że poznała mężczyznę, który pomógł jej z bagażami. Siedział kilka rzędów dalej, zwrócony w jej stronę. Na stoliku przed nim leżała teczka z dokumentami. Był wyraźnie zajęty czytaniem jakichś materiałów. Biznesmen, który tak ceni swój czas, że nie może stracić ani minuty - pomyślała Z ironią.

Był przystojnym brunetem o delikatnych rysach. Pomyślała, że musi być koło trzydziestki. Przez chwilę przyglądała mu się badawczo. Zauważyła, że miał dobrze skrojony garnitur i dłonie o długich palcach. Obie z Venetią wierzyły, że po kształcie ręki wiele da się powiedzieć o charakterze mężczyzny, a po paznokciach o kobiecie. Mężczyzna podniósł wzrok, jakby poczuł, że ktoś go obserwuje. Ginny ponownie otworzyła pismo, nie chcąc, by dostrzegł, że patrzy na niego.


ORZEŁ CZY RESZKA?


7


Zapowiedziano lot i stewardesa poprowadziła pasażerów do ich miejsc.

-               Pozwoli pani, że wezmę płaszcz i kapelusz - zaproponowała i Ginny podała jej swoje rzeczy. Cieszyło ją zainteresowanie okazywane pasażerom, ale z mieszanymi uczuciami przyjęła fakt, że mężczyzna z kolejki zajął miejsce obok niej.

-               Znów się spotykamy - uśmiechnął się.

Kiwnęła głową i zapięła pas bezpieczeństwa. Właś­ciwie mogła się spodziewać, że dostaną miejsca obok siebie, skoro stali razem w kolejce. To tylko krótki lot - pomyślała. Jakoś wytrzymam tę godzinę, może mnie nie zanudzi opowieściami o swojej pracy. Samolot kołował już na pas startowy. Włączono silniki. Pomyślała, że po raz pierwszy leci sama, i zacisnęła dłonie na oparciach fotela.

-              Przepraszam panią.

Z niechęcią popatrzyła na siedzącego obok męż­czyznę.

-               Przepraszam, że przeszkadzam - powiedział przepraszającym tonem - panicznie boję się latać. Czy wzięłaby mi pani za złe, gdybym potrzymał panią za rękę?

-               Słucham?

Spojrzała zaskoczona, nie wiedząc, czy żartuje, ale w tym momencie samolot ruszył po pasie startowym nabierając prędkości. Szybko chwyciła dłoń męż­czyzny.

-              Oczywiście, proszę. Może pan trzymać tak mocno,
jak pan chce.

Musiał się bardzo bać, bo nie wypuścił jej dłoni, aż do chwili, gdy samolot przestał się wznosić.

-               Już teraz może się pan uspokoić - powiedziała Ginny, gdy nadal trzymał jej rękę.

-               Słucham? Ach tak, oczywiście. Dziękuję. Mam nadzieję, że nie ścisnąłem pani zbyt mocno.


8


ORZEŁ CZY RESZKA?


Odwrócił jej dłoń i przyjrzał się badawczo. Ginny dostrzegła ślady paznokci na jego ręce.

-              Jakoś przeżyłam.

Stanowczym ruchem uwolniła dłoń. W jego oczach zobaczyła przebłysk rozbawienia.

-               Czy naprawdę boi się pan latać? - zapytała podejrzliwie.

-               Strach mnie paraliżuje - zapewnił ją, choć jego wygląd wcale o tym nie świadczył.

Uśmiechnęła się i odwróciła do stewardesy roz­noszącej napoje. Oboje wybrali dżin z tonikiem. Mężczyzna znów zwrócił się do niej.

-              Założę się, że wybiera się pani do Paryża
w interesach?

-              A może na urlop?
Zaprzeczył ruchem głowy.

-               Nie, na pewno nie. Nikt nie jedzie sam na wakacje do Paryża. Proszę sobie wyobrazić samotny spacer po lasku albo nad Sekwaną - nie ma nic bardziej skłaniającego do melancholii.

-               Może chciałabym popaść w melancholię - zau­ważyła z lekkim błyskiem zainteresowania w kasz­tanowych oczach.

Zmrużył oczy w uśmiechu.

-               Pani jest na to za młoda i za dorosła.

-               Jak to możliwe jednocześnie? - zapytała ze zdziwieniem.

-               Na melancholię jest czas we wczesnej młodości i u schyłku życia - a przez całą resztę bywają tylko dobre i złe chwile.

-               Ale z pana filozof.

-               Pani się z tym nie zgadza? Tak już jest, że kobiety nie lubią, kiedy się je analizuje.

To stwierdzenie było dość prowokujące. Chyba czekał, że podejmie dyskusję. Może jego taktyka polegała na tym, że wciągał dziewczynę w rozmowę,


ORZEŁ CZY RESZKA?              9

żeby ją lepiej poznać i ocenić. Ciekawe, czy wolał intelektualistki czy słodkie idiotki. Spojrzała na niego. Poczuła świeży zapach wody toaletowej.

-              A czy mężczyźni to lubią? - zaskoczyła go. I zanim
zdążył odpowiedzieć, dodała: - Oczywiście, że tak.
Przecież niczego nie lubią bardziej niż mówienia o sobie.

Uśmiechnął się szerzej.

-              Z pani też niezły filozof.

Znała takie spojrzenia. Był nią wyraźnie zaintere­sowany. Ale ku jej zaskoczeniu oparł się tylko wygodnie w fotelu.

-               Więc nie pomyliłem się -jedzie pani w interesach. Kiwnęła głową.

-               Tak, pan chyba też.

-              Zgodnie z zasadą, że tylko w interesach podróżuje
się samemu - roześmiał się. - Zgadła pani w połowie.
Jadę służbowo, ale nie do Paryża. Przesiadam się na
samolot do Sztokholmu.

-              Czy tam się jeździ na urlop?
Uśmiechnął się.

-              Nigdy, szczególnie nie w zimie, jeśli tylko da się
tego uniknąć. Za zimno.

Podeszła stewardesa, proponując posiłek. Mężczyzna zamówił lunch. Ginny po podliczeniu kalorii rogalika, omletu i frytek poprosiła tylko o kawę.

-               Jadła pani przed wyjazdem? Zaprzeczyła ruchem głowy.

-               Mam zaplanowany obiad w Paryżu. Szybkim spojrzeniem obrzucił jej szczupłą figurę,

zauważył, że jest modnie ubrana.

-               Czy ma pani coś wspólnego z modą? - zapytał domyślnie.

-               Można tak powiedzieć. Jestem modelką, a przynaj­mniej mam nadzieję, że będę.

-               Jedzie pani na coś w rodzaju eliminacji? Czy w taki sposób dostaje się angaż?


10


ORZEŁ CZY RESZKA?


-               Czasami tak się zdarza, ale zwykle wybierają modelki na podstawie zdjęć. Akurat mi się udało, że dostałam tę pracę. Cała ekipa już była w Paryżu, kiedy niespodziewanie jedna z modelek dostała ataku wyrostka i musiała wrócić do domu. Więc szukali zastępstwa, kogoś o podobnej figurze i kolorze włosów.

-               1 wybrali panią.

-               Mieli do wyboru mnie i jeszcze jedną dziewczynę.

-               Ale pani zwyciężyła.

Uśmiechnęła się lekko i potrząsnęła głową.

-              Nie, rzucałyśmy monetą.

Obie z Venetią zawsze w ten sposób dokonywały wyboru. Ojciec nauczył je tego w dzieciństwie i za­chowały ten zwyczaj do dziś, uważając, że tak jest najbardziej sprawiedliwie.

-               Jest pani skromna. Dokończył jedzenie i odsunął talerz.

-               Mówi pan tak, jakby to pana dziwiło. Roześniał się, słysząc ten ton.

-               Pani jest wyjątkowa.

Ten komplement był czymś nowym i przypadł jej do gustu. Poza tym nie była próżna na punkcie swojego wyglądu - odkąd pamiętała, zawsze miała przed oczami identyczną siostrę.

-               Chyba zna pan sporo kobiet bardzo pewnych siebie.

-               Możliwe.

Jego uśmiech niczego nie mówił. Zaintrygował ją. Zerknęła ukradkiem na jego rękę, ale nie miał na palcu obrączki. Spostrzegła, że to zauważył, i zaru­mieniła się lekko. Po jego uśmiechu wywnioskowała, że domyślił się, o co chodzi.

-               Więc jedzie pan do Sztokholmu w interesach? - próbowała odwrócić jego uwagę.

-               Tak. Jadę na konferencję naukową.

-               Naprawdę? Czego będzie dotyczyć?


ORZEŁ CZY RESZKA?


11


-              Laserów. Jestem fizykiem.

-              To musi być ciekawe. - Nie miała o tym najmniejszego pojęcia.

Szybko zmieniła zdanie o nim. Nie jest biznesmenem, tylko naukowcem. To nawet lepiej. Znała wielu biznesmenów i nie miała o nich najlepszego zdania. Nie spotkała dotąd żadnego naukowca.

-              Proszę mi o tym opowiedzieć - poprosiła z cie­kawością.

-              To będzie międzynarodowe sympozjum dotyczące zastosowania laserów w przemyśle.

-              Będzie pan brał udział w dyskusji?

 

-              Mam wygłosić referat. Popatrzyła na niego i westchnęła.

-              Czym zajmuje się fizyk?

Wybuchnął śmiechem, aż inni pasażerowie popatrzyli na nich.

-              Znów coś niesamowitego - większość ludzi zwykle
udaje, że świetnie się w tym orientuje, a potem
sprawdza wszystko w słowniku.

-              Więc proszę mi powiedzieć - przysunęła się bliżej.
Popatrzył na nią przez chwilę.

-              Fizycy badają właściwości materii i energii -. takie
zjawiska jak ciepło, światło, dźwięk i elektryczność.
Poza tym jest astrofizyka, która zajmuje się na przykład
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin