Markiewicz Tischner.PDF

(1045 KB) Pobierz
Znak, issue: 653 / 2009 — Przed teorią nie ma ucieczki. Z Henrykiem Markiewiczem rozmawia Łukasz Tischner
 
Przed teorią nie ma ucieczki. Z Henrykiem Markiewiczem rozmawia
Łukasz Tischner
«No Escape from the Theory. An Interview with Henryk Markiewicz»
by Henryk Markiewicz; Łukasz Tischner
Source:
The Sign (Znak), issue: 653 / 2009, pages: 44­54, on  www.ceeol.com .
187060547.003.png
TEMAT MIESIĄCA
Przed teorią nie ma ucieczki
Możliwe, iż dla ludzi mojego pokolenia nowe teorie są trudne do
zrozumienia. Jeśli idzie o mnie, zdarza się, że po uważnej lekturze
dochodzę do przekonania, iż daną myśl można było wyrazić znacznie
prościej i że po takim przekładzie okazuje się banałem
albo arbitralnym paradoksem.
Z HENRYKIEM MARKIEWICZEM
ROZMAWIA ŁUK ASZ TISCHNER
Czemu mają służyć nauki humanistyczne? Jak Pan Profesor broniłby dzisiaj nauk humani-
stycznych przed zarzutem, że są już społecznie nieużyteczne, a może nawet szkodliwe?
Zadał mi Pan pytanie, na które można by odpowiedzieć całą książką. Ponadto wyma-
gałoby ono odpowiedzi zbiorowej. Nauki humanistyczne mają przecież zróżnicowany
charakter – inne są zadania nauk filologicznych, inne socjologii czy psychologii.
Skupmy się zatem na nauce o literaturze.
HENRYK
MARKIEWICZ,
polonista,
historyk
i teoretyk
literatury,
emerytowany
profesor UJ.
Dziękuję za to zawężenie, bo częściowo uwalnia mnie od zarzutu intelektualnego
hochsztaplerstwa. Choć i w przypadku literaturoznawstwa moje kompetencje są ogra-
niczone – któż dziś może ogarnąć całość produkcji literaturoznawczej! I choćby tylko
w Polsce, nie mówiąc o spojrzeniu w perspektywie szerszej.
Ale poczyniwszy to zastrzeżenie, do którego dodałbym jeszcze takie, że moje po-
glądy wydadzą się pewnie wielu czytelnikom staroświeckie, powiedziałbym, że lite-
raturoznawstwo, a zwłaszcza historia literatury proponuje pewien wybór z dziedzic-
twa i współczesności literackiej, który uważa za szczególnie wartościowy, ucząc za-
razem lepszego zrozumienia i korzystania z niego. Literatura – jak wiadomo – może
44
 
służyć celom różnym: upodobaniom
estetycznym, swoistemu poznawaniu
rzeczywistości i jej projektowaniu, za-
spokajaniu potrzeb ludycznych, roz-
rywkowych. Oczywiście wszystko to
bierze się z potencjału samej litera-
tury, a nie nauki o literaturze, ale ta
ostatnia otwiera ku temu drogi.
Pan Profesor wspominał o wyborze
spośród dziedzictwa. Ellis wskazuje, że
krytycy, których zalicza do szkoły „ra-
sa-gender-klasa”, zarzucają tego ro-
dzaju wyborowi ideologiczne skonstru-
owanie. W konsekwencji walczą z tym,
co jest nazywane literackim kanonem,
i przekonują, że historia literatury –
pośrednio lub wprost – ma służyć po-
lityce, ma być wehikułem treści ideolo-
gicznych danego czasu (obecnie wal-
ce z wszelką opresją). Czy Pan Profesor
podziela ich przekonanie?
Profesor Henryk Markiewicz w karykaturze Andrzeja Mleczki
Badania literackie są w wielu wypadkach obciążone tym skrzywieniem ideologicznym,
ale można je zaobserwować i zminimalizować. Poza tym w odróżnieniu od przedstawi-
cieli tej nieszczęsnej trójcy wielu teoretyków i praktyków literatury wskazywało na to,
że można również czerpać satysfakcję literacką z utworów o ideologii obcej…
… lub nawet niebezpiecznej. Przypomina się choćby Ezra Pound.
Wiele znanych sformułowań, na przykład Eliota czy – by odwołać się do polskiej tra-
dycji – Wacława Borowego podkreśla możliwość względnego zautonomizowania oce-
ny literackiej utworu od preferencji ideologicznych badacza. Zapewne, wszystko to
dzieje się w pewnych granicach. Wydaje mi się, że istnieją dzieła o ideologii tak obcej
i wrogiej danemu badaczowi, że trudno mu abstrahować od tego wymiaru omawiane-
go dzieła literackiego.
Czy Pan Profesor podziela przekonanie, że studiowanie literatury ma służyć kształtowaniu
właściwych postaw obywatelskich?
45
187060547.004.png
Ja bym sprawę ujął szerzej. Nie chodzi tutaj tylko o postawy obywatelskie, ale także
o funkcję identyfikacyjną i integracyjną w relacji jednostki do zbiorowości. Niektóre
utwory literackie mogą temu sprzyjać. Ale nie sądzę, żeby miała temu służyć na przy-
Literatura uczy, że: „rzeczy są bardziej skomplikowane”.
kład lektura Tr e n ó w Kochanowskiego. Literatura uczy także czytelnika lepszego zrozu-
mienia samego siebie, częstokroć nazwania swoich emocji czy odczuć. Nie zawsze i nie
każda literatura, ale literatura w swoich najlepszych osiągnięciach. Uczy również zro-
zumienia innego człowieka. Uczy, cytuję Kunderę, że: „rzeczy są bardziej skompliko-
wane”. Nie chodzi przy tym o konkretne odpowiedzi na pytania, ale o samo postawie-
nie pytań, na przykład egzystencjalnych czy etycznych.
Przejdźmy zatem do książki Ellisa Literature Lost…
Książkę Ellisa uważam za uczciwą i przekonującą (może czasami zdawała mi się rozga-
dana). Wydaje mi się jednak, że na szczęście częściowo się już zdezaktualizowała. Ellis
ma wielu współmyślących – wystarczy sięgnąć do obszernej antologii ich głosów The-
ory’s Empire z roku 2005 (pod redakcją Daphne Patai i Willa H. Corrala). Nie jest tak, że
w tej chwili w Stanach Zjednoczonych dominują zwolennicy trójcy: „rasa-gender-kla-
sa”. Po pierwsze, ta tendencja została wyparta przez inny kierunek, częściowo czerpiący
z tego źródła – przez nowy historyzm, który też jest zainteresowany przede wszystkim
tym, co można by nazwać ideologią czy polityką w literaturze, ale stawia sobie znacz-
nie szersze zadania, mianowicie ukazanie zjawisk literackich w całym ich powiązaniu
z kontekstem piśmiennictwa nieliterackiego, a także działalności rozmaitych instytu-
cji państwowych i społecznych.
Jakkolwiek Ellis rozprawia się także z nowym historyzmem, biorąc na cel Greenblatta,
i przyporządkowuje ten kierunek trójcy „rasa-gender-klasa”.
To prawda, ale – powtarzam – nowy historyzm ma szersze zainteresowania i jest bardzo
eklektyczny, czerpie dodatkowo z psychoanalizy i z dekonstrukcji… Jest to zatem jakaś
mutacja w stosunku do zjawisk, o których pisze Ellis. Zwrócić także należy uwagę na
„zwrot etyczny” w badaniach literackich. Jest to pojęcie wielowymiarowe, bo po pierwsze,
zwrot ten ma się przejawiać w większej pieczołowitości i lojalności krytyka wobec tekstu.
Po drugie – w spojrzeniu na dzieło literackie jako na nośnik pewnych wartości i postaw
etycznych. Po trzecie – w refleksji nad etycznym oddziaływaniem dzieła na jego odbior-
ców. Przy czym „etyczne” oznacza zarówno moralność, jak i ideologię czy politykę.
46
187060547.005.png 187060547.001.png 187060547.002.png
Czyli ten zwrot również w jakiejś mierze wywodzi się z trójcy „rasa, płeć, klasa”…
I tak, i nie… Owa trójca Ellisa i nowy historyzm miały głównie nastawienie demaska-
torskie, prokuratorskie wobec dziedzictwa przeszłości. Wszędzie dopatrywały się dzia-
łania jakiejś opresji ze strony klasy dominującej. Na marginesie dodam, że można tu
zauważyć daleko idącą analogię do pewnej wersji radzieckiego marksizmu z przełomu
lat 20. i 30 dwudziestego wieku. Otóż tej prokuratorskiej jednostronności w tekstach,
które czytałem, z kręgu „zwrotu etycznego” – nie ma. I całe szczęście, bo w końcu się-
gamy po Burzę Szekspira nie po to, żeby przekonać się, iż Kalibana potraktował autor
tak, jak odpowiadało to kolonizatorskiej ideologii tamtego czasu, ale ze znacznie bar-
dziej skomplikowanych powodów.
Jak widzę, teoria „zwrotu etycznego” budzi sympatię Pana Profesora.
Za mało z tego zakresu przeczytałem, ale zasadniczo rehabilitacja walorów poznaw-
czych i ideowych literatury bardzo mi odpowiada.
Ellis wspomina w pewnym momencie o nierównowadze między tym, co nazywa asertyw-
nym aspektem badań nad literaturą, i aspektem analitycznym. Czy zgadza się Pan, że ta-
ka nierównowaga jest dziś zauważalna?
Nie całkiem rozumiem to rozróżnienie, być może chodzi o nierównowagę między tym,
co Ryszard Nycz nazywa trybem proklamacyjnym i trybem argumentacyjnym. Oczy-
wiście bliższy mi jest ten drugi.
Te uwagi wiążą się chyba z przekonaniem, że dzisiaj to raczej interpretator jest dowarto-
ściowany w procesie lektury, a dzieło samo jest zdane na jego łaskę i niełaskę. Myślę o de-
konstrukcyjnej sile interpretatora, który może sobie bardzo dowolnie poczynać z tekstem.
Takie tendencje oczywiście istnieją. W Polsce przedstawicielem ich jest w pewnym stop-
niu Michał Paweł Markowski, zwolennik interpretacji subiektywnej i prezentystycznej,
z którym się swego czasu o to spierałem. Niedawne jednak deklaracje przedstawicieli
„zwrotu etycznego”, takich jak Hillis Miller, apelują o pokorę wobec tekstu.
A czy w polskiej praktyce literaturoznawczej przeważają odczytania dzieł, które charakte-
ryzują się taką uczciwością, pokorą wobec komentowanych tekstów?
Trudno powiedzieć, czy przeważają. Łatwo byłoby jednak wiele wymienić, jak choćby
Marii Podrazy-Kwiatkowskiej o Młodej Polsce, Stefana Sawickiego o Norwidzie, Jana
47
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin