Erich von Daniken - Strategia bogów.pdf

(653 KB) Pobierz
(4436 \227 Notatnik)
4436
Erich von Daniken
Strategia bogów : ósmy cud świata
Warszawa : Prokop, 1994.
I. Mityczne czasy
Obawiać trzeba się nie tych, co inne zdanie, lecz tych, co mają inne zdanie, lecz są zbyt tchórzliwi,
by je wypowiedzieć.
Napoleon Bonaparte (17691821)
Rzeczywistość jest bardziej fantastyczna niŜ najśmielsza fantazja.
Nim ruszę śladem sprzed wielu tysięcy lat, muszę opowiedzieć historię tyleŜ zdumiewającą co
kontrowersyjną; historię, która zdarzyła się w Ameryce w pierwszym trzydziestoleciu minionego
wieku bo właśnie ona naprowadzi nas na ten ślad.
Wśród imigrantów, których wielkie grupy przybywały wówczas do Nowego Świata z Niemiec,
Skandynawii, Irlandii i Anglii, znalazła się teŜ rodzina Smithów ze Szkocji. Rodzina ta zamieszkała
wraz z ośmiorgiem dzieci w małej miejscowości Palmyra w stanie Nowy Jork.
Tereny te stanowiły granicę cywilizacji — codzienny byt wymagał od mieszkańców niezwykle
cięŜkiej pracy. Amerykańska wojna o niepodległość (17751883) skończyła się wprawdzie juŜ
przed półwieczem, lecz ten ogromny kraj był nadal bardzo słabo zaludniony, a osadnicy wciąŜ
musieli walczyć z pierwotnymi mieszkańcami kontynentu, Indianami.
Przybysze z Europy byli pracowici, z dawnej ojczyzny przywieźli ze sobą nie tylko narzędzia i wielki
zasób dobrej woli, lecz równieŜ róŜnorodność wyznań, które propagowali z iście misjonarską
Ŝarliwością. NajróŜniejsze sekty i wspólnoty religijne pieniły się niczym chwasty. Apostołowie
zbawienia wszelkiej maści wygłaszali kazania, przelicytowywali przeciwników w utarczkach
słownych najśmielszymi obietnicami, zdobywali kolejnych wyznawców wizją najstraszniej szych kar
rodem nie z tego świata. Kaplice, świątynie i kościoły wyrastały jak
grzyby po deszczu — jak gdyby sam diabeł przybył tu, aby posiać zamęt w umysłach osadników.
Pani Smithowa wraz z trojgiem dzieci przyłączyła się — podobnie jak wielu innych imigrantów — do
prezbiterianów. Ale dla jej osiemnastoletniego syna Josepha decyzja nie była taka łatwa
rozpaczliwie poszukiwał prawdziwego Boga, poniewaŜ rozumiał, Ŝe kaŜdy z Ŝarliwych głosicieli
słowa boŜego uznaje tylko własną rację i przekonanie, jakoby tylko on jeden całym swoim
jestestwem walczył w imię Chrystusa. Joseph Smith (18051844) był nikim — do owej nocy 21
września 1823 roku, kiedy przeŜył szczególną wizję.
Wizja Josepha Smitha
Jak w transie modlił się Joseph w swojej sypialni, gdy nagle dziwna światłość rozjaśniła
pomieszczenie oślepiającym blaskiem. Ze światła wyszedł bosonogi anioł w białej szacie. Zjawa
przedstawiła się przestraszonemu młodzieńcowi jako boski posłaniec Moroni i przekazała
zdumiewające informacje:
W kamiennej skrytce, niedaleko domu Smithów, spoczywa w ukryciu księga wyryta na złotych
płytach, będąca całościową relacją o dawnych mieszkańcach kontynentu amerykańskiego i o ich
pochodzeniu. Obok złotych płyt leŜy napierśnik, do którego przymocowano dwa kamienie, tak
zwane urim i tummim* — dzięki nim moŜna przetłumaczyć stare pismo. Poza tym w kamiennej
skrzyni jest równieŜ „boski kompas". Posłaniec znikł po przekazaniu informacji, Ŝe to Joseph Smith
został wybrany do przetłumaczenia i ogłoszenia fragmentów zapisków.
Ale tylko na chwilę.
Za moment bowiem Moroni pojawił się znowu, powtórzył jeszcze raz sensacyjne informacje
dodając do nich przeraŜające proroctwo, wedle którego w przyszłości nastaną straszliwe
spustoszenia oraz klęski głodu.
Nie wiadomo, czy Moroni miał przekazywać wieści partiami, czy był zapominalski. W kaŜdym razie
pojawił się tej nocy jeszcze raz, aby do uprzednich posłań dorzucić ostrzeŜenie, Ŝe Josephowi nie
wolno nikomu pokazywać relikwii znajdujących się na wzgórzu Cumorah — zakaz nie dotyczył
wszakŜe paru określonych osób. Jeśli postąpi wbrew zakazowi, zginie.
Strona 1
4436
Urim i tummim — kamienie wróŜebne Ŝydowskich kapłanów.
Co Joseph Smith znalazł na obiecanym miejscu
Joseph Smith, niewyspany po niesamowitych nocnych zdarzeniach, przy skromnym śniadaniu
opowiedział oczywiście ojcu o szokującym przeŜyciu. Podobnie jak pozostali mieszkańcy osady,
równieŜ Smithsenior był człowiekiem o bardzo bigoteryjnych poglądach, nie miał więc co do tego
Ŝadnych wątpliwości, Ŝe jego syn otrzymał rozkaz od samego Boga. Nakazał mu więc odszukać
miejsce, opisane przez anioła Moroniego. Oto relacja Josepha Smitha:
„W pobliŜu wioski Manchester w hrabstwie Ontario, w stanie Nowy Jork, znajduje się spore
wzgórze, najwyŜsze w okolicy. Na jego zachodnim zboczu, w pobliŜu wierzchołka, leŜały pod dość
duŜym kamieniem płyty przechowywane w kamiennej skrzyni. Głaz ten był od góry gruby w środku i
obły, ku brzegom cieńszy tak, Ŝe środkowa jego część była widoczna spod ziemi, podczas gdy
krawędzie przysypane były ziemią.
Usunąłem ziemię, postarałem się o drąŜek, podsadziłem go pod krawędź i z nieznacznym trudem
uniosłem kamień. Spojrzawszy w głąb, rzeczywiście ujrzałem tam płyty oraz Urim i Thummim wraz z
napierśnikiem, jak powiedział mi to posłaniec. Skrzynia, w której spoczywały, utworzona była z
kamieni spojonych masą w rodzaju cementu. Na dnie skrzyni leŜały w poprzek dwa kamienie, a na
nich spoczywały płyty oraz pozostałe przedmioty". [1] Gdy poboŜny ów młodzieniec, ciekawy jak
kaŜdy poszukiwacz skarbów, sięgnął odruchowo po przedmioty, poczuł uderzenie. Spróbował
powtórnie i znów trafił go paraliŜujący cios. Za trzecim razem karą było uderzenie podobne
poraŜeniu prądem — Joseph Smith padł bez czucia na ziemię.
W tym momencie pojawił się obok niego zagadkowy nocny posłaniec Moroni i rozkazał, aby Joseph
przychodził tu co roku tego dnia, a kiedy przyjdzie pora, otrzyma święte przedmioty. Czas nadszedł
cztery lata później!
22 września 1827 roku Moroni przekazał Josephowi Smithowi złote płyty, napierśnik oraz lśniące
„pomoce w tłumaczeniu" urim i tummim. Moroni wbił dwudziestodwulatkowi do głowy, Ŝe zostanie
pociągnięty do odpowiedzialności, jeŜeli przez jego niedbalstwo prastare skarby zaginą.
Nie wiem, jak naprawdę wyglądała cała ta historia. Mimo wszystko właśnie tak przekazano ją w
Księdze Mormona, biblii Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich. Wierzy w nią kilka
7
milionów mormonów, poboŜnych i pracowitych ludzi, mających swój ośrodek w Salt Lake City w
stanie Utah.
Nie wiem, czy Joseph Smith był religijnym psychopatą, czy przebiegłym demagogiem, który
wykorzystał panujący wówczas zamęt religijny dla zdobycia zwolenników swojej wiary. A moŜe był
po prostu bezinteresownym, uczciwym i szukającym prawdy prorokiem.
Nie wiem równieŜ, kto nawiedził młodzieńca w ową noc 21 września 1823 roku i kto przekazał mu
cztery lata później ukryty skarb. Czy był to Indianin, wiedzący o istnieniu dziwnych płyt? Czy ukrył
je sam, czy zrobił to ktoś z członków jego plemienia? A moŜe ten Indianin, nawrócony na wiarę
chrześcijańską przez jedną z wielu wspólnot wyznaniowych, zdradził surowo chronioną tajemnicę? A
moŜe jakiś biały poszukiwacz skarbów, potrzebujący wspólnika, wtajemniczył Josepha Smitha w
swoje plany? A moŜe młodzieniec sam trafił na skarb i wymyślił historię o objawieniu, aby zwrócić
na siebie uwagę otoczenia?
Nie umiem udzielić odpowiedzi na te pytania, jedno tylko wydaje mi się sprawą bezsporną:
Joseph Smith miał złote płyty z wyrytym tekstem!
śmy wyryte na nich znaki. Wszystko to miało wygląd staroŜytny i było osobliwej roboty. I z całą
trzeźwością umysłu dajemy świadectwo, Ŝe wspomniany Joseph Smith pokazał nam te płyty, bo
widzieliśmy je i trzymaliśmy je w naszych rękach, i wiemy z całą pewnością, Ŝe wspomniany Joseph
Smith ma płyty, o których mówimy. I składamy nasze podpisy, aby dać światu świadectwo o tym,
co widzieliśmy. I nie plamimy się kłamstwem, czego Bóg jest świadkiem. Christian Whitmer
Hiram Page
Jacob Whitmer Joseph Smith, Senior
Peter Whitmer, Junior Hyrum Smith
John Whitmer . Samuel H. Smith" [1]
Przysięga złoŜona przez jedenastu w sumie męŜczyzn — z których Ŝaden nie naleŜał do kościoła
załoŜonego przez Josepha Smitha (byli to raczej walczący obrońcy starej wiary, którzy wezwali na
Strona 2
4436
świadka swojego Boga) ma duŜe znaczenie, jeŜeli weźmie się pod uwagę Ŝarliwą poboŜność i
fanatyczne przywiązanie, powodowane strachem przed karą Sądu Ostatecznego, jakie osadnicy
Ŝywili wówczas do swoich wspólnot i sekt.
Jedenastu naocznych świadków
Z pomocą „kamieni tłumaczenia", urim i tummim, Joseph Smith przetłumaczył po 21 miesiącach
pracy fragment tekstów z płyt, a następnie pokazał go w lipcu 1829 roku — rozumie się, Ŝe za
zgodą Moroniego! trzem czcigodnym i uczciwym męŜom. Oliver Cowdery, David Whitmer i
Martin Harris sporządzili dokument, w którym przysięgli na piśmie, iŜ widzieli płyty i to, co na nich
wyryto.
Świadectwo to ma swoją wagę, bo nie wyparł się go Ŝaden z trzech panów, choć odwrócili się od
Smitha i załoŜonego przezeń kościoła „Świętych Dni Ostatnich", a dwaj z nich stali się nawet jego
zaŜartymi przeciwnikami. śaden nie odwołał przysięgi.
Dwa dni po pokazaniu płyt trzem męŜczyznom Smith przedstawił swój skarb w jasny dzień kolejnym
świadkom, którzy mogli wziąć księgę do ręki i „przekartkować". RównieŜ oni poświadczyli ten fakt
pieczęcią i podpisem:
„Wszystkim narodom, pokoleniom i róŜnojęzycznym ludom, do których dzieło to dotrze, niech
będzie wiadomym, Ŝe Joseph Smith, Junior, tłumacz tego dzieła, pokazał nam płyty, o których
mowa, a które wyglądały na zrobione ze złota, tyle zaś płyt, ile wspomniany Joseph Smith
przetłumaczył, dotykaliśmy naszymi rękoma i widzieli
Księga Mormona
O tym, Ŝe Smith dysponował przez pewien czas płytami z tekstem, moŜna wnioskować nie tylko z
wystąpień przysięgłych świadków: mówi o tym równieŜ sama treść tłumaczenia! Wyklucza ono
bowiem fałszerstwo całkowite — pewne wydaje się natomiast, Ŝe mamy do czynienia z fałszerstwem
częściowym.
Smith pisał, Ŝe złote płyty księgi są cienkie, Ŝe są nieco cieńsze od zwykłej blachy; „strony" były
umocowane jak w segregatorze — za pomocą trzech kabłąków. Sama księga miała szerokość
około 15 cm, wysokość około 20 cm i około 15 cm grubości. Jedną trzecią metalowych płyt
dawało się bez trudu przewracać, pozostałe dwie trzecie natomiast były połączone w blok —
„zapieczętowane". Smith sporządził odciski znaków z płyt, znaki te zostały zaklasyfikowane później
przez naukowców jako „zreformowane egipskie hieroglify".
Dzisiejsza Księga Mormona Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich opiera się na
tłumaczeniu zagadkowych płyt dokonanym przez Josepha Smitha — uzupełnionym proroctwami
dotyczącymi Jezusa (na pewno nie było ich w tekście pierwotnym) i jest jakby kontynuacją historii
biblijnej, dopasowanej do wiary społeczeństwa amerykańskiego lat pięćdziesiątych minionego
stulecia.
9
Smith wraz ze swoją religią Świętych Dni Ostatnich stał się wkrótce obiektem drwin, a takŜe
niechęci amerykańskich fundamentalistów, którzy trzymali się rygorystycznie „dosłownego
odczytywania" Biblii i z całą Ŝarliwością atakowali teologię krytyczną i nowoczesną biologię.
Fundamentaliści są w USA nadal.
Dla Smitha cała historia zrobiła się niezbyt przyjemna, bo po zakończeniu tłumaczenia anioł Moroni
zaŜądał zwrotu płyt, które miały być ukryte dla przyszłych pokoleń. Poza tłumaczeniem oraz
potwierdzonymi przysięgą oświadczeniami jedenastu męŜczyzn biedny Joseph nie dysponował więc
dowodem na to, Ŝe prawie przez dwa lata co dzień miał w ręku złote płyty.
Ale młoda wspólnota mormońska trzymała się dzielnie. Powiększała się mimo ustawicznych
prześladowań (dziś liczy 5 mln członków), choć juŜ wtedy dochodziło w jej łonie do konfliktów,
które doprowadziły w końcu do aresztowania Josepha i jego brata Hyruma. 27 czerwca 1844 roku
motłoch wdarł się do więzienia w Carthago w stanie Illinois i zastrzelił obu braci. Pracowici i
bogobojni mormoni mieli więc teraz swoich męczenników. Stanowili ścisłą wspólnotę i w ciągu 140
lat swojego istnienia stworzyli bezprzykładne religijne i świeckie imperium.
Wędrówka z Bliskiego Wschodu na kontynent amerykański
Między minionymi tysiącleciami a dniem przedwczorajszym minionego stulecia trwa nad mglistą
otchłanią chybotliwy most, umocowany słabo do brzegów czasu — wiele zbutwiałych desek tego
mostu zmusza badaczy, którzy nie chcą utonąć w odmętach teraźniejszości, do wykonywania nader
Strona 3
4436
ryzykownych ewolucji. Do przerzucenia względnie solidnego mostu między tysiącleciami nadają się
szczególnie dwa fragmenty Księgi Mormona: Księgi Etera i Nefiego.
Na 24 płytach Księgi Etera zawarto historię ludu Jereda. W tłumaczeniu czytamy, Ŝe podobno juŜ
podczas budowy wieŜy Babel, a więc pod koniec trzeciego tysiąclecia prz. Chr., Jeredzi błagali
swojego boga o wybawienie z wojennej zawieruchy. Bóg wysłuchał modlitw i poprowadził Jeredów
w spektakularny sposób najpierw na pustynię, a potem przeprawił ich przez ocean na kontynent
amerykański. PodróŜ, opisana po najdrobniejsze szczegóły, trwała 344 dni. Na płytach nie zapisano,
w jakim rejonie amerykańskiego wybrzeŜa zakończyła się wędrówka, ale zajrzyjmy do Księgi Etera:
10
„I stało się, Ŝe gdy zeszli do doliny Nimrod [chodzi o Mezopotamię — przyp. EvD], Pan zstąpił i
rozmawiał z bratem Jereda, a był w obłoku, Ŝe brat Jereda nie widział Go. [...] I Pan szedł przed
nimi i mówił im z obłoku, dokąd mają iść. I gdy wyszli z puszczy, zbudowali barki, którymi
przeprawili się przez wielkie wody, kierowani bez przerwy ręką Pana. [...] A były one małe i lekkie,
Ŝe unosiły się na wodzie niczym ptactwo wodne. I zbudowali je w ten sposób, Ŝe były dopasowane i
jak naczynia nie przepuszczały wody. Ich dno, ściany boczne i sklepienie były szczelne jak w
naczyniu. Były one na długość drzewa z zaostrzoną przednią i tylną częścią i miały drzwi, które
zamknięte pasowały dokładnie, Ŝe barka była szczelna niczym naczynie". (Et. 2:4 nn.)
Po zbudowaniu wedle wskazań „Pana" ośmiu nie mających okien, doskonale szczelnych pojazdów,
Jeredzi zauwaŜyli przykry błąd konstrukcyjny: gdy zamknięto drzwi, w łodzi robiło się ciemno choć
oko wykol. Nie był to oczywiście błąd, bo „Pan" dał im zaraz 16 świecących „kamieni", po dwa na
kaŜdą łódź, „kamienie" zaś przez 344 dni świeciły jasnym światłem. Pierwsza klasa!
Łodzie — załadowane nasionami i drobnymi zwierzętami wszelkiego rodzaju — musiały być w
zdumiewający sposób sterowne przy kaŜdej pogodzie. Nawet jeśli tłumaczenie Księgi Etera tylko
częściowo odpowiada oryginałowi, to i tak Jeredami kierował fenomenalny „Pan". Człowiek nie
moŜe wyjść ze zdumienia:
„Wiele razy pochłaniały ich głębiny morza, gdy burze i gwałtowne wichry piętrzyły nad nimi fale. I
gdy pochłaniały ich głębiny morza, woda nie mogła wyrządzić im Ŝadnej szkody, gdyŜ łodzie ich były
szczelne jak naczynia i jak arka Noego. I będąc otoczeni ze wszystkich stron wodą wołali modląc
się do Pana, i Pan wyprowadzał ich na powierzchnię morza". (Et. 6:6, 7)
Co to za Bóg zorganizował tę wyprawę?
Najpierw Bóg stworzył człowieka, potem unicestwił w potopie potomstwo jego potomków. Z tymi,
którzy przeŜyli, zawarł przymierze „po wieczne czasy" (I MojŜ. 9, 12). Krnąbrni ludzie chcieli być
równi Bogu, zbudowali więc w Babilonie potęŜną wieŜę. Rozgniewany Bóg rozproszył ich „po całej
powierzchni ziemi" (I MojŜ. 11,1 nn.). Wśród wypędzonych byli Jeredzi, którzy w stateczkach
lekkich niczym ptactwo wodne, do tego zaopatrzonych w dziwne źródła światła, zostali skierowani
do Ameryki.
11
Ale dlaczego Bóg, który chciał dać jakiejś grupie ludzi szansę przeŜycia, męczył ich budową ośmiu
stateczków? Czy nie mógł ich wyekspediować na odległy kontynent mocą swojej cudownej siły?
Czy Bóg ten nie potrafił czy nie chciał przewieźć Jeredów przez ocean drogą powietrzną? Bo o tym,
Ŝe chciał przetransportować ich przez Wielką Wodę, świadczą fakty. Czy potrafił dać tylko
techniczne wskazówki do wybudowania stateczków? Czy zapomniał, Ŝe w ich wnętrzu będzie
ciemno jak w nocy, a dopiero potem skorygował swój błąd, dając podróŜnym świecące kamienie?
Nawet jeśli nie miał ochoty czynić cudu, nawet jeśli zmusił ludzi do cięŜkiej pracy, pozostaje
zagadką, dlaczego nie podrzucił Jeredom projektu statku pełnomorskiego, którym dało by się
wygodnie przepłynąć Atlantyk. A skoro juŜ płynęli w takich skorupkach, to dlaczego potęŜny Bóg,
Pan wiatrów i chmur, nie postarał się o lepszą pogodę dla swoich owieczek?
To irytujące, Ŝe ów ponadczasowy i wszechwiedzący Bóg znał przyszłość tak powierzchownie. Czy
nie przeczuwał, Ŝe w tysiące lat po podróŜy przez ocean przekaz da powody do wątpienia w jego
wszechmoc? Czy prowokował pytanie: dlaczego zastosowano środki techniczne, dlaczego nie stał
się cud? Postąpiłby znacznie rozsądniej stosując nie dające się wyjaśnić cudowne zjawisko. Cuda
nie poddają się kalkulacjom krytycznego rozumu.
W końcu Jeredzi dotarli do Ameryki pod pokładami rachitycznych łódeczek. Czy jednak kierujący
całą operacją „Bóg" nie dysponował dostatecznymi środkami technicznymi do przetransportowania
Strona 4
4436
swoich podopiecznych przez Wielką Wodę w mniej niebezpieczny sposób? Co to za „Bóg"
zajmował się tymi sprawami przed 5000 lat?
Literatura mrocznej prehistorii jest w istocie mityczna. Nic nie wiadomo na pewno. Bezgranicznie
głupiej ludzkości zawsze udawało się zniszczyć przekazy z minionych epok. Liczącą 50000
woluminów wielką bibliotekę w Pergamonie w Azji Mniejszej obrócono w perzynę. Zniszczono
wspaniałe biblioteki w starej Jerozolimie i w Aleksandrii, płomienie pochłonęły przeogromne
księgozbiory Majów i Azteków. Ludzie zawsze niszczyli zbiory wiedzy przeszłości — ale na
szczęście nie dość skrupulatnie. Istnieją jeszcze fragmenty tysiącletnich przekazów, z których moŜna
z trudem ułoŜyć puzzle, ukazujące wizerunki działających niegdyś „bogów". Szczątki tekstów nie
pozwalają wysnuć wniosku co do wieku przekazów. Kronikarze zapisywali bezkrytycznie wszystko,
co było im dane przeŜyć i o czym dowiedzieli się ze słyszenia. Bardzo stare, po prostu stare oraz
„nowe" historie splatały się w barwne opowieści. Epoki mieszały się jak w mikserze. Lata zataczały
kręgi, grupując się z biegiem stuleci wokół jednego punktu.
12
Nie pozostaje nam więc dziś nic innego, jak zerwać kolejne warstwy z tej „cebuli" odsłonić
wnętrze, istotę rzeczy. To, na co natrafimy w „samym sednie", nie jest wcale „cudowne",
niewyjaśnialne, nie odwołuje się do wiary, lecz jest sprawą rozumu — da się więc zanalizować i
wyjaśnić. Idąc od sedna przekazów po usunięciu naleciałości moŜna odnaleźć ślady,
pozostawione dla ciekawych świata ludzi dalekiej przyszłości. Przyszłość ta właśnie się zaczęła!
Księga na kamieniu szafiru
W Legendach śydów z pradawnych czasów moŜna przeczytać, Ŝe anioł Raziel „z rozkazu
NajwyŜszego" przyniósł Adamowi po jego wypędzeniu z raju księgę, której tekst wyryto jasno i
wyraźnie „na kamieniu szafiru". Anioł poinformował Adama, Ŝe moŜe się kształcić z tej księgi. Ojciec
rodzaju ludzkiego pojął, Ŝe ksiąŜka jest niezwykle cenna, chował ją zatem po kaŜdej lekturze do
jaskini.
Z księgi Adam dowiedział się...
„[...] wszystkiego o swoich członkach i Ŝyłach, i o wszystkim, co dzieje
się w środku jego ciała, o jego celach i przyczynach". [3]
Nauczył się teŜ rozumieć bieg planet. Z pomocą księgi mógł:
„[...] badać orbity KsięŜyca i Aldebarana, Oriona i Syriusza. Potrafił
wymienić nazwę kaŜdego nieba i wiedział, na czym polega jego istota.
[...] Wiedział co to huk grzmotu, co to błyskawica, umiał teŜ
powiedzieć, co zdarzy się od pełni do pełni". [3]
„Księga" na szafirze zawierająca wskazówki z dziedziny anatomii i astronomii? Prezent Raziela dla
Adama był równie zaskakujący jak anioła Moroniego dla Josepha Smitha!
Dla kronikarzy z zamierzchłej przeszłości było to coś w rodzaju „kaczki dziennikarskiej". „Księga"
na szafirze? Kompletna bzdura!
My, mądre dzieci epoki komputerów, wiemy, Ŝe to, co niegdyś było nie do pomyślenia, dziś jest
moŜliwe do zrealizowania z technicznego punktu widzenia. KaŜdy wie, Ŝe w technice
półprzewodnikowej „ryje się" płytki krzemu, aby zmagazynować na nich miliony informacji. Patrząc
z perspektywy dnia dzisiejszego nasuwa się pytanie: czy zapis tekstu na szafirze był efektem
technologii wyprzedzającej daleko naszą?
Legendy śydów z pradawnych czasów mówią, Ŝe Adam miał przekazać drogocenną księgę synowi
Setowi, który z kolei pozostawił ją swoim potomkom, od Henocha, Noego, Abrahama, MojŜesza,
Aarona — same tęgie głowy! — aŜ po Salomona (ok. 965926 prz. Chr.), króla Judy i Izraela,
który zdobył swoją olbrzymią wiedzę dzięki szafirowi.
13
Wedle Legend śydów z pradawnych czasów apokryficzna Księga Henocha ma być częścią
„szafirowej księgi" Adama. Henoch, siódmy z dziesięciu praojców, pozostawał oczywiście w
bezpośrednim kontakcie z Bogiem, rozmawiał ze „straŜnikami nieba" i „upadłymi aniołami". Mając
365 lat został — wcale nie umarł — w spektakularny sposób „usunięty" do nieba. Najstarsze
Ŝydowskie legendy podają dalej, Ŝe Henoch zdobył swoją obszerną wiedzę za pośrednictwem
„szafirowej księgi" Adama i gromadził wokół siebie ludzi, by ich nauczać, objawiając mądrości z niej
pochodzące:
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin