2009_4_w.pdf

(8907 KB) Pobierz
8.cdr
Psalm Marty Majowskiej
Dziêkujê Ci Ojcze
Za stworzenie tego œwiata.
Dziêkujê za ludzi i zwierzêta.
Dziêkujê za s³oñce i deszcz.
Niech wszyscy dziêkuj¹ i chwal¹ Pana,
Bo On jest dobry i sprawiedliwy.
Alleluja!
399055882.006.png
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za mia steczkiem, któ¿ wie gd zie…
Pro sto z domku tu ¿ p rzy lesie,
Wiatr historiê ta k¹ n iesie
Las
o
w
a
k
a k
Slalom pomiêdzy leœnymi drzewami na w¹skiej œcie¿ce,
podskakiwanie na korzeniach, szyszki strzelaj¹ce spod kó³ i siode³ko
boleœnie wbijaj¹ce siê – wszyscy wiedza gdzie. Oj, lubiê tak pêdziæ na
rowerze i pobijaæ rekord szybkoœci na rowerowym torze przeszkód, który
urz¹dziliœmy z kolegami. Po wyœcigu obowi¹zkowa k³ótnia o wyniki, a
potem nastêpne sprawnoœci – jazda po w¹skiej k³adce, wjazd na strom¹
górkê bez zatrzymanki i zjazd z przeszkodami, na przyk³ad niewielk¹
skoczni¹. Wiele przeszkód wymyœlam y na
poczekaniu, co jest okazj¹ do kolejnych sporów na
temat trudnoœci i punktacji generalnej. Potrafimy
tak ca³ymi godzinami… jaka¿ to frajda…
pocz¹tek lata, wakacje, piêkna pogoda, œwie¿e
powietrze, las, rowery, w plecaku butla soku i
kanapki, które najpyszniej smakuj¹ po
wysi³ku. Zero zmartwieñ, zero dr¿enia o
oceny i zadañ domowych, bo œwiadectwo
szkolne ju¿ le¿y zapomniane w szufladzie.
- Tomku, ja ciê tylko proszê, ¿ebym nie musia³a wzywaæ pogotowia przez
te wasze szaleñstwa! – S³yszê wo³anie mamy za ka¿dym razem gdy
wybiegam z rowerem z gara¿u. Có¿, nie wo³a tak bez powodu. Dwa dni
temu akurat intensywnie æwiczyliœmy przejazdy przez w¹sk¹ k³adkê nad
leœnym rowem, a ¿e nie jest zbyt stabilna, przednie ko³o zjecha³o mi z niej,
zary³o w ziemi, a ja przelecia³em przez kierownicê i fikn¹³em kozio³ka.
Najgorszy by³ wstyd przed kolegami, bo same zadrapania i obdarcia nie
bola³y a¿ tak, ale tylko do momentu kiedy mama zabra³a siê do
opatrywania mnie przy pomocy szczypi¹cych œrodków.
- Tomasz, nie wyj tak. – Upomnia³a mnie mama, oczyszczaj¹c mi rany na
d³oniach i czole, a ja wydziera³em siê jak obdzierany ze skóry, a¿
przybieg³a Ola i oba nasze zwierzaki, a ma³y Maciuœ widz¹c moje
nieszczêœcie rozp³aka³ siê dla towarzystwa.
- Co narobi³eœ? – Chcia³a wiedzieæ moja siostra.
d
399055882.007.png 399055882.008.png 399055882.009.png 399055882.001.png 399055882.002.png
- Tomkowi zasmakowa³a akrobatyka – wyjaœni³a mamusia, przyklejaj¹c
kolejny plaster.
- A co to jest ta „krobatyka”? To jakaœ nowa sztuka walki? Strasznie siê da³eœ
zmasakrowaæ.
- Wielka rzecz, zleciaAAAAAAA³em z roweru… - tym razem zaszczypa³
mnie ³okieæ. Ale oczywiœcie nawet te tortury nie zniechêci³y mnie do dalszej
zabawy. Nazajutrz podrasowa³em mój rower, ¿eby wygl¹da³ bardziej
„wyœcigowo”, no wiecie - trzeba by³o odkrêciæ b³otniki, lampy, torbê z
narzêdziami, naklei³em te¿ kilka szpanerskich naklejek i sam widok mojego
pojazdu sprawia³, ¿e czu³em siê niezwyciê¿ony. Ca³y w plastrach pojecha³em
na umówione miejsce, gdzie mia³ siê odbyæ wielki wyœcig. Uzgodniliœmy z
kolegami, ¿e bêdzie kilka przejazdów i po podliczeniu sumy wyników
og³osimy mistrza krosu rowerowego. Tylko, ¿e po pierwszym przejeŸdzie z
niepozornych, ma³ych chmurek niespodziewanie lun¹³ deszcz. Schowaliœmy
siê pod drzewa i czekaliœmy, trac¹c humor. Ju¿ mieliœmy zakoñczyæ nasze
mistrzostwa, ale wkrótce znowu wysz³o s³oñce, wiêc mogliœmy
kontynuowaæ zawody. Naprawdê by³y zaciête jak nie wiem co. Nawet nie
zauwa¿y³em, ¿e po deszczu by³o pe³no ka³u¿, przez które musia³em
przejechaæ…
- Buahahahaha! – Powita³ mnie ucieszny ryk Oli, gdy wróci³em póŸnym
popo³udniem do domu. No mog³em siê trochê pochlapaæ, ale ¿eby siê tak
pok³adaæ ze œmiechu, no bez przesady. - Gdzie¿eœ ty bywa³, czarny baranie,
czarny baranie? – Zaœpiewa³a, gdy ju¿ mog³a z³apaæ dech.
- We dworze, w bajorze moœciwy panie, we dworze w bajorze moœciwy panie.
– Dokoñczy³a mama. Ubaw mia³y po pachy. Zirytowa³em siê ju¿.
- No co?! Trochê siê ubrudzi³em, ale nie
brudzi siê tylko ten, co nic nie robi.
- Tomuœ, wygl¹dasz jak ten zwierz, no… ten
futrowy… skunkus! Sunks… - zaciê³a siê Ola.
- Skunks, i do tego te¿ brzydko pachniesz. –
Stwierdzi³a mama.
- Zaraz, zaraz, – szybko zaprotestowa³em – a
niby dlaczego?
- Bo masz czarny pasek z b³ota od czubka
g³owy a¿ do koñca pleców.
Podszed³em w kierunku lustra i rzeczywiœcie,
nawet fajnie to wygl¹da³o. To by³ efekt jazdy
bez b³otników. Ca³e b³oto z kó³ zatrzyma³o siê
na moich plecach.
399055882.003.png
- Tylko, ¿e skunks jest czarny i ma na grzbiecie bia³e paski, a ja mam czarny na
bia³ej koszulce – wyjaœni³em naukowo.
- Tak, tak, powiedzmy, ¿e kiedyœ by³a bia³a. – Westchnê³a mama.
Musia³em z powrotem przykrêciæ b³otniki, bo za ka¿dym razem kiedy
by³o po deszczu, nie mog³em wyjechaæ z domu na rowerze. Ostatnio nawet na
rower wybra³a siê ca³a moja rodzinka. PojeŸdziliœmy po lesie i œcie¿kach
rowerowych, których w naszej okolicy jest sporo, ale nie by³a to d³uga
wyprawa. Prawdziwy wyjazd szykowa³ siê jutro.
Zapuœciliœmy siê g³êboko w las, gdzie po porannym deszczyku mocno
pachnia³o ¿ywic¹. Dró¿ka, w któr¹ skrêciliœmy nie by³a oznakowana.
- Czujê siê tak, jakbyœmy odkrywali nowe, tajemnicze miejsca! – Zachwyci³a
siê Ola, jad¹ca jako pierwsza.
- Patrzcie, patrzcie! – Zawo³a³ tato, wskazuj¹c lekko w bok. Jak na komendê
wszyscy odwróciliœmy g³owy.
- Liiiii! – Kwikn¹³ radoœnie Maciuœ, którego mamusia wioz³a w siode³ku.
Faktycznie, w leœnej gêstwinie ukry³ siê rudy lisek, któremu najwyraŸniej
przerwaliœmy jakieœ lisie kombinowanie.
- Pewnie czai³ siê na ptaki. – Domyœli³em siê,
bo ptaków odzywa³o siê woko³o ca³e
mnóstwo. Podczas przeja¿d¿ek leœnych
czêsto spotyka³em na swojej drodze ró¿ne
zwierzaki, a w³aœciwie to one nas spotyka³y
na swoich œcie¿kach, bo tak to my jesteœmy
intruzami na ich terenie.
¯ywo komentuj¹c pojawienie siê lisa
jechaliœmy dalej, a po kilku minutach na
trasie pojawi³ nam siê jeleñ… Olbrzymi, mia³
chyba ze dwa metry wysokoœci i wielkie rogi.
Zatrzymaliœmy siê pe³ni podziwu, a ja
poczu³em siê niepewnie, bo jeleñ patrzy³ na
nas dosyæ nieprzyjaŸnie. Za nim pokaza³y siê
³anie z m³odymi i przez chwilê zwierzêta
mierzy³y nas wzrokiem, po czym przesz³y na drug¹ stronê œcie¿ki, a jeleñ
ostatni znikn¹³ w leœnej gêstwinie. Mama zachwycona powtarza³a jaki to
piêkny widok, tato potakiwa³ zadowolony, a Ola i Maciuœ byli wci¹¿ pod
wra¿eniem widowiska.
- £aaaa³! – Odezwa³a siê w koñcu moja siostra i trajkota³a ju¿ bez przerwy do
koñca naszej trasy, czyli do zaprzyjaŸnionej leœniczówki.
- Witajcie! – Przyj¹³ nas radoœnie leœniczy.
- A na drodze stan¹³ nam wieeelki lejeñ, yyy… jeleñ i tak patrzy³ groŸnie i
399055882.004.png
z mamami, tak œmiesznie macha³y ma³ymi ogonkami. – Przejêtej Oli nie
zamyka³a siê buzia.
- A, to na pewno by³ Bartuœ, – stwierdzi³
leœniczy, kiwaj¹c g³ow¹ – stary znajomy.
U w o l n i ³ e m g o k i e d y œ z s i d e ³
k³usowników i zagl¹da do mnie czêsto w
poszukiwaniu resztek buraków, kapusty
czy obierków z ziemniaków. Wysypujê je
specjalnie dla zwierz¹t, które maj¹
ochotê coœ przek¹siæ. – Leœniczy
uœmiechn¹³ siê do nas, zaprosi³ do
leœniczówki i mówi³ dalej.
- Tak w zasadzie, to jelenie s¹ bardzo
p³ochliwe i raczej nie staj¹ nikomu na
drodze. A Bartuœ, tak – zamyœli³ siê,
g³adz¹c w¹sy - jest ju¿ du¿y i w tym roku
ma piêkne rogi.
Tak oto dowiedzieliœmy siê, ¿e jelenie co
roku zrzucaj¹ poro¿e.
- ¯e jak?! – Zszokowana Ola oderwa³a siê
od kwaœnego mleka, które ¿ona leœniczego poda³a nam przed chwil¹ w grubych
kubkach. Ola te¿ mia³a teraz w¹sy, jak nasz gospodarz, tyle, ¿e bia³e.
- Tak, tak. Poro¿e zrzucane jest w po³owie zimy i odrasta wczesn¹ wiosn¹, a
zwierzêta dorastaj¹ do pó³tora metra w k³êbie.
- On nie mia³ ¿adnego k³êbu… - powiedzia³em, przypominaj¹c sobie
imponuj¹c¹ sylwetkê jelenia.
- Tak siê okreœla wysokoœæ zwierzêcia, mierzon¹ od ziemi do grzbietu przy
przednich nogach. Z ³bem i wieñcem Bartuœ ma na pewno ponad dwa metry.
- Jakim wieñcem? – Chcia³a wiedzieæ Ola, zlizuj¹c mleczne w¹sy. – On mia³
tylko te ga³êzie na g³owie.
Rodzice rozeœmiali siê, a moja siostra zdezorientowana rozejrza³a siê woko³o,
niezadowolona, ¿e tylko ona czegoœ tu nie rozumie.
- U jeleni wieniec to rogi, szarobr¹zowa sierœæ to suknia, a ta bia³a ³ata na zadzie
to lustro, to takie nazwy leœników. – Wyjaœni³ cierpliwie pan leœniczy.
- Ekstra… Gdybym zawsze siê móg³ tak uczyæ biologii, na ¿ywo. –
Westchn¹³em pewny, ¿e nigdy nie bêdê mia³ problemu z zapamiêtaniem
szczegó³ów ¿ycia i budowy jeleni. Ola natomiast mia³a ubaw, szczególnie z
tego lustra.
Po godzince odpoczynku mama i nasza gospodyni zabra³y siê za
przygotowywanie bigosu w wielkim garze, który mieliœmy potem
399055882.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin