Pasiaki z bagien 17.docx

(169 KB) Pobierz

Pasiaki z bagien 17-07-2009

Zawsze z pasją odkrywałem niewielkie oczka wodne zagubione pośród łąk lub lasów, bądź też rozmaite rowy i strugi odprowadzające wodę z terenów podmokłych lub łączące owe stawki. I do dziś to lubię. Wprawdzie nie są to łowiska rekordowych okazów, ale tutaj wielkość zdobyczy nie ma znaczenia.


http://wmh.pl/img/czytelnia/pasiaki0.jpg
Najważniejszy jest urok tych dzikich miejsc. Ryby są deserem. Nawet niewielki okoń z bagienka daje mi ogromną frajdę.
W moich ulubionych stawkach żyją krasnopióry, linki, płoteczki, karasie oraz miliony żab. Jedynymi drapieżnikami są w nich okonie. Rzadko trafiają się 30-centymetrowe sztuki. Najczęściej moją zdobyczą są ryby 15–20-centymetrowe. To maleństwa ale za to jak są ubarwione! Ciemnooliwkowe boki, krwistoczerwone płetwy i czarne jak smoła pręgi. Łowię je z pasją, gdyż są jedynie uzupełnieniem czarodziejskiego uroku bagienek, swoistą przyprawą duchowej uczty. Z pewnością wiecie, co mam na myśli.

Oczko w oczku

Moje stawki są położone blisko wielkiego miasta, a mimo to rzadko spotykam przy nich wędkarzy. Są gęsto porośnięte roślinnością wodną, zarówno zanurzoną, jak i wynurzoną. Latem w wielu z nich nie da się wędkować, gdyż woda ginie pod kobiercem zielonej rzęsy. Ale w kilku z nich łowić można zawsze.
Brzegi stawków porasta zwarty, szeroki pas trzcin. To wrota do dzikiego świata bagienek, płytkiej wody, łanów roślin, nielicznych oczek czystej wody. Trzeba się przez nie przebić w spodniobutach i ostrożnie zanurzyć nogi w mule. Bardzo ostrożnie.
A potem wystarczy już tylko patrzeć. I słuchać: kumkania żab, odgłosów kniei, plusku beztrosko baraszkujących krasnopiórek. I patrzyć, gdzie by tu wstawić przynętę. Nie zarzucić, bo na to najzwyczajniej nie ma miejsca. Tylko wstawić. Czasem w półmetrowe oczko w roślinach, czasem w 5-centymetrową wyrwę przy brzegu. Czasem trzeba się przebić przez rzęsę przy zatopionej gałązce, czasem odsunąć szczytówką przeszkadzający liść grzybienia.

W stawkach jest płytko – metr wody z niewielkim okładem. Dno jest miękkie, nie można na nim położyć przynęty, bo haczyk natychmiast zaczepia o rośliny. A wyciągane z wody zielsko płoszy ryby. Nawet niewielkie okonie.

http://www.wmh.pl/img/pasaki1.jpg

 

Naturalnie brudne

Pasiaczki-bagniaczki nie są wybredne. Biorą natychmiast, gdy zobaczą przynętę – jeśli akurat są w pobliżu wybranego oczka. Łowi się je calowymi twisterkami w brudnych kolorach. Biorą też na jaskrawe seledyny, ale w ciemnej wodzie wręcz „nie wypada" takich stosować. Wyglądają nienaturalnie w tak dzikim miejscu.
Brązowe gumki zbroję 2-gramowymi główeczkami. Bez żadnych antyzaczepów. Jeśli zaczepię o coś na dnie, to zwykle nie mam problemu z wyjęciem zielska lub gałązki. A jak czasami coś urwę, to trudno.Gumkę prowadzę skokami. Właściwie trudno mówić o prowadzeniu wabika w kilkudziesięciocentymetrowym oczku, ale podciągam gumę do góry i pozwalam jej opaść na dno. Czasem można wykonać jedynie 2–3 skoki i twister już jest na skraju roślin. Ale najczęściej to wystarcza, by okoń uderzył z opadu. Puknięcie jest lekkie, ale wyraźne. Nieduże pasiaki czasem nie trafiają w przynętę. Atakują jednak po kilka razy, do końca. Przyginam grot haczyka. Nie zabieram okoni, nawet jak trafi mi się kilka patelniaków. Znowu nie wypada. A że maluchy są zachłanne, to zażerają twisterki głęboko. Albo przygniatają je pyskiem do dna, albo mają „zeza" i zapinają się bardzo dziwacznie. Haczyk bez zadzioru pozbawia mnie stresu przy wyczepianiu zdobyczy. I widoku okonka konającego przy powierzchni oczka. Do zagięcia grotu wystarczą zwykłe cążki i dosłownie jeden ruch ręką. Kłopot żaden. Gorąco polecam. A jak pasiaczek spadnie z haczyka? To nic, za chwilę weźmie kolejny.

Nawet w rowkach

Moje bagienka są połączone wąskimi rowkami. Woda w nich płynie ledwie zauważalnie. Rowki, podobnie jak stawki, są bogato porośnięte roślinami. I tu w wielu miejscach latem nie da się wędkować.
Jednak i w rowkach również można znaleźć oczka wolnej wody. I okonie, a raczej okonki. Łowi się je tak samo jak na bagienkach. Ale przed przynętę zakładam przypon metalowy, niekiedy bowiem trafiają się szczupaki – równie niewielkie jak okonie, ale zęby mają bardzo ostre. Przypony robię z plecionki wolframowej. Zagina się i skręca, to prawda, ale jest miękka i cieniutka.
Przypony mają długość ok. 30 cm. Robię je sam. Na jednym końcu przywiązuję krętlik. Drugi koniec dowiązuję bezpośrednio do główki twisterka. Nic skomplikowanego, a w pełni zabezpiecza i zestaw, i rybę. No i taki przypon jest subtelny. Tak jak subtelny jest urok moich bagienek i łączących je rowków.

http://www.wmh.pl/img/pasiaki2.jpg

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin