Allen Louise - Skandaliczni Ravenhurstowie 05 - Król sceny.pdf

(1104 KB) Pobierz
Allen Louise
Skandaliczni Ravenhurstowie (Klan Ravenhurstow) 05
Król sceny
Anglia, XIX wiek
Wbrew panującym w jej sferze obyczajom lady Maude Templeton zamierza wyjść za mąż z
miłości. I oto pewnego dnia spotyka mężczyznę, w którym zakochuje się od pierwszego
wejrzenia. Nie jest to nawet połowa sukcesu. Okazuje się bowiem, że niezwykle przystojny
wybranek to nie utytułowany arystokrata ani zamożny bankier, lecz zarabiający na życie
dyrektor teatru, Eden Hurst. W dodatku, jako amator krótkich romansów z mężatkami,
cieszy się nie najlepszą reputacją. Słowem, zupełnie nie odpowiada wymogom rodziny, z
którą Maude jednak się liczy. Pewna swojego uczucia, obmyśla plan, który pozwoli jej
zbliżyć się do ukochanego i tym samym go poznać oraz sprawić, aby i on ją pokochał. Jeszcze
nie wie, że odkryje głęboko skrywany sekret Edena…
Rozdział pierwszy
Luty, rok 1817
- I oto, moja fałszywa miłości, umieram! - Aktorka osunęła się na ziemię, z wbitym w pierś sztyletem
i ramionami rozrzuconymi na boki.
Publiczność, która przybyła na ostatnie przedstawienie zatytułowane „Sycylijski uwodziciel, czyli
zdradzona niewinność", oszalała z zachwytu. Ludzie klaskali, gwizdali i tupali, a ci, którzy zdołali
opanować łkanie, zerwali się na równe nogi, krzycząc: „Więcej! Więcej!"
Dla lady Maude Templeton punkt kulminacyjny wieczoru miał dopiero nastąpić i była gotowa zrobić
wszystko, aby na zawsze odmienił jej życie.
- Musi mieć co najmniej czterdziestkę na karku, choć nigdy w życiu by się do tego nie przyznała -
zauważyła lady Standon, opuszczając lornetkę, przez którą obserwowała, jak grający główną rolę
aktor pomaga się podnieść oklaskiwanej divie.
- Każdy wie, że La Belle Marguerite nie zwykła rozprawiać na temat wieku, Jessico - odparł jej mąż,
odrywając się na chwilę od rozmowy z lordem Pangbourneem.
6
Louise Allen
- Wspaniała kobieta - pochwalił starszy pan. - Nic dziwnego, że zrobiła furorę na kontynencie.
- Tyle na temat jej aktorskiego kunsztu - szepnęła Jessica do Maude, która skwitowała uśmiechem
szelmowską uwagę Jessiki i natychmiast wróciła do obserwowania sceny. Przeczuwała, że dzisiejszy
wieczór będzie wyjątkowy. Nie mogła liczyć na lepszą okazję, żeby wślizgnąć się za kulisy. Gdy jej
się to uda, postara się wykorzystać swoją szansę jak najlepiej. Nagle serce Maude zaczęło bić jak
oszalałe, jak zawsze, kiedy w zasięgu jej wzroku pojawiał się ten mężczyzna: Eden Hurst, właściciel
teatru Jednorożec.
Gestem dłoni poprosił publiczność o ciszę. Jakimś cudem - czy raczej dzięki wrodzonej charyzmie
Edena - tumult przycichł na tyle, że jego donośny głos się przebił.
- Drodzy goście, panie i panowie. W imieniu madame Marguerite oraz wszystkich pracowników
Jednorożca składam wam serdeczne podziękowania. Dziś wieczorem po raz ostatni prezentowaliśmy
„Sycylijskiego uwodziciela". - Zamilkł, a z widowni rozległy się wyolbrzymione jęki i okrzyki. - Nie
możemy się jednak doczekać wystawienia „Jej nieskalanej czci" za sześć tygodni. Spieszę zapewnić
wszystkich wielbicieli talentu madame Marguerite, że właśnie ona zagra główną rolę w tej
dramatycznej opowieści o triumfie miłości nad przeciwnościami losu. Życzę państwu dobrej nocy i
mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłym tygodniu, kiedy to przekażemy naszą wersję ulubionej
przez widzów sztuki, zatytułowanej „Jak zniewolić i zadowolić" z uzdolnioną panią Furlow w
głównej roli.
- Piekielnie dobra komedia - orzekł hrabia Pangbourne, podnosząc się z miejsca. - Pamiętam, kiedy po
raz pierwszy pojawiła się na deskach teatru. Był to chyba rok tysiąc osiemset dziewiąty? A mote
dziesiąty?
Król sceny
7
Maude nie słuchała ojca. W świetle gazowych lamp stał mężczyzna, którego przed rokiem ujrzała po
raz pierwszy, i od tamtej chwili wiedziała, że może go pokochać. Podczas nielicznych przyjęć, na
których go spotkała, trzymał się z dala od niezamężnych kobiet. Wolał wymykać się do pokojów gier
karcianych, gdzie przy zielonych stolikach zasiadali dżentelmeni, młode wdowy lub zamężne damy w
średnim wieku. Maude była bystra, a jednak nie udało jej się sprowokować sytuacji, w której
zostałaby mu przedstawiona.
W zeszłym sezonie Hurst zamknął Jednorożca na czas remontu i wybrał się na kontynent z gwiazdą
swojego teatru zaledwie w kilka miesięcy po tym, jak przyjechali do Anglii. Eden uwielbiał być w
centrum uwagi. Był królem sceny. Wystarczała sama jego obecność - wysoki, barczysty i niezwykle
elegancki w ciemnym płaszczu oraz obcisłych pantalonach, a jednocześnie wyzywająco pewny siebie.
Maude dostrzegła błysk brylantów na jego szyi i ciężki pierścień na lewej dłoni.
- Maude. - Jessica wymierzyła jej lekkiego kuksańca. -Pewnego dnia twój ojciec zauważy, że przez
całe przedstawienie śnisz na jawie i budzisz się tylko wtedy, gdy na scenę wchodzi pan Hurst.
- Wcale nie śnię - zaprzeczyła Maude, wstając z miejsca dopiero wtedy, gdy Hurst zniknął za kulisami.
Nigdy nie udało jej się porozmawiać z Edenem. Jedyne słowa, jakie wypłynęły z jego ust w obecności
Maude, były skierowane do sprzedawcy perfumerii pana Todmortona. Tymczasem ona - bystra i
dowcipna - stała jak słup soli, oniemiała na widok urody Edena. Trzy dni temu z rozmowy
podsłuchanej na nudnym jak flaki z olejem przyjęciu Maude dowiedziała się, że pan Hurst dyskretnie
rozgląda się za potencjalnymi inwestora-
8
Louise Allen
mi. Zrozumiała, że oto właśnie pojawiła się jej długo wyczekiwana szansa.
Podążając za ojcem i Standonami do głównego holu teatru, Maude obmyślała plan. Wokół słynnego
zegara zwisającego z szyi jednorożnej bestii, która wyrastała ze ściany niczym galion na dziobie
statku, zaczęły się gromadzić grupki. Jessica zatrzymała się przy jednej z nich, by zamienić słówko z
przyjaciółką. Gareth, mąż Jessiki, czekał cierpliwie u jej boku. Maude skorzystała z okazji i
przecisnęła się przez tłum do lorda Pangbourne'a.
- Ojcze, Jessica zaprosiła mnie, bym spędziła noc w jej domu - zakomunikowała. To, co powiedziała,
nie mijało się z prawdą. Jessica naprawdę ją zaprosiła, a Maude uprzejmie podziękowała, wyjaśniając,
że ojciec spodziewa się powrotu córki na noc. To zresztą też było prawdą, dzięki czemu Maude udało
się ani razu nie skłamać.
- Zgoda, moja droga. - Hrabia Pangbourne wyciągnął szyję, wypatrując w tłumie Standonów. -
Zobaczymy się zatem na jutrzejszym obiedzie. W moim imieniu przekaż lady Standon wyrazy
podziękowania za gościnę, dobrze? Nie potrafię już tak sprawnie torować sobie drogi przez tłum jak
wy, młodzi.
- Oczywiście. - Maude odprowadziła ojca wzrokiem do wyjścia, po czym wślizgnęła się w jedne z
bocznych drzwi. Była pewna, że trafi tam, gdzie pragnęła się znaleźć: za kulisy.
- Czy mogę w czymś pomóc, panienko?
Stała teraz w przejściu obskurnym w porównaniu z kipiącym od złota holem. Maude posłała
promienny uśmiech chłopcu trzymającemu naręcze kwiatów.
- Wskaż mi gabinet pana Hursta, jeśli łaska.
- Gabinet szefa?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin