SARCO fabryka trumien.doc

(34 KB) Pobierz
SARCO fabryka trumien, czyli franca uber alles

SARCO fabryka trumien, czyli franca uber alles

http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6321&Itemid=100

Wpisał: Krzysztof Wyszkowski    19.05.2012.

http://www.wyszkowski.com.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=1881:sarco-fabryka-trumien-czyli-franca-uber-alles&Itemid=105

Maj bieżącego roku zaczął się tak, jakby miał przejść do historii, jako początek katastrofy większej niż maj 1940 r. Czy teraz wszystko stanie się jasne jeszcze szybciej niż w 40 dni?

Nieszczęsny pajac Sarkozy kokietował rdzennych Francuzów minami tak sprośnymi, że odmówili oddania na niego głosu pozostawiając pole imigrantom z Afryki Północnej. Teraz mówi, że bierze odpowiedzialność na siebie, ale to tylko „paroles…”, bo za rozmontowanie broniącej Europy przed niemiecką dominacją unijnej „linii Maginota” jedyną adekwatną odpowiedzialnością byłoby strzelenie sobie w łeb. Sprowadził Francję do roli kwiatka przy niemieckim kożuchu i odszedł w iście lavalowskiej niesławie zostawiając po sobie rozgrzebany europejski śmietnik.  Próbował dokonać tego, co niegdyś nie udało nawet Thatcher – dorównywać Niemcom. Jego klęska jest tym bardziej sromotna, że Francuzi nie mają wytrzymałości Anglików i nie żyją na przycumowanej do amerykańskiego brzegu wyspie.

Choć jeszcze przez jakiś czas nadal będzie się o Unii Europejskiej bajać, jako rządzonej przez duumwirat, to wkrótce sama jego nazwa „Merkolland” będzie znaczyła po prostu „Deutschland”. Nawet jeżeli, po wyborach w przyszłym roku, nadal będzie wabić europejską publiczność różową garsonką zamiast czarnym mundurem.

W tym miejscu trzeba przyznać sukces dalekowzroczności Tuska. Wydawca albumów o niemieckiej przeszłości Gdańska nie musiał wytężać ubogich zwojów własnego mózgu, bo jako piłkarz podwórkowy wiedział z góry, że współczesna polityka jest jak futbol - grają wszyscy, ale zawsze wygrywają Niemcy - i z góry postawił wszystko na Merkel. Premier udający Kaszuba, żeby udawać posiadanie racjonalnej podstawy do osobistej pogardy dla „polnische wirtschaft” („polskość to nienormalność”), teraz może już otwarcie negocjować warunki obsadzenia go na posadzie zastępcy prezesa spółki zarządzającej prowadzącą do Szczecina odnogą rurociągu Ribbentrop-Mołotow.

Francja Hollanda dla świata będzie tym, czym była po Waterloo, gdy zasłynęła przyswojeniem sobie krzyczanego przez rosyjskich żołnierzy słowa „bystro”, by jako "France-bistro" spełniać wszystkie życzenia Moskwy. W wymiarze  polityki europejskiej będzie się liczyć już tylko jako zasłona dla powstania niemieckiej potęgi tak wszechstronnej, że w końcu również nuklearnej.

Biedna Francja miotająca się pomiędzy „narodowcem” Sarkozym - amatorem tabloidowych modelek , a „internacjonalistą” Strauss-Kahnem - zwanym „seksualnym gorylem”, wybrała wyciągniętą z partyjnego lamusa Hollanda - kukłę z bezbarwnej plasteliny. Jego program jest idiotycznym łgarstwem bezprzykładnego łgarza, który na swoją obronę ma tylko to, że jest do tego stopnia Monsieur Inconnu, że nawet jego kobiety nie chciały się ożenić z tą mieszanką mydła z szampanem . Holland jest tak bardzo nikim, że potrzebuje cudu, a więc licząc na cud udaje Mojżesza, który uderzeniem laski uruchomił źródło na pustyni. Zapowiada dalsze jednoczenie Europy przy jednoczesnym popuszczeniu pasa przez zniecierpliwione masowym bezrobociem narody! Toż to czysta fata-morgana...

Samo zjednoczenie Francji, rozstrojonej przez mitomanów z lewicy i mięczaków z prawicy, wymagałoby tak wielkich pieniędzy, jakich we francuskich bankach nie ma. I nikt, ani Arabowie, ani Żydzi, ani  Niemcy, ani nikt z tych, którzy doprowadzili Francuzów do tego tragicznego  wyboru, na ratowanie mitu „słodkiej Francji” tych pieniędzy nie podarują. Rzeczywiste zjednoczenie Europy jest projektem możliwym do zrealizowania tylko albo siłą (w typowej dla siebie formie zrobili to Niemcy w początku lat czterdziestych XX wieku), albo przy wpompowaniu pieniędzy jeszcze większych niż Plan Marshalla.

Ale przecież zachodnioeuropejska franca zaraziła już nawet naszego historycznego sojusznika-ratownika zza oceanu! Jeszcze niedawno wydawało się, że, po ujawnieniu się okropnych objawów tej choroby (i to szczególnie w ochronie zdrowia), zostanie ona szybko i skutecznie wypalona gorącym żelazem , ale okazuje się, że w trakcie czterech lat obamizmu zdołała już skutecznie  sparaliżować ofiarę. Zmiana hasła Obamy z “Yes, We Can” na “Forward” zapowiada, że choroba pogrąży Amerykę w odmętach paranoi już na stałe, bo przez finansowy stos pacierzowy dotarła już do mózgu.

Oprócz nieszczęsnej choroby, która doprowadziła do klęski na froncie zachodnim, mamy narastanie zagrożenia na froncie wschodnim, gdzie stalinizm odnosi nowe sukcesy. Na Kreml powrócił człowiek - sztandar KGB, czyli reprezentant formacji, która w kwietniu-maju 1940 r. „rozwiązywała problem Polski” w Katyniu, a której nieodrodni spadkobiercy dzisiaj zaprzeczają odpowiedzialności Rosji tak agresywnie, jakby planowali powtórzenie ludobójstwa.

Kto chciał wiedzieć, co się święci, mógł to przewidzieć i choć  Sarko(idoza) to choroba przewlekła, ale nie śmiertelna, to przecież polski przemysł drzewny od lat polecał trumny firmy SARCO z Zambrowa.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin