Dziwni kolaboranci Adolfa H.pdf

(242 KB) Pobierz
DARIUSZ RATAJCZAK: DziwniI kolaboranci Adolfa H.
DARIUSZ RATAJCZAK: DziwniI kolaboranci Adolfa H.
Wtorek, 06 Kwiecień 2010 02:14
15 marca 1939 r. Wehrmacht wkroczył do Czech i Moraw. Żołnierze rozdziawiali gęby na widok
świetnie zaopatrzonych praskich sklepów i wytwornie ubranych ludzi. Nic dziwnego: zajmowali
jeden z najbardziej cywilizowanych krajów Europy. Za chwilę objadali się rzadkimi już w
socjalistycznych Niemczech cytrusami...
Przez miesiąc (15 marca- 15 kwietnia) Ojczyzna naszych południowych sąsiadów znajdowała
się bezpośrednio pod niemieckim zarządem wojskowym. Formalnie Wehrmacht nie stanowił
substytutu rządu Protektoratu Czech i Moraw, ale- prawem kaduka- w praktyce zapewnił sobie
możliwość wpływania bez ograniczeń na bieg spraw czeskich. Po bezpośrednich rządach w
kolorze feldgrau, zezwolono wreszcie rządowi Protektoratu sformować własne, mikroskopijne
siły zbrojne- „Armię Rządową”, czyli „Vladni Vojsko” z następującym wyposażeniem (stan na 1
lipca 1939 r.): 5.355 karabinów, 1.088 pistoletów, 360 karabinów maszynowych, niemal 1.800
szabel, 6.255 bagnetów, 1.355 rowerów, 64 samochody, 199 ciężarówek, 240 motocykli. To był
cały sprzęt i uzbrojenie plus 10% rezerw.
Podług Niemców „Vladni Vojsko” miało stanowić siłę pomocniczą jednostek Wehrmachtu, które
nadal w niemałej liczbie stacjonowały w czesko-morawskim Protektoracie. „Armia Rządowa”
ponosiła odpowiedzialność za utrzymanie porządku w kraju, jej żołnierze strzegli linii
kolejowych, likwidowali skutki klęsk żywiołowych, udawali się na wspólne patrole z okupantami.
Od 1 lipca 1939 r. do maja 1944 r. stan organizacyjny „armii” wyglądał następująco: I Generalny
Inspektorat- Praga. Składały się na niego 3 Inspektoraty- w kolejności: Praga, Hradec Kralove,
Brno. Przyporządkowano im 12 Batalionów Piechoty, w tym  1. Batalion stanowiący Gwardię
Prezydencką. Bataliony ulokowano w następujących miastach (w kolejności od 1 do 12): Praga,
Rakovnik, Pisek, Benesov, Kutna Hora, Hradec Kralove, Josefov, Jicin, Vysoke Myto, Bucovice,
Kostelec nad Orlici, Lipnik nad Becvou.
Dowództwo „Vladniego Vojska” stanowili doświadczeni oficerowie wywodzący się z armii
czechosłowackiej. Szefem Generalnego Inspektoratu, czyli głównodowodzącym „Armią
Protektoratu Czech i Moraw”, był Jarosław Eminger – od 1 sierpnia 1942 r. generał 1. klasy. W
latach 1935-1936 Eminger szefował Sekcji I/2 Ministerstwa Obrony Czechosłowacji. W
tragicznym dla Republiki roku 1938 stał na czele 3. Dywizji Zmotoryzowanej. W 1945 r. nowe
władze oskarżyły go o kolaborację. Dożył sędziwego wieku, zmarł w 1964 r. Dowódcą 1.
Inspektoratu mianowano gen. 3. klasy Franciszka Fabiana. Po przejściu na emeryturę (1
stycznia 1942 r.)zastąpił  go gen. 3. klasy Karol Prazak. Dowódcą 2. Inspektoratu był urodzony
w 1890 r. gen. 3. klasy Karol Prochazka ( w 1938 r. dowodził Brygadą Powietrzną). Wreszcie 3.
Inspektoratem zawiadywał Edward Horak, generał 3. klasy od 13 sierpnia 1940 r.
Wymienieni mieli do dyspozycji śmiesznie małą liczbę podkomendnych, chociaż szeregi
„armijne” nieznacznie wzrastały w kolejnych latach wojny. I tak w 1939 r. protektorowe wojsko
liczyło 5.433 żołnierzy, natomiast w 1943 (a zatem długo po zamachu na Reinharda Heydricha)
6.912, w tym około 280 oficerów.
Czesi w okopach Stalingradu
Kilka razy wydawało się (a raczej „wydawało się”), że „Vladni Vojsko” zostanie użyte do działań
wojennych na froncie wschodnim. 3 lipca 1941 r. prezydent Protektoratu Czech i Moraw Emil
1 / 3
318980668.002.png
 
DARIUSZ RATAJCZAK: DziwniI kolaboranci Adolfa H.
Wtorek, 06 Kwiecień 2010 02:14
Hacha oficjalnie zapytał protektora Czech i Moraw Konstantyna von Neuratha, czy Niemcy
utworzą „Legion Czeski” do walki przeciwko Rosjanom. Oczywiście „Armia Rządowa” była
jedyną instytucją władną oddać okupantowi większą ilość żołnierzy. Niemcy grzecznie odmówili,
gdyż Czechom po prostu nie wierzyli. „Szczwany lis” Hacha, zewnętrznie uległy hitlerowcom,
tak naprawdę jednak drżący o los małego narodu, któremu jeszcze  150 –200 lat wcześniej
groziło całkowite wymarcie (zgermanizowane elity , niemiecka etnicznie- aż do początków XIX
w.- Praga, język czeski sprowadzony do roli „chłopskiego narzecza”), postać, jako rzeczą
postępowcy, „kontrowersyjna”,  ale przede wszystkim tragiczna (w o ileż bardziej komfortowej,
przynajmniej na płaszczyźnie moralnej, sytuacji był Edward Benes, który w 1938 r. dziarsko
perorował o jakimś cudownym planie uratowania państwa, by w końcu wybrać- jak mawiali
złośliwi Czesi- „aero-plan”) otrzymał w istocie odpowiedź, która nie mogła go nie zadowolić.
Druga inicjatywa wykorzystania na froncie czeskich jednostek ochotniczych oraz „Armii
Protektoratu” wyszła z Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu latem 1942 r. Adolf Hitler
zdecydowanie ją odrzucił. Fuehrer III Rzeszy nie był głupcem, doskonale, on- Austriak, znał
prorosyjskie sympatie Czechów (przy okazji: mitem jest, że Hitler gardził Czechami; on ich
zwyczajnie nie lubił; przypadłość tą wyniósł z Wiednia- w nieodległej przeszłości miasta tyleż
niemieckiego, co słowiańskiego plus 10% „wkładka” żydowska. Zresztą na poły czesko-
słowacki charakter grodu nad Dunajem widoczny jest do dnia dzisiejszego, wystarczy poczytać
wiedeńską książkę telefoniczną lub skierować gałki oczne ku sklepowym szyldom, na których
dumnie widnieją różni „Cernakowie, Pospischilowie, Blazkowie”). Jeszcze tylko, pośród innych
kłopotów, brakowało mu propagandowej klęski w postaci masowych dezercji czeskich żołnierzy
na froncie wschodnim.
Ostatnia propozycja użycia Czechów do walk z bolszewikami (styczeń 1943 r.) była wręcz
niepoważna. Hacha, naciskany przez ministra propagandy rządu Protektoratu Emanuela
Moravca, oddawał Wehrmachtowi swych rodaków w zamian za uwolnienie czeskich więźniów.
Nic z tego nie wyszło, bo wyjść nie mogło.
Niesamowite Przygody „Szwejków” w Italii
W maju 1944r. naciskani przez aliantów i partyzantów Niemcy potrzebowali żołnierzy do
pilnowania ważnych strategicznie obiektów na Półwyspie Apenińskim. W tym celu posłużono
się istną „zbieraniną” złożoną z jednostek włoskich, kozaków, Azjatów, niemieckiej policji i...
lwiej części „Armii Protektoratu Czech i Moraw”, która dozorowała elektrownie, linie kolejowe,
składy amunicji itp. W przypadku Czechów hitlerowcy nie mogli wybrać gorzej. Z niemal 5
tysięcy czeskich żołnierzy wysłanych do Włoch kilkuset, niemal „na dzień dobry”,
zdezerterowało. Już w październiku Czechów rozbrojono i zapędzono do jednostek roboczych
podporządkowanych- cóż za bombastyczna nazwa- „ Najwyższemu Sztabowi Zatrudnienia
Armii Rządowej Protektoratu Czech i Moraw we Włoszech”. Gdy zbliżał się koniec wojny
kopiący rowy w Italii Czesi zbuntowali się, przechodząc na stronę partyzantów (kwiecień 1945
r.). Zorganizowano ich w Samodzielną Brygadę Czechosłowacką (zwaną również 1.
Samodzielną Czeską Brygadą Piechoty) i podporządkowano rządowi czechosłowackiemu.
Latem 1945 r. żołnierze powrócili do domu, bo w przeciwieństwie do większości żołnierzy II
Korpusu generała Andersa mieli jeszcze gdzie wracać. W gruncie rzeczy podobnie postąpili ich
nieliczni koledzy, którzy po 1944 r. pozostali w kraju (Gwardia Prezydencka, żandarmeria itd.).
2 / 3
318980668.003.png
 
DARIUSZ RATAJCZAK: DziwniI kolaboranci Adolfa H.
Wtorek, 06 Kwiecień 2010 02:14
Wielu z nich wzięło udział w Powstaniu Praskim, o czym zdawali się zapominać „beneszowcy”,
a już na pewno komuniści po 1948 r.
Karniowski „katzenjammer”
W ubiegłym roku rozmawiałem sobie w granicznym, niegdyś sławnym Karniowie (Krnovie) z
pewnym czeskim dziennikarzem piszącym dorywczo do lokalnych gazet w Opawie, do której
(nawiasem pisząc) bliżej mi niż do Katowic Wielce Szanownego Pana Doktora Jerzego
Gorzelika i innych „śląskich autonomistów”, drących „japy” („chcemy wolnego Śląska, koniec z
państwem narodowym!”) za germańskie pieniądze. Gadaliśmy o stosunkach polsko-czeskich,
Zaolziu, Kłodzku, Kożdoniu, czeskich koloniach na Wołyniu i... Opolszczyźnie (wieś Grodziec,
czyli dawny Hradek/Friedrichsgraetz w okolicach Ozimka na trasie Opole-Częstochowa),
Protektoracie, kolaboracji, krańcowo różnych formach niemieckiej okupacji Czech i Polski,
cechach naszych narodów. Człowiek ten wcale nie był dumny z wielu fragmentów najnowszej
historii swojego kraju. Potępiał Hachę, podkreślał, że jego rodacy mają skłonność do zbyt
daleko idących kompromisów, że siedzą w tych swoich domkach- „daczach” w sobotnie
popołudnia („a Polacy do upadłego handlują, kombinują, są mobilni, twórczy...”; „tylko, że para
najczęściej idzie w gwizdek, bo okupuje nas socjalistyczna hałastra”- uspokajałem go), popijają
piwko i marzą o nowej „Skodzie- Octavii”, udanym produkcie „Volkswagengruppe”. Wszelako
podczas pożegnania rzucił od niechcenia, ale w dobrej wierze: „No, ale Pragę wybroniliśmy i
świeci złotym blaskiem”. „My też mamy Pragę, taką na prawo od Wisły, tam psy świecą
czterema literami, ulicznice dają  za dychę i klawo jest” – burknąłem, a lico me wypełniła
serdeczna, bratnia słowiańska krew...
 DARIUSZ RATAJCZAK           
Za: http://www.koreywo.com/Ratajczak/dziwni_kolaboranci_adolfa_h.htm
3 / 3
318980668.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin