Saga o Elryku t VIII - Zwiastun burzy.txt

(377 KB) Pobierz
Michael Moorcock



Zwiastun Burzy

(Prze�o�y�: Andrzej Rosanoff)

PROLOG


Na Ziemi i poza jej granicami nasta� czas wielkiego poruszenia, kiedy w ku�ni Przeznaczenia decydowa�y si� losy ludzi i Bog�w, kiedy planowane by�y wspania�e czyny i wielkie wojny. W tych czasach, zwanych Wiekiem M�odych Kr�lestw, rodzili si� wielcy herosi. Najwspanialszym z nich by� poszukiwacz przyg�d, kt�rego dzia�aniami kierowa� Los - ten cz�owiek d�wiga� przy pasie �piewaj�cy miecz runiczny. Miecz, kt�rego nienawidzi�.
A zwa� si� ten heros Elryk z Melnibon�. Kr�l Ruin, w�adca rasy, kt�ra rz�dzi�a staro�ytnym �wiatem, gdy teraz bezdomni, nieliczni Melnibon�anie rozproszyli si� po ca�ej Ziemi. Elryk, Elryk-czarnoksi�nik, Elryk - rycerz. Zab�jca krewnych, zdrajca ojczyzny, albinos o bia�ej twarzy. Ostatni potomek rodu, ostatni cesarz Melnibon�.
Ten, kt�ry przyby� do miasta Karlaak nad P�acz�cym Pustkowiem i po�lubi� wybrank�, by u jej boku odnale�� wreszcie spok�j i ucieczk� od wewn�trznego cierpienia.
Nie wiedz�c, �e Przeznaczenie zgotowa�o mu los o wiele bardziej skomplikowany ni� s�dzi�, spa� w�a�nie z �on�, Zarozini�, w swoim pa�acu w mie�cie Karlaak, a jego sen by� niespokojny. �ni�y mu si� czarne koszmary pewnej ponurej nocy w Miesi�cu Anemone.

KSI�GA PIERWSZA
POWR�T MARTWEGO BOGA


W kt�rej Elryk nareszcie poznaje sw�j los, a W�adcy Prawa i Chaosu zbieraj� si�y na ostateczn� bitw�, kt�ra zdecyduje o przysz�o�ci Elrykowego �wiata.

ROZDZIA� 1


Nisko nad ziemi� wisia�y ogromne chmury. Pioruny, roz�wietlaj�c czer� p�nocy, rozpruwa�y drzewa na dwoje i uderzaj�c w dachy, rozbija�y je w drzazgi.
Ciemna bry�a lasu zadr�a�a pod ciosem gromu, a blade �wiat�o b�yskawicy ukaza�o przyczajonych sze�� potwornych, garbatych postaci. Nie byli to ludzie. Zatrzymali si� na skraju lasu i spojrzeli ponad niewysokimi wzg�rzami na ja�niej�ce w dali mury miasta; miasta o przysadzistych budowlach, o wysmuk�ych iglicach i wie�ach, o pe�nych gracji kopu�ach. Przyw�dca stwor�w zna� nazw� tego miasta. Zwano je Karlaak nad P�acz�cym Pustkowiem.
Z�owieszcza burza tej nocy nie by�a dzie�em natury. Pod jej os�on� stwory przemkn�y przez otwarte bramy i przez ocienione miejsca dotar�y do pi�knego pa�acu, w kt�rym spa� Elryk. Przyw�dca bandy uni�s� w uzbrojonej w pazury �apie czarny top�r. Grupa zatrzyma�a si�. Patrzyli na pa�ac zajmuj�cy dosy� du�� powierzchni�, otoczony ogrodami, spowitymi teraz ci�k� bia�� mg��. Ziemia znowu zatrz�s�a si�, gdy grzmot zahucza� w czarnym niebie.
- Chaos wspiera nas w tej sprawie - wychrz�ka� przyw�dca. - Patrzcie, stra�e ju� le�� pogr��one w magicznym �nie. To nam u�atwi wej�cie. W�adcy Chaosu s� dobrzy dla swoich s�ug.
Przyw�dca m�wi� prawd�. Jaka� nadprzyrodzona si�a bra�a udzia� w tej intrydze i wojownicy strzeg�cy pa�acu Elryka le�eli teraz na ziemi, a ich chrapanie przedrze�nia�o grzmoty. S�udzy Chaosu przeszli cicho obok �pi�cych stra�y na g��wny dziedziniec. Stamt�d dostali si� wprost do ciemnego pa�acu. Bezb��dnie wybierali drog�. Wspi�li si� po spiralnych schodach, przebyli ciemne korytarze i znale�li si� przed drzwiami, za kt�rymi Elryk i jego �ona spali niespokojnym snem.
Zaledwie przyw�dca po�o�y� �ap� na drzwiach, z komnaty rozleg� si� okrzyk:
- Co si� dzieje? Co za piekielne stwory zak��caj� mi odpoczynek?
- On nas widzi! - szepn�� jeden z grupy.
- Nie. On tylko �ni - powiedzia� przyw�dca. - Ale czarownika takiego jak Elryk nie�atwo jest u�pi� i nie na d�ugo. Lepiej je�eli si� pospieszymy i zrobimy to, co do nas nale�y. Kiedy si� zbudzi, b�dzie nam o wiele trudniej wykona� zadanie.
Trzymaj�c top�r w pogotowiu, przyw�dca nacisn�� klamk� i otworzy� drzwi. Za oknem b�yskawica przeci�a czarne niebo, w jej blasku ujrzeli bia�� twarz albinosa, spoczywaj�cego u boku czarnow�osej �ony.
Gdy wpadli do komnaty, Elryk podni�s� si� sztywno i otworzy� oczy. Przez chwil� by�y zamglone, lecz szybko odzyska�y zdolno�� ostrego widzenia. Albinos spojrza� na intruz�w i g�o�no wykrzykn��:
- Precz, wy kreatury z moich sn�w!
Przyw�dca zakl�� i skoczy� do przodu. Rozkaz zabrania� mu zabi� tego cz�owieka, wi�c tylko uni�s� sw�j top�r i zagrozi�:
- Milcz! Twoje stra�e nie mog� ci pom�c!
Elryk wyskoczy� z ��ka, z�apa� potwora za przegub r�ki. Twarz Melnibon�anina znalaz�a si� blisko mordy z wystaj�cymi k�ami. Albinos by� s�aby na ciele i zwykle potrzebowa� magii i zi� by dawa�y mu si��. Jednak teraz porusza� si� niezwykle szybko i z ogromn� si�� - wyrwa� top�r bestii i wyr�n�� j� trzonkiem mi�dzy oczy. Z warkni�ciem potw�r upad� do ty�u, lecz w tym momencie inni rzucili si� na kr�la. By�o ich pi�ciu, pokrytych sier�ci� i bardzo silnych.
Elryk zdo�a� roz�upa� czaszk� pierwszemu napastnikowi, podczas gdy reszta pr�bowa�a go uj��. Kiedy z g�owy potwora trysn�a cuchn�ca krew i m�zg, albinosowi na moment odebra�o dech. Zdo�a� jeszcze wyrwa� r�k�, podnie�� top�r i uderzy� nim w obojczyk nast�pnego potwora, ale w tej samej chwili poczu�, jak kto� go nagle chwyta za nogi, po czym run�� na ziemi�. To go troch� oszo�omi�o, ci�gle jednak miota� si� w�ciekle nie przestaj�c walczy�. Dopiero gdy na jego g�ow� spad�o pot�ne uderzenie i gdy przeszy� go pal�cy b�l, pad� na posadzk� bez czucia.
Kiedy si� ockn�� z pulsuj�c� g�ow�, burza wci�� grzmia�a w�r�d nocy. U�ywaj�c ��ka jako podparcia, powoli stan�� na nogi. Rozejrza� si� nieprzytomnie dooko�a.
Zarozinia znikn�a. Opr�cz niego w komnacie znajdowa�o si� tylko martwe cia�o bestii, kt�r� uda�o mu si� zabi�. Jego �ona, czarnow�osa pi�kna Zarozinia zosta�a uprowadzona.
Elryk, trz�s�c si�, podszed� do drzwi i otworzywszy je gwa�townie, zawo�a� na stra�e. Ale nikt mu nie odpowiedzia�.
Jego runiczny miecz, Zwiastun Burzy, wisia� w miejskiej zbrojowni i up�ynie troch� czasu, zanim b�dzie m�g� go wzi��. Gard�o albinosa �ciska�y b�l i z�o��, gdy bieg� przez korytarze, po schodach, oszo�omiony i pe�en trwogi, pr�buj�c poj�� co kryje si� za znikni�ciem �ony.
Ponad pa�acem burza nie s�ab�a na sile. Budynki wydawa�y si� opuszczone i Elryk poczu� si� nagle bardzo samotny. Ale gdy wydosta� si� na g��wny dziedziniec i zobaczy� nieprzytomnych stra�nik�w, natychmiast zrozumia�, �e ich sen nie by� naturalny. My�la� o tym, kiedy bieg� przez ogrody i bramy w kierunku miasta. Nigdzie nie dostrzeg� �ladu po porywaczach.
- Dok�d oni poszli? - zastanawia� si�.
Spojrza� na szalej�ce niebo. Jego blada twarz by�a napi�ta, malowa�a si� na niej bezsilna z�o��. Nie widzia� w tym wszystkim �adnego sensu. Dlaczego j� uprowadzili? Wiedzia�, �e mia�a wrog�w, lecz �aden z nich nie by� w stanie �ci�gn�� tak pot�nej, nadprzyrodzonej pomocy. Kto, poza nim samym, umia� sprawi�, by ca�e miasto zasn�o, a niebo zatrz�s�o si� od grzmot�w?
Do domu pana Voashoona, ojca Zarozinii, Najwy�szego Senatora Miasta Karlaak, Elryk dobieg� dysz�c jak wilk. Zacz�� wali� pi�ciami w drzwi krzycz�c na og�upia�ych s�u��cych.
- Otwiera�, to ja, Elryk! Szybko!
Zaledwie uchylono drzwi, Elryk wpad� do �rodka. Potykaj�c si�, zaspany Voashoon wolno zszed� po schodach.
- O co chodzi, Elryku?
- Zwo�aj swoich wojownik�w! Zarozinia zosta�a uprowadzona! Porwa�y j� demony, wi�c teraz mog� by� ju� daleko st�d, ale musimy ich szuka�, na wypadek gdyby si� okaza�o, �e uciekali l�dem.
Twarz Voashoona sta�a si� w jednej chwili czujna i jeszcze s�uchaj�c wyja�nie� Elryka, zacz�� wydawa� zwi�z�e rozkazy swoim s�u��cym.
- I musz� wej�� do zbrojowni - zako�czy� Elryk. - Musz� zabra� Zwiastuna Burzy!
- Ale przecie� wyrzek�e� si� go ze strachu przed w�adz�, jak� miecz mia� nad tob� - Voashoon przypomnia� mu cicho.
Elryk odpowiedzia� ze zniecierpliwieniem:
- Racja, ale wyrzek�em si� miecza r�wnie� przez wzgl�d na Zaroz�ni�. Je�eli jednak teraz mam j� odnale��, musz� go mie�. Nie ma czasu na pr�ne gadanie. Szybko, daj mi klucze!
Voashoon wyj�� klucze i nie m�wi�c ju� ani s�owa, poprowadzi� Elryka do zbrojowni. Znajdowa� si� tam or� i zbroje jego przodk�w, od wiek�w le�a�y nie u�ywane. Przez zakurzone pomieszczenia albinos dosta� si� do ciemnej niszy. Wydawa� si� mog�o, �e spoczywa�o w niej co� �ywego.
Gdy cz�owiek wyci�gn�� szczup�� r�k�, by wzi�� le��cy tam wielki, czarny miecz, us�ysza� ciche zawodzenie klingi. Bro� by�a ci�ka, ale doskonale wywa�ona, jelce mia�a szerokie, a ponad p�torametrow� g�owni� g�adk� jak szk�o. Tu� za jelcem wyryto runy, kt�rych znaczenia nawet Elryk nie zrozumia� do ko�ca.
- Oto wr�ci�em po ciebie, Zwiastunie Burzy - powiedzia� Elryk, zak�adaj�c pas z pochw�. - Tak blisko jeste�my z��czeni ze sob�, �e nic poza �mierci� nie mo�e nas rozdzieli�.
Z tymi s�owami opu�ci� zbrojowni� i wyszed� na dziedziniec, gdzie je�d�cy dosiadali podenerwowanych wierzchowc�w, oczekuj�c rozkaz�w.
Elryk stan�� przed nimi i wyci�gn�� Zwiastuna Burzy. Miecz promieniowa� dziwnym, czarnym �wiat�em, zalewaj�c po�wiat� bia�� twarz kr�la.
- Dzisiejszej nocy wyprawicie si� w po�cig za demonami. Przeszukajcie okolice, lasy i pola w poszukiwaniu tych, kt�rzy porwali wasz� ksi�niczk�! I chocia� najprawdopodobniej porywacze skorzystali z nadprzyrodzonych �rodk�w ucieczki, nie mo�emy by� tego pewni. Szukajcie wi�c i dajcie z siebie wszystko. Przez ca�� noc trwa�y poszukiwania, ale nikt nie trafi� na �lad ani potwor�w, ani �ony Elryka. A kiedy nasta� i poranek, ludzie wr�cili do Karlaak, gdzie oczekiwa� ich kr�l, przepe�niony teraz nieczyst� energi�, kt�r� zapewnia�' mu Czarny Miecz.
- Panie Elryku! - kto� zawo�a�. - Czy mamy p�j�� po naszych �ladach i zobaczy�, czy dzie� przyniesie co� nowego? ;
- On ci� nie s�yszy - powiedzia� p�g�osem inny �o�nierz, poniewa� zatopiony w my�lach kr�l nie odpowiedzia�. '
Ale Elryk odwr�ci� g�ow� i z b�lem w g�osie rzek�: j
- Przerwijcie poszukiwania. Przemy�la�em spraw� i wiem, �e musz� szuka� �ony z pomoc� magii. Rozejd�cie ; si�. Nic wi�cej nie mo�ecie zrobi�.
Ruszy� w stron� pa�acu. Zna� jeszcze jeden spos�b, by ' dowiedzie� si� dok�d zabrano Zarozini�. To by� spos�b, kt�rego bardzo nie lubi�, lecz w�a�nie ten musia� teraz j zastosowa�.
Dotar�szy do pa�acu, rozkaza� wszystkim opu�ci� jego komnat�, zaryglowa� drzwi i spojrza� na martwe cia�o. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin