Luter w drodze do narzeczonej - Konrad von Bolanden.pdf

(169992 KB) Pobierz
335723705 UNPDF
LUTER
w drodze do narzeczonej
Przełożył z niemieckiego
Ks. J. Echaust.
WYDANIE DRUGIE
z ilustracyami.
WARSZAWA.
Skład główny w księgarni S. Zaleskiego i S-ki,
ul. Szpitalna 5.
Druk E. Skowrońskiego i S-ki,
Nowy-Świat 43. Telefonu 1598.
1900.
335723705.002.png
335723705.003.png
335723705.004.png
Mistrz i uczeń.
Świat w posadach zachwiany: hańba
i wstyd, iż mnie naprawiać go trzeba.
Shakespeare.
Potrzeba było bardzo wiele osobistej
odwagi, aby w burzliwym czasie wojen
chłopskich podejmować dalszą podróż bez
broni i zbrojnego towarzystwa. Łatwo
bowiem było można napotkać wałęsają-
ce się zastępy chłopów, którzy łupili
klasztory, burzyli zamki i rzadko kiedy
przepuszczali bezbronnym podróżnym.
Państwo Niemieckie, które w spuściznie
trzymało potęgę i znaczenie upadłego
państwa Rzymskiego, miało się ku schył-
kowi, bo ona duchowna a światem włada-
jąca władza, której naród niemiecki za-
wdzięczał wyniesienie swoje po nad
wszystkie królestwa ziemi, Kościół kato-
licki wystawiony był właśnie na najcięż-
sze i najkrwawsze prześladowania. Roko-
szanie grabili nietylko bogactwa, zakła-
335723705.005.png
dy, klasztory i dobra kościelne, ale nadto
wzgardzili nauką Kościoła św. i obrzędy
jego głosili bałwochwalstwem. Rozsadza-
jący wszystko ruch ówczesny nie stanął
w niszczącej tej robocie—i druga podpo-
ra państwa — szlachta — była przezna-
czona na zatracenie. Pod sztandarem
wolnej Ewangelii rozwścieklone tłuszcze
w ruinę obracały dziedzictwo panów, któ-
rych mordowano najokrutniej, albo zabie-
rano w sromotną niewolę. Podczas, gdy
cesarz po zagranicami państwa uwikłany
był w wojnę, a książęta się zbroili, aby
rokoszowi stawić czoło; wzbierał rokosz
z szybkością gwałtownego strumienia
i groził zniszczeniem wszelkiej zapory,
jakąby natrafił w przebiegu.
dwóch podróżnych—widocznie ludzi, któ-
rych wojenne sprawy mało obchodziły,
bo wcale broni nie mieli — wązką doli-
ną Turyńskiego lasu. Jakkolwiek już się
miało ku południowi, a ostatnie dni maja
mocno były gorące, żaden z dwojga
podróżnych «nie czuł zbytniego gorąca, bo
miły wietrzyk, powstający z głębokich ja-
rów, chłodził powietrze. Tu i owdzie
świeciły w lesie błyszczące krople rosy
tęczowemi kolory. W długich brzóz wło-
sach i pająków tkaninie jaśniały tysiące
335723705.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin