2008_3.pdf

(5745 KB) Pobierz
43862316 UNPDF
Droga Prawda Życie
DPŻ
droga prawda Życie
Dwumiesięcznik chrześcijański
W numerze
Droga – Achim Paluch . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Ważne lekarstwo dla duszy – Andrzej Poręba . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Co począć, gdy jesteś z kimś w konlikcie? – James Pittman . . . . . . . . . . . .4
Troje przeciw dwojgu, czyli pięć osób i trzy konlikty . . . . . . . . . . . . . . . . .6
Przyobleczenie mocą – Oswald J. Smith . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Rola i praca Ducha Świętego w budowaniu Kościoła Jezusa Chrystusa
Dawid Dragan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Prawda – Roman Jawdyk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
Z Tomaszowa Lubelskiego – Daniel Mattson . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Człowiek jako naczynie – Wiesław Janik . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Jeśli w proch rzucisz złoty kruszec... – Waldemar Świątkowski . . . . . . . . 17
Przesłanie Księgi Koheleta – Przemysław Gola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Kupieckie miasto Tyr – Andrzej Poręba . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .20
Ale mi się tak podoba, mi jest tak dobrze…– Roman Jawdyk . . . . . . . . . . 21
Byłem bramkarzem – Józef Surwiło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Konferencja w Mołdawii: „Czystość nauczania” i wizyta na Ukrainie
Roman Jawdyk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
IX Konferencja w Górach Sowich . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .29
Spoza granic naszego kraju – Mieczysław Kubejko . . . . . . . . . . . . . . . . . . .29
Spotkanie braterskie w Świebodzinie – Jan Stypuła . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Na inał do Kostrzyna – Anna i Jan Herba . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
Jeszcze w starości przynoszą owoc, są pełni sił i świeżości
Maria i Nazariusz Zerbe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Śladami mężów wiary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .35
Śladami mężów wiary. . . . . . . 35
Rada Redakcyjna:
Andrzej Poręba (pandre@poczta.onet.pl) ,
Andrzej Nazimek (zimeryt@interia.pl) ,
Roman Jawdyk (roman.jawdyk@interia.pl)
RedaktoR naczelny:
Andrzej Poręba
WydaWca:
Chrześcijańska Wspólnota
Zielonoświątkowa,
ul. Sudecka 3, 59–220 Legnica
adRes Redakcji:
ul. Czechowa 1, 41–807 Zabrze;
RedaktoR Wydania:
Jan Stypuła (redaktor@lupa.chwz.pl)
Redakcja techniczna:
Andrzej Gocyła (aango@konto.pl)
komputeRopisanie:
Mirosława Poręba, Nazariusz Zerbe,
Daniel Flis
Redakcja tekstu:
Joanna Domieniuk (joanna.domieniuk@ajsystem.pl) ,
Jeremiasz Zerbe (nimrod@epf.pl) ,
Andrzej Poręba,
okładka:
Robert Bartlewski
cena pRenumeRaty:
Prenumerata roczna wynosi 30,00 zł,
cena jednego egzemplarza 5,00 zł.
poczta e–mail:
dpz@chwz.pl
inteRnetoWe aRchiWum:
http://dpz.chwz.pl
zdjęcie na okładce:
Etiopia – Takele Kebede
Droga
A chim P Aluch
Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca.
Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji
tekstów, oraz do zmiany tytułów. Kopiowanie i po-
wielanie dozwolone pod warunkiem druku tekstu
w całości z podaniem tytułu oraz numeru pisma.
Wiele lat świat przemierzałem
Lecz Ciebie Ojcze nie znałem
Nie znałem też Syna Twego
I mocy Ducha Świętego
Błądziłem tak w życiu swoim
Lecz wreszcie zostałem Twoim
WieRzymy W:
1. Jedynego Wszechmogącego Boga: Ojca, Syna
i Ducha Świętego.
2. Pismo Święte jako Słowo Boże, natchnione
przez Ducha Świętego, jako najwyższy autory-
tet w sprawach: prawdy, wiary i życia chrześci-
jańskiego.
3. Jezusa Chrystusa – Syna Bożego, który przy-
szedł w ciele na ten świat rodząc się z Marii
Panny, jako jedynego Pośrednika i Orędownika,
zbawiającego grzeszników dzięki swej męczeń-
skiej śmierci i zmartwychwstaniu.
4. Zbawienie z łaski przez wiarę jako daru Bożej
miłości. Wiara w Jezusa Chrystusa jest całko-
witym zaufaniem Bogu i potwierdzona zostaje
dobrymi uczynkami wypływającymi z tej
wiary. Taka wiara jest czynna w miłości.
5. Nowonarodzenie z wody i Ducha, jako bez-
względnego warunku wejścia do Królestwa
Bożego.
6. Chrzest Duchem Świętym, w Jego prowadzenie
i dary (charyzmaty)
7. Konieczność przyjęcia chrztu wodnego przez
zanurzenie, Wieczerzy Pańskiej pod postacią
chleba i wina wraz z umywaniem nóg.
8. Kościół jako ciało Jezusa Chrystusa, którego
głową i budowniczym jest Jezus Chrystus.
9. Powszechne zmartwychwstanie wszystkich
ludzi i sąd Boży oraz życie wieczne zbawio-
nych i wieczne potępienie niezbawionych.
Twoim dzieckiem Ojcze drogi
Bym mógł zejść z fałszywej drogi
Poznać syna Twego Boże
By w twym duchu żyć w pokorze
Resztę lat Ci oddać Panie
Bo Ty jesteś zmartwychwstanie
Tak już zawsze z Tobą kroczyć
By krwią czyjąś rąk nie zbroczyć
Gdy nadejdzie przyjście Twoje
Bym zachował życie swoje
43862316.004.png
 
Droga Prawda Życie
Ważne lekarstwo dla duszy
A ndrzej P orębA
„Tak bardzo zostałem skrzywdzo-
ny, że nie mogę wybaczyć!” – Takie
i podobne słowa skargi możemy nie-
raz usłyszeć. Człowiek potrzebuje
wybaczenia podobnie, jak zaogniona
rana dezynfekującego środka. Na
taki ból spowodowany poranie-
niem – najbardziej potrzebne jest
lekarstwo zwane „przebaczeniem”.
Tylko w taki sposób możemy oczy-
ścić „gangrenę” naszej duszy.
Statystyki podają, że bardzo duży
odsetek ludzi leczących się w szpi-
talach psychiatrycznych znalazł się
tam z powodu poczucia winy oraz
nieprzebaczenia.
Przebaczenie – to nie jest zwykła
formalność lub kilka nieszczerych
słów, powiedzianych bez głębsze-
go przekonania. Przebaczenie – to
ogół działań, w które zaangażowane
jest nasze uczucie i wola. To zmiana
sposobu myślenia powodująca odbu-
dowę zerwanych relacji. Przebacze-
nie uzdrawia duszę poranionego lub
obrażonego.
Przebaczanie osiąga się głównie
wysiłkiem woli. Nawet wtedy, kiedy
sprawca naszej krzywdy czy obrazy
nie chce nas przeprosić, skrzywdzo-
ny często wbrew swoim uczuciom,
podejmuje decyzję przebaczenia.
Czasami serce może podpowiadać
coś innego i nie jest zbyt skore do
wybaczenia, lecz człowiek praw-
dziwie wierzący, zapiera się samego
siebie (swojego ja) i pierwszy jest
gotów podejść do swego nieprzyja-
ciela. Apostoł Paweł polecił: znosząc
jedni drugich i przebaczając sobie
nawzajem, jeśli kto ma powód do
skargi przeciw komu. Jak Chrystus
odpuścił wam, tak i wy (Kol 3, 13).
Oczywiście taki krok bez szczerej
modlitwy jest praktycznie niewy-
konalny. Zanim pójdziemy do tych,
którzy nam zadali ból, należy o tym
opowiedzieć Niebieskiemu Ojcu. To
Bóg znający najlepiej ludzkie serca
i motywy zachowania naszych
krzywdzicieli poda właściwą myśl,
jak tego dokonać, a również przy-
sposobi nasze serca do takiej rozmo-
wy.
Krwawiąca rana obrazy może
jeszcze przez długi czas dawać znać
o sobie, lecz proces uzdrowienia
rozpoczyna się od tego momentu,
kiedy podejmiemy przemyślaną
decyzję z mocnym postanowie-
niem przebaczenia. Już pierw-
sze kroki poczynione w kie-
runku pojednania przyniosą
uspokojenie poranionej duszy, jakby
ją ktoś namaścił leczniczym olejem
i ból wyraźnie ucichnie. Z serca
ustąpi wrogość a zacznie rodzić
się uczucie miłosierdzia i łaski do
sprawcy naszego cierpienia i obrazy.
Po takim działaniu nie będzie pro-
blemem spojrzeć swemu bliźniemu
prosto w oczy i z życzliwością uści-
snąć dłoń. Przeszłość dość szybko
spłowieje a mury wrogości zupełnie
się rozpadną. Niektóre poranienia
potrzebują nieco więcej czasu na ich
pełne wyleczenie, jest to oczywi-
ście pewien proces. Pełne zaufanie
i podporządkowanie się lekarzowi
ordynującemu choremu lekarstwo
oraz sposób leczenia pozwala dojść
do pełnej sprawności fizycznej.
Podobnie z leczeniem ran ducho-
wych i emocjonalnych, jeśli w pełni
zaufamy najlepszemu Lekarzowi
– Jezusowi Chrystusowi i zastosuje-
my się do Jego poleceń i rad zawar-
tych w Biblii dojdziemy do pełnej
duchowej sprawności. Nasza dusza
zostanie uzdrowiona! Łatwiej nam
będzie wybaczać, gdy przypomnimy
sobie jak wiele wybaczył nam Bóg.
Pan Jezus w przypowieści
o złym słudze cytuje słowa pana:
Czy i ty nie powinieneś był zlito-
wać się nad współsługą swoim,
jak i ja zlitowałem się nad tobą?
(Mt 18, 33). Modlitwa Pańska bę-
dzie nam przypominać o tej ważnej
zależności: …I odpuść nam nasze
winy, jak i my odpuszczamy naszym
winowajcom (Mt 6, 12).
Jeżeli zaś ranę, spowodowaną
jakąkolwiek krzywdą lub obrazą
w porę nie wyleczymy przebacze-
niem i błogosławieniem krzywdzi-
ciela, grozi nam duchowa gangrena
mogąca zarazić całe nasze życie.
Z czasem to uprzedzenie i żal
przeradza się w gorycz i nienawiść
szkodzącą nie tylko zwaśnionym
stronom, ale również całemu oto-
czeniu, wśród których przebywa ta
osoba. Ma wpływ na życie i relacje
małżeńskie, rodzinne, zborowe,
sąsiedzkie. Oddziałowuje na relacje
z naszymi podwładnymi, bądź prze-
łożonymi, naznacza piętnem relacje
z przyjaciółmi i znajomymi. Wielu
chrześcijan zatruło sobie życie tą
skrytą, piekącą nienawiścią. Staje
się to poważnym zagrożeniem
wiecznego zbawienia dla człowieka
żyjącego w takiej nienawiści i złości.
Apostoł Jan przestrzega: Każdy kto
nienawidzi brata swego, jest zabójcą,
a wiecie, że żaden zabójca nie ma
w sobie żywota wiecznego (1J 3, 15).
Autor listu do Hebrajczyków po-
wiada: Bacząc żeby nikt nie pozostał
z dala od łaski Bożej, żeby jakiś
gorzki korzeń, rosnący w górę nie
wyrządził szkody i żeby przezeń nie
pokalało się wielu (Hebr 12, 15). Żal
pielęgnowany przez dłuższy czas
przeradza się w gorycz, a ta podob-
na jest do wspomnianego powyżej
korzenia, który potrafi wyrządzić
poważne szkody. Ze zdumieniem
przyglądałem się kiedyś betonowemu
cokołowi ogrodzenia naszej lokalnej
szkoły, rozwalonemu przez rosnące
korzenie pobliskiego kasztanowca.
Siła niszczycielska tego korzenia
była ogromna. Nie należy zwlekać
i zrzucać wszystkiego na karb zba-
wiennego działania czasu, ale nie-
zwłocznie próbować porządkować
wszystkie relacje, gdyż możemy do-
znać bolesnego rozczarowania. Nie
leczone zakażenie w szybkim cza-
sie doprowadza do zatrucia całego
organizmu i grozi śmiercią. Jeżeli
nawet przeciwnik nie przyznał się
do winy i nie przeprosił, ani też nie
43862316.005.png 43862316.006.png
Droga Prawda Życie
podejmuje żadnej inicjatywy w tym
kierunku, nie jesteśmy przecież
zwolnieni od przykazania miłości
zawierającego przebaczenie i znosze-
nie wszystkiego (patrz 1Kor 13, 7). Jest
tylko jedna droga wiodąca do nieba
– droga wąska, po której idący, trosz-
cząc się o swoją i bliźniego wieczność
– gotowy jest wybaczać.
Mogą zdarzyć się przypadki
nieświadomego, niezamierzonego
skrzywdzenia, kiedy winowajca
może nawet nie wiedzieć o naszym
bólu. Trudno więc oczekiwać na jego
przeprosiny. On w swoim sumie-
niu może być spokojny, a my się
męczymy podwójnie: z powodu wy-
rządzonej nam krzywdy i nieprzeba-
czenia.
Bezwzględnym obowiązkiem
krzywdziciela jest naprawić szkody
i przeprosić poszkodowanego, taka
jest Boża wola (patrz Mt 5, 22-26).
Jednak niewłaściwa postawa i nie-
dojrzałe zachowanie naszych wi-
nowajców nie może usprawiedliwić
naszego nieprzejednanego stanowi-
ska. Powinniśmy być zawsze gotow
i wybaczać bez warunków wstęp-
nych, a tym bardziej, kiedy ktoś nas
przeprasza. Na pytanie Piotra ile
razy może wybaczyć bratu grzeszą-
cemu przeciwko niemu Pan Jezus
odpowiedział: Nie powiadam ci do
siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu
siedmiu razy (Mt 18, 22). Następnie
ostrzega, że tych, którzy nie wybaczą
czeka Boży gniew: I rozgniewał się
pan jego…Tak i Ojciec mój niebieski
uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści
z serca swego bratu swemu (Mt 18,
34-35). Nie możemy kolekcjonować
urazów, gdyż ciężar takiej „ozdoby”
naszego życia ściągnie nas do piekła.
Przebaczając nie możemy już
nigdy później tego wypominać, co
staje się nieodpartą pokusą w niektó-
rych sytuacjach. Tak robi oskarżyciel
dusz naszych – szatan. Naśladujmy
Boga, który wybaczonych grze-
chów nigdy wypominać nie będzie
(Mi 7, 18-19).
Kto będzie korzystał z Bożej
rady – cudownego lekarstwa zwa-
nego przebaczeniem, ten nie tylko
zdobędzie serce bliźniego, lecz sam
wzrośnie duchowo, odniósłszy zwy-
cięstwo nad samym sobą. Tylko zwy-
cięzca otrzyma wspaniałą nagrodę:
Zwycięzca zostanie przyobleczony
w szaty białe, i nie wymażę imienia
jego z księgi żywota, i wyznam imię
jego przed moim Ojcem i przed jego
aniołami. Kto ma uszy, niechaj
słucha, co Duch mówi do zborów
(Ap 3, 5-6).
Co począć, gdy jesteś z kimś w konlikcie?
j Ames P ittmAn
Przyznajmy, że gdzie są już co naj-
mniej dwie osoby, to tam konlikty są
nieuniknione. Ktoś na kogoś się ob-
raził, kogoś poniosło... Różnica zdań,
poglądów doprowadza do ożywio-
nych dyskusji a nierzadko sporów.
Wcześniej ktoś przez kogoś był uwiel-
biany a później nie może nawet patrzeć
na niego. Często znajomość i przyjaźń
nie wytrzymują pierwszego takiego
doświadczenia.
Czy u Ciebie też tak bywa? Jeżeli
tak, to modlimy się, aby ten artykuł,
który napisał James Pittman, pomógł
Ci odnaleźć potrzebne odpowiedzi na
Twoje problemy.
lub liście twojego drzewa spadające na
ziemię sąsiada. Zaczynają „szczekać”
sąsiedzi, przyjaciel na przyjaciela.
Kłótnie rozprzestrzeniają się, jak
epidemie i są dla nas znacznie strasz-
niejsze, niż grypa, rak lub miażdżyca
tętnic.
W takich przypadkach podobnie
jak, podczas choroby, pojawiają się
symptomy ostrzegające nas, że zaczy-
na się dziać coś złego, że coś nie funk-
cjonuje już prawidłowo. Na pewno
z własnego doświadczenia są ci znane
takie symptomy.
Ludzie unikają jeden drugiego .
Po rozmowie bez wyjaśnienia, przy-
jaciel zaczyna stronić od przyjaciela.
Przedtem im było tak dobrze razem,
a teraz wolą się trzymać z daleka jeden
od drugiego. „Ludzkość – to ja lubię,
a ludzi wprost znieść nie mogę!” (wy-
powiedź pewnego człowieka).
Ludzie popadają w rozdrażnie-
nia : „Co ty powiedziałeś?”; „Zostaw
mnie w spokoju!”; „Mnie z jej powodu
źle się robi!”; „Nie leź, gdzie ciebie nie
proszą!”; „No i co?”; „Jeśli raz powie-
działem ‘nie’, to znaczy ‘nie’!”; „Mnie
wystarczy!”; „Dość jechania po mnie!;
„Zamknij się”. Znajome słowa! Oczy-
wiście, znajome. Wszyscy coś takiego
słyszymy. I trzeba się przyznać, że cza-
sami sami je wypowiadamy.
Ludzie uciekają w milczenie . Jest
to częsta reakcja w odpowiedzi za wy-
rządzoną krzywdę – „odejście w sferę
milczenia”. Po prostu nie chcemy pro-
wadzić żadnych rozmów z tym, który
nam krzywdę wyrządził. W ten sposób
przekazujemy przeciwnikowi sygnał,
oznaczający: „Nie chcę z tobą mieć nic
wspólnego, więc zostaw mnie w spo-
koju”. Dla jednych jest to metoda na
zabezpieczenie się od możliwego bólu
w przyszłości. Ten, który milczy, ma
nadzieję, że w ten sposób nie krzywdzi
drugiej osoby. Dla innych milczenie
jest formą uderzenia w akcie zemsty
wobec tego, który skrzywdził.
Ludzie poszukują sojuszników .
Bardzo szkoda, że niektórzy po kłótni
zachowują się dokładnie tak jak pań-
stwo, które wypowiada wojnę inne-
mu państwu. Od razu rozpoczynają
poszukiwania sojuszników, przedsta-
wiając im wyłącznie własny punkt wi-
dzenia. Taka jednostronna informacja
jest bronią burzącą o wielkiej mocy.
Jeżeli człowiek tak się zachowuje, to
świadczy o jego wyraźnej słabości
i braku wiary we własne siły. Można
wnioskować, iż człowiek ten nie po-
Symptomy
Jeżeli nie mieszkasz na bezludnej
wyspie, to na pewno znasz uczucie
gniewu, żalu i bólu wynikających
z powstałych konliktów. Pokłócić się
mogą nawet najlepsi przyjaciele. Nie
wszystko i nie zawsze idzie tak gładko
w życiu rodzinnym. Czasami ciche
i przytulne miejsca zamieniają się
w najprawdziwsze pola bitwy. Z powo-
du niezgody, rozpadają się kościoły,
rodziny. Czasami powodem pojawia-
jących się konliktów jest pomówie-
nie, innym razem szczekający pies
43862316.001.png
Droga Prawda Życie
siada nadziei na osobiste rozwiązanie
zaistniałego problemu.
Ludzie uciekają się do duchowego
terroryzmu . Terroryzm pomówień
i osądów podobnie jak terroryzm po-
lityczny działa podstępnie nie ostrze-
gając o ataku. Unikając otwartej walki
i wykonując uderzenia w podstępny
sposób, kaleczymy nie tylko naszych
przeciwników, lecz również szkodzi-
my osobom postronnym, nie zaanga-
żowanym w nasz konlikt. Narzędziem
takiego ataku są gniewne poglądy, złe
słowa a czasami nawet obelgi i zniewa-
gi. Taki „terrorysta” użyje wszelkich
sposobów by osiągnąć swój cel, ponie-
waż nie zależy mu na czyjejś reputacji
czy zdrowiu.
Pojawienie się takich symptomów,
może wskazywać na zaistnienie kon-
liktu i powinno zdopingować do do-
kładnego zrewidowania swoich relacji.
Takiego sygnału nie wolno lekceważyć
i należy rozpocząć działania napraw-
cze.
postępuje dokładnie tak samo. Jednak,
jeżeli problem ignorujemy, to będzie
on rozrastać się, jak rak, niszcząc na
swojej drodze wszystko i wszystkich.
Rzucamy się do ataku. Bardzo
pospolity nasz błąd: rzucać się nie na
problem, a na człowieka. Często przy
tym zapominamy, z jakiego powodu
rozpalił się konlikt i zaczynamy pole-
wać przeciwnika ogniem wielkokali-
browej krytyki, a za zwartą ścianą tego
ognia, istoty konliktu rozpatrzyć już
po prostu nie można.
Manipulujemy. Czasami je-
steśmy zainteresowani przede wszyst-
kim swoim wygodnictwem. Może
nam się wydawać, że znamy odpowie-
dzi na wszystkie pytania i będziemy
narzucać innym osobom nasz punkt
widzenia. W istocie, takie podejście
jest niczym innym, jak delikatnym
przejawem pychy i egoizmu.
Wciągamy do konliktu nie-
powołane osoby. Możemy niepotrzeb-
nie wciągać do swego konliktu kogoś
spośród ludzi, których bardziej intere-
suje chęć plotkowania, niż prawdziwa
pomoc w osiągnięciu pokoju i zgody
(por. Prz 16, 28).
Nie umiemy słuchać. Na-
stawieni jesteśmy na mówienie i nie
lubimy słuchać innych ludzi, jakby
lekceważąc ich zdanie i wewnętrzne
przeżycia. Czy chcemy wysłuchać
człowieka i dążymy do tego, aby go
zrozumieć?.
Nie rozwiązujemy problemów
we właściwym czasie. Można mieć
dobre zamiary, podawać dobre rady,
używać właściwe słowa, lecz pożytku
nie będzie żadnego, jeśli nie uczyni-
my tego we właściwym czasie: Jakże
dobre jest słowo we właściwym czasie!
(Prz 15, 23).
Staramy się „zatuszować”
sprawę. „Tak o tym nie myślcie!”; „Kto
dawne wspomina...”, itp.. Tak można
mówić wtedy, gdy problem rzeczy-
wiście został rozwiązany, gdy pokój
prawdziwie został odbudowany. Lecz
to nie będzie miało żadnego sensu, je-
żeli pokoju nie ma. Złamanej nogi nie
wyleczysz plastrem. Jeśli ktoś kogoś
zranił w samo serce, to takim słowem
trudno jest to wyleczyć i relacje upo-
rządkować.
Spisujemy na straty. Czasami
ludzie skreślają innych ze swego „po-
rządku dziennego”, nawet z powodu
ich małych błędów. Wydaje się, że
łatwiej problem przeznaczyć do „utyli-
zacji” niż się nim zajmować. Niektórzy
ludzie są przekonani, że najlepszą w ta-
kim przypadku jest decyzja o zerwaniu
wszelkich kontaktów z problemowym
człowiekiem.
Podchodzenie do problemów z nie-
właściwej strony i w niewłaściwy spo-
sób powoduje tylko ich pogłębianie.
Wszystkie problemy można rozwiązać
tylko wtedy, gdy zastosujemy się do
pouczeń Pana Boga.
Prawidłowe podejście
Wyobraź sobie na chwilę, że je-
steś żołnierzem i otrzymałeś rozkaz
zdobycia szturmem wrogą twierdzę.
Powoli zbliżasz się do swego celu i oto
przed tobą stoi w całej okazałości wa-
rownia. Widok, który budzi ogromną
bojaźń. Miasto otoczone okazałymi
murami, a na nich przed tobą stoją
po zęby uzbrojeni obrońcy warowni.
Masywna metalowa brama wydaje się
być nie do sforsowania. Drżą twoje
kolana, a ty nie wiesz, co w tej sytuacji
czynić.
To tylko ilustracja duchowej rze-
czywistości, ponieważ w Biblii czy-
tamy, że utrzymywanie relacji
z pokrzywdzonym przez siebie czło-
wiekiem – to tak samo, jak próbować
zdobyć warownię, umocnione miasto.
Złość i gniew – według Biblii – jest
tak samo trudno pokonać, jak bramę
warowni. Brat oszukany mocniejszy
stawia opór niż warowny gród, a jego
upór jest jak zasuwy pałacu (Prz 18,
19).
Tak problemu nie rozwiążesz
Gdy oparzysz się pokrzywą, wtedy
nawet białe światło staje się niemiłe.
Nie dość tego, że skóra pali nie do wy-
trzymania, to jeszcze chce się bardzo
ją podrapać. Ale, jeśli poddać się po-
kusie, to lżej od tego wcale nie będzie,
bo wprowadzamy w ten sposób jad
w skórę, a przez to pogłębiamy swoje
cierpienia. Trzeba postąpić zupełnie
inaczej – posmarować chore miejsce
specjalnym kremem i w żadnym przy-
padku nie czynić tego, czego domaga
się skóra oparzona pokrzywą.
Białe światło może się stać niemi-
łe też wtedy, gdy oparzyłeś się czło-
wiekiem. Lecz tu, jak i w przypadku
z pokrzywą, twoja naturalna reakcja
może wszystkim wyrządzić szkodę.
Często problemy nas męczą, bo nie
chcemy lub nie potraimy właściwie je
rozwiązywać. Przypatrzmy się najczę-
ściej popełnianym błędom w postawie
i działaniu.
Nic nie robimy z problema-
mi chowając je często „pod dywan”.
Największy ptak na ziemi – struś,
w związku ze zbliżającym się niebez-
pieczeństwem reaguje absurdalnie:
chowa głowę w piasek. Takie zacho-
wanie nie nazwiesz mądrym. Nieste-
ty, wiele osób ze swoimi konliktami
Odbudowanie relacji z osobą, z któ-
rą zostały one poważnie nadwyrężone,
jest bardzo trudne, ale zawsze możli-
we. Tu po prostu trzeba dokładnie wie-
dzieć, jakich użyć sposobów, by zdobyć
43862316.002.png
Droga Prawda Życie
taką warownię. Sam Pan Bóg podaje
nam w swoim Słowie (Biblii) plan
i sposób zdobycia takich warowni.
Patrząc na Pana Jezusa Chrystu-
sa widzimy, co przedsięwziął Bóg,
aby odbudować więź pomiędzy Sobą
a ludźmi, naruszoną przecież nie z Jego
winy. Popatrzmy, co uczynił Bóg
w Chrystusie Jezusie, by świat z sobą
pojednać i pokój ludziom darować.
Apostoł Paweł napisał: Pan Bóg
w Chrystusie świat z Sobą pojednał
(2Kor 5, 19).
Jakie Bóg przedsięwziął kroki, aby
nas znowu z Sobą pojednać? W Biblii
dana jest taka odpowiedź: On umi-
łował, On wyparł się Samego Siebie,
uniżył Samego Siebie, On cierpiał,
On oiarował się, On przebaczył.
On umiłował . W tym objawiła
się miłość Pana Boga do nas, iż Syna
Swego Jednorodzonego posłał Pan Bóg
na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym
polega miłość, że nie myśmy umiłowali
Pana Boga, lecz że ON nas umiłował
i posłał Syna Swego jako ubłaganie za
grzechy nasze (1J 4, 9-10). Aby między
nami został ustanowiony pokój, Pan
Bóg przejął inicjatywę. Nie czekał,
kiedy my pierwsi wyjdziemy ku
Niemu, choć to my byliśmy stroną
winną, lecz Pan w swojej miłości uczy-
nił pierwszy krok, posyłając do nas
Syna Swego. Chrystus umarł za nas,
kiedy jeszcze byliśmy grzesznikami
(Rz 5, 8).
Pan Jezus uniżył się. Wyparł się
Samego Siebie, przyjął postać sługi i stał
się podobny ludziom; a okazawszy się
z postawy człowiekiem, uniżył Samego
Siebie i był posłuszny aż do śmierci,
i to do śmierci krzyżowej (Flp 2, 7-8).
Jaka ważna prawda! Pan Jezus uniżył
się, Syn Boży stał się człowiekiem.
Rezygnując ze Swoich praw i swojej
chwały nasz Zbawiciel zadbał o nasze
potrzeby. Ten porażający akt uniżenia
był konieczny w tym celu, aby stosun-
ki pomiędzy nami i Bogiem mogły być
odnowione.
Pan Jezus ucierpiał. Chrystus raz
za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za
niesprawiedliwych, aby was przywieść
do Boga, w ciele wprawdzie poniósł
śmierć, lecz w duchu został przywróco-
ny życiu (1P 3, 18). Grzech postawił ścia-
nę pomiędzy nami a Panem Bogiem
i tylko za cenę strasznej oiary krzyżo-
wej tę ścianę można było zburzyć. Pan
Bóg posyłając Swojego Syna na śmierć,
tę cenę zapłacił za nas.
To było ogromne poświęcenie!
Pan Bóg postanowił posłać na cier-
pienia i śmierć Swojego Syna, abyśmy
mogli żyć.
Pan Bóg zaproponował . I przy-
szedłszy, zwiastował pokój wam, któ-
rzyście daleko, i pokój tym, którzy są
blisko. Albowiem przez niego mamy
dostęp do Ojca, jedni i drudzy w jednym
Duchu (Ef 2, 17-18). W Chrystusie Pan
Bóg uczynił jeszcze jeden krok. Posłał
wieść do Żydów i do pogan. Istota tej
wieści polega na tym, że przez oiarę
Swojego Syna proponuje ludziom po-
kój, daje możliwość przyjścia do Niego
i uznania, że rzeczywiście jesteśmy
odłączeni od Pana Boga, aby przez
przyznanie się rozwiązać problem
i przyjąć od Pana Boga zapropono-
wane pojednanie. Droga do Pana Boga
jest otwarta.
Pan Bóg przebaczył. W Chrystusie
mamy odkupienie przez krew Jego, od-
puszczenie grzechów, według bogactwa
łaski Jego (Ef 1, 7). Chociaż powstajemy
przeciwko Panu Bogu, Pan Bóg oka-
zuje nam miłosierdzie. Zasługujemy
na karę, lecz Pan pragnie objawić nam
miłość. Pan Bóg nie jest mściwy. On
szczerze chce przebaczyć nam w Swoim
Synu. Ludziom trudno zrozumieć taki
stosunek, dlatego że przyzwyczaili się
żyć inaczej, w stylu „oko za oko” i „ząb
za ząb”. Panu Bogu nie są potrzebne
nasze „oczy” i „zęby”. Pan chce, aby-
śmy zbliżyli się do Niego i jednocześnie
ku sobie jako bliźni. Wystarczy podjąć
decyzję i przyjść z ufnością do Pana
a ON nas z radością przyjmie i prze-
baczy nam wszystkie nasze grzechy.
A jeżeli Chrystus umarł za nas na krzy-
żu, to możemy być w pełni przekonani,
że Pan Bóg tym, którzy skorzystają
z Jego łaski już nigdy więcej nie będzie
wypominał wyznanych grzechów.
Czyż nie należy Go uwielbiać za tą
wspaniałą miłość wyrażoną ku nam
przez to, że nam wybaczył?
Pan Bóg pokazał nam, co trzeba
uczynić, aby naprawić nasze wzajem-
ne relacje. Według Jego przykładu po-
winniśmy burzyć mury nieprzyjaźni
i wrogości pomiędzy sobą.
Cdn.
Troje przeciw dwojgu,
czyli pięć osób i trzy konlikty
Odtąd bowiem pięciu w jednym
domu będzie poróżnionych; trzej
z dwoma, a dwaj z trzema. Będą
poróżnieni ociec z synem, a syn z oj-
cem, matka z córką, a córka z matką,
teściowa ze swą synową, a synowa
z teściową (Łk 12, 52-53; por. Mt 10,
35-36 i Mich 7, 6).
Przytoczony werset tytułowy,
a zwłaszcza jego kontekst, zawiera
zdumiewającą naukę Jezusa, trudną
do pogodzenia z ogólnym charak-
terem Jego poselstwa i misji. Wypo-
wiedź ta poprzedzona jest bowiem
stwierdzeniem, że nie przyszedł
On, by dawać ziemi pokój, ale miecz
i rozerwanie, że przyszedł, aby rzucić
na ziemię ogień, którego rozpalenia
bardzo pragnął (por. Łk 12, 49). Gdyby
Jezus tylko zapowiadał, że taki stan
podziału i konf liktu zapanuje po Jego
śmierci, to nie byłoby w tym może nic
szczególnie zaskakującego. Schyłko-
wy okres prawie każdej cywilizacji,
która umiera naturalną śmiercią „ze
starości”, cechuje się konf liktami,
podziałami społecznymi, zanikiem
naturalnych autorytetów i upadkiem
norm moralnych. Tak było w Izra-
elu przed niewolą babilońską, tak
było w Rzymie przed zburzeniem go
w V wieku po Chrystusie, tak było
w Polsce przed rozbiorami. Pro-
rok Micheasz działający w Judei
w czasach poprzedzających upadek
Północnego Królestwa Izraela tak
43862316.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin