ANDRZEJ DWOJGA IMION STANIS�AW PRZEPIE�DZIECKI HERBU PCH�A RUDA W B��KITNYM POLU SZKO�A �YCIA TOM I Pracuj� w firmie kt�ra, polskimi metodami matematycznymi, w oparciu o technik� komputerow� analizuje preferencje polskiego rynku lektorskiego i w oparciu o ten ogromny materia� informatyczny zgromadzony w Tokyo, analizuje teksty beletrystyczne zg�oszone do druku. Postanowi�em zrobi� przeciwnie: napisa� tekst spe�niaj�cy w stopniu maksymalnym wymogi polskich czytelnik�w. Co z tego wynik�o wida� poni�ej. Autor i jego PC Od Autora Czas p�ynie. Czasu up�ywanie to dla nas ludzi przede wszystkim odchodzenie tych, kt�rzy ju� do ko�ca odbyli sw� podr� przez �ycie. Cz�owiek to nie komputer, kt�ry opr�cz pami�ci ulotnej ma pami�� trwa��. Wystarczy sze�ciominutowe wy��czenie dop�ywu tlenu do naszego m�zgu aby zniszczy� bezpowrotnie jego zasoby. Patrz�c w rozgwie�d�ony firmament widzimy go takim jakim by� przed milionami lat, ale nie mo�emy zobaczy� jego tera�niejszo�ci. Czas p�ynie. Czasu up�ywanie to tak�e zmiany w spo�ecze�stwie. Ka�dy z nas rozpoczynaj�c sw� podr� przez �ycie wpada jak kropla deszczu do ju� istniej�cej i p�yn�cej z du�� pr�dko�ci� rzeki czasu. Nasza tera�niejszo��, to tylko moment oddzielaj�cy przesz�o�� od przysz�o�ci. Gdyby�my mogli spojrze� w nasz� ludzk� przesz�o�� tak �atwo jak w przesz�o�� gwiazd, to okaza�oby si�, �e wiele zdarze� i uk�ad�w na przestrzeni sze�ciu tysi�cy lat ludzkiej cywilizacji wielokrotnie si� powtarza�o. Dysponuj�c t� wiedz� mogliby�my sensownie kreowa� swoj� w�asn� przysz�o��, unikaj�c wielu niepowodze�. Niestety ta wiedza o rzeczywistym, indywidualnym �yciu cz�owieka i o zasadach sensownego dzia�ania zawarta jest w bardzo m�drych dysertacjach naukowych, kt�re le�� na zakurzonych p�kach bibliotek i nikt ich nie czyta. Autorzy tekst�w popularnych unikaj� tak prozaicznych temat�w jak te proste zasady, przes�dzaj�ce o skutecznej realizacji naszych zamierze�. Postanowi�em wi�c opowiedzie� histori� prawdziw�, opisuj�c� zdarzenia rzeczywiste, kt�rych analiza mo�e si� przyda� moim Rodakom w obecnych tak trudnych czasach. Poniewa� wielu bohater�w tej opowie�ci to ludzie jeszcze �yj�cy, wi�c aby nie obarcza� ich k�opotami a prokurator�w robot�, wszystkie dane personalne, finansowe i topograficzne zosta�y zast�pione fikcyjnymi. Rozdzia� I � Bojda Nasz bohater Sta� Tar�owski urodzi� si� w 1921 roku, a poniewa� wed�ug Leibniza, tw�rcy katolickiego optymizmu, ka�de zdarzenie zawiera w sobie zamys� bo�y, a ka�dy skutek swoj� przyczyn�, wi�c i narodziny naszego ch�opca musia�y by� spowodowane wa�kimi przyczynami. By wyja�ni� je cofniemy si� o kilkadziesi�t lat, wi�c a� o trzy pokolenia. Dziadek Stasia, po kt�rym odziedziczy� on imi�, pochodzi� ze zubo�a�ej szlachty. Mieszka� we Lwowie, przy ulicy Ulman�w 6 i pe�ni� zaszczytn� funkcj� urz�dnika ziemskiego. W tamtych dawnych czasach nie by�o naukowych metod planowania rodziny, w wyniku czego g�owa rodu dorobi�a si� w pocie czo�a sze�ciorga dzieci. Trzecim z kolei dzieckiem by� Boles�aw, przysz�y ojciec naszego bohatera. On to w dzieci�stwie nie potrafi� wypowiedzie� swojego imienia. M�wi� �Bojda� i tak ju� zosta�o. Bolek w szkole powszechnej nie nale�a� bynajmniej do prymus�w. Program trzeciej klasy tak mu si� spodoba�, �e studiowa� go przez dwa kolejne lata. Po uko�czeniu pierwszego szczebla o�wiatowego poszed� w �lady starszego brata Kazimierza i zosta� oddany do Kolegium Jezuickiego w �ydaczowie. Ojcowie Jezuici stosowali specyficzne metody stymulowania ch�opc�w do nauki i szafowali nimi szczodrze zar�wno w czasie lekcji, jak i podczas co sobotnich rozlicze�. Dzi�ki temu Bolek przechodzi� z klasy do klasy. W�a�nie widzimy go, jak w pierwszy dzie� wakacji 1914 roku wraca razem ze swoim bratem poci�giem z �ydaczowa do Lwowa. Pojazd sunie przez pi�kn� Glicj�. Ziemia tu jest marna a wi�c p�l uprawnych nie wiele. Za to wok� wiele stromych wzg�rz pokrytych krzewami, jar�w, przepastnych w�woz�w i rw�cych strumieni. Archeologiczne �wiadectwa zasiedlenia tej krainy pochodz� sprzed 2500 lat. Skolonizowana zosta�a za panowania Kazimierza Wielkiego, ale jeszcze przed narodzinami Chrystusa ci�gn�y t�dy barwne karawany kupieckie. Tym szlakiem przechodzi�y wyprawy Celt�w z zachodu i Scyt�w ze wschodu. W 981 roku tereny te zaj�� W�odzimierz I, a po nim przej�� je Boles�aw Chrobry. Co intryguj�ce, w XIII wieku ci�gn�y przez Galicj� traktami handlowymi hordy tatarskie. W stromych zboczach jest wiele wej�� do podziemnych tuneli. Legenda g�osi, i� t�dy uciekali Rusini przed Tatarami. Ale jest to tylko legenda, Tatarzy bowiem nie posiadali piechoty, a konnica nie mog�a dzia�a� w tak g�rskim i lesistym terenie. Pierwsi osadnicy, kt�rych potomkowie przetrwali do dzi�, to ludzie z Wo�oszy, zamieszkuj�cy pierwotnie P�wysep Ba�ka�ski. Dlatego do czas�w obecnych prze- trwa�y elementy ba�ka�skiego zdobnictwa w galicyjsko-huculskim folklorze. Nieurodzajna gleba, w konsekwencji sprzyjaj�ca powstawaniu nieu�ytk�w oraz skaliste zbocza wzg�rz spowodowa�y, i� kraina ta by�a niezbyt ch�tnie zasiedlana, co nie znaczy wcale, �e jej dziki charakter nie wzbudza� po��dania i iskry zachwytu w oczach ludzi znaj�cych inne, �atwiejsze sposoby zarobkowania ni� praca na roli. Ch�opcy wracaj� po dziesi�ciomiesi�cznym pobycie u Ojc�w Jezuit�w. Na mijanych stacjach mn�stwo pi�knych kobiet. Tam u Jezuit�w jedyne kobiety, na kt�re mo�na by�o popatrze�, to �wi�te na obrazach w ko�ciele. W tej sytuacji ka�da dziewczyna mi�dzy si�dmym a siedemdziesi�tym rokiem �ycia jawi si� w ich �wiadomo�ci jako bajkowa kr�lewna. Wreszcie Lw�w. Jeszcze kr�tka jazda tramwajem, oczywi�cie bez biletu i ju� obaj biegn� ulic� Ulman�w. Wbiegaj� na podw�rze. W pobli�u studni c�rka s�siada g��boko pochylona przesiewa przez sito jak�� kasz�. - Cze�� Rachela! � krzyczy Kazik. Bolek postanawia bardziej przyja�nie powita� Rachel� i szczypie j� w wypi�ty ty�ek. - Bucy szajgec! � drze si� Rachela i wali Bolka sitem po g�owie. Pi�knie wyczyszczony, granatowy mundur ca�y obsypany jest plewami. - Meszygene freia! � rewan�uje si� Bolek. Ch�opcy wchodz� do mieszkania. W salonie znajduje si� mama. Zaczyna si� �ciskanie i ca�owanie. Schodami zbiegaj� dwie siostry. Wrzask jest coraz wi�kszy. Wszyscy m�wi� a nikt nie s�ucha. Nastr�j rado�ci udziela si� wszystkim zebranym. Nagle ha�as si� urywa. Do pokoju wkroczy� ojciec... - Dzie� dobry tatusiu! - Poka�cie cenzury. Ch�opcy wyci�gaj� z tornistr�w �wiadectwa. Pan Stanis�aw nak�ada na nos cwikier i powoli, dok�adnie zaczyna studiowa� podane mu dokumenty. Wreszcie, tym samym, surowym tonem m�wi: - Batiary jedne! Sta� was tylko na stopnie dostateczne?! Ju� ja z wami porozmawiam. Ton jest gro�ny, jednak wszyscy doskonale wiedz�, �e pan Stanis�aw jest w si�dmym niebie. Znowu obaj ch�opcy przeszli do nast�pnej klasy. Powraca ciep�a, rodzinna atmosfera. Ojciec sadowi si� za sto�em i m�wi: - Jutro jest niedziela, wi�c pojedziemy do Janowa odwiedzi� wujostwo. Jan�w to ma�a mie�cina o godzin� drogi kolej� od Lwowa. Le�y on nad cudownym stawem. Na jego brzegu wznosi si� g�ra zwana Kr�lewsk�. Tam w swoim czasie ucztowa� kr�l Jan Kazimierz. W Janowie mieszkaj� pa�stwo Krukowscy. Tar�owscy jad� kolej�. Lokomotywa sypie iskrami i rozwija niebagateln� szybko�� 40 kilometr�w na godzin�. Wreszcie upragniony Jan�w. Ca�a rodzina wysiada. Przed stacj� stoj� dwie bryczki. Tar�owscy �aduj� si� do nich i po niespe�na dziesi�ciu minutach witaj� si� z rodzin� Krukowskich w ich domu. Tadeusz Krukowski przez d�ugie lata pracowa� jako rz�dca w maj�tkach hrabiego �osia. Obecnie mieszka w Janowie i pe�ni funkcj� urz�dnika s�dowego. Z lud�mi z folwarku utrzymuje bliskie kontakty. Po zjedzeniu drugiego �niadania ca�e towarzystwo jedzie do maj�tku ziemskiego. Dla m�odych Tar�owskich, wychowanych w mie�cie, pobyt na wsi to przys�owiowy raj na ziemi. Ju� na miejscu zaproszono doros�ych do sali recepcyjnej. Jest to dawny poklasztorny reflektarz. Tu odbywaj� si� powa�ne rozmowy, g��wnie na tematy stricte polityczne. Domoro�li politycy za�arcie dyskutuj�, pal� cygara, rozmawiaj� z damami. Panie w swoim gronie rozwa�aj� sprawy przyziemne. W ten oto spos�b towarzystwo sp�dza czas w oczekiwaniu na niedzielny wyjazd do ko�cio�a na sum�. M�odzi Tar�owscy szalej� po ca�ym folwarku. W�a�nie wyci�gn�li z wozowni furk�. Jest to miniatura ch�opskiego wozu drabiniastego. Bolek wsiad� do pojazdu, a Kazik je�dzi po ca�y podw�rku. Po chwili nast�puje zmiana r�l i zabawa trwa dalej. W�a�nie podjechali pod ganek. Na nim czekaj� na wyjazd do ko�cio�a m�ode latoro�le Krukowskich. S� ubrane w pi�kne sukienki o pastelowych kolorach, kt�re zosta�y uszyte z kretonu we Lwowie. - Siadajcie dziewczyny na furk�, to was przewieziemy! � krzyczy Bolek. - Nie mo�emy siada�, bo pobrudzimy nasze pi�kne sukienki � odpowiada Hania, najstarsza z nich. - Nie musicie siada� � t�umaczy Bolek. Przykucniecie na furce i b�dziecie r�koma trzyma�y si� drabinek. Hania i �rednia Jadzia decyduj� si� na t� przeja�d�k�. Wskakuj� na w�z. Ch�opcy staj� przy dyszlu. W�a�nie co� Bolkowi wpad�o do oka, wi�c mrugn��. Kazik tylko u�miechn�� si� pod nosem. Ruszyli naprz�d. Najpierw powolutku, ostro�nie, p�niej troszk� pr�dzej. Objechali ca�e podw�rze. Dotarli do stajni i obory. Tam, na ko�cu, na w�skim przej�ciu, mi�dzy drzwiami obory a do�em, gdzie zbiera�y si� produkty przemiany materii poczciwych producentek mleka, furka wykona�a ostry wira� i obie dziewczyny ju� si� k�pi� po pas w gnojowicy. Po tym zdarzeniu starszy Kazik poczu� wielk� ochot� zwiedzenia okolicznych p�l i las�w, a Bolek zosta� na miejscu. W dziesi�� minut p�niej pan Stanis�aw Tar�owski dowiedzia� si� o haniebnych wyczynach syn�w i powiedzia� do ...
GAMER-X-2015