5216.txt

(16 KB) Pobierz
KRZYSZTOF MALINOWSKI

WAKACJE PA�STWA ATKINS

Karol Emanuel Atkins siad� w�a�nie przed telewizorem, by obejrze� swoj� 
codzienn� porcj� strzelaniny i gwa�tu na ma�ym ekranie. kiedy z kuchni wyjrza�a 
�ona. 
- Karolu! - j�kn�a zbola�ym tonem. kt�ry wyra�a� zarazem rezygnacj�, 
zniecierpliwienie i �wiadomo�� faktu. �e m�� za pierwszym razem nie zareaguje na 
jej wezwanie. - Karolu ! Czy mog�abym ci na chwil� przeszkodzi� ! 
- Uhm... - odpar� rzeczowo Karol Emanuel Atkins, nie odrywaj�c wzroku od 
telewizora. Wymiana ognia pomi�dzy dwoma przedstawicielami na �mier� walcz�cych 
ze sob� obcoplanetarnych cywilizacji skutecznie zag�uszy�a s�owa pani Atkins. 
Czy m�g�by� sobie na chwil� przeszkodzi�! - rykn�a �ona pana Karola, sprawnie 
zarazem wy��czaj�c foni� telewizora. 
- Tak - odrzek� z determinacj� Atkins. - M�g�bym... 
- Chcia�am si� dowiedzie�, czy zdecydowa�e� ju� co� w zwi�zku z naszym urlopem. 
Mogliby�my si� w tym roku spokojnie gdzie� wybra� sami. Anna wyje�d�a z ca�� 
klas� na koloni� w pier�cienie Saturna... 
- Nie... To znaczy, nie wiem - Atkins by� zupe�nie zbity z tropu. - Czy nie 
mog�aby� tego od�o�y� na p�niej? Chcia�em... 
- Znajoma opowiada�a mi dzisiaj - pani Kornelia nie zwraca�a najmniejszej uwagi 
na zrozpaczony wyraz twarzy m�a - �e sp�dzi�a cudowny miesi�c w jakim� nowo 
otwartym uzdrowisku na Wenus. Tam jest podobno wspania�a atmosfera. I kr�tko si� 
leci, odloty s� podobno co godzin�, a w sezonie co dwadzie�cia minut. Mas� mi 
naopowiada�a... i wyobra� sobie, schud�a o ca�e sze�� kilo! 
- Jej m�� pewnie te� - mrukn�� Atkins. Potem g�o�niej dorzuci�: - Ja si� w tym 
roku nie ruszam z Ziemi... 
- Ale�, Karolku! Nie zamier�asz chyba przesiedzie� ca�ych wczas�w przed 
telewizorem! I to akurat wtedy, kiedy Anna... 
- Nie przed telewizorem, lecz na Ziemi! - Nieoczekiwanie w pana Atkinsa wst�pi� 
lew. Zdecydowanie podni�s� si� z fotela i ostentacyjnym gestem w��czy� na powr�t 
d�wi�k telewizora. Film dobiega� ko�ca. Negatywny bohater odcinka serialu, 
dziewi�cionogo-r�ki mieszkaniec planety Hekatoon, wi� si� w �miertelnych 
konwulsjach, brocz�c fioletow� krwi�. 
Karol Emanuel Atkins pokiwa� z aprobat� g�ow� i siad� w fotelu. Potem od 
niechcenia. nie odwracaj�c g�owy, powiedzia�: 
- poza tym w po�owie przysz�ego miesi�ca ma by� mecz o puchar �wiata robot�w 
serii "K" z ..�elaznymi Ch�opcami Smitha". l ja to musz� widzie�! A na Wenus s� 
fatalne warunki odbioru. Zreszt� znudzi�y mi si� ju� te planecid�a! Rok w rok 
w��czymy si� albo w�r�d pomara�czowej trawki, albo po granatowych morzach... Ile 
wreszcie mo�na? Ju� zapomnia�em jak wygl�da zielony kolor! 
Pani Atkins wiedzia�a ju�. �e nic nie wsk�ra. 
- Prosz� wi�c wybieraj sam - odezwa�a si� ura�onym tonem. - Tyle razy ci� u to 
prosi�am. 
- W porz�dku - powiedzia� sztucznie uniesionym g�osem Atkins. - Sp�dzimy wczasy 
na Ziemi! Ostatecznie teraz jest ju� mniejszy t�ok, towarzystwa turystyczne 
wr�cz bij� si� o ka�dego klienta. Pomy�l sama, kiedy byli�my ostatni raz w 
Afryce? Albo w Nepalu? 
- Och. Karolu. zastanowi�by� si� przez chwil�! Wiesz przecie�. �e nasz 
rakietoplan ju� ledwie si� rusza! A chyba nie zamierzasz si� wybiera� 
poduszkowcem? Zw�aszcza �e obieca�am go ju� Annie, na wycieczk�. 
- A po co nam to? Za�atwimy wszystko przez jakie� biuro. 
Atkins przerwa� bowiem w�a�nie rozpocz�� si� dziennik telewizyjny. Ulizany 
spiker u�miechn�� si� szeroko do kamery i powiedzia�: 
..Dobry wiecz�r pa�stwu! Nasz� wieczorn� edycj� dziennika telewizyjnego 
zaczynamy od tematu najbardziej aktualnego - urlop�w. Mamy dzi� czwartek, 
dwudziesty �smy czerwca dwa tysi�ce czternastego roku - tak wi�c sezon urlopowy 
uwa�a� mo�emy za rozpocz�ty! - Spiker zn�w pokaza� bia�e z�by w u�miechu. - Z 
pewno�ci� wielu spo�r�d pa�stwa zainteresuje gar�� informacji turystycznych 
przydatnych przy podejmowaniu decyzji o miejscu i charakterze wypoczynku... 
Przedwyjazdowa gor�czka ogarn�a ju� wi�kszo�� mieszka�c�w wielkich metropolii i 
osad satelitarnych. Towarzystwa i agencje turystyczne prze�cigaj� si� w 
atrakcyjnych propozycjach sp�dzenia wolnego czasu. Mi�dzy innymi towarzystwo 
�Milford Company� proponuje swoim klientom ultraszybk� transferi� z 
dematerializacj� w najodleglejszych zak�tkach Uk�adu S�onecznego. Biuro 
Turystyczne Yverta natomiast organizuje serie zbiorowych wycieczek dla amator�w 
tradycyjnej turystyki rakietowej. B�dzie to wycieczka gwiazdolotowa szlakiem 
pionierskiej wyprawy Ludomira Placka sprzed pi�tnastu lat, s�ynnej ekspedycji 
statku kosmicznego �Trchal� do najbli�szego nam uk�adu planetarnego gwiazdy Wolf 
359. Mimo i� wyprawa odb�dzie si� na konwencjonalnym statku nad�wietlnym i 
b�dzie trwa� a� tydzie�, pod adresem biura nap�yn�o ju� z g�r� dwa tysi�ce 
zg�osze�! R�wnie niekonwencjonaln� metod� podr�y proponuje..." 
Pan Atkins warkn�� co� pod nosem i wy��czy� telewizor. Potem wsadzi� r�ce do 
kieszeni i przemaszerowa� przez pok�j, zatrzymuj�c si� przy oknie. 
- Ju� nie mam zdrowia do s�uchania o tych zbiorowych wycieczkach, transferiach, 
dematerializacjach. ultrakreacjach. Nied�ugo zaczn� nas przesy�a� w kopertach i 
przybija� stempelki, �eby si� dziadek nie pomyli� z wnuczkiem. 
- Pi�knie - odezwa�a si� s�odkim g�osem pani Kornelia. Co wi�c proponujesz? 
Zosta�y nam tylko dwa dni czasu. 
- A mo�e by tak... do Konga? - zapyta� Atkins cichutko. - Tak... Po prostu? Nie 
byli�my tam nigdy, zawsze by� taki �cisk. No, i taniej by wypad�o! 
Pani Atkins pokiwa�a z politowaniem g�ow�. 
- Do Konga? Przez biuro turystyczne? A jakie biuro za�atwia dzi� takie rzeczy'' 
Jakby� si� wczoraj narodzi�. Karolu. 
- Ja to bior� na siebie - odezwa� si� twardo Karol Emanuel Atkins. - Znam takie 
jedno ma�e biuro podr�y. Niedawno widzia�em ich reklam�. Nawet by�a 
interesuj�ca, co� jak : ..Z nami szybciej. z nami taniej - podr� w czasie i 
przestrzeni!" 
M.a�e pomieszczenie biura by�o zupe�nie puste. Jedynie za kantorkiem siedzia� 
jaki� m�ody, puco�owaty cz�owiek, kt�ry na widok wchodz�cego Atkinsa poderwa� 
si� z miejsca. 
- Dzie� dobry panu! Czym mo�emy panu s�u�y�? 
- Widzi pan... - Atkins zaj�kn�� si�. - Ja... To znaczy moja �ona ma taki 
kaprys... Chcieliby�my wybra� si� na wczasy... 
- Kaprys? Ale� to normalne. 
- Nie, nie, chwileczk� - Atkins u�miechn�� si� za�enowany. - Chodzi o to, �e my, 
widzi pan, chcieliby�my sp�dzi� wczasy na Ziemi. W�a�nie. 
- Na Ziemi? - zdumia� si� puco�owaty. - N-no oczywi�cie. Nasze biuro ma prywatne 
linie lewitor�w magnetycznych... 
- Przepraszam czego'' - spyta� Atkins. 
- Lewitor�w - odpar� tamten z dum�. - Tylko nasza firma dysponuje tym rodzajem 
�rodk�w komunikacji. 
Rozumie pan: takie wagoniki na poduszkach magnetycznych. z pola. Bardzo szybki i 
bezpieczny �rodek. Wykupili�my wszelkie prawa... 
- Nie, nie - przerwa� mu pan Karol. - Woleliby�my co� bardziej tradycyjnego. 
- Doskonale - zgodzi� si� pospiesznie tamten. Wsrystko bierzemy na siebie. A czy 
zdecydowali�cie si� ju� pa�stwo. dok�d pojecha�? 
- Czy ja wiem? Chcieliby�my gdzie� w Afryce �rodkowej... Mo�e Kongo? 
- Doskonale! A kiedy? 
- No je�li chodzi o nas, to za dwa dni rozpoczynaj� si� nam urlopy. 
- �wietnie! A wi�c pojutrze mo�ecie by� pa�stwo gotowi do drogi! 
Atkins by� ju� zdecydowany, kiedy nagle zapyta� z wahaniem 
- Widzi pan... Chcia�bym zapyta�... Mo�e tu �mieszne. ale... 
- Prosz� bardzo ! - o�mieli� go puco�owaty. 
- Czy pa�skie biuro... To znaczy: ja czyta�em wasz� reklam�... W tej reklamie z. 
tym czasem, czy to... powa�nie? - Ale� oczywi�cie - obruszy� si� pracownik 
biura. Najzupe�niej! Wysy�amy naszych klient�w tak�e w przesz�o��! Czy pa�stwo 
�yczyliby sobie r�wnie�? Wprawdzie okres czasu, na jaki mo�ecie si� pa�stwo 
wybra� w przesz�o��, jest do�� ograniczony i nie mo�e przekroczy� stu lat, ale 
jak dot�d naszym go�ciom zupe�nie to wystarcza�o ! 
- Ale� i nam wystarczy! - pospiesznie zgodzi� si� pan Karol. - Ale czy mia�oby 
to oznacza�, �e macie, panowie, do swojej dyspozycji machin� czasu? ! 
Puco�owaty troch� si� zmiesza�. 
- Och wie pan to zbyt szumna nazwa dla tego skromnego wynalazku. Wymy�li� go 
nasz szef w domu. Wie pan, takie hobby, �eby mie� nad czym my�le�. Ale dzia�a! 
Niezawodnie dzia�a! No wi�c'' 
- �wietnie! - energicznie stwierdzi� pan Atkins. Decydujemy si�! Poprosz� Kongo, 
jaka� ma�a osada w buszu, ale raczej blisko cywilizowanych stron. Rok, 
powiedzmy. 1920! Chcieliby�my si� wybra� na jakie� p�tora miesi�ca. Czy to 
mo�liwe? 
- Oczywi�cie. prosz� pana. Dla naszej agencji nie ma rzeczy niemo�liwych. 
Wszystko dla klienta! - zako�czy� pompatycznie puco�owaty. 
Pan Atkins by� zaskoczony swoj� operatywno�ci�. Zaskoczony i dumny. ,.Doprawdy! 
- pomy�la�. - Nie ma to jak m�ska g�owa ! 
Puco�owaty w istocie spisa� si� doskonale. Kiedy rano zajecha� poduszkowiec po 
ich baga�e, pani Kornelia nie by�a jeszcze gotowa. Rozz�oszczona nieustannym 
utyskiwaniem m�a na ilo�� zabieranych baga�y, odzyska�a dopiero humor po 
odje�dzie puco�owatego, kt�ry zreszt� zaskarbi� sobie jej sympati� kilkoma 
czujnie rzuconymi komplementami. 
Kiedy znale�li si� w biurze podr�y, powitano ich z prawdziw� pomp�. Szef firmy, 
zasuszony, �ysawy cz�owieczek, wprowadzi� ich do jakiego� mrocznego 
pomieszczenia, w kt�rym po�rodku sta�y cztery podobne do wideofonicznych kabiny 
o oszklonych drzwiach. Pani Kornelia uj�a m�a pod rami�. 
- Karolku - szepn�a. - Troch� si� boj�. Czy aby na pewno uda nam si� wr�ci� z 
tej... przesz�o�ci? Z Konga? Jak oni to robi�? 
- "B�d� m�czyzn�!" - przemkn�o przez g�ow� Atkinsowi. Opanowa� dr�enie g�osu i 
teatralnym szeptem odpar� 
- Ale�... tego... oczywi�cie! Wsp�czesna technika... 
Pani Kornelia nie pozwoli�a m�owi sko�czy�, lecz jeszcze cie�szym g�osem 
zasi�gn�a dalszych informacji 
- Wiesz, tam przecie� �y�y r�ne potwory. Te, na przyk�ad. hipotamtamy ! ... 
- Nie hipotamtamy, lecz hipopotamy! - odpar� sucho pan Atkins, odp�dzaj�c 
jednocze�n...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin